Wszystko inne co jest za mną stanowi czarną dziurę,plamę,jakąś wyrwę w przestrzeni,jakbym za chwilę miał wypaść przez ten otwór
A może to czego nie widzę to nie istnieje?
Może spacerując projektuję przed siebie świat po którym chodzę a za sobą ciągnę wielką czarną nicość???
Czasem mi odwala w ten sposób,jakieś abstrakcje mnie nachodzą

Ps.Próbowałem przechytrzyć system na spacerze i patrzyłem w lusterko

Niestety,problem tego co za mną został zastąpiony problemem tego co nade mną
Czy powinienem o tym powiedzieć we wtorek swojej psychoterrapłetwie?