Czesc, pare miesiecy temu zaczalem studiowac zaocznie. I moje stany zaczely sie pogarszac. Czuje ze robie cos wbrew sobie. Tak naprawde to nie wiem co chce w zyciu robic i w tym jest problem. Skonczylem handlowke, poszedlem studiowac marketing. Problem tkwi w tym ze ja nigdy nie bylem typem osoby ktora lubiala sie uczyc, wrecz przzeciwnie robilem wszystko by sie nie uczyc. Zawsze bylem typem spokojnej osoby, potrafilem smiac sie z siebie, obracac wszzystko w zart, rzadko bywalem wybuchowy, poszedlem do gimnazjum i trafilem na cwaną ekipę, upodabniałem sie troche do nich, stałem sie jak oni, zaczalem byc bardziej chamski, dokuczliwy. W 2-3 gim Spodobal mi sie alkohol i trawa i tak mi lecialo zycie, pozniej posedlem do slabego technikum, tam tez mialem podobna ekipe, zaczalem imprezowac, pojawila sie czesciej trawa i alkohol.. w tym momenice w zyciu mialem na wszystko wyjebane. I tak gddzies do konca 3 technikum. Bo jakos na poczatku 4 klasy pojawialy sie pierwsze napady nerwicy, zaczalem sobie uswiadamiac, ze ja nie lubie moich kumpli, nie chce palic, denerwuje mnie wszystko, a ppotem stwierdzalem ze jednak ich lubie i ze palenie ma sens i to bylo takie kolko... Wiedzialem ze mam nerwice ale nie wiedialem czym ona tak na prawde jest.. Myslalem ze to nerwy. I tak prez prawie rok do serpnia 2014 gdy pojawily sie jakies psychozy po paleniu, normalnie uciekalem, bieglem bo sie balem ze zwwariuje. Wtedy postanowilem rzucic palenie. Pojawila sie derealizacja, myslalem ze zwariowalem, ale zaczalem o niej czytac i dowiedzialem sie ze tak bywa.. Poszedlem do psychiatry, przepisal mi parogen i zazywam go 3tydzien.. Czuje sie lepiej, ale jestem amulony strasznie, czuje ze brakuje mi kawalka mozgu, ze ludzie widza wiecej niz ja. Boje sie smierci, boje sie ze zostawie diewczyne, rodzine, ze umre a nie chce umierac
Wracajac do studiow, to chodze na nie tylko dlatego ze pobieram rente po zmarlym ojcu, dlatego zapisalem sie na studia. Ale mnie to meczy, nie chce tam chodic, ale mama nalega, mowi ze przydaaja jej sie te pieniadze. A ja mam matematyke ktorej nie potrafie ogarnac i juz sie poddalem chyba, bo 10.01 mam test jakis i nic nie umiem i mam czas ale nie chce mi sie uczyc. Przepraszam ze piszze tak chaotycznie.
Jezeli zrozumieliscie moj problem, prosze o jakas rade co byscie zrobili na moim miejscu.