Ja tez musze zgodzic sie po czesci z dziewszynami, nie cierpie tego stanu ale wczesniej wydawalo mi sie ze jestem szczesliwa i gonilam tokiem swojego zycia. Teraz sie wyciszylam uspokoilam i widze jak bardzo bylam w bledzie. Nie docenialam tego co mam nie mialam czasu dla wlasnych dzieci, ciagla pogon praca ,dom ,codzienne obowiazki ,a wszystko inne z boku. Teraz doceniam innych, swoich bliskich nie gonie za rzeczami materjalnymi , a kiedys byly dla mnie wazne. Patrzac z boku na innych ludzi tych nie zaburzonych

widze jakie bledy oni popelniaja i jak sa bezwartosciowymi ludzmi w dzisiejszym swiecie(nie moge wypowiadac sie o wiekszosci) moze to egoistyczne ale zyczyla bym im tego stanu co mam Ja moze w tedy by sie zatrzymali i popatrzyli na zycie inaczej

, a szczegolnie moja bliska zarozumiala kolezanka

i to tyle o dobroci NERWICY z mojej strony. Co nie moge przyznac , ze nerwica mnie uszczesliwila

meczy cholernie ciagle ,zabiera energie i to stan ciaglego rozkminiania ''czy to dobrze''..'' czy to zle''..'' czy zycie ma sens''..'' a po co to robie'' ...? nie znosze tego bo przez to mam wrazenie ze to depresja ,ktora juz na dobre zmienila moj stan myslenia i blokuje mnie do dalszego dzialani, doluje. No ale to sa moje wnioski sa i lepsze dni ale na palcach je mozna policzyc. Przez to wszystko mam wrazenie ze leb mam ciezki jak bym w nim miala kamienie ,a nie mozg.

wiec jaki to dar?