Wszystko z czasem Ci sie ulozy:) moge to zagwarantowac ze nerwica moze minac



I nie rob sobie presji to nie daje nic bo sie tylko denerwujesz . Wraz z akceptacja w parze przyjdzie zrozumienie siebie postawa przyjacielkska

Wszystko z czasem Ci sie ulozy:) moge to zagwarantowac ze nerwica moze minac
Dzięki Ci bardzo za słowa otuchyeiviss1204 pisze: ↑21 marca 2018, o 17:04Wszystko z czasem Ci sie ulozy:) moge to zagwarantowac ze nerwica moze minacja wiem ze to ciezko sobie wyobrazic szczegolnie, ze ludzie maja to latami ale wiem ze mozna
jakby cos sie dzialo pisz pw moze podpowiem
I nie rob sobie presji to nie daje nic bo sie tylko denerwujesz . Wraz z akceptacja w parze przyjdzie zrozumienie siebie postawa przyjacielkskawszystki bedzie ok zobaczysz
Ja też musze sobie przypominać i często czytam posty , teraz przynajmniej rozumie co jest grane, czemu tak dzieje.Niby akceptuje i daje sobie czas ale jak tak męczy to wkońcu daje sie wciągnąć. Rozumie to że im bardziej niechcemy tym bardziej mamy. Ale żeby sie chciało jak sie niechce:) Ja na chłopski rozum tłumacze i kojaże z czymś. To niechcenie to jak np nawet będąc niezaburzonym jak np jakaś miłość czy bolesne rozstanie gdy by sie myślało ja niechce żeby tak było to nas będzie męczyło ale gdy np sie powie ok cierpie jak cholera i ok chodze smutna bo mam powód co niezmienia faktu że moge pracować wychodzić rozmawiać a że mi smutno to bo mam powód. Wtedy jakoś sie łatwiej żyło bo akceptowało i zczasem zapominało , zacierało bo inne sprawy na tapete wchodziły . Tak jakoś to poswojemu rozumie:)Sine pisze: ↑21 marca 2018, o 17:16Dzięki Ci bardzo za słowa otuchyeiviss1204 pisze: ↑21 marca 2018, o 17:04Wszystko z czasem Ci sie ulozy:) moge to zagwarantowac ze nerwica moze minacja wiem ze to ciezko sobie wyobrazic szczegolnie, ze ludzie maja to latami ale wiem ze mozna
jakby cos sie dzialo pisz pw moze podpowiem
I nie rob sobie presji to nie daje nic bo sie tylko denerwujesz . Wraz z akceptacja w parze przyjdzie zrozumienie siebie postawa przyjacielkskawszystki bedzie ok zobaczysz
co prawda to co najgorsze w nerwicy juz przeszło ale zostało coś małego co irytuje. Masz racje, robie sobie presję i wyrzuty i złoszczę się sama na siebie ze to mam. Muszę po prostu wyluzować i zaakceptować. J
![]()
Dobrze dziewczyny rozumiecie. Czasami widze was na czacie, pomagacie innym i sie staracie. Pomaganie i pisanie postow ma bardzo duze znaczenie nie tylko dla tego komu odpicujecie a glownie dla was samych. A to dlaczego a no dlatego ze wy utrwalacie sobie w glowie pewne rzeczy i z czasem bedzie to waszym nawykiem.Halka pisze: ↑21 marca 2018, o 18:03Ja też musze sobie przypominać i często czytam posty , teraz przynajmniej rozumie co jest grane, czemu tak dzieje.Niby akceptuje i daje sobie czas ale jak tak męczy to wkońcu daje sie wciągnąć. Rozumie to że im bardziej niechcemy tym bardziej mamy. Ale żeby sie chciało jak sie niechce:) Ja na chłopski rozum tłumacze i kojaże z czymś. To niechcenie to jak np nawet będąc niezaburzonym jak np jakaś miłość czy bolesne rozstanie gdy by sie myślało ja niechce żeby tak było to nas będzie męczyło ale gdy np sie powie ok cierpie jak cholera i ok chodze smutna bo mam powód co niezmienia faktu że moge pracować wychodzić rozmawiać a że mi smutno to bo mam powód. Wtedy jakoś sie łatwiej żyło bo akceptowało i zczasem zapominało , zacierało bo inne sprawy na tapete wchodziły . Tak jakoś to poswojemu rozumie:)Sine pisze: ↑21 marca 2018, o 17:16Dzięki Ci bardzo za słowa otuchyeiviss1204 pisze: ↑21 marca 2018, o 17:04
Wszystko z czasem Ci sie ulozy:) moge to zagwarantowac ze nerwica moze minacja wiem ze to ciezko sobie wyobrazic szczegolnie, ze ludzie maja to latami ale wiem ze mozna
jakby cos sie dzialo pisz pw moze podpowiem
I nie rob sobie presji to nie daje nic bo sie tylko denerwujesz . Wraz z akceptacja w parze przyjdzie zrozumienie siebie postawa przyjacielkskawszystki bedzie ok zobaczysz
co prawda to co najgorsze w nerwicy juz przeszło ale zostało coś małego co irytuje. Masz racje, robie sobie presję i wyrzuty i złoszczę się sama na siebie ze to mam. Muszę po prostu wyluzować i zaakceptować. J
![]()
Natalie no sie wydaje, ze u Ciebie to wszystko jest świeże. Pisalas, ze miałaś 2 miesiące spokoju i wrocilo, ja sie zgodzę jak ktos napisal, ze organizm przyzwyczaja sie do pewnych reakcji -nawyk i moze jeszcze jakiś czas w ten sposób reagować na stres. Wg mnie to jest zupełnie normalne takze nie masz co sie martwicNatalie1208 pisze: ↑21 marca 2018, o 15:34Dziekuję Wam bardzo za odpowiedzi i rady- potrzebowałam tego dziś![]()
Myślę , że u mnie to faktycznie jednak brak takiego 100% zgodzenia się na ten lęk wolnopłynący. własnie niby wydaje mi się ze akceptuje, a jednak trzymam tą kontrole i gdzieś tam w środku za wszelka cenę chce żeby już więcej nie wrócił- i to jest chyba sedno problemu.
Dominik Waszek faktycznie fajnie mówi o lęku. Gdyby chciał to podrzucam linki do dwóch części :
1. https://www.youtube.com/watch?v=4tDDbGq712Y
2. https://www.youtube.com/watch?v=AmgA7OUPHU4
Takie elementy zaraz moja nerwowa bańka i nerwiczka wychwytuje. Tzn. mogę to zagwarantować ( myślę hura!! ) , że nerwica może minąć ( i tu hola hola : jak to może? TO nie minie? To napewno ja będę tym , u którego nie minie) i tak wciąż i wciąż.
Hahah ale to jest typowe dla nerwicymaciek1985 pisze: ↑21 marca 2018, o 18:49Takie elementy zaraz moja nerwowa bańka i nerwiczka wychwytuje. Tzn. mogę to zagwarantować ( myślę hura!! ) , że nerwica może minąć ( i tu hola hola : jak to może? TO nie minie? To napewno ja będę tym , u którego nie minie) i tak wciąż i wciąż.
Czytam też wcześniejsze posty i jedno mnie baaaardzo z Wami łączy: niecierpliwość.
Ale to lepiej ze musisz do niej isc. Najgorsze chyba dla zaburzenia to zostac w domu i sie nad tym zastanawiac. To strzelanie sobie w stope i ogólnie trzeba akceptację polaczyc z ignorowaniem i szukaniem sobie zajecia to bardzo wazne. Poza tym zaburzenie to nie choroba. Ja np nie bylo nawet jednego momentu w ktorym cos zrzucilam na nerwicę. To wazne by patrzeć na to na to jak na cos co jest przejsciowe a nie ze jest ciezka nieuleczalna chorobą bo tak bedziecie sie czuc.maciek1985 pisze: ↑21 marca 2018, o 19:00O właśnie tu poruszyłaś ważną kwestię czerpania korzyści z nerwicy. Wiem, że to porąbane, ale zauważam, że u mnie nasilają się lęki przed pójściem do pracy. Czyli nerwica chce wypracować we mnie pewnie korzyść, że nie pójdę do pracy bo mam nerwicę. Takie paradoksalne wytłumaczenie. Kolejne błędne koło - nie pójdę do pracy bo mam nerwicę, mam nerwicę bo nie idę do pracy. A do tego- ale fajnie nie muszę chodzić do pracy, bo mam nerwicę - ale tu niestety ZUS i orzecznicy rentowi stawiają sprawę jasno i to nie przejdzie.
Olalala pisze: ↑21 marca 2018, o 18:48Natalie no sie wydaje, ze u Ciebie to wszystko jest świeże. Pisalas, ze miałaś 2 miesiące spokoju i wrocilo, ja sie zgodzę jak ktos napisal, ze organizm przyzwyczaja sie do pewnych reakcji -nawyk i moze jeszcze jakiś czas w ten sposób reagować na stres. Wg mnie to jest zupełnie normalne takze nie masz co sie martwicNatalie1208 pisze: ↑21 marca 2018, o 15:34Dziekuję Wam bardzo za odpowiedzi i rady- potrzebowałam tego dziś![]()
Myślę , że u mnie to faktycznie jednak brak takiego 100% zgodzenia się na ten lęk wolnopłynący. własnie niby wydaje mi się ze akceptuje, a jednak trzymam tą kontrole i gdzieś tam w środku za wszelka cenę chce żeby już więcej nie wrócił- i to jest chyba sedno problemu.
Dominik Waszek faktycznie fajnie mówi o lęku. Gdyby chciał to podrzucam linki do dwóch części :
1. https://www.youtube.com/watch?v=4tDDbGq712Y
2. https://www.youtube.com/watch?v=AmgA7OUPHU4![]()
Natalie i szaffer pisal i Victor chyba,ze objawy nerwicy mogą sobie mimowolnie wracać do 2 lat. Takze na pewno szybko Ci to minie jak sie nagle zaczelo, bo doskonale wiesz z czym to się jeNatalie1208 pisze: ↑21 marca 2018, o 20:26Olalala pisze: ↑21 marca 2018, o 18:48Natalie no sie wydaje, ze u Ciebie to wszystko jest świeże. Pisalas, ze miałaś 2 miesiące spokoju i wrocilo, ja sie zgodzę jak ktos napisal, ze organizm przyzwyczaja sie do pewnych reakcji -nawyk i moze jeszcze jakiś czas w ten sposób reagować na stres. Wg mnie to jest zupełnie normalne takze nie masz co sie martwicNatalie1208 pisze: ↑21 marca 2018, o 15:34Dziekuję Wam bardzo za odpowiedzi i rady- potrzebowałam tego dziś![]()
Myślę , że u mnie to faktycznie jednak brak takiego 100% zgodzenia się na ten lęk wolnopłynący. własnie niby wydaje mi się ze akceptuje, a jednak trzymam tą kontrole i gdzieś tam w środku za wszelka cenę chce żeby już więcej nie wrócił- i to jest chyba sedno problemu.
Dominik Waszek faktycznie fajnie mówi o lęku. Gdyby chciał to podrzucam linki do dwóch części :
1. https://www.youtube.com/watch?v=4tDDbGq712Y
2. https://www.youtube.com/watch?v=AmgA7OUPHU4![]()
No właśnie, chyab po prostu nie dąłam sobie gdzieś w srodu prawa do tego kryzysu, bo skoro juz jets tak super, to nagle jakis objaw wprowadził mnie w frustracje, a potem ten wolnopłynący lęk tylko zdołował. No nic, biore w takim razie to na przeczekanie, rozumiejąc że na stres tak zareagował mój organizm i trudno. Całe szczęscie juz umiem olewać straszaki które mi mówią ze teraz to juz spadne na dno i pewnie mam uszkodzony mózg i bez leków się nie obejdzie bo to pewnie głębsza choroba, albo co gorsza zacznie się depresja i zawale wszystko bla bla bla- naprawde pół roku temu
bym to analizowała w nieskończoność i wpadała w panike trkatując te myśli jako wyrocznie. Dziś dość sprawnie idzie mi ignorowanie tego dziadostwa![]()
Dziękuję za wsparcie![]()
![]()
![]()
Takie były obserwacje ale co to znaczy w ogóle dożywotni spokój? Przeciez odburzenie to nie znaczy ze juz żaden objaw stresu nie wróci