
U mnie też coś kiepsko od jakiegoś czasu. Ślub za pasem, a ja mam coraz więcej wątpliwości, jakiś myśli dotyczących przyszłości ( negatywnych oczywiście) + wielkie DD. Kończymy już zapraszać rodzinę, ale kiedy tak chodziliśmy od rodziny do rodziny miałam właśnie okropne DD, zawroty głowy, ogólnie nie mogłam się ogarnąć. Apogeum wszystkiego było w poniedziałek, kiedy byliśmy na weselu u znajomych - okropne odcięcie + potworne zawroty głowy ( nie moglam nawet usiedzieć przy stole). Ledwo przyjechaliśmy a ja chciałam jechać do domu, ciągle liczyłam godziny kiedy to wszystko sie skończy zamiast dobrze się bawić. Wytrzymałam do 5, dacie wiarę?
Ciągle się zastanawiam jak to bedzie na moim ślubie, skoro już teraz mam takie jazdy. Wiem, że nie powinnam w ogóle rozkminiać o tym, ale tak właściwie samo mi się o tym myśli.
Zauważyłam tez, że przy spotkaniach ze znajomymi jestem jakaś taka spięta, nie umiem się wyluzować. Mimo, że byłam wniebowzięta, cieszyłam się że sie rozerwaliśmy itd. to w głowie pojawiały się różne myśli, nie było po prostu od tak zwyczajnie.
A czemu to wszystko nie przechodzi? Frustracja, gniew, nadmierne zwracanie uwagi. Niby proste rzeczy do ogarnięcia, ale wcale tak fajnie nie jest