Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

moja historia. podpowidzcie mi cos..

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
robertkruk89
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 13
Rejestracja: 16 listopada 2015, o 18:09

5 grudnia 2015, o 16:32

witam,

moge pisac troche nie po koleji,prosze nie patrzec pod kontem stylistycznym.
Obiawy:pirwsze co zaowazylem to chyba odruch wymiotny-najbardziej rano po sniadaniu i tez po fajku.wszystkie wyniki badan ok.niska samoocena,lęk do ludzi-glownie znajomych,zeby ich nie spotkac.lęk przed tym co bylo,jest i bedzie.brak koncentracji,mądrosci i motywacji,brak dobrego wyksztalcenia,mizerna praca do ktorej raz chodze raz nie.przezywanie,rozmyslanie,dolowanie,nieakceptowanie siebie i swiata,ładowanie sie w wieczne problemy,zle decyzje zyciowe wplywajace na dalsze zycie,utrata zainteresowan,lezenie w lozku bardzo czesto,wpisywanie glupot w internet,wszystko widze w czarnych barwach,zazdrszcze innym wszystkiego,mysli samobojcze (ale tylko mysli),rozmyslanie co dana osoba o mnie mysli,wszyscy maja do mnie problem,przeraztaja mnie proste sprawy,nie radze sobie w zyciu,agresywny,kłótnie juz z zoną,itd.itp. ...
mam 26 lat .problemy z jakimi sie borykam zaczely byc odczowalne jakos w wieku 20lat.wszystko narastalo z biegiem czasu,myslalem ,ze taki stan to normalne.Lecze sie juz ze 4 lata.zaczalem od razu od psychiatry,zadal mi pare pytan i dopasowal lek.nie bylo poprawy.
ogolnie zmienialem lekarzy jak i leki.po jakims czasie znalazlem osrodek ,gdzies na mazurach.bylem w nim 3 tygodnie i mialem robione rozne badania w tym taz ten dlugi test u psychologa.Lekarz psychiatra prowadzacy osrodek,stwierdzil ,ze nie mam zadnej choroby psychicznej i nalezy zmienic myslenie.w karcie napisal mi trudny charakter,potrzebny wysilek fizyczny itp.mojemu ojcu powiedzial ,ze bez lekow sie nie obejdzie.po powrocie dalej szukalem pomocy,miedzy czasie bylo tez pare terapeutek.bralem rozne leki chyba z 15 roznych rodzaj i po zadnych nic nie czulem.I wkoncu trafilem na lek o nazwie EFECTIN.po miesiacu czulem sie lepiej ,lekarz z wiekszyl dawke i po 6tygodniach bylo juz tylko lepiej.wszystkie obiawy jakby odeszly.stalem sie chyba soba.czulem sie madry,dobry a niekiedy wyjatkowy :D Po 5miesiacach odstawilismy lek z lekarzem.po dwoch tygodniach byla jeszcze wieksza klapa.bo doszlo jeszcze rozczarowanie i wszystkie obiawy na raz.bul miesni z braku leku(chyba).wrocilem do leku.odrazu wieksze dawki,biore juz 3miesiace i nie ma poprawy a dawka dosyc wysoka 300 mg er.poprzednim razem 225 i to juz mozna powiedziec bylo za duzo wiec stala dawka byla 150.kompletnie nie rozumiem tego ,ze lek wczesniej dzialal a teraz nie dziala.Biorąc leki tych wszystkich problemow nie bylo.wszystko co teraz jest moim zdaniem zle potrafilem obrucic na dobre.w tym stanie teraz na pewno moje przeszkody sa tylko w mojej glowie.to raczej nie dzieje sie naprawde.
W skrocie :zawsze raczej bylem osoba wrazliwom a jednoczesnie silną.zawsze bylem wysportowany,śmieszny i lubiany.mialem rozne towarzystwa , duzo ludzi znalem i znam.
czlowiek w tym zlym stanie moze sobie przyczyne choroby przypiac kazdą,lecz przedstawie taką najwazniejsza ,ktora mogla wplynac na te dolegliwosci.
Mając okolo 10 lat odszedl od nas ojciec.o demnie,brata starszego i mamy.Zalozyl drugą rodzine,zrobil 3dzieci.Zawsze lubil alkohol i lubi.od tamtej pory pomaga nam finansowo.pomagamy mu a on nam.mial kryzys w firmie-to tez bardzo przezylem.zawsze na pierwszym miejscu byla tamta rodzina,tylko oni na dobre.a ja na dobre i zle zawsze bylem przy ojcu,jak cos sie dzialo dzwonil do mnie.zawsze musialem patrzec na tamta rodzine,ktora miala lepiej.Ale wczesniej od kąt pamietam nie lubilem sie uczyc,zajmowalem sie sportem i wyglupami.
wchodzac w wiek dojrzewania na poczatku pierwszej gimnazjum wpadlem w zle towarzystwo.pewnie tez przez miejsce zamieszkania-straszna okolica.przez cale 3klasy gimnazjum pilem alkohol, bralem narkotyki,bilem sie i mialem problemy z prawem.wychowywala mnie glownie mama i czasami babcia.Ale ja zawsze robilem co chcialem.
majac 17lat ogarnolem się poszedlem do zawodowki.wtedy jeszcze bylo w miare ok.Ale ciagle mialem jakies przezycia i niepowodzenia.kazdy zawsze mi docinal i wszystkiego zazdroscil.szkoda ze nie trzymalem z ludzmi na poziomie.A pozniej z biegiem czasu zaczely sie
te wszystkie dolegliwosci.ze wzgledu na niskasamoocene postanowilem zrobic mature,ktora robilem na raty chyba ze 3lata.dopiero jak leki zadzialaly zdalem ten nieszczesny polski bez problemowo.Wiem ,ze to co myslimy to tak sie dzieje.na lekach myslalem pozytywnie i tak tez sie dzialo.Nie wiem czy dobrze to wszystko napisalem ,ale wydaje mi sie ,ze nakreslilem w czym problem,na pewno wiele pominelem.czuje sie jeszcze winny za wszystko.czasami nie moge rozmawiac z moja rodzina,wszystko widze w ciemnych barwach i mnie to wkurza.
Moim zdaniem to ja sie zle uksztaltowalem w dziecinstwie co w zyciu doroslym mnie przerasta.
nie wiem czy to zaburzenia,depresja czy nerwica? czy cos innego?.ale stoje w miejscu,nic mi sie nie uklada nie moge normalnie funkcjonowac.a jeszcze jestem taka osoba ,ze duzo wymagam od zycia,mam fantazje-jakies rzeczy niemozliwe sobie wymyslam.a to jest sprzeczne z tym jaki jestem w tym stanie.miedzy kryzysem matererialnym w domu(brakowalo na jedzenie i opal do ogrzania sporego, zle ocieplonego budynku) mama miala powazna operacje na serce,ktora mogla sie roznie skonczyc.naszczescie bylo ok.nigdy nie mialem z kim szczerze porozmawiac.Brat starszy rodzony byl przewaznie rozsadny.Ale ciegnelo go zawsze do dziwnych dziewczyn.od kilku lat ma taka bezczelna,ze zle zyczy naszej rodzine w mawia mu jakies glupoty a on jest za nią.Z nimi tez prowadze rewalizacje.Ona mnie nienawidzi,najchetniej by mi noz w plecy wsadzila.Tak wiec z brate rodzonym jest tez niezaciekawie.przez takie sytulacje w tej dziwnej mojej rodzinienie duzo zlego sie dzieje.ja ucieklem w chorobe a brat w zycie na nie swiadomce.ta jego w cala nasza rodzine sie wtraca,w majatki ,twierdzi ze nasza mama jest glupia mimo ze przez kilka lat jej uslugiwala ze wzgledu na brata,przymykala oko na pewne sprawy.gada ze nasz ojciec to alkoholik.mimo ze ona czasami pije wiecej od niego.nie potrafie tak fajnie ze zrozumieniem tego opisywac.przez to ze brat tak wybral ,czuje sie jak w jakims domu wariatow.ona ciagnie go w doł bo sama jest zerem z patologicznej rodziny a uwaza sie za dame dzieki brata kasie.Wiem ,ze jestem dorosly i powinienem zajac sie soba,ale tak sie nie da.Za duzo wspolnych spraw.Nie potrafie opisac co te wszystkie obiawy wyzej wymienione wyczyniaja w zyciu codziennym.Nie raz prubowalem sie zmienic,ale nie moge,ten stan mnie niszczy.nie potrafie nic.na wszystko przytakuje ,czuje sie winny nawet jak cos od kogos kupuje ,ide wszystkim na ręke ,zeby tylko nie podpasc,nie powiedziec czegos zle.ludzie wchodza mi na glowe.Najchetniej dorwalbym wszystkich i wbil im do glowy ,ze jestem takim slabiakiem przez chorobe.wchodze w znajomych umysly i wiem ze maja mnie za zero i na kazdym kroku to przezywam.nikt nie wie dlaczego w danej chwili nie mam nic dopowiedzenia.A ja wiem ,ale nie dokonca.Wiem ze jak leki bralem-dawaly mi humor to ze wsystkim sobie radzilem,a nawet nie bylo z czym sobie radzic bo wszystko bylo banalne i proste.bije sie z wlasnymi myslami czy jestem taki czy zachorowalem.na pewno gdybym nie mial tych problemow to bym byl innym czlowiekiem,ale tego juz nie da sie wytrzymac.Pewnie za malo opisalem ,ale ludzie z podobnymi dolegliwosciami wiedza co sie dzieje na codzien.(chyba wiedza,albo ja jestem niedorobiony)najchetniej bym sie usunąl z tego ponizajacego zycia ,ale nie mam odwagi.A i jeszcze mi ciezko bo choroba wybrala mi żonę z ktorej nie jestem szczesliwy.Ale ona tez juz nie wyrabia z moimi zachowaniami.jest w ciazy i potrzebuje mojego wsparcia,ile moge to jej pomagam.Ale jak chce wejsc do sklepu a ja mam lęk to robi sie problem.studiuje psychologie ale kompletnie mnie nie rozumie,jest uparta i wybucha gniewem.wszystko mnie przerasta nie mam spokoju nigdzie.Sam przeciwko calemu swiatu.teraz chyba z 10kg schudlem ,jak walczyc z patolami na ulicy.zaczynam miec wszystko odbierane.boje sie ze juz nienadrobie tego wszystkiego co teraz stoje w miejscu.nie ucze sie ,nie rozwijam,poglebiaja mi sie inne sprawy.w mlodym wieku jeszcze mozna przeczekac na trybie awaryjnym.ja teraz musze podejmowac powazne zyciowe decyzje a czas leci,w koncu wyladuje na ulicy jak tak dalej pojdzie. Mozecie cos poradzic jak zyc? i co mi może dolegac? mam miliony roznych innych dolegliwosci,ale glupio mi pisac i nie wiem jak
Pozdrawiam,
Robert
Awatar użytkownika
potrzebujacyy
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 66
Rejestracja: 2 października 2015, o 22:11

5 grudnia 2015, o 20:35

Nie jestem żadnym specjalistą, jestem osobą zaburzoną, która zechciała coś zmienić :)
Skoro wszedłeś na to forum, opisałeś swój problem, to mogę z 99% pewnością stwierdzić, że nie jesteś chory psychicznie- tak jak ja i masa ludzi tutaj, szukająca pomocy. Pamiętaj, że największą pomocą dla siebie jesteś Ty- leki, psycholodzy, psychiatrzy, terapie to są tylko dodatki.
Z Twojej historii wynika, że mocno Twą strefe emocjonalną nadszarpała trudna sytuacja rodzinna. Jak poczytasz artykuły na tym forum, zrozumiesz czym jest bariera stresu, każdy ma ją inną. Jedni z takich sytuacji wychodzą mocni, innych "dopada" to co Ciebie. To nie znaczy, że jesteś gorszy od tych pierwszych! Na tym polega piękny sekret tego świata- każdy jest inny, fizycznie i psychicznie. Pamiętaj, że każdy ma problemy, nie można myśleć w kategoriach "ja mam gorzej niż inni". To nie pomaga napewno, a i egoistyczne to podejście bardzo. 2 albo 3 razy powtórzyłeś, że czujesz się winny za coś. Czy Ty spowodowałeś rozpad małżeństwa Twoich rodziców? Nie miałeś ŻADNEGO wpływu na to, a wydaje mi się, że wszystko zaczyna się od tego. Stań przed lustrem i powiedz to jasno, że nie jesteś temu winny. Mówisz, że przykro było Ci patrzeć na tą "drugą" rodzine Twojego taty...To spójrz teraz w ten sposób, że Twoja żona spodziewa się dziecka, Twojego dziecka. Przeczytaj artykuły tu, zepnij się i stwórz inną rodzinę, niż Twój tata. To chyba wystarczająca motywacja...Po pierwsze zacznij tu czytać.
Aha, co do Twojej żony. Mój tata jest terapeutą, ale prawie w ogóle nie mogliśmy się porozumieć. Uważam, że psycholog, terapeuta ma inne podejście do pacjentów niż do członka rodziny, wchodzą w to emocje, miłość itp. Więc jeśli mogę doradzić, znajdz jakiegoś psychologa, a żona niech będzie dla Ciebie żoną, nie lekarzem.
Pozdrawiam Cię serdecznie
robertkruk89
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 13
Rejestracja: 16 listopada 2015, o 18:09

5 grudnia 2015, o 22:16

tez wydaje mi sie ,ze nie jest to choroba psychiczna,tylko zle myslenie ,dlatego lekarza ciezko to okreslic.Ale jak wpadam w ten najgorszy stan,ze czuje sie jak na innej planecie to przypisuje sobie wszystkie choroby.nie mam choroby genetycznej,ale do depresji mysle ze dotarlem i to juz dawno .te tz.stany nie są zdrowe.Nie wiem co bedzie z moja rodzina,ale dziewczyne odbilem koledze ,bo musialem kogos miec.teraz mam wachania ,ze to nie prawdziwa milosc.przez to ze ze mna jest problem ,ciezko o modelke z ktora bym sie pokazywal z glowa do gory.mysle sobie ,ze z nia jest cos nie tak bo byla z patologia z tym chlopakiem.i zgodzila sie na mnie,lecz nie wiedziala ,ze mam problemy.I czy z takimi myslami stworze normalna rodzine?jak lepiej sie czulem ,odrazu chcialem innych kobiet.Nie chcialbym nikogo skrzywdzic a juz napewno malucha.boje sie ,ze zly przyklad mu dam ,jako chory tata.Nie mam takiej sily do idealnej rodziny bo nic mnie nie cieszy.unikam tez znajomych ,zeby nie zapytali co to za dziewczyna,gdzie poznalem? mimo ,ze i tak wiedza i maja mi to za zle..Wszystko ze mna jest nie tak.Dlatego czasami wyobrazam sobie rzeczy nie realne-marze.chcialbym wszystko zalatwic np.stajac sie milionerem,lądujac w stanach bedac inna osoba.zapewniajac sobie niezaleznosc ,duzo spraw by sie rozwiazalo,a zeby sie rozwiazalo musialbym sie dobrze czuc.i wieczne kolo.To nie jest tak ,ze jestem jakis nie swiadomy i zyje chorymi marzeniami tylko po prostu za duzo mam problemow i to wszystko ciagnie mnie w dol.Na żony terapie nie licze,ona twierdzi ,ze nic takiego mi sie nie dzieje,jestem zdrowy.Nie wiem co robic i do czego dazyc.kiedys kolega powiedzial mi ,ze nie wie jak ja sobie w zyciu poradze(z taka zazdroscia ,ze ja mam wiecej od niego a on mieszka w pekinie i jest patolem)czy rzeczywiscie jakos w gimnazjum mogl miec racje i przewidziec ,ze sobie nie bede radzil.jesli mial racje to musialbym teraz byc kims innym,zeby sobie radzic.sory,ze pisze takie sprawy,ale przynajmniej mi lzej,ze ktos zobaczy jak mozna beznadziejnie zyc.ten koles mogl miec na mysli tez to ,ze sobie nie poradze bo nie kradne wegla sąsiadowi tak jak on.a moze rzeczywiscie cos po mnie poznal? dzieki za wiadomosc życze Ci odburzenia. prosze o wiecej odpowiedzi........
Awatar użytkownika
Thori
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 226
Rejestracja: 23 stycznia 2015, o 13:24

7 grudnia 2015, o 03:10

Trudne dzieciństwo, okres dojrzewania, zbyt szybkie wejście w dorosłość (ciąża), kiedy sam jeszcze nie uporządkowałeś swoich spraw, to wpłynęło na stan w jakim jesteś i na to jak się czujesz.
Po pierwsze określ sobie cel. Na razie miotasz się i nie wiesz, którą drogę obrać.
Po drugie - masz bardzo niską samoocenę. Trzeba nad nią popracować. Aby skoczyła na tyle wysoko, byś zrozumiał, że sam jesteś odpowiedzialny za swoje życie i że możesz dokonywać wyborów, które służą tobie, nie czując się za nic winny.
Marzenia - super rzecz. Są po to, żeby je realizować.
Z tego co piszesz, odniosłam wrażenie, że chciałbyś stać się kimś innym. Zatem określ sobie - Kim chcesz się stać? Jaką osobą? Jakim człowiekiem chcesz być? Jakim chcesz być tatą dla dziecka? I małymi kroczkami, powoli, dąż do tego, by takim być.
Niech na razie nie interesuje cię brat, jego dziewczyna, znajomi ich opinie i zdania - bądź egoistą i zajmij się swoją sprawą. Jak staniesz do pionu, to wtedy pomyślisz o innych.
Nie ma idealnych rodzin. Porzuć obrazek pokazywany w reklamach. Pewnie, że to słodko wygląda, ale rzeczywistość jest inna.
Wygląda na to, że czeka cię sporo pracy, ale skoro ludzie dają radę, to ty też sobie poradzisz :)
Awatar użytkownika
potrzebujacyy
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 66
Rejestracja: 2 października 2015, o 22:11

7 grudnia 2015, o 11:10

Dokładnie to co napisała Thori.
Trzeba być egoistą, bo każdy na świecie nim jest i nie ma w tym nic złego, tak jesteśmy skonstruowani. Skup się na sobie. Zresztą co do tego, że wg Cb każdy na Ciebie patrzy spod byka, każdy ma o Tobie złe zdanie...to mogą być natrętne myśli, które niewiele mają wspólnego z rzeczywistością. Tak naprawdę wydaje mi się, że lwia część ludzi o której piszesz nie ma czasu/chęci albo po prostu nie robi tego, nie myśli o Tobie i napewno nie w tych kategoriach. Polecam grę Ciasteczka- gra-w-zarzadzanie-natretnymi-myslami-t5041.html . Ja cały czas w to gram, powiem szczerze narazie słabo mi to wychodzi, ale...co mam Ty albo ja do stracenia? Trzeba próbować :)
Piszesz w 1 poście "stalem sie chyba soba.czulem sie madry,dobry a niekiedy wyjatkowy :D" to tylko udowadnia, że Twoja niską samoocene możesz poprawić. To są przebłyski z których trzeba brać przykład, Udowodnij sobie, ze naprawde jestes wyjątkowy, bo każdy z nas jest takim.

Ah. Zaznaczę, że pisze to jako osoba zaburzona, nie jestem żadnym specjalistą. Jeszcze dwa miesiące temu błagałem tutaj o pomoc wszystkich, bo nie mogłem wstać z łóżka mając chyba wszystkie objawy somatyczne znane nerwikowi. Wiem jednak, że zmiany można wprowadzić DZISIAJ, TERAZ i nawet jak z początku nie widać poprawy, to owa poprawa z pewnością będzie widoczna. W paru kwestiach światopoglądowych się różnimy, do niektórych rzeczy podchodzę inaczej, ale wierzę, że uporzadkujesz swoje sprawy. Pozdrawiam
Awatar użytkownika
Thori
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 226
Rejestracja: 23 stycznia 2015, o 13:24

7 grudnia 2015, o 15:09

E, chłopaki, zaraz, zaraz, jeśli chodzi o ten egoizm.
To tylko początkowo on ma być taki zupełny:) Dopóki nie stanie się na nogi i pozbędzie większej części lęków, problemów.
Jak już to się ogarnie, to zaczynamy zauważać innych :)
robertkruk89
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 13
Rejestracja: 16 listopada 2015, o 18:09

27 grudnia 2015, o 17:12

dziekuje za opinie i wskazowki :)

-- 16 grudnia 2015, o 00:21 --
dostalem jeszcze jeden lek na noc o zblizonym dzialaniu co efektin.laczne dawki to 350 mg dzienie.Mimo to nie ma poprawy.mam skutki uboczne ,bule glowy,troche mndlosci i brak apetytu.moze z tym drugim lekiem znowu musze odczekac ze trzy tygodnie.Wszystko mi bardzo dokucza ,mam wrazenie jakby kazdy mna rzadzil a ja wtym stanie na wszystko sie zgadzam bo nie mam sily walczyc.kazdego dnia odczowam strach i rozdraznienie,mam wrazenie ,ze tylko czekam az cos powarznego sie wydazy i wtedy juz calkiem sie niepozbieram.przez to ze nie mam wplywu na swoje zycie ono ma na mnie i mna kieruje,ciagle w zla strone.nie moge pojac co mi jest..nie mam sily z tym walczyc,niby jestem zdrowy a nie moge normalnie zyci.Nie wiem ,wydaje mi sie ,ze tak jestem zbudowany i nie mam na to wplywu.nie wyobrazam sobie przezyc zycia w takim stanie.wydaje mi sie ze juz teraz tak nie wytrzymam,ale pewnie jakos bede ciagna na trybie awaryjnym,ale juz po 30 roku zycia nie dam rady,nienadrobie straconych lat ,nie pogodze sie z zacofaniem wzgledem ruwiesnikow.tyle ludzi na swiecie ma rozne choroby nieuleczalne,dlaczego ja mialbym z tego wyjsc po 6latach.trace nadzieje na odzyskanie normalnego zycia.boje sie ,ze bedzie jeszcze gorzej niz to mozliwe.jak te leki nie zadzialaja to jeszcze bede sie bujal z odstawieniem tego dziadostwa.tak czy inaczej bym musial sie bujac ,ale wolalbym z normalnym nastawieniem ,wyleczonym.Bardzo ciezko jest sie pogodzic z osoba ,ktora nie chcialbym byc.lekcewaze sam siebie i nie wierze sobie.nie wiem kiedy mam racje bo wszystko widze żle.Czy to mozliwe,że czlowiek zdrowy moze doprowadzic sie do takiego uposledzenia.ja mam wrazenie ,ze to moja wina ,ze tak sie dzieje ze mna,bo nie widze innego wytlumaczenia.nic mi nie pomaga.nie dam rady byc kims innym.moze i mialem sporo cieszkich chwil ,ale bez przesady ludzie nie po takich przejsciach daja rade.Nie chce tak tanio życ! pomozecie coś??? nie ma jakis cudow?

-- 27 grudnia 2015, o 17:12 --
Witam ponownie.testy ,ktore mialem robione u dwoch roznych psychologow nie wskazywaly na jakas konkretna chorobe,raczej taki charakter.A nie moge normalnie funkcjonowac i nie potrafie tego opisac,tego jest zbyt wiele i zabardzo skomplikowane.chcialbym przynajmniej wiedziec co mi jest.Aktulalny psychiatra twierdzi,ze wyglada mu to na typowa maske depresji,lecz testy tego nie wykazuja.Nie mam 100% pewnosci,ale znalazlem artykul ,ktory najbardziej tlumaczylby moja sytulacje podam link moze komus tez cos roziasni i pomorze. http://psychika.net/2009/12/jak-niezasp ... lne-w.html
pod artykulem warto przeczytac komentarze.
moze trafilem na to co mi dolega i co ciagnie mnie do stanow nie do opisania!
Mimo to jeszcze bardziej mnie to przytlacza,ja juz chyba nigdy z tego nie wyjde,leki chyba tego nie zalatwia a zreszta nawet teraz nie dzialaja.Nie moge tak zyc a niepotrafie nie zyc.co robic dokad isc. :cry:
ODPOWIEDZ