
Znalazlem w koncu troche czasu po akurat dopadlo mnie przeziebienie i chcialbym wam opisac moje gorsze dni i jak dzialam, a takze poznac wasze zdanie na ten temat czy robie dobrze lub co robie źle, ostro sie wziąłem za odburzanie dlatego pisze ten post byc moze wylapie od Was cenne rady
A wiec tak, zaczynajac od poranka jak to w nerwicy jest ciezki ( chodz juz sa coraz lepsze) ale bez zastanawiania sie wstaje robie poranny rytuał i wychodze do pracy, po drodze zdarzaja sie natrety ale od razu wale w nie kontra i ide dalej nie zastanawiam sie nad nimi

Dobra powrot do domu niby fajnie ale pojawia sie dziwny lęk przed wlasnym mieszkaniem i rodzina, ale trwa on tylko w momencie spotkania jak juz chwile z nimi rozmawiam i pobede to znika, wieczor mija przewaznie dobrze, czesto patrze na zegar jak ten czas spieprza szybko ale mowie sobie przejmowanie sie tym nic nie da, rozmawiam zartuje z zona mowie do mojej coreczki, mimo ze nie raz w ogole nie mam na to ochoty ale to robie mimo częstego odciecia od uczuc:) czas spania, znowu lek ale oczywiscie wywalam go i ide spac ( chodz ostatnio cos mi dokucza bezsennosc) ale staram sie tym nie przejmowac, mowie sobie trudno w koncu zasne

To tak wygladaja moje gorsze dni
