Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Moje poczatki.

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
mario23
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 20
Rejestracja: 13 listopada 2015, o 15:26

22 listopada 2015, o 12:45

Dobrze,zaczne wiec od momentu kiedy dostalem pierwszego ataku paniki i opisze troche jak to sie u mnie wszystko potoczylo.

A wiec.Bylem z zona w centrum chandlowym,wtedy pamietam ze dobrze jej „suszylem glowe“ i nie zle sie nakrecilem.Poczulem w pewnym momencie dosyc silny zawrot glowy i jak bym mial zaraz sie przewrucic.Zleklem sie tego,podbieglem do zony i powiedzialem ze jet mi ciezko oddychac i objelem ja bo myslalem ze moze mnie zciac z nog.poprosilem wtedy ekspedienta,ktory akurat stal obok zeby zadzwonil po pogotowie bo zle sie czuje.Potem polozylem sie na laweczce,oparlem glowe na zonie kolanach.Czekalismy na pogotowie,serce mi walilo bardzo szybko,czulem bardzo duzy niepokoj i wstawalem i kladlem sie i tak na zmiane,nie moglem sie uspokoic.A ze jestem typem hipochondryka,wiedzialem ze jak pogotowie sie zjawi to beda napewno mi mierzyc cisnienie a wtedy jeszcze bardziej zaczne sie denerwowac i dostane zawalu albo wylewu,wiec postanowilem wyjsc ze sklepu i uniknac tego.Poprosilem zone by mi pomogla i udalismy sie do wyjscia,minelismy sie z pogotowiem doslownie w drzwiach. Poszlismy do parku i jakos po godzinie doszedlem wmiare do siebie po czym pojechalismy do domu,bylem po tym bardzo zmeczony,przez co juz wtedy myslalem ze moze to wlasnie byl jakis zawal ze jestem taki padniety i bez sil.Pamietam ze tej nocy nie moglem zasnac.,ale jakos mi sie udalo i mialem wrazenie ze wlasnie w tym momencie sasypiania poczulem jakis wstrzas i wtedy przyszedl ten „Giga“ atak.Wyskoczylem z lozka jak opetany,serce walilo tak szybko ze myslalem ze mi podkoszulek az od tego podskakuje,wylecialem na kladke schodowa i krzyczalem do zony,dzwon po karetke to chyba zawal!Pogotowie przyjechalo,ja nadal krzyczalem i mowilem ze to zawal.Lekarze popatrzyli tylko na mnie,teraz to wydaje mi sie nawet smieszne, bo lekarz wtedy kazal mi wstac,ubrac sie i zejsc na dol do karetki ,a wiec to napewno nie byl zawal (-: z tym ze ja wtedy nic z tego nie kumalem.Oczywiscie w karetce zmierzono mi to „biedne cisnienie“ zapytalem tylko wtedy ile go mam,padla odpowiedz“dosyc wysokie“.I zabrano mnie do kliniki.Lerzalem na kardiologii,badania trwaly cztery dni.Podczas pobytu kazdego dnia mialem po 3 do 4 atakow,dzwonilem za kazdym razem do zony zeby przyszla bo to juz chyba czas na mnie i nie chce sam umierac.mieszkamy do dzis obok kliniki,wiec za kazdym razem zjawiala sie u mnie i wtedy sie troche uspakajalem i mi to mijalo.Siedziala ze mna do puznych godzin wieczornych ale kiedy juz wychodzila,znowu czulem lek i niepokuj i nie moglem zasnac.Pewnego razu pielegniarka z oddzialu powiedziala ze jestem uzalezniony od swojej zony,i ze to nie jest dobre.Pamietam ze bylem na nia za to zly.Jak ona tak moze wogole mowic ale teraz juz wiem o co jej chodzilo.Nastepna z kolei powiedziala widzac jak sie tarzam przy scianach w panice czekajac na zone ,ze ona tez to kiedys miala i wie jak mi jest teraz ciezko i jak sie czuje,wtedy czulem jakies takie zrozumienie z jej strony ale nie trafialo to zbytnio do mnie,bo objawy byly okropne.Po czterech dniach badan wypuszczono mnie do domu.opis przy wyjsciu wygladal nastepujaco.badania kardiologiczne ok,z tym ze skoki cisnienia,badania neurologiczne ok,status psychiatryczy.Zaburzenie lekowe,depresja w stopniu slabym do sredniego,niedobory potasu.Stan pacjenta dobry.dostalem lekarstwa i skierowanie na wizyte do psychologa.To bylo w 2008 roku w maju.po pol roku dopiero zaczalem terapie u psychologa ze wzgledu na terminy,do tego czasu i jeszcze nastepny rok jechalem na tabletkach.“Melperon“ na zasypianie,“Citalopram i Ramipril“ na depresje i chyba cisnienie,teraz juz nie bardzo pamietam.Byly tez czesto drinki przed spaniem,masturbacja, w czasie leku,wlasnie unikanie tego super marketu,dosyc czesto chodzilem gdzies w towarzystwie zony,w razie na wypadek „W“Paniki wtedy ustaly,moze dzieki tabletkom i postanowilem pujsc do pracy.w miedzy czasie urodzila sie na corka..No i wtedy „Bingo“pojawila sie mysl natretna ktora zwalila mnie jeszcze bardziej z nog.Pomyslalem ze wbijam noz mojej coreczce nozem w serce.Ta mysl mnie bombardowala dzien dnia,unikalem tego noza,dziwne bo tylko tego inne nie byly tak straszne.Do kuchni wchodzilem zadko,i to tak trwalo z rok.Wtedy przeczytalem gdzies na internecie,gosc napisal.Ze powinno sie wlasnie o tym myslec i nawet starac sie przywolac w ciagu dnia ze 2 trzy razy te mysli i sie z nimi nie bic.Pierwsze co o nim pomyslalem,no stukniety gosc,co on gada! No ale pewnego dnia postanowilem ze pozwole sobie na to i sprubuje.Wracalem wtedy z pracy pomyslalem i dostalem ataku paniki,zoladek zwiazalo mi jak sznurem,palce u rak sie wyprostowaly,pocilem sie na potege i i oddychalem szybko.Rozne mysli bombardowaly mnie z kazdej strony .a ja tak trwalem w tym i przyzwalalem na wszystko,wytrzymalem 15 moze 20 min.potem zadzwonilem do zony,bo mialem wrazenie ze cialo nie da rady.Gdy z nia rozmawialem objawy ustepowaly,zaczalem sie uspokajac. Z braku czasu musze juz konczyc,ale cdn...pozdrawiam .Mariusz
mario23
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 20
Rejestracja: 13 listopada 2015, o 15:26

1 grudnia 2015, o 22:59

Witajcie.Nie chcę się tu za bardzo rozwlekac w temacie,co udało mi się dobrze w moim pierwszym poście,więc przejdę bardziej do konkretów.Podam jeden z osobistych przykładów.A więc,u mnie wygląda to tak że na dzień dzisiejszy,zaczynam powoli łapać o co w tym całym "moim"zaburzeniu chodzi.Można powiedzieć że przez te 7lat poznałem co to ataki paniki,natrectwa,nawyki lękowe,objawy różnego typu itp itd.Ja tym żyłem i "żyje"każdego dnia.Z tym że teraz z tą różnicą że zacząłem właśnie dostrzegać te triki nerwicowe z czego się bardzo cieszę. I tu podaję przykład.Wyrobil mi się pewien nawyk kiedy wracam samochodem z pracy do domu,odczowam wtedy lęk,mam natrectwa,do tego ściskanie w głowie i ogólne źle samopoczucie.Kiedy jeżdżę rano do pracy tego nie mam.Nie dawno właśnie jechałem tak sobie rano i miałem przed pracą wybrać pieniądze z banku,niestety zamyslilem się i przegapiłem ten bank,ale za chwilę sobie przypomniałem i zawróciłem na pierwszym rondzie,wtedy jak z "automatu"przyszły te wszystkie objawy no bo już jechałem w kierunku domu.Wtedy zapaliła mi się czerwona lampka i powiedziałem sobie w duchu."A więc to tak" i to w sumie był mój taki pierwszy bodziec który dał mi trochę do myślenia jak ten mój nawyk działa.cdn.
svenf
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 222
Rejestracja: 13 listopada 2015, o 10:32

1 grudnia 2015, o 23:31

Mario23 ja też miałam podobny stan "uświadomienia sobie jak to działa". Chodząc na terapię moja psycholog stwierdziła, że nie zauważam zależności i nie mam łączności między myślą, a reakcją ciała. Wiele razy mówiłam jej, że nie wiem czemu boli i skąd pogorszenie. Teraz mając ataki paniki, różne bóle somatyczne wiem od jakiej myśli, lęku są. Śmieszne jest to, że niektóre wywołują ból mostka, inne żołądka. Tak czy siak widzę tą zależność i jest mi o wiele łatwiej zaakceptować to, że to właśnie nerwica.
mario23
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 20
Rejestracja: 13 listopada 2015, o 15:26

2 grudnia 2015, o 16:24

Hej svenf.Właśnie,ja też to zauważyłem i jest to dla mnie swojego rodzaju przelomem,że pojalem wreszcie że ja ta nerwice mam.i że mogę przestać już obwiniac los,ludzi lub rzeczy za to jak się w tych stanach czuję.A jeśli chodzi o objawy,to ja nie staram się tego zbytnio wiązać z daną myślą,tylko raczej mowic "dzień dobry" i starać się godnie i w miarę sił przyjmować to wszystko co w danym momencie chce ze mną być.A jak Ty sobie z tym radzisz,jeśli mogę zapytać?Pozdrawiam.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

2 grudnia 2015, o 16:55

Bo generalnie to niekoniecznie objaw musi wiązac się z myślą. Chociaż ja wiem, ze model psychologiczny tak generalnie zakłada ale nie musi tak być zawsze.
Owszem mysli także się moga do tego przyczyniać ale w moim przekonaniu czesto sam bodziec, nawyk jest szybszy niż myśl. Nie zmienia to oczywiście wiele ale czasem ludzie się zastanawiają czy aby na pewno mieli jakieś mysli, a generalnie moim zdaniem nie musieli mieć, wystarczy uwaga, spostrzeżenie czegoś co jest bodźcem nawyku i od razu objawy się pojawiają a i często dopiero wtedy myśli.

Mario jak nie zapoznałeś się z nagraniami czy wpisami to może będziesz miał ochotę:

odburzanie-wedlug-divovica.html

vademecum-leku-nerwic.html
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
mario23
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 20
Rejestracja: 13 listopada 2015, o 15:26

2 grudnia 2015, o 18:33

Muszę się przyznać że trochę nagmatfalem w odpowiedzi na Twoj post Svenf ,więc chciałbym skorygować, bo mnie lekko odcielo i miałem spory problem z koncentracją.Tak naprawdę chciałem napisać że ja też zauważyłem i stwierdzam stanowczo że i u mnie myśli i związane z nimi obawy(wyobrażenia)przed daną konfrontacja powodują i są powiązane mocno z moimi objawami somatycznymi które pojawiają się już przed nią znaczy ta konfrontacja , nasilają się w trakcie jej trwania a po dochodzi często nawet do paniki.I to mogę nazwać moim małym przelomem,bo wiem teraz jak to działa i konfrontacja staje się dla mnie priorytetem a nie objawy które i tak zawsze są i kiedyś przecież mijają.I też jest to dowód realny na moje zaburzenie lękowe.

-- 2 grudnia 2015, o 18:33 --
Witam Cie Viktorze,dziękuje za komentarz.Tak, też się zgodzę z Tobą co do tych nawyków.tak jak to u mnie bylo w przypadku kiedy jechałem do pracy autem co opisałem w poprzednim poście.Z tym że ja już teraz wiem ze powodem tego nawyku były moje obawy przed powrotem do domu.Ps.Oczywiscie że słucham divovika,jestem w drugim sezonie, czasem to nawet po parę razy ,dla mnie to miód dla ucha, oczywiście w przenośni ;-) Cieszę się że Wam się udało,a skoro tak to ja mam przez to duża motywację żeby działać,bo widać po Was że jednak jest to możliwe.Pozdrawiam serdecznie.
[b]Konfrontujesz_Akceptujesz_Ignorujesz-Triumfujesz[/b]
ODPOWIEDZ