Nie o taki skurcz mi chodzi. To jest takie napinanie się mięśni, a potem eksplozja. Drganie i następuje rozluźnienie.
-- 26 sierpnia 2012, o 06:39 --
No i widzisz Szymon o to właśnie chodzi. Nie czekanie aż coś tam przejdzie, bo wtedy nigdy nie przejdzie. Tylko olanie i wrócenie uwagą do rzeczywistości i wtedy samo powoli przejdzie, ale przejdzie na amen.
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Kto jeszcze? Lęk nerwica
-
- Gość
Rośnie pęka i co dalej, bo mam wrażenie, że po takim obserwowaniu jest lepiej, ale jeszcze jakiś mały "diabełek" siedzi, który potem znowu czasami rośnie.
-- 26 sierpnia 2012, o 15:16 --
Ale ja głupi jestem, przecież w ten sposób (chyba), lęk z podświadomości wędruje do świadomości, przeżywamy go i w ten sposób małymi kroczkami usuwa się z podświadomości? I go niwelujemy w świadomości?
A gdy odwracamy uwagę robiąc inne rzeczy nie myśląc o nim on tam ciągle tkwi i atakuje nas co chwile?
Chyba zrozumiałem klucz do sukcesu.
-- 26 sierpnia 2012, o 15:16 --
Ale ja głupi jestem, przecież w ten sposób (chyba), lęk z podświadomości wędruje do świadomości, przeżywamy go i w ten sposób małymi kroczkami usuwa się z podświadomości? I go niwelujemy w świadomości?
A gdy odwracamy uwagę robiąc inne rzeczy nie myśląc o nim on tam ciągle tkwi i atakuje nas co chwile?
Chyba zrozumiałem klucz do sukcesu.
-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 160
- Rejestracja: 14 marca 2012, o 12:01
Prawie dobrze. Tylko jak odwrócisz uwagę, tego diabełka nie widzisz. Czujesz go jak się z nim utożsamisz, a jak go zaczynasz obserwować, wyciągać na świadomość, to znika. A wiesz dlaczego znika? To zagadka.
-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 160
- Rejestracja: 14 marca 2012, o 12:01
Nie rozumie pytania. Co robię?
-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 160
- Rejestracja: 14 marca 2012, o 12:01
Mój lęk jak się pojawi trwa jedną do dwóch sekund. Później to już nie jest mój lęk i znika.
-
- Gość
A to nie jest podobnie jak z lekami? Na początek jest gorzej, bo ten lęk ujawnia się bardziej w świadomości i potem puszcza po kontynuacji brania danego leku?
-- 28 sierpnia 2012, o 11:19 --
A ta metoda obserwatora. Nie mogę się skupić i często zaczynam myślec, jak Ty to robisz, że trwa 2 sekundy?!
-- 28 sierpnia 2012, o 11:19 --
A ta metoda obserwatora. Nie mogę się skupić i często zaczynam myślec, jak Ty to robisz, że trwa 2 sekundy?!
-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 160
- Rejestracja: 14 marca 2012, o 12:01
Leki to takie chowanie głowy w piasek. lek ma za zadanie stłumić emocje. Masz jej nie czuć i tyle. jeżeli chodzi o obserwatora, to są lata treningu. Lata powrotu do rzeczywistości i w ten sposób zaprzestanie utożsamiania się ze swoimi myślami. Nie jestem swoimi myślami i emocjami. Jest to produkt tylko i wyłącznie umysłu. Umysł to twoje narzędzie podobnie jak ręce i nogi. Produktem nogi np. może być kopnięcie w tyłek kolegę. Czy ty jesteś tym kopniakiem?
-
- Gość
Nie wiem jak to się dzieje, ale to działa. Gdy łapie mnie większy lęk, nerwica atakuje, to ja patrzę się na różne punkty, szybko je zmieniając, starając się nie myśleć i przechodzi ten większy lęk, ale ciągle malutki niepokój w środku. Rano jest najgorzej, zawsze się budzę niespokojny, zlękniony, nie chcę mi się wstawać.
- zukaoo
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 9
- Rejestracja: 20 listopada 2012, o 11:08
u mnie też minął już ponad rok, jedyne wyjście to zaakceptować i zasięgnąć pomocy psychologa, polecam terapię plus ćwiczenia relaksacyjne. Oczywiście łatwo mówić/pisać. Pieerwszy i kazdy kolejny atak to był szok! Afront to był moment w którym powoli zaczęłam się oswajać z objawami które wykańczały mnie dzień po dniu, rozkładały na części moje myślenie i robiły ze mną co chciały. Potem była faza *czekam aż minie*, jesli nie umrę, to znaczy mogę sobie poradzić. Atakowałam potem ja, każdego dnia kolejne wyzwanie. Sytuacja-emocja-myśl-nastrój... Moje życie, więc dlaczego nerwica ma przeżyć je za mnie? 

pracuj nad swoim słabszymi punktami, silniejsze dadzą sobie radę