mariposa26 pisze: ↑31 maja 2018, o 21:14
Victor pisze: ↑29 maja 2018, o 21:47
mariposa26 pisze: ↑29 maja 2018, o 20:54
Dzięki Victor za komentarz

W sumie faktycznie to logiczne, że nadkontroli nie da się utracić. Ale czy jeśli nadkontroli już nie będzie - to wciąż nie ma szans, żeby w którymś momencie stracić kontrolę? Mnie martwi to, że już ok pół roku mam natręty (wcześniej były ale znikały po 2,3 miesiącach). I mam tą obawę że skoro tyle to trwa, to już mam w mózgu zapisane takie impulsy i nawet jak przestanę się bać, to coś zrobię "niechcący" czyli kogoś skrzywdzę

Tak się nie da, prawda?
To cwana sztuczka zaburzenia ;p To pytanie, które zadałas ;p Sam je dawno temu zadawałem i słyszałem lub czytałem je tysiące razy ;p
A mianowicie, to skoro jest nadkontrola to spoko ale....ALE...co będzie jak ona minie? Czy wtedy nic nikomu nie zrobię?

Tak źle i tak niedobrze ;p
To wtedy będziesz osobą, która będzie miała w du.pie głębokiej te rozkminy

Bo jak nie będzie nadkontroli już, to i posranych natręctw z dupy, a na myśli będziesz reagowała normalnie a nie lekiem i obawami.
A odpowiedź brzmi, nie nie da się
Okej

Nie będzie myśli... A impulsów morderczych też nie będzie? W sensie jak powiedzmy 50 razy w ciągu mojego zaburzenia wybrazalam sobie że np komus wbijam nóż, to czy kiedyś nie wyjdzie ze mnie ot tak sobie, jak już będę oburzona i bez nadkontroli? Mi chodzi o to, że ja się boje tego, że te myśli tak sie w tej mojej podświadomości już zapisały i mogą się spełnić kiedyś zanim w ogóle zdążę o tym.pomyslec np.w momencie złości na kogoś, jakiejś silnej emocji... Wyjdzie ze mnie taki impuls, bo już tej nadkontroli nie będzie.
Victor, czy Ty sam w ogóle miałeś takie myśli mordercze? Czy u Ciebie to długo trwało?
Pozdrawiam i serdecznie dziękuję!!!
Łohoho! Mariposka, jak u Ciebie w ciągu CAŁEGO zaburzenia wyobrażałaś sobie 50 razy ze wbijesz komuś nóż to ja Ci szczerze zazdroszczę

U mnie to wygląda tak że nie mam somatów lub ich nie zauważam, a cała moja nerwica (mam nadzieję że to nerwica, bo z biegiem czasu to już się pogubiłem) skupia się w sferze psychicznej. Wszystko analizuję, a często jest tak zwłaszcza ostatnio że mam napięcie wewnętrzne czy taki a'la lęk zeby w ogóle na kogoś spojrzeć z takim przypuszczeniem że pojawią mi się mordercze wyobrażenia, które paradoksalnie już wtedy mam gdzieś w podświadomości. Uciekam podświadomie od myśli, które za chwile i tak się pojawiają. I takich wyobrażeń że komuś coś zrobię potrafię mieć lekko licząc setki dziennie - krótkich, nagłych wyobrażeń, które szybko mijają, chyba że jakieś jest na tyle przerażające że utkwi mi w pamięci. Nie przez całe zaburzenie. Dziennie. I tutaj też mam takie małe pytanie do Vica, które nie ukrywam mnie lekko niepokoi, bo u nikogo nie zauważyłem czegoś takiego - czy można sobie wyobrażać w nerwicy jakąś tylko jedną konkretną czynność, myśli krążą wokół jednego tematu który kończy się zawsze tym samym - w moim przypadku zawsze kończy się uśmierceniem kogoś w moich wyobrażeniach albo zniszczeniem jakiegoś przedmiotu (bo, co jest kolejną rzeczą która mnie niepokoi, bo też jej nie spotkałem, wyobrażenia takie że np mógłbym ot tak sobie wbić nóż w ścianę, telefon czy telewizor też mam) ? Bo ostatnio w końcu wpadłem na pomysł jak by to co mam można dobitnie opisać na forum - wyobraźcie sobie siebie w stanie zagrożenia życia , walczycie z napastnikiem i w głowie pojawiają wam się sceny jak możecie się obronić dowolnym przedmiotem który macie pod ręką - ja mam to samo. Tak jakbym uznawał całe otoczenie dookoła włącznie z przedmiotami nieożywionymi (

) (cokolwiek, na co w czasie trwania takiego "impulsu" mi padnie wzrok) za tego "wymyślonego napastnika", a że takie myśli pojawiają się bardzo często, oczywiście tym częściej im więcej uwagi im poświęcam, tym mam nimi naprawdę zawalony łeb w ciągu całego dnia... Problem polega troche na tym że nie mam pewności czy coś takiego też może występować w nerwicy, dziwi mnie to, zastanawia i straszy... Bo uwierzcie mi ciężko mieć w ciągu dnia pierdyliard myśli i wyobrażeń na tak przerażający temat + do tego wiadomo rozkminy egzystencjane, "normalnościowe", przyszłościowe i cała masa tego gówna. I stąd właśnie moje pytanie do doświadczonego Vica, czy coś takiego odpowiada pod nerwicowy schemat? bo żadnej hipochondrii, prawie nic z somatów, wszystko poszło na te "morderczo-psychiczne" tory...
A wracając do Twojego pytania Mariposka - popatrz na to tak. Przedstawiłem Ci moją historię, powiedziałem że takich myśli jak Ty miałaś 50 mam setki(no, może trochę przesadziłem, ale generalnie jest ich dużo) dziennie. Do dzisiaj nikogo nie zabiłem, nikomu nie zrobiłem krzywdy, nikogo ani niczego nie zraniłem - nawet przestałem zabijać robaki

- i nic nie wskazuje żeby to miało się zmienić

- powiem Ci tak, wręcz przeciwnie. takie myśli nie sprawią że coś zrobisz, sprawią że będziesz odczuwała poczucie winy choćby gdy na kogoś się zdenerwujesz, będziesz myśleć że to może "kolejny krok" który cię przybliża do
zrobienia czegoś - nie, to wszystko nerwicowe złudy. To co zapisało się w Twojej podświadomości to schemat myślenia, nie chęć działania. Czyli mówiąc po ludzku - pokłócisz się z kimś, zadziała schemat, wyobrazisz sobie że bierzesz nóż i robisz z gościa kaszankę, a zamiast to zrobić, odskoczysz jak oparzona od wszelakich ostrych narzędzi w zasięgu wzroku. Ale to będzie tylko w czasie trwania nerwicy. czemu? Bo samo wyjście z nerwicy oznacza usunięcie z podświadomości błędnych schematów myślenia, których się boisz. A to dla odmiany znaczy że kiedy wyjdziesz z nerwicy, po zapisanych w twojej podśwaidomości schematach nie będzie śladu. Nie będzie jednocześnie nadkontroli i błędnych toków myślenia, które Cię do tej nadkontroli poprowadziły. Nie będzie jednoczesnie nadkontroli i tych impulsów. zapomnisz o tym na dobre

A poza tym, tak na marginesie. Działanie bez myślenia nie jest możliwe. Jedyny przypadek gdy coś takiego zachodzi, to biologiczne tzw odruchy bezwarunkowe, ale, uwierz mi, impulsy nerwicowe nie były, nie są, i nigdy nimi nie będą. I nie ma siły żeby się nimi stały, choćby człowiek chciał
