Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Mega kryzys, brak nadziei.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 40
- Rejestracja: 25 maja 2019, o 20:22
Hej.
Od dłuższego czasu moje zaburzenie się uspokoiło a nawet jak dawało o sobie znac to starałam się to olewać.
Niestety do dzisiejszego dnia.
Ataki paniki puszczałam wolno- był atak, trwał i przechodził. DD tez było mniejsze bo nie zwracałam na nie uwagi. Jednak dzisiaj gdy jechałam samochodem nagle odjęło mi ręce, poczułam się mega słabo, DD na maxa (kierownica auta dziwna, droga, drzewa po bokach takie nierealne), bałam się ze zemdleje i wszystko co najgorsze. Zatrzymałam się na chwile na parkingu i zawróciłam w kierunku domu. Często miałam takie uczucie, ze mi słabo, ale olewalam to i po jakimś czasie przechodziło. Dzisiaj jednak mi się to nie udało. Spanikowałam. Jadąc z powrotem do domu aż się trzęsłam z nerwów, praktycznie nie czułam rak i nóg. Gdy wróciłam do domu trochę się poprawiło, ale dalej jestem zdenerwowana i szczerze rozczarowana sobą. DD również trzyma. Ta dzisiejsza sytuacja odebrała mi nadzieje na wyjście z zaburzenia.
Od dłuższego czasu moje zaburzenie się uspokoiło a nawet jak dawało o sobie znac to starałam się to olewać.
Niestety do dzisiejszego dnia.
Ataki paniki puszczałam wolno- był atak, trwał i przechodził. DD tez było mniejsze bo nie zwracałam na nie uwagi. Jednak dzisiaj gdy jechałam samochodem nagle odjęło mi ręce, poczułam się mega słabo, DD na maxa (kierownica auta dziwna, droga, drzewa po bokach takie nierealne), bałam się ze zemdleje i wszystko co najgorsze. Zatrzymałam się na chwile na parkingu i zawróciłam w kierunku domu. Często miałam takie uczucie, ze mi słabo, ale olewalam to i po jakimś czasie przechodziło. Dzisiaj jednak mi się to nie udało. Spanikowałam. Jadąc z powrotem do domu aż się trzęsłam z nerwów, praktycznie nie czułam rak i nóg. Gdy wróciłam do domu trochę się poprawiło, ale dalej jestem zdenerwowana i szczerze rozczarowana sobą. DD również trzyma. Ta dzisiejsza sytuacja odebrała mi nadzieje na wyjście z zaburzenia.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 145
- Rejestracja: 23 kwietnia 2019, o 18:00
Kochana, ja tez mam slabsze dni ostatnio. Jeszcze jak myślę o czarnych scenariuszach to zaczynam wierzyć w to, że zrobię coś złego. Niedługo urodzi się Nam dzidzia, tak bardzo chcę normalne życie;(
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 22
- Rejestracja: 29 grudnia 2014, o 12:56
Hejka. A jak wasze życie wygląda codziennie? Czy nie jesteście po prostu kłębkiem nerwów? To że starcie się olewać objawy nerwicowe to ok. Ale czy nie wygląda to tak że nagromadzony w was lęk taki codzienny nie ma nigdzie ujścia? Potem gdy następuje kumulacja niefortunnych zdarzeń dochodzi do ataku paniki. Ja też tak miałem ostatnio, że dużo tego lęku się nagromadziło we mnie i nastąpił atak paniki i to nie raz i też podczas jazdy samochodem. Staram się to przezwyciężyć i zajmować się normalnymi sprawami na co dzień. Wiem doskonale że jest to mega trudne ale żyć trzeba. Staram się również rozładowywać jakoś te napięcie poprzez sport albo słuchanie relaksującej muzyki lub ASMR. Następne pytanie czy macie jakieś pasje albo zainteresowania? Dajcie znać jak to u was wygląda.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 40
- Rejestracja: 25 maja 2019, o 20:22
wojtas8019 pisze: ↑16 sierpnia 2019, o 15:10Hejka. A jak wasze życie wygląda codziennie? Czy nie jesteście po prostu kłębkiem nerwów? To że starcie się olewać objawy nerwicowe to ok. Ale czy nie wygląda to tak że nagromadzony w was lęk taki codzienny nie ma nigdzie ujścia? Potem gdy następuje kumulacja niefortunnych zdarzeń dochodzi do ataku paniki. Ja też tak miałem ostatnio, że dużo tego lęku się nagromadziło we mnie i nastąpił atak paniki i to nie raz i też podczas jazdy samochodem. Staram się to przezwyciężyć i zajmować się normalnymi sprawami na co dzień. Wiem doskonale że jest to mega trudne ale żyć trzeba. Staram się również rozładowywać jakoś te napięcie poprzez sport albo słuchanie relaksującej muzyki lub ASMR. Następne pytanie czy macie jakieś pasje albo zainteresowania? Dajcie znać jak to u was wygląda.
Wiadomo, ze są gorsze dni, bardziej stresujące itd, ale nie jest to codziennie. Przed zaburzeniem byłam osoba, która się mało stresuje i przejmuje błahostkami, dopiero teraz bardziej wszystko przeżywam, zastanawiam się, gdybam, rozmyślam itd. Czasem zwykle sytuacje wyprowadzają mnie z równowagi. Zauważyłam tez ze szybko się denerwuje.
Wydawało mi się ze jestem na dobrej drodze do odburzenia (ignorowanie objawow i myśli , staranie się żyć normalnie, nie rezygnowanie z wychodzenia z domu, spotkanie się ze znajomymi), ale dzisiejszy atak był na tyle mocny ze solidnie mnie przestraszył. Totalnie mnie to zdemotywowało, ze nie potrafiłam tego opanować. Teraz się zastanawiam czy może dzisiaj podczas ataku powinnam jechac dalej, a nie zawracać do domu. Tylko w tamtym momencie miałam myśli, ze spowoduje wypadek itd. wiec wolałam nie ryzykować.
Co do rozładowywania napięcia to próbowałam relaksacji, ale po pewnym czasie zaczęła mnie nudzić. Kiedyś ćwiczyłam również w domu, ale teraz ciężko mi się zmotywować. Nie wiem czego bym mogła spróbować, bo specjalnych zainteresowań nie mam.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 22
- Rejestracja: 29 grudnia 2014, o 12:56
U mnie wygląda podobnie. Mianowicie przed zaburzeniem miałem duży zapas rezerwy stresowej. Dzisiaj jest inaczej łatwiej się denerwuję i to dużo łatwiej. Ale czytałem i słuchałem nagrań o reemisji objawów i o tym jak reaguje na to nasz organizm i to jest kluczowe podejście. Trzeba to olać. Moim zdaniem największy problem w tych naszych zaburzeniach jest taki, że po epizodach z atakami paniki staramy się bardzo szybko wrócić do "normalności" . Tylko zauważ jak długo poziom lęku i strachu w Tobie narastał. I teraz jak szybko chcesz się go pozbyć. Mój poziom lęku przypomina mi zawsze szklankę w której jest woda (to poziom lęku). Jeżeli ta woda się rozlewa z tej szklanki to znaczy że doznaję często ataków paniki. Jeżeli poziom nieznacznie dochodzi do krawędzi szklanki to oznacza że ataki paniki nie są częste ale występuje lęk. Im niższy poziom wody tym większa odporność na stres. Piszesz że po jakimś czasie nudziła Cię relaksacja. Tylko zauważ że może organizm potrzebuje się maksymalnie wynudzić aby dostać sił do działania. Pewnie zaczęło Cię to nudzić bo czułaś się lepiej i a poza tym miałaś wizję marnowanego czasu a tu świat pędzi do przodu. Przemyśl to tak jak ja czy nie za szybko chcemy z tego wyjść. Bo moim zdaniem to jest błąd. Powinniśmy dać sobie więcej czasu. W sumie jak się złamie nogę to trzeba też sporo czasu żeby się zrosła. Z psychiką jest chyba tak samo czyż nie?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 40
- Rejestracja: 25 maja 2019, o 20:22
Dużo do myślenia dałeś mi swoją wypowiedzią.wojtas8019 pisze: ↑16 sierpnia 2019, o 16:13U mnie wygląda podobnie. Mianowicie przed zaburzeniem miałem duży zapas rezerwy stresowej. Dzisiaj jest inaczej łatwiej się denerwuję i to dużo łatwiej. Ale czytałem i słuchałem nagrań o reemisji objawów i o tym jak reaguje na to nasz organizm i to jest kluczowe podejście. Trzeba to olać. Moim zdaniem największy problem w tych naszych zaburzeniach jest taki, że po epizodach z atakami paniki staramy się bardzo szybko wrócić do "normalności" . Tylko zauważ jak długo poziom lęku i strachu w Tobie narastał. I teraz jak szybko chcesz się go pozbyć. Mój poziom lęku przypomina mi zawsze szklankę w której jest woda (to poziom lęku). Jeżeli ta woda się rozlewa z tej szklanki to znaczy że doznaję często ataków paniki. Jeżeli poziom nieznacznie dochodzi do krawędzi szklanki to oznacza że ataki paniki nie są częste ale występuje lęk. Im niższy poziom wody tym większa odporność na stres. Piszesz że po jakimś czasie nudziła Cię relaksacja. Tylko zauważ że może organizm potrzebuje się maksymalnie wynudzić aby dostać sił do działania. Pewnie zaczęło Cię to nudzić bo czułaś się lepiej i a poza tym miałaś wizję marnowanego czasu a tu świat pędzi do przodu. Przemyśl to tak jak ja czy nie za szybko chcemy z tego wyjść. Bo moim zdaniem to jest błąd. Powinniśmy dać sobie więcej czasu. W sumie jak się złamie nogę to trzeba też sporo czasu żeby się zrosła. Z psychiką jest chyba tak samo czyż nie?
Może i trochę za dużo nacisku kładę na wyjście z zaburzenia i za szybko poddaje się po czymś co pójdzie nie po mojej myśli, przykładowo dzisiejszy epizod z atakiem paniki.
Dzisiaj trochę odpocznę i posłucham nagrań chłopaków. W końcu każdemu zdarza się kryzys.
Jednak mam jedno pytanie do ciebie. Uważasz ze dobrze zrobiłam wracając dzisiaj do domu zle się czując, czy powinnam nie zważając na to jechac dalej?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 22
- Rejestracja: 29 grudnia 2014, o 12:56
Myślę że na chwilę obecną podjęłaś słuszną decyzję. A to dlatego że Twój organizm dawno nie przeżywał takiego ataku i się od tego odzwyczaił. Najważniejsze jest to co z tym fantem teraz zrobisz. Bo wiadomo że mózg a właściwie ciało migdałowate Cię okłamało wykrywając zagrożenie i reagując na nie. Czy uwierzysz w te kłamstwa (wszak kłamstwo powtarzane 100 razy staje się prawdą) czy przyjmiesz do wiadomości że jest to kłamstwo i będziesz działać normalnie. Nie muszę tu wspominać że ryzykowanie powrotu do normalnych odruchów będzie nieprzyjemne gdyż umysł będzie że tak powiem sypał błędami raz za razem. Lecz tylko tak można powrócić do normalności moim zdaniem. Trzeba wyprowadzać codziennie mózg z tego że jest w błędzie i nic złego się nie dzieje. To moja opinia. Jak chcesz pogadać to pisz na czacie albo na forum.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 596
- Rejestracja: 18 października 2017, o 09:26
Przestań rozmyślać, czy dobrze zrobiłaś wracając do domu, czy nie. Po prostu zrobiłaś to i czasu nie cofniesz. Takie kryzysy to normalność. Daj sobie czas.
Wczoraj byłem bystry
i chciałem zmieniać świat.
Dziś jestem mądry,
więc zmieniam siebie.
Rumi
i chciałem zmieniać świat.
Dziś jestem mądry,
więc zmieniam siebie.
Rumi
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 40
- Rejestracja: 25 maja 2019, o 20:22
Dziękiwojtas8019 pisze: ↑16 sierpnia 2019, o 17:03Myślę że na chwilę obecną podjęłaś słuszną decyzję. A to dlatego że Twój organizm dawno nie przeżywał takiego ataku i się od tego odzwyczaił. Najważniejsze jest to co z tym fantem teraz zrobisz. Bo wiadomo że mózg a właściwie ciało migdałowate Cię okłamało wykrywając zagrożenie i reagując na nie. Czy uwierzysz w te kłamstwa (wszak kłamstwo powtarzane 100 razy staje się prawdą) czy przyjmiesz do wiadomości że jest to kłamstwo i będziesz działać normalnie. Nie muszę tu wspominać że ryzykowanie powrotu do normalnych odruchów będzie nieprzyjemne gdyż umysł będzie że tak powiem sypał błędami raz za razem. Lecz tylko tak można powrócić do normalności moim zdaniem. Trzeba wyprowadzać codziennie mózg z tego że jest w błędzie i nic złego się nie dzieje. To moja opinia. Jak chcesz pogadać to pisz na czacie albo na forum.

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 22
- Rejestracja: 29 grudnia 2014, o 12:56
Luzik. W końcu jesteśmy tu żeby sobie pomagać i zrozumieć nasz organizm. 

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 145
- Rejestracja: 23 kwietnia 2019, o 18:00
Ja generalnie jestem kłębkiem nerw, jak myślę, ze mogłabym kogoś skrzywdzić:/ A przyziemne sprawy mnie nie stresują. Tylko te irracjonalne ;/wojtas8019 pisze: ↑16 sierpnia 2019, o 15:10Hejka. A jak wasze życie wygląda codziennie? Czy nie jesteście po prostu kłębkiem nerwów? To że starcie się olewać objawy nerwicowe to ok. Ale czy nie wygląda to tak że nagromadzony w was lęk taki codzienny nie ma nigdzie ujścia? Potem gdy następuje kumulacja niefortunnych zdarzeń dochodzi do ataku paniki. Ja też tak miałem ostatnio, że dużo tego lęku się nagromadziło we mnie i nastąpił atak paniki i to nie raz i też podczas jazdy samochodem. Staram się to przezwyciężyć i zajmować się normalnymi sprawami na co dzień. Wiem doskonale że jest to mega trudne ale żyć trzeba. Staram się również rozładowywać jakoś te napięcie poprzez sport albo słuchanie relaksującej muzyki lub ASMR. Następne pytanie czy macie jakieś pasje albo zainteresowania? Dajcie znać jak to u was wygląda.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 22
- Rejestracja: 29 grudnia 2014, o 12:56
Zaburzenie może warto zastosować jakieś z technik relaksacji. Na początek jedną np. metoda uważności albo jakiś trening autogenny albo ASMR albo sport albo jakieś hobby albo terapia śmiechem (ja osobiście lubię kabarety). Spróbuj może któraś przypadnie Ci do gustu. Tylko pamiętaj że diabeł tkwi w szczegółach a tym szczegółem jest systematyczność dopiero po jakimś czasie zauważysz efekty i grunt to nie zrażać się początkowymi porażkami.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 40
- Rejestracja: 25 maja 2019, o 20:22
Polecasz jakaś konkretna relaksację np. na YouTube? Podlinkujesz cos?wojtas8019 pisze: ↑16 sierpnia 2019, o 18:29Zaburzenie może warto zastosować jakieś z technik relaksacji. Na początek jedną np. metoda uważności albo jakiś trening autogenny albo ASMR albo sport albo jakieś hobby albo terapia śmiechem (ja osobiście lubię kabarety). Spróbuj może któraś przypadnie Ci do gustu. Tylko pamiętaj że diabeł tkwi w szczegółach a tym szczegółem jest systematyczność dopiero po jakimś czasie zauważysz efekty i grunt to nie zrażać się początkowymi porażkami.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 22
- Rejestracja: 29 grudnia 2014, o 12:56
Jedna z moich ulubionych youtuberek odnośnie ASMR https://www.youtube.com/channel/UCqFbF_ ... wiQCfCJqEQ
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 145
- Rejestracja: 23 kwietnia 2019, o 18:00
Obecnie jestem na końcówce ciąży, więc nie mogę żadnego sportu uprawiać. Oby hormony sie uspokoiły po porodzie.Gnr00 pisze: ↑16 sierpnia 2019, o 18:43Polecasz jakaś konkretna relaksację np. na YouTube? Podlinkujesz cos?wojtas8019 pisze: ↑16 sierpnia 2019, o 18:29Zaburzenie może warto zastosować jakieś z technik relaksacji. Na początek jedną np. metoda uważności albo jakiś trening autogenny albo ASMR albo sport albo jakieś hobby albo terapia śmiechem (ja osobiście lubię kabarety). Spróbuj może któraś przypadnie Ci do gustu. Tylko pamiętaj że diabeł tkwi w szczegółach a tym szczegółem jest systematyczność dopiero po jakimś czasie zauważysz efekty i grunt to nie zrażać się początkowymi porażkami.