Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Moja nerwica i moja derealizacja

Forum dotyczące derealizacji i depersonalizacji.
Dzielimy się tutaj naszymi historiami, objawami, wątpliwościami oraz wszystkim co nas dręczy mając derealizację.
Dopisz się do istniejącego tematu lub po prostu jeśli chcesz stwórz nowy własny wątek.
ODPOWIEDZ
luna
Świeżak na forum
Posty: 4
Rejestracja: 11 kwietnia 2014, o 12:17

11 kwietnia 2014, o 12:27

Witam wszystkim na forum :) Sama jestem tak zakrecona ze nie wiem co pisac i jak wogole zaczac, mam tyle do napisania ze chyba nikt by tego nie przeczytal w 4 dni czytajac non stop :)
Mysle ze moim problemem jest moja rodzina, mam 26 lat a od 2 lat nie jestem w stanie zwyczajne funkcjonowac. Zawsze mialam jakies ze soba problemy bo moi rodzice lubia sie na mnie wyzywac, nie fizycznie ale psychicznie. Zawsze maja do mnie jakies pretensje i nie tylko teraz kiedy nie nadaje sie do zycia ale i wczesniej. Ukonczylam liceum podstawowe studia z licencjatem i chcialam myslec o przyszlosci ale wtedy pod koniec studiow zlapal mnie stres ze nie podolam temu wszystkiemu i tak zaczela sie moja przygoda z nerwica.
W domu ciagle opbecnie slysze ze jestem tylko ciezarem, ze do niczego sie nie nadaje, zawsze slyszalam to ale radzilam sobie obecnie odkad dostalam nerwicy mam wielkie trudnosci z wyjscie z domu. Ataki paniki sa ogromne nie jestem w stanie wtedy calkiem myslec. W domu tez czuje sie zle i mam ciagle napiecie, chcialabyc wyjsc z tego domu raz na zawsze, czasem czuje ze sie zabije bo juz za duzo mnie to przytlacza. Pragnelam byc normalna dziewczyna a nie moge sie w tym odnalezc. Moj mozg porusza tyle watkow ze nie sposob tego opisac. Chodzilam na terapie pol roku czasu ale potem problemem staly sie dojazdy do niejm leki bralam dwukrotnie i dostawalam od tego stanow goraczki duzej i wyszlo na to ze ni emoge chyba ich zazywac. Potem innych lekow sie balam juz brac. Czasem wspomagam sie hydroksyzyna ale dziala coraz slabiej na mnie. Zle sypiam bo tez jak spac jak ciagle siedze w domu. Czuje sie juz w klatce coraz bardziej i sama nie wiem czego oczekuje piszac tutaj, moze tylko odrobiny zrozumienia albo rady kogos z zewnatrz. Nie chce mi sie pisac jakie mam objawy bo ciagle czuje napiecie i co jakis czas ataki paniki plus mam odrealnienie tez prawie ciagle z marnymi przeswitami. Czuje ze mam ochote sie zabic i martwi mnie to. Dziekuje kazdemu kto poswieci chwile na przeczytanie tego :*
L.
melisa
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 109
Rejestracja: 23 sierpnia 2013, o 02:12

11 kwietnia 2014, o 12:45

Luna ja polecam Ci terapię dla DDD - dzieci z domów dysfunkcyjnych.
Jest mnóstwo poradni które świadczą takie terapie, na pewno coś wynajdziesz w necie.
Nie załamuj się, nie jesteś sama :friend:
Myślę że te przykre myśli to część nerwicy i napięcia emocjonalnego które czasem uwalnia się właśnie
w postaci dziwnych myśli.
Może dokucza Ci depresja, na prawdę warto żebyś pozwoliła sobie pomóc i przekonała się że nie jesteś sama.
Abyś miała miejsce gdzie możesz iść i pogadać o tym wszystkim z życzliwą Ci osobą.
Taka terapia pozwoliłaby Ci się oderwać emocjonalnie od oczekiwań i krytyki w domu i rozgoniła te lęki.
;miz
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

11 kwietnia 2014, o 12:48

Myśli o zabiciu się czesto przychodza ludzią do głowy w takich stanach gdzie sa pograżeni jakiś czas w lękach. To z uwagi na bezsilność.
Zachodza u ciebie pewne zazebiające się rzeczy, po pierwsze potrzeba tobie jest terapia, potrzebny jest teraputa, który będzie wspomagał ciebie oraz pomagał zrozumieć te związki z rodziną.
Ale na ten moment terapia jest równie wazna jak twoje zrozumienie tego, że znalazłaś się w pewnym potrzasku.
A mianowice chciałbyś być kobieta niezależną, po prostu mająca swoje życie, która wyjdzie z domu i zacznie żyć.
Wielu tego pragnie, wielu niestety wpada wówczas w nerwicę, często obawiając się odpowiedzialności oraz tego, ze nie podołają, często jest to wynik własnie zalezności od rodziny, która mimo, że jest czasem jakas dysfukncyjna łączy się z nami, a czesto emocjonalnie szantażuje.
Np mamy przekonanie, ze stale musimy pomagać rodzinie, bo to matka, ojciec a oni zarazem to na swój wampiryczny sposób wykorzystują, a nasz psychika an tym cierpi (taki przykład).
To jest zadanie na terapii, choć tu warto wspomić o czym zawsze mówię, że na rodziców, do których mamy żal, dobrze jest spojrzeć z pewnej perspektywy.
mianowicie ci ludzie także jak widać dźwigali własny emocjonalny bagaż, własne błędy, których wczesniej nie naprostowali, nie próbowali dostrzec tego i tak naprawde poprawić.
Zapewne u nich też była to kwestia wychowania.
Polecam książke "Toksyczny wstyd"
Tak więc czasem emocje do rodziców wystaczy zroczumieć, nie do końca słuszne jest mówienie, że to rodzina jest problemem.
Oczywiście, że lepiej by mieć lepszą rodzinę, lepsze warunki itp
Ale dużo zależy mimo wszystko od nas. Jak spojrzysz na rodziców nie tylko z żalem ale też iz rozumieniem, ze ci ludzie to pogubione istoty, że swoim zachowaniem niszcza drugiego.
To może dac ci pewną ulgę.
Zarazem trzeba wbić sobie zdrowy egoizm, iż mimo wszystko my mamy prawo do własnego życia i nie musimy być emocjonalnie uzaleznieni od rodziców.

Tobie wszystko by się poprawiło gdybyś jednak wyszła z domu i odseparopwała się (nie mówię, ze całkowicie) ale odcięła ta pempowinę, zajęła się własnym, życiem, jakąś pracą, swoimi zainteresowaniami (warto jakieś mieć)
Własne życie i poczucie, że coś tworzymy i robimy coś dal siebie jest niezmiernie wazne dla psychiki.
Ale żeby to zrobić musisz wyjść z lękowego koła, bo na ten moment to wszystko co możesz zrobic, co chciałabyś zrobić przysłaniają tobie objawy i lęk.
Od siebie polecam tobie poczytać tematy stąd vademecum-leku-nerwic.html a głownie w sumie ostatni temat i zawarte tam linki ryzykowanie-istota-nerwicy-dystans-lecz ... t4106.html
Potrzeba ci ryzykowania wobec lęku.
Oraz tutaj psychologiczne-techniki.html

Aby móc zacząć wychodzić potrzeba poszerzac strefę komfortu.
Zapomnij na chwile o tej całek rodzine o tym żalu, skup się na poszerzaniu granicy i wychodzeniu, codziennie chociaz trochę dalej, mimo jakiś kryzysów rób to sumiennie.
Zobaczysz sama po czasie, ze to naprawe daje efekty, ale sumiennie, warto dla swojego życia to robić a jest to lepszy wybór niż np zabijanie się.
Jak poszerzysz granice pójdziesz na terapię, i ciągle pamiętaj o ryzykowaniu wobec objawów i lęku, o nastawieniu normalnościowym klucz-odburzenia-nastawienie-normalnosciowe-t3695.html
Daj sobie na to czas, to nie stanie się w tydzien ani mieisąc ale już 2 lata to masz to jakiś czas cię nie zbawi, a ty jednak zaczniesz robić coś dla siebie.
Nie poruszaj 20 wątków naraz, rodzina, rodzice, nie komplikuje sobie tego.
To są proste wbrew pozorom zalezności.
Ab zając się życiem trzeba zrzucić zasłonę lęków i objawów.
Nie reaguj emocjami na to gdy ktoś cię ciągle krytykuje, ucz się dystansu do tego, to twoje życie, ważne jest to co ty myślisz, zę robisz dla siebie a nie to co inni.
To pozwoli ci iśc do pracy, być może wynając sobie jakieś mieszkanko, masz 26 lat pora się usamodzielnić.
Zacząc tworzyć swoje podwórko, to bardzo wazne.
To wszystko krok po kroku ale da się to zrobić i co najwazniejsze warte jest to wszystko.
I to nie jest trudne, o wiele trudniej jest siedzieć zamkniętym w lękach z uczuciem, zę ni cnie można zrobić.
Guzik prawda, serio możesz wszystko.
Ja to tak widze i naprawde zacznij życie ale cierpliwości i sumienności w tym i wszystko się ułoży.
Nie ma takiego zaburzenia lekowego/ nerwicy z którego nie ma wyjścia.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
luna
Świeżak na forum
Posty: 4
Rejestracja: 11 kwietnia 2014, o 12:17

13 kwietnia 2014, o 23:26

Dziekuje Wam bardzo za odpowiedzi ;* To jest prawda musze sie bardziej usamodzielnic a ciagle jdnak ogranicza mnie moja nerwica i wiem o tym a zarazem szybko zapominam...za kazdym razem mam wrazenie ze to koniec.
Melisa bylam na terapi o jakiesj mowisz nie podobalo mi sie tam niestety, indywidualna mialam ale trwala po 15 minut bo z nfz to bylo a znowu grupawa 1,5 godzinna miala jak dla mnie za duzo osob i bylo poruszanych tak wiele wariantow ze nie wiedzialam po co tam siedze.

-- 13 kwietnia 2014, o 23:26 --
Te terapia chodzilam na nia rok czasu to takie pocieszanie a ja nie chce juz pocieszania chcialabym wychodzic z domu. To moje marzenie
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

14 kwietnia 2014, o 00:38

Luna, doskonale Cie rozumiem, byłam w podobnej sytuacji, jesteśmy ròwieśniczkami. Zgadzam się z poradami moich przedmòwcòw, a od siebie jeszcze dodam, że u mnie przełom nastąpił, gdy zaczęłam być dla siebie bardziej miła. Gdy jesteśmy przyzwyczajeni do krytyki ze strony bliskich, często zaczynamy traktować siebie samego surowo. Gdy zaczynasz sobie dogadzać, wyłącza to stopniowo tego wewnętrznego krytykanta, schodzi trochę napięcia, bo nie masz tego wewnętrznego bata na siebie. Inni ludzie, nawet jeśli są rodzicami, których zdanie siedzi głęboko w podświadomości, nie mają prawa Cię tak podkopywac. Jesli nauczysz się lubić siebie, dbać o swoje dobre samopoczucie, to łatwiej będzie Ci zbudować wyższa samoocenę i dbać o wewnętrzny respekt, którego nie podkopia tak łatwo bliscy.
Jesli chodzi o terapię, możesz spróbować w innym miejscu, albo zdać się na siebie i poszukać jakichś książek psychologicznych, stronek w necie o samorozwoju. No i polecam uczestniczenie w naszym forum, to doskonała grupa wsparcia moim zdaniem. :)
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
luna
Świeżak na forum
Posty: 4
Rejestracja: 11 kwietnia 2014, o 12:17

16 kwietnia 2014, o 11:38

Diekuje Ciasteczko za slowa otuchy :*
Jestem w parszywej sytuacji materialnej, w koncu przyjdzie mi zostac prostytutka bo przynajmnie bede mogla pracowac w domu...
dzis wychodze pod wieczor na troche, i juz sie denerwuje ale musze zaczac cos robic. mam nadzieje ze nablizsze dni pokaza czy dam rade wyjsc gdzies dalej.
ODPOWIEDZ