Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Mój sposób na ataki paniki :)
-
- Gość
Jakie macie sposoby aby sie uspokoic w czasie ataku , jak wygladaja wasze ataki?? jak czesto, od jak dawna??
-
- Odburzony Wolontariusz Forum
- Posty: 1939
- Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49
Wszystko zalezy czego ten atak dotyczy. Bo u mnie na przyklad raz sa to silne dusznosci, wtedy siadam i czytam forum o hiperwentylacji i roznych takich i sie poprawia. Oddycham wolniej i juz wiem ze nic sie nie dzieje a to juz duzy plus.
Ale niestety gorzej jest kiedy atak jest taki rozlegly ze serce wali ciagla derealizacja/depersonalizacja sie zwieksza i co najgorsze uczucie slabniecia
Wtedy niestety ja lykam afobam i czekam po jakims czasie mija.
Ale to marne wyjscie, czekam az glowne leki zadzialaja.
Ale niestety gorzej jest kiedy atak jest taki rozlegly ze serce wali ciagla derealizacja/depersonalizacja sie zwieksza i co najgorsze uczucie slabniecia

Wtedy niestety ja lykam afobam i czekam po jakims czasie mija.
Ale to marne wyjscie, czekam az glowne leki zadzialaja.
-
- Gość
Ja sobie nie radzę zwyczajnie z atakami. Chociaż mnie jak zaczynam się dusić, serce mi potyka albo kołacze i czuć zaczynam rosnące przerażenie - czyli idzie ten cały atak to wychodze z domu i chodze dopóki troche nie minie.
mnie to akurat pomaga a tak to w domu jak zostane to jest tylko gorzej az pogotowie trzeba wezwać.
mnie to akurat pomaga a tak to w domu jak zostane to jest tylko gorzej az pogotowie trzeba wezwać.
-
- Gość
Jak ja już dostałam ataku paniki to za nic w świecie nie wyszłabym na dwór 
Boże chyba bym umarła
Latałam po pokuju i sie trzesła ewentualnie brałam hydroksyzynę ktora tylko stwarzała chyab pozory uspokojenia.
Potem wlaziłam pod koldre i dygotałam ta godzinke dopoki atak nie zelzał.
Ale tez czesto konczylam na izbie przyjec
I bylam poddawana krytycznym spojrzenią przyjmujacych lekarzy 

Boże chyba bym umarła

Potem wlaziłam pod koldre i dygotałam ta godzinke dopoki atak nie zelzał.
Ale tez czesto konczylam na izbie przyjec


-
- Odburzony Wolontariusz Forum
- Posty: 1939
- Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49
Tak ta izba przyjęć...zimna kozetka, rozszerzone gały, puls 200, ból w klatce, duszno, oszołomienie, derealizacja, depersonalizacja a lekarza nie ma....potem jakies badanko i stwierdzenie nic panu nie jest, to nerwica leczy sie pan? dac cos na uspokojenie?
Ale w ogóle mnie zawsze zadziwiała taka rozbieżnosć ja czuje ze koniec ze mna a tu nic panu nie dolega. Powrót do domu i tak wątpliwości itd.
Chociaz teraz juz do szpitala nie jezdze wiec na początku to chyba zawsze tak jest.
Ale w ogóle mnie zawsze zadziwiała taka rozbieżnosć ja czuje ze koniec ze mna a tu nic panu nie dolega. Powrót do domu i tak wątpliwości itd.
Chociaz teraz juz do szpitala nie jezdze wiec na początku to chyba zawsze tak jest.
-
- Gość
u mnie zwykle konczylo sie w szpitalu.. pozniej staralem sie oddychac przeponowo... pije duzo melisy , mam zawsze zomiren pod reka ale nie uzywam, i kupuje w aptece sa taki tabletki - meliski goraco polecam:)
- polakita
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 18
- Rejestracja: 20 czerwca 2010, o 10:48
Dokładnie tak, ja też nie mogłam zrozumieć jak to jest że ja umieram a tu wszyscy mi mówią że jestem zdrowa...Wojciech pisze:Ale w ogóle mnie zawsze zadziwiała taka rozbieżnosć ja czuje ze koniec ze mna a tu nic panu nie dolega.
Chociaz teraz juz do szpitala nie jezdze wiec na początku to chyba zawsze tak jest.

W tej chwili praktycznie już nie miewam ataków, jeśli już to rzadko i bardzo słabe, ale jeśli coś mnie lekko zamroczy albo w nocy czuję się nieswojo, to patrzę jakie mam objawy: jeśli pojawia się myśl że zemdleję, jeśli zaczynam sobie sprawdzać puls na ręce, mam lekki zawrót głowy, to myślę: no tak, to przecież typowe objawy nerwicowe, nie ma się co przejmować. Generalnie staram się rozproszyć myśli i nie myśleć "o jezu co się ze mną dzieje, ratunku, zaraz stracę przytomność" tylko właśnie zrozumieć że to tylko atak lękowy, że mojemu życiu nic nie zagraża, i rozproszyć te myśli - wychodzę na balkon, idę się napić wody, pomyśleć o czymś innym.
jest ok 

-
- Odburzony Wolontariusz Forum
- Posty: 1939
- Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49
Jeżeli ataki masz rzadko to zgoda, tabletka nawet warta tego. Ja gdybym tak miał też bym tak robił
Ale jesli masz pare razy w tygodniu a nawet w ciagu dnia to taka tabletka to słabe wyjscie. A ten lek uzalezniajacy. Zreszta pisałem juz ci to gdzieś.

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 9
- Rejestracja: 27 czerwca 2010, o 02:23
Mój sposób na atak albo nasilony lęk na przykład podczas wyjścia gdzieś, wynika z mojej zasady po części, która mówi że przez tyle czasu i tyle różnych objawów nigdy nie zemdlałam ani nie umarłam przez to a nieraz było naprawdę źle. Po prostu mimo napięcia wychodzę zazwyczaj zaczyna mi brakować tchu, mam uczucie że jakoś dziwnie idę, nie czuję ziemi albo ona faluje rusza się a ja upadam, łąpią zawsze silne zawroty głowy i różne inne uporczywe objawy. Ale idę dalej próbują zająć czymś swoje myśli, myślac o tym co będe potem robiła a czasem śmieje się po cichu z tej swojej całej nerwicy i objawów. Mówiąc że nic mi nie bedzie i tak i ze jestem bezpieczna. To na razie początki moich prób ale mysle ze sie uda
!!!!

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 24
- Rejestracja: 8 czerwca 2010, o 16:09
Świetny Agu pomysł z taki parciem można powiedzieć do przodu na lek i w sumie prosto w lęk.
Mój sposób na taki polegał na ty, że siadałam prostu z rekoma na biurku i oddychłam powoli zamykając oczy. CZASAMI pomagało to w trakcie ataków bo puls malał i serce przestawało tak kołatać.
Ja z domu niestety nie poradziąłm sobie wychodzić dopiero psycholog mi pomogła ale po wielu sesjach terapii dopiero wychodziłam z domu.
Ale czasami jak tak siadałam i próbowałam jakby wyoddychac atak to potrafiłam nawet sie zrelaksować i atak mijał, było to bardzo dziwne uczucie. Wtedy znowy się nakręcałam że to tak coś szybko ucichło i pewnie się coś dzieje
umieram.
I czasem od nowa sie zaczynało przez takie nastawienie
Mój sposób na taki polegał na ty, że siadałam prostu z rekoma na biurku i oddychłam powoli zamykając oczy. CZASAMI pomagało to w trakcie ataków bo puls malał i serce przestawało tak kołatać.
Ja z domu niestety nie poradziąłm sobie wychodzić dopiero psycholog mi pomogła ale po wielu sesjach terapii dopiero wychodziłam z domu.
Ale czasami jak tak siadałam i próbowałam jakby wyoddychac atak to potrafiłam nawet sie zrelaksować i atak mijał, było to bardzo dziwne uczucie. Wtedy znowy się nakręcałam że to tak coś szybko ucichło i pewnie się coś dzieje

I czasem od nowa sie zaczynało przez takie nastawienie

- Monika1974
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 37
- Rejestracja: 23 kwietnia 2010, o 17:17
Aga
Myślisz o jakiejś terapii? Zeby poznać źrodło swoich lęków?
Myślisz o jakiejś terapii? Zeby poznać źrodło swoich lęków?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 9
- Rejestracja: 27 czerwca 2010, o 02:23
Co rozumiesz pod stwierdzeniem poznać źródło swoich lęków? Ja myślę że to nie jest tak. wiem że z reguły uważa się że jakies konflikty podświadome to wywołują. Ale ja wiem od kiedy i dlaczego się to zaczeło.
Była to wstydliwa i osobista sprawa o której wolałabym teraz nie pisać. Ona sie pojawiła, to przezycie i potem lęki. Myślę że mój lęk wywołał stres spowodowany właśnie ta jedną sprawą która na pewno się tak odbiła na mojej psychice.
A teraz się boję o swoje zdrowie i dlatego to trwa. Tak mi tłumaczyła to moja doktor. Ale do psychologa kazał się zgłosić żeby omówić tą nieprzyjemną sprawę.
Uraz spowodował stres, stres lęki i napady.
Innego źródła u mnie raczej nie ma. A jak ty to widzisz? Ty odkryłaś swoje źródło a nie wiedziałas o tym?
Była to wstydliwa i osobista sprawa o której wolałabym teraz nie pisać. Ona sie pojawiła, to przezycie i potem lęki. Myślę że mój lęk wywołał stres spowodowany właśnie ta jedną sprawą która na pewno się tak odbiła na mojej psychice.
A teraz się boję o swoje zdrowie i dlatego to trwa. Tak mi tłumaczyła to moja doktor. Ale do psychologa kazał się zgłosić żeby omówić tą nieprzyjemną sprawę.
Uraz spowodował stres, stres lęki i napady.
Innego źródła u mnie raczej nie ma. A jak ty to widzisz? Ty odkryłaś swoje źródło a nie wiedziałas o tym?
-
- Gość
Ja rowniez uwazam ze tak naprawde wiemy co wywoluje te ataki , glownie stres , glownie lęk , myslenie o tym , bledne kolo , czy to ze wiem skad sie to wziolo powoduje ze czuje sie uleczony?? nigdy w zyciu... mam dni kiedy jestem czyms zajety ze dobre kilka godzin nie odczowam lęku a sa dni kiedy mam go caly czas kiedy kazdy krok powoduje lęk... ale przeciez wiem zkad to sie wziolo wiec w czym problem... gdyby nerwica polegala tylko na tym zeby znalesc zrodlo z czego wziol sie lek nie bylo by forow takich jak to tysiecy terapeutow i milionow osob z zaburzeniami afektywno-depresyjnymi...Monika1974 pisze:Aga
Myślisz o jakiejś terapii? Zeby poznać źrodło swoich lęków?

-
- Administrator
- Posty: 6548
- Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54
To wszystko nie wygląda tak prosto jak się wydaje jeżeli chodzi o terapię. Przede wszystkim nie nalezy niczego i żadnej terapii skreślać dopóki samemu sie jej nie wypróbowało. Tutaj akurat Monika stosuje terapie psychodynamiczną więc tutaj jakby na pierwszy plan wusywają się właśnie źródła lęku, analizowanie pewnych zdarzeń z życia, emocji im towarzyszącym, no mnóstwa rzeczy. I wcale nie jest tak, że ta terapia jest nic nie warta i nic nie daje.
Tylko trzeba też wiedzieć, że i to jest moje zdanie, że istnieje terapia, która własnie ma na celu przerwanie błędnego koła i katastroficznego myślenia! Tą terapię jest terapia poznawczo-behawioralna.
Dla mnie rzeczą dziwną jest, ze tak ogólnie mało o tej terapii się mówi, że osobą u których pojawiły się lęki i napady paniki tak ciężko się na taką terapię dostać. Kiedy pojawi się już atak i lęk przed lękiem pierwszą rzeczą jaką musimy zrobić to zacząć pozbywać się właśnie tego. Bo wówczas te ataki i lęk są katalizatorem do utrwalania się dalszych zaburzeń.
Terapia poznawczo-behawioralna jest jakby moim zdaniem a przynajmniej powinna być taką pierwszą interwencją w połączeniu z lekami w przypadku silnego lęku przed lękiem i ciągłych ataków paniki. Dla wielu osób to może wystarczyc moga w końcu wygrać z nerwicą.
Mnie ta terapia na ataki paniki bardzo pomogła, co prawda ja nie wyzdrowiałem całkiem, został mi ciągły lęk i depersonalizacja ale u mnie kwestia lęku to nie tylko strach przed lekiem, bo jak by wytłumaczyć lęki i natręctwa już z okresu wczesnego dzieciństwa. Niemniej jednak w wieku 22 lat dostałem właśnie napadów paniki i lęku przed lękiem po roku trafiłem po roku na terapie poznawczo - behawioralną i pomogła na ataki paniki. A miałem je po kilka razy dziennie jak tylko wstałem z łóżka. Przez parę miesięcy w ogole się nie pojawiały a jeżeli już to wtórnie do mojego głównego problemu DD.
Teraz planuje własnie iść na terapie psychodynamiczną własnie z tego powodu, że wykorzystałem jakby terapie poznawczą do jednego problemu ale zostały inne, które być może ta terapia pozwoli mi zlikwidować.
Chodzi mi o to, ze trzeba samemu też troche zainteresować się, poczytać o terapiach, jakby odnieść wszystko do swojego problemu, pomyślec co może pomóc. Nerwica niestety jest taką chorobą, że wyzdrowienie polega chciał nie chciał na własnym wkładzie. Nikt niczego nie zrobi za nas.
Z tym, że wielu z was tutaj cierpi typowo na lęk napadowy, na lęk przed lękiem, i moim zdaniem pierwszą rzeczą powinno być wypróbowanie tej terapii poznawczo-behawioralnej, warto tylko dodać, ze nawet słuchanie od najlepszych terapeutów, w najlepszych ośrodkach o lęku i sposobach radzenia sobie z nim nie pomoga jeżeli sami nie będziemy tego ćwiczyli.
Tylko trzeba też wiedzieć, że i to jest moje zdanie, że istnieje terapia, która własnie ma na celu przerwanie błędnego koła i katastroficznego myślenia! Tą terapię jest terapia poznawczo-behawioralna.
Dla mnie rzeczą dziwną jest, ze tak ogólnie mało o tej terapii się mówi, że osobą u których pojawiły się lęki i napady paniki tak ciężko się na taką terapię dostać. Kiedy pojawi się już atak i lęk przed lękiem pierwszą rzeczą jaką musimy zrobić to zacząć pozbywać się właśnie tego. Bo wówczas te ataki i lęk są katalizatorem do utrwalania się dalszych zaburzeń.
Terapia poznawczo-behawioralna jest jakby moim zdaniem a przynajmniej powinna być taką pierwszą interwencją w połączeniu z lekami w przypadku silnego lęku przed lękiem i ciągłych ataków paniki. Dla wielu osób to może wystarczyc moga w końcu wygrać z nerwicą.
Mnie ta terapia na ataki paniki bardzo pomogła, co prawda ja nie wyzdrowiałem całkiem, został mi ciągły lęk i depersonalizacja ale u mnie kwestia lęku to nie tylko strach przed lekiem, bo jak by wytłumaczyć lęki i natręctwa już z okresu wczesnego dzieciństwa. Niemniej jednak w wieku 22 lat dostałem właśnie napadów paniki i lęku przed lękiem po roku trafiłem po roku na terapie poznawczo - behawioralną i pomogła na ataki paniki. A miałem je po kilka razy dziennie jak tylko wstałem z łóżka. Przez parę miesięcy w ogole się nie pojawiały a jeżeli już to wtórnie do mojego głównego problemu DD.
Teraz planuje własnie iść na terapie psychodynamiczną własnie z tego powodu, że wykorzystałem jakby terapie poznawczą do jednego problemu ale zostały inne, które być może ta terapia pozwoli mi zlikwidować.
Chodzi mi o to, ze trzeba samemu też troche zainteresować się, poczytać o terapiach, jakby odnieść wszystko do swojego problemu, pomyślec co może pomóc. Nerwica niestety jest taką chorobą, że wyzdrowienie polega chciał nie chciał na własnym wkładzie. Nikt niczego nie zrobi za nas.
Z tym, że wielu z was tutaj cierpi typowo na lęk napadowy, na lęk przed lękiem, i moim zdaniem pierwszą rzeczą powinno być wypróbowanie tej terapii poznawczo-behawioralnej, warto tylko dodać, ze nawet słuchanie od najlepszych terapeutów, w najlepszych ośrodkach o lęku i sposobach radzenia sobie z nim nie pomoga jeżeli sami nie będziemy tego ćwiczyli.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie
Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie
Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)