Pewnie nie spodoba ci się to co napisze ale zobacz sobie ten temat
napad-leku-i-panika-zwiazana-z-parciem- ... C4%99cherz napisałem posta na końcu tego tematu.
Temat ten jest niby inny niż twój problem ale tak naprawdę taki sam. Być może psychoterapia nie pomogła bo tobie w tym wypadku potrzeba po prostu swoistego samotnego działania, czyli przełamania tego strachu.
Innymi słowy lepiej zwymiotowac do jakiejś torby podczas jazdy, niż zyć w ciągłej pętli lęku o to co się może stać.
Ty wpadłaś w błedne koło i teraz za wszelką cenę w tych sytuacjach, które opisałas skupiasz się i próbujesz kontrolować twoje objawy i to co rzekomo może się stać. Dlatego cały czas w tych sytuacjach odczuwasz strach i lęk po pierwszym zapewnie kiedyś tam objawi nudności czy odruchu wymiotnego.
Podczas stresu dochodzić może do żoładka pod gardłem, do odruchów wymiotnych i mdłości bo zwiększkają się kwasy trawienne, natomiast do zwymiotowania daleka droga podczas nerwicy.
Cały twój lek skupia się na tym co będzie, co jesli zwymiotujesz, przez to spinasz się i nakręcasz strach w róznych miejscach, to co potrzeba tobie to skonfrontowanie się z tym i puszczenie tej kontroli, która jest sama w sobie zaburzeniem i która utrzymuje nerwice.
A jak zwymiotujesz w tym samochodzie to co? (choć szanse na to są nikłe bardzo) Potrzeba przełamania tego strachu, ze ta wartość, która tak chronisz nie jest warta tego całego lęku i zycia jak w jakiejś niewoli.
Konfrontacja, przełamanie i udowodnienie sobie, ze za tą granicą za którą coś się niby stanie, w tym wypadku zwymiotujesz nic się nie dzieje.
Powiesz mi, ze to trudne, być może a nawet na pewno ale i tak lepsze niż bycie niewolnikiem takiej formy lęku. Wolałbym co 10 minut haftowac jak babcia na drutach niż odczuwać lęk z tego powodu
Ty musisz odkręcić to co sama nakręciłas po pierwszym objawie.