I czasmi.jeszcze takie jakby wstrząsy...to wszystko
Co piszesz...jest od nerwicy

Pewnie że to może być od nerwicy, ta franca potrafi zasymulować dosłownie wszystkosloneczko92 pisze: ↑16 sierpnia 2017, o 10:54Hej Wam...
Ostatnio mam ciezki okres... mam okropne objawy psychiczne :/dd dp i uczucie umierania takie wg uczucia dziwne ze sie cos stanie jak ktos cos moze robi normalnie skoeo i tak kazdy umrze jaki to sens jest :/ bardzo to przezywam i oczywiscie watpliwosvi :/
I jeszczw jedno. Czy w nerwicy jest mozliwy bol kregowlupa i wzdecia ?ostatnio mam te bole takie i wzdety brzuch... mowis ze to od nerek i zrobilam badania wyszlo mi ze niby bialko negatywne a obok pisze 0,15... a tak to w porzadku ale dalejsie stresuje co to moze byc bo dzis mam tak wypchanu brzuch...
Fitnesiara pisze: ↑16 sierpnia 2017, o 11:04Hej, chciałam się was poradzić. Czy to normalne w nerwicy ze np jak chce coś zrobić np iść gdzieś to mam lęk przed tym ze jak bede się czuć, ze pewnie jakies natrety będę mieć itd. Jestem teraz na wakacjach i myśle jak będę się czuć jak wrócę. I ten ciągły nawał myśli o nerwicy.. jak o tej nerwicy zapomnieć ? Znacie coś skutecznego ?
Tak mam tak, ale coraz bardziej rozumiem to wiec nie zawsze się w to wkręcę. Nie wiesz jak się bedziesz czula. Prawdopodobnie w porządku !!! Ja się lapie na tym ze rzeczywistość jest lepsza niż przypuszczenia. Mialam tak na święta wielkanocne, na wakacjach w na Węgrzech. Ale pozniej powiedziałam siebie poczekam do jutra jakos to będzie. Wszytsko samo się ułożyło tobie również zycze takich spostrzeżeń. Wiary z będzie dobrze. Możesz sobie napisać w notesie takieFitnesiara pisze: ↑16 sierpnia 2017, o 11:04Hej, chciałam się was poradzić. Czy to normalne w nerwicy ze np jak chce coś zrobić np iść gdzieś to mam lęk przed tym ze jak bede się czuć, ze pewnie jakies natrety będę mieć itd. Jestem teraz na wakacjach i myśle jak będę się czuć jak wrócę. I ten ciągły nawał myśli o nerwicy.. jak o tej nerwicy zapomnieć ? Znacie coś skutecznego ?
Po pierwsze - fajnie, że trafiłaś do nas na forum, witajAngie31 pisze: ↑16 sierpnia 2017, o 18:25Cześć Kochani, to mój pierwszy post tutaj![]()
![]()
Nie wiem czy jestem w dobrym miejscu i co tak naprawdę mi dolega, bo jestem dopiero przed pierwszą wizytą u psychiatry, ale gdzieś pod skórą czuję, że to może być nerwica.
Cztery lata temu dostałam wymarzoną pracę na uczelni. Bardzo się starałam, dużo pracowałam i robiłam wszystko ponad miarę, żeby pokazać że zatrudnienie mnie było dobrym wyborem. Niestety szybko się przekonałam, że moja wymarzona praca to tak naprawdę kołchozmasa wymagań, praca na akord, po godzinach, standardem jest przynoszenie pracy do domu, tysiąc obowiązków na wczoraj, ogóle niezadowolenie z Ciebie cokolwiek robisz i tony pracy administracyjnej, która tak naprawdę do mnie nie należy i za którą mi nie płacą. Niestety, również ciągła atmosfera poniżana młodych wykładowców robi swoje - dopóki nie jesteś dr lub prof to jesteś nikim, powinieneś być wdzięczny, że w ogóle tu jesteś i całować ślady starszych profesorów. Kto zna uczelniane klimaty, ten wie w czym rzecz
W pierwszym roku pracy doświadczyłam strasznego mobbingu ze strony jednej ze starszych pracownic. To wtedy po raz pierwszy doświadczyłam dziwnych "ataków". Będąc już w domu, na spokojnie oglądając film czy jedząc jogurt nagle poczułam uderzenie gorąca. Duszności, ciemno przed oczami i uczucie spadania w jakąś czarną otchłań. Spanikowałam, poczułam, że zaraz umrę i nawet nie zdążę dobiec do drugiego pokoju, żeby komuś o tym powiedzieć. Takie ataki zdarzyły mi się jeszcze kilka razy. Duszności nie ustąpiły.
Rok temu, choć może dla niektórych zabrzmieć to dość śmiesznie, odszedł mój kot, którego uratowałam od śmierci i którego kochałam nad życie. Strasznie to przeżyłam, sięgnęłam dna i od tamtej pory moje samopoczucie to równia pochyła. Coraz bardziej ponury nastrój, brak chęci na cokolwiek.
Od ok 2 tygodni jestem w stanie bardzo silnego i ciągłego napięcia. Czuję się potwornie zestresowana bez powodu. Budzę się w nocy, boję się zasnąć. Boję się, że ktoś mnie zaatakuje w śnie, co dodatkowo nakręca fakt, że mieszkam sama. Mam mega nudności, mięśnie po całym dniu bolą mnie tak, jakbym przekopała rów, wciąż jestem spięta-dosłownie i w przenośni. Próbowałam brać Perseny i inne suple bez recepty, ale albo poprawy nie było wcale albo bardzo niewielka. Jestem cały czas na granicy płaczuMam strasznie smutne myśli, wciąż wydaje mi się, że nic dobrego mnie już nie spotka, że wszystkich zawiodłam. Że jestem nikim i nic nie osiągnęłam. Ograniczam wychodzenie z domu do niezbędnego minimum, mam psa którego muszę wyprowadzać, no i zakupy co kilka dni. Martwię się tym, że ludzie będą mnie oceniać, że będą mi się przyglądać. W tej chwili od kilku tygodni jestem u rodziców, jest trochę lepiej, nie boję się już spać, ale wciąż nie mogę. Przy okazji wizyty u neurologa, na której sama pani dr zapytała czemu jestem taka zdenerwowana, poprosiłam o coś na nerwy, bo termin do psychiatry mam dopiero na początku listopada. Dostałam Coaxil. Biorę dopiero drugi dzień i na ten moment jeszcze nie czuję różnicy.
Czy to może być nerwica? Dzięki wszystkim, którym chciało się przez to przebrnąć i przeczytać do końca![]()