To super! Gratuluję
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Kolejny nawrót :(
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 255
- Rejestracja: 20 września 2022, o 20:14
Oj dokladnie rozumiem. Ten niepokój jest straszny. Wiesz No nie nawalasz, teraz masz chore dziecko. Myślę że trzeba podejść na spokojnie "mam chore dziecko i muszę się nim zająć ". Łatwiej powiedzieć niż zrobić...🤪🤪🤪
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 3
- Rejestracja: 11 listopada 2022, o 16:15
Hej, ja też mam nawrót
Pierwsze objawy miałem 2 lata temu przy okazji matur, które tak mnie zestresowały, że nie potrafiłem nawet wydać z siebie żadnego dźwięku. Oczywiście zaczęło się szybkim biciem serca i dusznością, a z racji, że to był czas lockdownu i covida to wcale nie było mi do śmiechu, choć takie same objawy miewałem już od młodszego wieku, ale wtedy nie straszyła mnie ta mistyczna, niebezpieczna choroba płucna. Dzięki mamie, która też to przeżyła nie zacząłem biegać po lekarzach (choć straszliwie się bałem, że to jakaś straszna choroba i zaraz umrę) tylko poszedłem do psychologa, który polecił psychoterapię. Trwała ona 10 miesięcy i musiałem zakończyć z uwagi na znalezienie pracy i brak terminów popołudniowych u mojego terapeuty. Brałem też sertralinę w różnych dawkach, najwięcej 100 albo 150mg już nie pamiętam dokładnie. Czułem się świetnie dokładnie od początku 2021, więc pod koniec lata tego roku zakończyłem farmakoterapię i myślałem, że pożegnałem tą zmorę na dobre. Dodam, że nie miałem jakichś mocnych lęków, tylko uczucie ciągłego stresu jakby przed jakimś wystąpieniem, a objawy cielesne to duszności i kołatanie serca do czego się przyzwyczaiłem.
Niestety praktycznie od razu po odstawieniu leków lęki wróciły, ale o wiele potężniejsze. Pojawił się cały wachlarz objawów fizycznych i psychicznych. Zaczęło się olbrzymim atakiem paniki. Pojawiły się problemy żołądkowe, schudłem 2kg w 4 dni
, lęk był tak silny, że nie wytrzymałem i zacząłem brać tabletki, które mi jeszcze zostały tak jakby co, całe ciało mi drżało a ja nie mogłem się nawet odezwać, leżałem tylko, patrzyłem w telewizor i czekałem, aż to minie. Pojawiły się myśli lękowe, które miałem tylko raz i to było już po przerwaniu terapii i trwały może 2 dni. Ciągle przychodziło mi na myśl, że nie dam sobie z tym rady bo jest to za silne, że nigdy się już tego nie pozbędę, że stracę kontrolę, samobóje, że kiedyś zostanę sam, że nigdy nie znajdę miłości, a jak już znajdę to się rozwiedziemy i dostanę depresji i się zabiję i ogólnie myśli o depresji i strach przed tym, że ją mam. Wszystko stało się takie szare i monotonne, derealizacja mocna, ciągle wybudza mnie bezdech.
Tyle dobrze, że chodzę do pracy to przynajmniej wychodzę z domu. Przestałem spotykać się z przyjaciółmi i przestały cieszyć mnie rzeczy, które wcześniej sprawiały frajdę, nic mi się nie chce. Pomagają wpisy Victora i nagrania. Zapisałem się też na terapię. Jest ciężko, ale całe szczęście przechodzi wieczorami i czuję się stosunkowo dobrze, więc mogę trochę odpocząć. Zacząłem pisać sobie dziennik i zapisywać jakie sytuacje zwiększają lęk, oraz jak się czuję w danych momentach dnia. Choć nie mam ochoty nawet się uśmiechać to mam w sobie tą iskierkę nadziei, że będzie normalnie i przypominam sobie jak to było fajnie jeszcze miesiąc temu na wczasach z przyjaciółmi i jaki byłem szczęśliwy

Pierwsze objawy miałem 2 lata temu przy okazji matur, które tak mnie zestresowały, że nie potrafiłem nawet wydać z siebie żadnego dźwięku. Oczywiście zaczęło się szybkim biciem serca i dusznością, a z racji, że to był czas lockdownu i covida to wcale nie było mi do śmiechu, choć takie same objawy miewałem już od młodszego wieku, ale wtedy nie straszyła mnie ta mistyczna, niebezpieczna choroba płucna. Dzięki mamie, która też to przeżyła nie zacząłem biegać po lekarzach (choć straszliwie się bałem, że to jakaś straszna choroba i zaraz umrę) tylko poszedłem do psychologa, który polecił psychoterapię. Trwała ona 10 miesięcy i musiałem zakończyć z uwagi na znalezienie pracy i brak terminów popołudniowych u mojego terapeuty. Brałem też sertralinę w różnych dawkach, najwięcej 100 albo 150mg już nie pamiętam dokładnie. Czułem się świetnie dokładnie od początku 2021, więc pod koniec lata tego roku zakończyłem farmakoterapię i myślałem, że pożegnałem tą zmorę na dobre. Dodam, że nie miałem jakichś mocnych lęków, tylko uczucie ciągłego stresu jakby przed jakimś wystąpieniem, a objawy cielesne to duszności i kołatanie serca do czego się przyzwyczaiłem.
Niestety praktycznie od razu po odstawieniu leków lęki wróciły, ale o wiele potężniejsze. Pojawił się cały wachlarz objawów fizycznych i psychicznych. Zaczęło się olbrzymim atakiem paniki. Pojawiły się problemy żołądkowe, schudłem 2kg w 4 dni

Tyle dobrze, że chodzę do pracy to przynajmniej wychodzę z domu. Przestałem spotykać się z przyjaciółmi i przestały cieszyć mnie rzeczy, które wcześniej sprawiały frajdę, nic mi się nie chce. Pomagają wpisy Victora i nagrania. Zapisałem się też na terapię. Jest ciężko, ale całe szczęście przechodzi wieczorami i czuję się stosunkowo dobrze, więc mogę trochę odpocząć. Zacząłem pisać sobie dziennik i zapisywać jakie sytuacje zwiększają lęk, oraz jak się czuję w danych momentach dnia. Choć nie mam ochoty nawet się uśmiechać to mam w sobie tą iskierkę nadziei, że będzie normalnie i przypominam sobie jak to było fajnie jeszcze miesiąc temu na wczasach z przyjaciółmi i jaki byłem szczęśliwy

- jagaaga
- Hardcorowy "Ryzykant" Forum
- Posty: 227
- Rejestracja: 13 września 2014, o 19:02
pelak pisze: ↑19 listopada 2022, o 14:17Hej, ja też mam nawrót![]()
Pierwsze objawy miałem 2 lata temu przy okazji matur, które tak mnie zestresowały, że nie potrafiłem nawet wydać z siebie żadnego dźwięku. Oczywiście zaczęło się szybkim biciem serca i dusznością, a z racji, że to był czas lockdownu i covida to wcale nie było mi do śmiechu, choć takie same objawy miewałem już od młodszego wieku, ale wtedy nie straszyła mnie ta mistyczna, niebezpieczna choroba płucna. Dzięki mamie, która też to przeżyła nie zacząłem biegać po lekarzach (choć straszliwie się bałem, że to jakaś straszna choroba i zaraz umrę) tylko poszedłem do psychologa, który polecił psychoterapię. Trwała ona 10 miesięcy i musiałem zakończyć z uwagi na znalezienie pracy i brak terminów popołudniowych u mojego terapeuty. Brałem też sertralinę w różnych dawkach, najwięcej 100 albo 150mg już nie pamiętam dokładnie. Czułem się świetnie dokładnie od początku 2021, więc pod koniec lata tego roku zakończyłem farmakoterapię i myślałem, że pożegnałem tą zmorę na dobre. Dodam, że nie miałem jakichś mocnych lęków, tylko uczucie ciągłego stresu jakby przed jakimś wystąpieniem, a objawy cielesne to duszności i kołatanie serca do czego się przyzwyczaiłem.
Niestety praktycznie od razu po odstawieniu leków lęki wróciły, ale o wiele potężniejsze. Pojawił się cały wachlarz objawów fizycznych i psychicznych. Zaczęło się olbrzymim atakiem paniki. Pojawiły się problemy żołądkowe, schudłem 2kg w 4 dni, lęk był tak silny, że nie wytrzymałem i zacząłem brać tabletki, które mi jeszcze zostały tak jakby co, całe ciało mi drżało a ja nie mogłem się nawet odezwać, leżałem tylko, patrzyłem w telewizor i czekałem, aż to minie. Pojawiły się myśli lękowe, które miałem tylko raz i to było już po przerwaniu terapii i trwały może 2 dni. Ciągle przychodziło mi na myśl, że nie dam sobie z tym rady bo jest to za silne, że nigdy się już tego nie pozbędę, że stracę kontrolę, samobóje, że kiedyś zostanę sam, że nigdy nie znajdę miłości, a jak już znajdę to się rozwiedziemy i dostanę depresji i się zabiję i ogólnie myśli o depresji i strach przed tym, że ją mam. Wszystko stało się takie szare i monotonne, derealizacja mocna, ciągle wybudza mnie bezdech.
Tyle dobrze, że chodzę do pracy to przynajmniej wychodzę z domu. Przestałem spotykać się z przyjaciółmi i przestały cieszyć mnie rzeczy, które wcześniej sprawiały frajdę, nic mi się nie chce. Pomagają wpisy Victora i nagrania. Zapisałem się też na terapię. Jest ciężko, ale całe szczęście przechodzi wieczorami i czuję się stosunkowo dobrze, więc mogę trochę odpocząć. Zacząłem pisać sobie dziennik i zapisywać jakie sytuacje zwiększają lęk, oraz jak się czuję w danych momentach dnia. Choć nie mam ochoty nawet się uśmiechać to mam w sobie tą iskierkę nadziei, że będzie normalnie i przypominam sobie jak to było fajnie jeszcze miesiąc temu na wczasach z przyjaciółmi i jaki byłem szczęśliwy![]()
Musimy wierzyć, że będzie normalnie- choć to czasem bardzo ciężkie. Ja jestem strasznie zagubiona, na szczęście od piątku również zaczynam terapię grupową.
Najgorsze są dla mnie właśnie strach przed deprecha, bo mam mocne stany depresyjne oraz to poczucie bezsensu, że nie dam rady już z tego
wyjść i nic nie ma sensu, oraz, że nie mam siły tego pokonać.
Potrzeba CZASU. Tyle czasu- ile POTRZEBA