Dziękuje:) Postaram się tu na forum "natchnąć" te ciężkie, oporne na wiedzę przypadki...pisanie o tym absurdzie lękowym to także element terapii:)
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Nasze małe zwycięstwa :) Małe codzienne kroczki
-
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1904
- Rejestracja: 10 maja 2017, o 08:53
I ja nienawidzę być sama w domu.rit pisze: ↑13 października 2017, o 10:00Też mam problem z zostawaniem sama w domu, a w tym tygodniu byłam zmuszona zostać trzy razyI to do późnych godzin, nawet do północy. Ostatni raz był już całkiem w porządku, nie rozglądałam się nawet co chwila czy "czegoś nie ma w pokoju", oglądnęłam spokojnie film i nawet nie czułam niepokoju
To już coś
![]()
Za dnia jakoś to wytrzymuje bo zajadę do rodziców z godz albo w domu mam zajęcia.
Ale ze 2 dni temu mąż pojechał robić auto znajomemu.Zostawil mnie na samą noc.dzwoniac mówił że za pół h będzie i tak co 1.5 godziny aż prawie północ wybiła.W międzyczasie moje ciało doswiadczalo ataków które były coraz gorsze. ZŁOŚĆ też nastała bo miałam 4godz snu i do pracy. Zasnąć nie było mowy.
Co zrobiłam? Wkur się i pojechałam tam zjebalam to i wróciłam a on za mną.
Potem miałam wyrzuty sumienia ale i ulgę.
Walcz ! Nie uciekaj bo wygrasz
Jak nie Ty to kto.
" Będziesz kiedyś bardzo szczęśliwa,powiedziało życie...Ale najpierw sprawię, że będziesz silna"
✌
Jak nie Ty to kto.
" Będziesz kiedyś bardzo szczęśliwa,powiedziało życie...Ale najpierw sprawię, że będziesz silna"
- rit
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 265
- Rejestracja: 25 sierpnia 2017, o 11:51
Iwona, przepraszam, ze to napisze, bo to Twoje życie i małżeństwo, ale wydaje mi się, ze nie powinnaś tak robic.. według mnie powinnaś zostawić mężowi trochę przestrzeni i sama spróbować poradzić sobie z lękami. Nigdy nie przestaniesz się bać zostawać sama, jeśli tak będziesz do tego podchodzić. Przecież jesteś niezależnym, silnym człowiekiem, musisz to udowodnić nerwicy, Twoje szczęście jest od Ciebie zależne, od nikogo innegoIwona29 pisze: ↑10 listopada 2017, o 21:00I ja nienawidzę być sama w domu.rit pisze: ↑13 października 2017, o 10:00Też mam problem z zostawaniem sama w domu, a w tym tygodniu byłam zmuszona zostać trzy razyI to do późnych godzin, nawet do północy. Ostatni raz był już całkiem w porządku, nie rozglądałam się nawet co chwila czy "czegoś nie ma w pokoju", oglądnęłam spokojnie film i nawet nie czułam niepokoju
To już coś
![]()
Za dnia jakoś to wytrzymuje bo zajadę do rodziców z godz albo w domu mam zajęcia.
Ale ze 2 dni temu mąż pojechał robić auto znajomemu.Zostawil mnie na samą noc.dzwoniac mówił że za pół h będzie i tak co 1.5 godziny aż prawie północ wybiła.W międzyczasie moje ciało doswiadczalo ataków które były coraz gorsze. ZŁOŚĆ też nastała bo miałam 4godz snu i do pracy. Zasnąć nie było mowy.
Co zrobiłam? Wkur się i pojechałam tam zjebalam to i wróciłam a on za mną.
Potem miałam wyrzuty sumienia ale i ulgę.

PS. Mi wystarczyło kilka wieczorów samotnych, bez fochów i złości, postarałam się zmierzyć z lękami, i jest już naprawdę lepiej. Polecam!
„Póki jesteśmy, nie ma śmierci, gdy jest śmierć, nie ma nas” – Epikur
"And anytime you feel the pain, hey Jude, refrain, don't carry the world upon your shoulder."
"And anytime you feel the pain, hey Jude, refrain, don't carry the world upon your shoulder."
- Nipo
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1548
- Rejestracja: 10 sierpnia 2017, o 15:34
Masz racje!!!w jednej z książek nawet przeczytałem żeby porzucić koło ratunkowe bo inaczej w tym człowiek będzie tkwił !trzeba zmierzyć się z lekiem i go oswoić poprosturit pisze: ↑11 listopada 2017, o 12:59Iwona, przepraszam, ze to napisze, bo to Twoje życie i małżeństwo, ale wydaje mi się, ze nie powinnaś tak robic.. według mnie powinnaś zostawić mężowi trochę przestrzeni i sama spróbować poradzić sobie z lękami. Nigdy nie przestaniesz się bać zostawać sama, jeśli tak będziesz do tego podchodzić. Przecież jesteś niezależnym, silnym człowiekiem, musisz to udowodnić nerwicy, Twoje szczęście jest od Ciebie zależne, od nikogo innegoIwona29 pisze: ↑10 listopada 2017, o 21:00I ja nienawidzę być sama w domu.rit pisze: ↑13 października 2017, o 10:00Też mam problem z zostawaniem sama w domu, a w tym tygodniu byłam zmuszona zostać trzy razyI to do późnych godzin, nawet do północy. Ostatni raz był już całkiem w porządku, nie rozglądałam się nawet co chwila czy "czegoś nie ma w pokoju", oglądnęłam spokojnie film i nawet nie czułam niepokoju
To już coś
![]()
Za dnia jakoś to wytrzymuje bo zajadę do rodziców z godz albo w domu mam zajęcia.
Ale ze 2 dni temu mąż pojechał robić auto znajomemu.Zostawil mnie na samą noc.dzwoniac mówił że za pół h będzie i tak co 1.5 godziny aż prawie północ wybiła.W międzyczasie moje ciało doswiadczalo ataków które były coraz gorsze. ZŁOŚĆ też nastała bo miałam 4godz snu i do pracy. Zasnąć nie było mowy.
Co zrobiłam? Wkur się i pojechałam tam zjebalam to i wróciłam a on za mną.
Potem miałam wyrzuty sumienia ale i ulgę.jeśli Cię obraziłam, to przepraszam, ale takie jest moje zdanie.
PS. Mi wystarczyło kilka wieczorów samotnych, bez fochów i złości, postarałam się zmierzyć z lękami, i jest już naprawdę lepiej. Polecam!
-
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1904
- Rejestracja: 10 maja 2017, o 08:53
Tylko noce są bardzo ciężkie.Nie czuje się w tym nowym domu jeszcze tak pewnie.Tym bardziej jak sama wieczorem jestem i ostro zażarcie ujadaly psy.Nipo pisze: ↑11 listopada 2017, o 13:02Masz racje!!!w jednej z książek nawet przeczytałem żeby porzucić koło ratunkowe bo inaczej w tym człowiek będzie tkwił !trzeba zmierzyć się z lekiem i go oswoić poprosturit pisze: ↑11 listopada 2017, o 12:59Iwona, przepraszam, ze to napisze, bo to Twoje życie i małżeństwo, ale wydaje mi się, ze nie powinnaś tak robic.. według mnie powinnaś zostawić mężowi trochę przestrzeni i sama spróbować poradzić sobie z lękami. Nigdy nie przestaniesz się bać zostawać sama, jeśli tak będziesz do tego podchodzić. Przecież jesteś niezależnym, silnym człowiekiem, musisz to udowodnić nerwicy, Twoje szczęście jest od Ciebie zależne, od nikogo innegoIwona29 pisze: ↑10 listopada 2017, o 21:00
I ja nienawidzę być sama w domu.
Za dnia jakoś to wytrzymuje bo zajadę do rodziców z godz albo w domu mam zajęcia.
Ale ze 2 dni temu mąż pojechał robić auto znajomemu.Zostawil mnie na samą noc.dzwoniac mówił że za pół h będzie i tak co 1.5 godziny aż prawie północ wybiła.W międzyczasie moje ciało doswiadczalo ataków które były coraz gorsze. ZŁOŚĆ też nastała bo miałam 4godz snu i do pracy. Zasnąć nie było mowy.
Co zrobiłam? Wkur się i pojechałam tam zjebalam to i wróciłam a on za mną.
Potem miałam wyrzuty sumienia ale i ulgę.jeśli Cię obraziłam, to przepraszam, ale takie jest moje zdanie.
PS. Mi wystarczyło kilka wieczorów samotnych, bez fochów i złości, postarałam się zmierzyć z lękami, i jest już naprawdę lepiej. Polecam!
Sąsiedzi mówili że mają czy już wyszli dwaj złodzieje z paki co kradną w biały dzień.Ze są zdolni do wszystkiego.Wiec boję się.
Jak mam się wtedy czuć samiutka.Sam mąż mówił że przetrącił by kołem jakby ktoś mu wszedł.Sam wychodzi z łóżka sprawdzić na dwór jak mocno psy ujadają.
Mowa o mnie z nerwą

Walcz ! Nie uciekaj bo wygrasz
Jak nie Ty to kto.
" Będziesz kiedyś bardzo szczęśliwa,powiedziało życie...Ale najpierw sprawię, że będziesz silna"
✌
Jak nie Ty to kto.
" Będziesz kiedyś bardzo szczęśliwa,powiedziało życie...Ale najpierw sprawię, że będziesz silna"
- kasicka91
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 105
- Rejestracja: 10 lipca 2016, o 22:09
Dzisiaj wyszłam sobie sama na spacer, przeszłam dookoła osiedla ponad 3 km. Na początku było nawet fajnie, później wzmocnił się ból głowy, było mi niedobrze (za dużo ciastków
), ciężko mi się oddychało, broda drętwiała (po prostu mróz, ale od nerwy czuć inaczej). Mimo tego maszerowałam dzielnie i "odziwo" dotarłam cała do domu bez upadku czy zemdlenia po drodze
Miałam się wrócić na początku drogi ale stwierdziłam, że nie dam się! <razy> I dałam radę! 




- katarzynka
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 2938
- Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04
Brawo Kasiu! Możesz być z siebie dumnakasicka91 pisze: ↑3 grudnia 2017, o 20:19Dzisiaj wyszłam sobie sama na spacer, przeszłam dookoła osiedla ponad 3 km. Na początku było nawet fajnie, później wzmocnił się ból głowy, było mi niedobrze (za dużo ciastków), ciężko mi się oddychało, broda drętwiała (po prostu mróz, ale od nerwy czuć inaczej). Mimo tego maszerowałam dzielnie i "odziwo" dotarłam cała do domu bez upadku czy zemdlenia po drodze
![]()
Miałam się wrócić na początku drogi ale stwierdziłam, że nie dam się! <razy> I dałam radę!
![]()

jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
- kasicka91
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 105
- Rejestracja: 10 lipca 2016, o 22:09
Dziękuję Katarzynko za miłe słowakatarzynka pisze: ↑3 grudnia 2017, o 23:46Brawo Kasiu! Możesz być z siebie dumnakasicka91 pisze: ↑3 grudnia 2017, o 20:19Dzisiaj wyszłam sobie sama na spacer, przeszłam dookoła osiedla ponad 3 km. Na początku było nawet fajnie, później wzmocnił się ból głowy, było mi niedobrze (za dużo ciastków), ciężko mi się oddychało, broda drętwiała (po prostu mróz, ale od nerwy czuć inaczej). Mimo tego maszerowałam dzielnie i "odziwo" dotarłam cała do domu bez upadku czy zemdlenia po drodze
![]()
Miałam się wrócić na początku drogi ale stwierdziłam, że nie dam się! <razy> I dałam radę!
![]()
![]()


- eiviss1204
- Odburzony Wolontariusz Forum
- Posty: 1291
- Rejestracja: 2 stycznia 2017, o 16:22
Brawo ! Mi to az się lezka kreci jak widze,ze dajecie sobie coraz lepiej radękasicka91 pisze: ↑4 grudnia 2017, o 11:29Dziękuję Katarzynko za miłe słowakatarzynka pisze: ↑3 grudnia 2017, o 23:46Brawo Kasiu! Możesz być z siebie dumnakasicka91 pisze: ↑3 grudnia 2017, o 20:19Dzisiaj wyszłam sobie sama na spacer, przeszłam dookoła osiedla ponad 3 km. Na początku było nawet fajnie, później wzmocnił się ból głowy, było mi niedobrze (za dużo ciastków), ciężko mi się oddychało, broda drętwiała (po prostu mróz, ale od nerwy czuć inaczej). Mimo tego maszerowałam dzielnie i "odziwo" dotarłam cała do domu bez upadku czy zemdlenia po drodze
![]()
Miałam się wrócić na początku drogi ale stwierdziłam, że nie dam się! <razy> I dałam radę!
![]()
![]()
Dodam jeszcze, że na koniec dnia (a męczył mnie przede wszystkim ścisk głowy jak w imadle i mdłości), kiedy odebrałam męża z pracy i wróciliśmy do domu, mieliśmy cudowny (jak zwykle
) seks! To też ważne, że się nie dałam nerwie i zwinęłam gdzieś w kąt, bo to był jeden z ciężkich dni, ale w końcu starałam się odpuszczać. I stwierdziłam, że częściej będę pisać w tym wątku, żebym później mogła sobie zajrzeć i zobaczyć jak sobie dzielnie radzę
![]()


- katarzynka
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 2938
- Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04
Pięknie, tak trzymaj Kochana! Miło słyszeć i czytać takie wiadomościkasicka91 pisze: ↑4 grudnia 2017, o 11:29Dziękuję Katarzynko za miłe słowakatarzynka pisze: ↑3 grudnia 2017, o 23:46Brawo Kasiu! Możesz być z siebie dumnakasicka91 pisze: ↑3 grudnia 2017, o 20:19Dzisiaj wyszłam sobie sama na spacer, przeszłam dookoła osiedla ponad 3 km. Na początku było nawet fajnie, później wzmocnił się ból głowy, było mi niedobrze (za dużo ciastków), ciężko mi się oddychało, broda drętwiała (po prostu mróz, ale od nerwy czuć inaczej). Mimo tego maszerowałam dzielnie i "odziwo" dotarłam cała do domu bez upadku czy zemdlenia po drodze
![]()
Miałam się wrócić na początku drogi ale stwierdziłam, że nie dam się! <razy> I dałam radę!
![]()
![]()
Dodam jeszcze, że na koniec dnia (a męczył mnie przede wszystkim ścisk głowy jak w imadle i mdłości), kiedy odebrałam męża z pracy i wróciliśmy do domu, mieliśmy cudowny (jak zwykle
) seks! To też ważne, że się nie dałam nerwie i zwinęłam gdzieś w kąt, bo to był jeden z ciężkich dni, ale w końcu starałam się odpuszczać. I stwierdziłam, że częściej będę pisać w tym wątku, żebym później mogła sobie zajrzeć i zobaczyć jak sobie dzielnie radzę
![]()

jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
-
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 366
- Rejestracja: 25 czerwca 2015, o 15:06
Mysle, ze moim małym zwyciestwem jest powolna praca nad sobą. Staram sie juz teraz wiedze nie tylko przekładac na zaburzneie, ale tez i na zycie. Dzisiaj miałam nieprzyjemna sytuacje, gdzie poczułam sie dosłownie odrzucona, a moj stan emocjonalny juz chciał robic depresje i dramat. Pozwoliłam emocjom jakby przejść przez siebie i nie leciec za nimi. Taka sytuacja dała mi ogormna siłę, ze faktycznie da sie
Staram sie rowniez nie wyrzucac złych emocji na ludzi na ktorych mi zalezy. 


Miej wyjebane, a będzie ci dane :)
- eiviss1204
- Odburzony Wolontariusz Forum
- Posty: 1291
- Rejestracja: 2 stycznia 2017, o 16:22
Brawo az milo czyta sie takie fajne rzeczyPaulinaDobrevv pisze: ↑8 grudnia 2017, o 22:19Mysle, ze moim małym zwyciestwem jest powolna praca nad sobą. Staram sie juz teraz wiedze nie tylko przekładac na zaburzneie, ale tez i na zycie. Dzisiaj miałam nieprzyjemna sytuacje, gdzie poczułam sie dosłownie odrzucona, a moj stan emocjonalny juz chciał robic depresje i dramat. Pozwoliłam emocjom jakby przejść przez siebie i nie leciec za nimi. Taka sytuacja dała mi ogormna siłę, ze faktycznie da sieStaram sie rowniez nie wyrzucac złych emocji na ludzi na ktorych mi zalezy.
![]()

3mam kciuki w dalszej pracy nad sobą

- kasicka91
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 105
- Rejestracja: 10 lipca 2016, o 22:09
Dzisiaj też byłam sama na takim samym spacerze ale nie czułam się już tak samo. Tylko lepiejkasicka91 pisze: ↑3 grudnia 2017, o 20:19Dzisiaj wyszłam sobie sama na spacer, przeszłam dookoła osiedla ponad 3 km. Na początku było nawet fajnie, później wzmocnił się ból głowy, było mi niedobrze (za dużo ciastków), ciężko mi się oddychało, broda drętwiała (po prostu mróz, ale od nerwy czuć inaczej). Mimo tego maszerowałam dzielnie i "odziwo" dotarłam cała do domu bez upadku czy zemdlenia po drodze
![]()
Miałam się wrócić na początku drogi ale stwierdziłam, że nie dam się! <razy> I dałam radę!
![]()





-
- Hardcorowy "Ryzykant" Forum
- Posty: 1759
- Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09
tak trzymajmy, nie dajmy sie iluzjikasicka91 pisze: ↑10 grudnia 2017, o 18:52Dzisiaj też byłam sama na takim samym spacerze ale nie czułam się już tak samo. Tylko lepiejkasicka91 pisze: ↑3 grudnia 2017, o 20:19Dzisiaj wyszłam sobie sama na spacer, przeszłam dookoła osiedla ponad 3 km. Na początku było nawet fajnie, później wzmocnił się ból głowy, było mi niedobrze (za dużo ciastków), ciężko mi się oddychało, broda drętwiała (po prostu mróz, ale od nerwy czuć inaczej). Mimo tego maszerowałam dzielnie i "odziwo" dotarłam cała do domu bez upadku czy zemdlenia po drodze
![]()
Miałam się wrócić na początku drogi ale stwierdziłam, że nie dam się! <razy> I dałam radę!
![]()
Niemal bez nerwy, pod koniec coś mnie zaczęło mulić ale w porównaniu do mojego ostatniego wyjścia - bajka!
Czyli nie zawsze jest tak źle i nie zawsze będzie źle
Jest moc! Słuchałam też wczoraj Divovica po dłuższej przerwie i stosuję na nowo rady tam zawarte
Nie dam się nerwie!
![]()

Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
- cyraneczka
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 250
- Rejestracja: 29 listopada 2017, o 08:44
Dzisiaj zadzwoniłam zapytać o możliwość odbycia stażu - zbierałam się do tego od miesiąca. Jutro idę na rozmowę i wierzę, że będzie ok, bo to praca w fundacji na rzecz osób takich jak my i takich w trochę gorszej sytuacji, z chorobami psychicznymi. Oczywiście i tak się boję, tryb zagrożenia cały czas aktywowany, ale trzymajcie kciuki, żeby udało mi się mimo lęku poradzić sobie w nowej pracy.