Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Nerwica - hipochondria, strach przed chorobami

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

10 października 2014, o 19:53

Krokodylek twój obraz jasno mówi o tym, że masz nerwicę. Możesz sobie poczytac o tym co na ten temat wszyscy tu piszemy, może ci to pomóc lepiej to wszystko zrozumieć.
spis-tresci-autorami-t4728.html

spis-wszystkich-nagran-forum-o-nerwicy- ... t4815.html

Może tak być, ze pomyslisz o czymś i zaczyna cie to bolec, to wręcz jasno pokazuje ci z czym jest to problem, prawda? :)

Najwazniejsze to jest zrozumienie swojego stanu i jak najszybsze rozpoczecie działan przeciwnych, o tych działaniach masz własnie napisane w tych linkach co wyżej podałem a także polecam udać się na terapię, najfajniej jakby psycholog pracował także przy nurcie poznawczo - behawioralnym.

Nie jest to dziwne, ze nie masz siły, myslenie lekowe, ciągłe trwanie w stanie analizy ;lekowej wyczerpuje.

Co do flegmy w gardle, pomysl nad tym czy się dobrze odżywiasz, bo flegma może byc skutkiem zbyt dużej ilości jedzenia o dużej zawartości sukru.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
angiee
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 39
Rejestracja: 29 października 2013, o 19:45

11 stycznia 2015, o 19:48

Cześć Wszystkim,

chciałam zapytać co najbardziej pomogło Wam się uporać z natrętnymi, obsesyjnymi myślami o chorobach, ze stałą potrzebą badania się i sprawdzania każdego bólu, niepokojącego objawu ?
Sosenka1690
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 1
Rejestracja: 16 marca 2015, o 08:33

16 marca 2015, o 09:00

Hej :)
Jestem tu nowa i chcialabym Was prosić o pomoc. Wiec z góry przepraszam za duża dawkę tekstu, ale też wygadac się musze...
Na początek: jestem Aga, mam 24 lata :-)

1. Sytuacja rodzinna - jest "trochę" napięta i podejrzewam że to jest podstawowy problem. Mieszkamy z Babcią. Ja, Mama, Tata, Babcia i pies. Mieszkanie 2 pokojowe, wiec moja prywatność jest niska. Babcia ma mieszkanie ale jest chora, w dodatku chyba ma demencję starczą, mimo że staram się ją kochać, ma napady złośliwości, wtrącania się i prowadzi wojnę z Tatą (typowi teściowie). Dziennie kłóci się z Mamą. Martwię się bo podupadła na zdrowiu, zaczyna nas mylić, wymyśla (czyli jak w typowej demencji). Ale nie ukrywam że jest mi.. rpzykro, czuję się przytłoczona. Nie mogę iść mieszkać tam do Babci, bo nie chcę zostawiać Mamy z tym wszystkim. Zaś Mama to typowy typ nadopiekuńczy. Nie potrafię z nią rozmawiać. Powiedzieć że na wakacje mam pracę jako kucharka bo czuję, ze powie nie. Nie umiem się jej sprzeciwstawić...

2. Studia. Studiuję na dwóch kierunkach. Doszedł bardzo okropny plan na jednym z nich, na drugim piszę magistra i kończę. Doszły praktyki w trakcie semstru. I wf... nie, nie jestem leniem co leci z byle powodu po zwolnienie (jak jest ciepło to chodzę biegać), ale wf to dla mnie psychiczna tortura. W gimnazjum byłam obrażana, poniżana, cięłam się z tego powodu. Liceum - o ile dziewczyny i chłopacy byli bardziej dojrzali, trafiła się nauczycielka.. dla przykładu były te śmieszne normy. I była moja kolej podciągania nóg wisząc na takim śmiesznym czymś na siłowni. I dałam z siebie ile mogłam, pobiłam swój rekord. Dla niej to było za mało i poleciały wyzwiska "jak Ty wyglądasz?! zastanów się nad sobą!" co z doświadczeniami z gimnazjum sprawiło, ze znów chciałam zacząć się ciąć (mam lekką nadwagę co powoduje furię u wfistów). Studia. Jeden semestr piękny - fitness, nie muszę z nikim współpracować, nikt mnie nie ocenia. Na drugim przyjaciółka namówiła na kosza. Czemu nie? Lubię kosza, ale jak dziewczyny w gim się dowiedziały ze chcę trenować to zaczęły się nabijać. Przekochany prowadzący trafił do szpitala. Zastępstwo z furiatką która ubliżała z powodu zgietego kolana czy "jak Cię matka wychowała?!". I teraz znowu. Śmiertelnie się boję zapisać na cokolwiek... grunt że próbujemy z koleżanką razem to chociaż wsparcie będzie...

3. Niedawno miałam mały wypadek - ot, chwila nieuwagi i poparzenie II* parą z czajnika przy nadgarstku. Troche przez Mamę i Babcię jestem przewrażliwiona na punkcie zdrowia, ale przyjaciółka mi na tej płaszczyźnie pomaga. Tylko że wtedy, ten stres, wywołał jakąś lawinę nerwów. Nie potrafiłam dojść do siebie, miałam napady drgawek, skakała mi temperatura w górę. Do tego tydzień później trudna sesja. Ból brzucha, nudności, ciągle płakałam. Nigdy się tak nie zachowywałam przy sesji. Chyba ze trafiła na gorszy etap w życiu...

4. Powyższe 3 komplikacje, wywołały to co w 3. Teraz miałam ferie, odpoczęłam. Tak myślałam. Dostałam plan, dowiedziałam się o wfie, świadomość ze będe całe dnie poza domem bo praktyki i magister. No i wprawdzie nie mam już drgawek czy skoków temperatury. Ale.. hmmm. Czuję się do kitu. Jest mi nieustannie niedobrze, boli mnie brzuch. Nie widzę sensu życia. Jak myśle o tej powyższej komplikacji, jest mi słabo. Siedzę i płaczę albo mam na to ochotę. Że marnuję życie. Nikogo nie mam. Nie umiem spać...

5. Hipochondria?
Wcześniej zauważyłam że często jeździ mi w jelitach tak bez powodu, ale nie laczylam tego z niczym. Ostatnio w miesiąc wsunelam 3 antybiotyko bo niestety tak mocno położyło i teraz mam rozwalony brzuch (norma chyba nie?). Te bulgotanie się nasililo, bolał żołądek i miałam krew w WC. Poszłam do lekarki. Krew - jak się okazało nic poważnego, już jej nie ma. Ale dalej pobolewa brzuch. I WIEM ze tak z tydzień conajmniej będzie się leczyć, ale nie. Nawet przyjaciółka zakazala mi na google wchodzić. Bo sprawdzam wszystko (jak czytałam Wasze posty to myślę że zrozumiecie :-)). Najgorsze są takie ataki paniki. Rano i na wieczór. Takie kolo. Np. Boli brzuch, to pewnie coś co zagraża mi życiu, ja się stresuje - boli jeszcze bardziej. A na drugim planie bym przestała sobie wkrecac. Z oparzeniem podobnie. 'przeszlam' wszystkie istniejące zakażenia ;-)

Stąd moje pytanie.. czy po prostu jestem zbyt nerwowym człowiekiem, który bierze za bardzo wszystko do siebie, czy powinnam się zastanowić nad jakimś leczeniem? Terapią albo neurologiem? Czuję się jak kłębek nerwów pozbawiony sensu życia :(
Awatar użytkownika
TheNiczi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 89
Rejestracja: 18 lipca 2014, o 21:24

18 marca 2015, o 19:23

Droga Ago,
powiem szczerze, że w moim przypadku było podobnie, nerwowa atmosfera w rodzinie, problemy w szkole ( o ten wf mi chodzi) ogólnie od zawsze niska samoocena. Później doszły studia, które mnie zabiły psychicznie, nasiliły hipochondrię, pojawiły się ataki paniki, niewychodzenie z domu, niepewność. Z mojej strony bardzo polecam posłuchania sobie nagrań DivoVica o objawach nerwicy, myślę , że są bardzo pomocne w zdiagnozowaniu siebie, czy to co masz w głowie i jak Twój organizm działa jest prawidłowe czy nie. Musisz sama zdecydować się na pomoc. Moj pierwszy wpis na tym forum wyglądał chyba podobnie, pełno było w nim wątpliwości, teraz po czasie zaczynam dopiero żyć w miarę normalnie. Moja rada jest taka żeby zacząć jak najszybciej, odsłuchać sobie parę nagrań, iść do lekarza rodzinnego powiedzieć mu co i jak i zrobić badania krwi podstawowe, żeby się upewnić, ze wszystko gra. Lekarz może Ci dać skierowanie do psychologa czy psychiatry a później idzie z górki, psycholog bedzie wiedział czy jest okej czy nie. Pisze to bo wiem co grozi jeśli człowiek to wszystko zignoruje, to co siedzi w głowie. Przez parę miesięcy nabawiłam obsesji na punkcie zdrowia, miałam robione chyba wszystkie badania na układ pokarmowy( z tym miałam problemy),wykryto jedynie reflux i nadżerkę przełyku oczywiście ze stresu, no i ataki paniki niesamowite... Teraz biorę Pramolan i chodzę na psychoterapię a nadal nie wierzę, ze jestem zdrowa ale ogólnie jest lepiej. No i ważne jest to żeby nie przejmować się wszystkim, chociaż wiem, ze to trudne. Trzymaj się mocno i mam nadzieję, ze Twoje kłopoty to tylko chwilowe załamanie a nie coś większego :)
" Tylko ludzie ogarnięci obsesją przejmują się obsesjami "
kasiaaaaka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 289
Rejestracja: 13 marca 2015, o 19:36

2 kwietnia 2015, o 10:16

Witam, mam ten sam problem co wszyscy tu zgromadzeni. Już to mnie tak męczy, że nie mam siły. Zaczęłam chodzić do psychologa, mam nadzieję, że się z tego wyleczę. Potrafię sobie wmówić dosłownie wszystko. Miałam robione badania krwi 14 marca, wszystko wyszło super. Miałam wszystkie choroby serca, zapalenie trzustki, żołądka, raka piersi. Guzek na dziąśle powoduje, że mam myśli, że to jakiś stan zapalny, który przejdzie mi do całego krwioobiegu i wyniszczy mi serce i umrę. Ostatnio bolała mnie noga, więc wmówiłam sobie, że mam zakrzepicę co doprowadziło mnie do płaczu (zakrzepica prowadzi do zatoru w sercu). Nie chce chorować na grypę, bo myśle tylko o tym jakie są straszne powikłania po nie wyleczeniu jej, które opowiadał mi kardiolog, a mianowicie niewydolność serca (jego pacjent miesiąc leżał pod respiratorem). Ciągle mi się wydaje, że zemdleję. Gdy jestem zmęczona to już zaraz sobie pomyślę, że jestem przemęczona i na pewno przez to muszę zaraz zemdleć. Boję się jeździć autobusami, w których jest pełno ludzi, bo odrazu robi mi się duszno. Jak jadę pustym autobusem to nie mam z tym problemu. Echo serca miałam 6 grudnia, ale mam ochotę zrobić jeszcze raz, bo wydaję mi się, że coś musi być ze mną nie tak, bo mam tak jakby takie skurcze dodatkowe, skoki ciśnienia itp. To jest strasznie dziwne. Ostatnio się zdenerwowałam i czułam jak mi bije serce i nagle taki dodatkowy skurcz. Czasami mam dość. Tak sobie myślę, że ta nerwica to wstrętna choroba i jak nasz umysł może powodować różne bóle w naszym ciele.
bart26
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 2216
Rejestracja: 25 lutego 2015, o 13:00

2 kwietnia 2015, o 10:50

Dodatkowy skurcz skad ja to znam i pewnie wiekszosc tu heh powiem ci tak umysl moze takie rzeczy z naszym cialem zrobic ze to ni3ndo opisania ale glowa ludzka jet tak skonstruowana ze nawet jezeli masz te skurcze bol nogi dusznosci drgawki ledwo widzisz to jest poprostu swiadectwo na to ze twoj organizm jest zdrowy bo sam sobie nie zrobi nic nigdy rozumisz jezeli masz przyspieszone tetno i araz myslisz ze dostanie zawalu nie boj sie nie dostaniesz tego zawalu na 100 procent gwarantuje ci to . Ja tez mam fazy tylu choroby boje sie tego ale juz przestudiowalem tyle rakow przez 3 miesiace jak to mam i wkoncu wbilem sobie do glowy ze to nerwica moj stres i nic mi niengrozi bo sam sobie nic nie zrobie robilas badania i mowisze ze jestes zdrowa wiedz w czym problem musisz to ignorowac poprostu dostajesz ataku paniki jezli masz miekkie nogi i czujesz ze zaraz spadniesz a stoisz w autobusie to jedyna opcja jest powiedziec sobie a to moge spasc bo to nerwica i i tak nie spadne a to ze mam dusznosci to stress dojade do swojego przystanku i udowodnie sobie ze potrafie za 20 razem jak wsiadziesz do autobusu i zdasz sobie wkoncu sprawe ze nic ci nie jest a to wszystko te zle rzeczy nie maja nic wspolnego z rzeczywistoscia bo to tylko iluzja wkoncu bedziesz wsiadac nawet nie myslac o tym poprostu bedziesz jechac . Na moim przykladzie moge cie zapewnic z tym ze ja nawet u lekarza nie bylem zrobilem tylko badanie krwii kontrolne i zaczolem odrazu prace nad soba czesto boli mnie glowa czasem zakuje w sercu wyskoczy jakies zaczerwienienie a ostatnio mialem infekcje gardla gdzie bardzo bolala mnie klatka a raczej osierdzie wymyslilem sobie 10 rakow ze to przez fajki itd a wiesz jaki byl final 5 dni na antybiotyku i wyleczylem te swoje rzekome raki glowa do gory i nie analizuj kazdego zadrapania i kazdego ukucia prEciesz to normalne jak cie zabol
DOPOKI NIE PODEJMIESZ WYSILKU , TWOJ DZIEN DZISIEJSZY BEDZIE TAKI SAM , JAK DZIEN WCZORAJSZY
kasssia12345
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 28
Rejestracja: 19 marca 2015, o 11:42

2 kwietnia 2015, o 11:16

Hej ;) Ja wymyślanie sobie chorób i myśli typu: mam zawał, zaraz zemdleję itp. mam za sobą :) Jeśli mogę coś doradzić: po prostu zaobserwujcie na jakiej zasadzie działa nerwica. Ja jak wychodziłam z domu i bałam się, że zemdleję, bo słabo sie czuję albo zacznę się dusić czy będę mieć "zawał" to myślałam sobie: przecież idę tam gdzie jest pełno ludzi (w przeciwieństwie do pustego mieszkania czy domu, którym przez pół dnia i tak siedziałam sama) jak na serio coś mi się stanie to przecież zawsze ktoś wezwie karetkę czy spróbuje udzielić mi pomocy. Pomyślcie sami: na pewno zdarzył wami się widzieć jak ktoś traci na ulicy czy w autobusie przytomność, i co? leżał tak sam, bez żadnej pomocy ze strony innych? NIE! NO WŁAŚNIE! Nie żyjemy na bezludnej wyspie, zazwyczaj podbiega kilka osób, które starają się dowiedzieć co się stało, ktoś zadzwoni na pogotowie itp. Ja zawsze wychodziłam z taką myślą, nie się dzieje co chce, dookoła są ludzie. Zabawne, że nigdy nie zemdlałam, nie udusiłam się ani nie miałam zawału ;) To dało mi do myślenia, upewniło, że to rzeczywiście nerwica a nie żadne schorzenia i choróbska. W ten sposób mi przeszło :)
kasiaaaaka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 289
Rejestracja: 13 marca 2015, o 19:36

2 kwietnia 2015, o 11:41

Wiem doskonale. Też się staram tak to sobie tłumaczyć, ale te uczucia omdlewania są straszne. Bo ja już sobie wmawiam, że zemdleję i się nie ocucę i wpadnę w śpiączkę. Dzisiaj jestem 12h w pracy i oczywiście już od rana myślę, że na pewno zemdleję, bo tyle będę poza domem. Ja zawałów już tyle przechodziłam,a wciąż żyję ;-) Raz się popłakałam bo wmówiłam sobie pewne choroby. Jak odbierałam wyniki badań krwi i zobaczyłam te cyferki to włożyłam je szybko do koperty bo dostałam ataku paniki i musiałam się uspokoić. Zawsze mam ochotę wezwać karetkę jak dostaję ataku paniki, ale na szczęście jeszcze nigdy mi się to nie zdarzyło i mam nadzieję, że nie zdarzy.
kasssia12345
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 28
Rejestracja: 19 marca 2015, o 11:42

2 kwietnia 2015, o 11:45

A próbowałaś pójść z tym na terapię ?
kasiaaaaka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 289
Rejestracja: 13 marca 2015, o 19:36

2 kwietnia 2015, o 11:46

Byłam na pierwszym spotkaniu i idę teraz 13 kwietnia.
kasssia12345
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 28
Rejestracja: 19 marca 2015, o 11:42

2 kwietnia 2015, o 12:01

Jak wrażenia? Pytam dlatego, że ja chodzę do psychoterapeuty, który specjalizuję się w nerwicach. Opowiadał mi, że jeżeli głównym problemem danej osoby są ataki czy agorafobia to stosunkowo łatwo jest wyćwiczyć pozytywne nawyki.
kasiaaaaka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 289
Rejestracja: 13 marca 2015, o 19:36

2 kwietnia 2015, o 12:27

Byłam pierwszy raz, i wydaje mi się, że będzie dobrze :) Znalazłam tą psychoterapeutkę na portalu znany lekarz- fajna strona i przynajmniej można poczytać opinie o psychologach, żeby potem się nie zawieść. A Ty długo chodzisz? Jak postępy? Ja już mam dość tej wstrętnej choroby. Za długo już się męczę. Tak naprawdę przeszkadza mi w normalnym w funkcjonowaniu, bo mam też spory lęk przed jedzeniem z obawy przed uduszeniem.
Awatar użytkownika
Darecky1970
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 237
Rejestracja: 19 stycznia 2014, o 10:36

2 kwietnia 2015, o 21:57

Hej, tylko pamiętajcie o tym że psychoterapeuta to nie uzdrowiciel :D ja mmiałem takie podejście na początku i prawie chciałem zrezygnować. Wydawało mi się że w niczym mi nie pomaga. Poprostu za dużo oczekiwałem. Myślałem że będzie po paru razach cud :haha: później mi wytłumaczył na czym polega pomoc,żeby podpowiedzieć,wskazać kierunek itd. W każdym bądź razie w jakiś sposób pomogło mi chodzenie :))
Awatar użytkownika
splątana
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 23
Rejestracja: 20 marca 2015, o 23:23

2 kwietnia 2015, o 22:12

To my chyba mamy tergo samego terapeutę , bo mi dziś też kazała chodzić godzinę dziennie
kasiaaaaka
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 289
Rejestracja: 13 marca 2015, o 19:36

3 kwietnia 2015, o 13:17

Ja chodziłam do pierwszej psychoterapeutki 9 razy, ale nie widziałam postępów i poszłam do innej. Teraz wiem, że jeśli chodzi o zaburzenia lękowe to taka terapia jest procesem długotrwałym i lęki mi nie miną nagle po 5 spotkaniach. Trochę mnie przeraża, jak sobie myślę ile czasu mam się jeszcze z tym męczyć, ale psycholog powiedziała, że przede wszystkim trzeba dać sobie czasu i być cierpliwym.
ODPOWIEDZ