Hej,
Zalozylam ten watek aby porozmawiac na temat tego co ludzie inni o nas sadza, i co ja sadze o samej sobie gdy odczuwam lęk, lub gdy się mocno zestresuje.
Otóż chciałam się was zapytac czy wy macie podobnie jak i ja, chodzi o to ze mam wrazenie ze jestem dla siebie zbyt duzym krytykiem.
Gdy tylko zaczynam sie denerwowac, lub czuc lęk, mam wrażenie ze oceniam siebie strasznie negatywnie tzn. jaka ja jestem beznadziejna, jak mozna sie tak zestresować, to straszne co sie ze mna dzieje, a to wszystko napędza lęk, i tworzy sie bledne kolo z ktorego pozniej bardzo ciezko jest wyjsc.
Mam tez wrazenie ze jak rozmawiam z ludzmi to oni tez tak o mnie mysla tzn. ze jestem beznadziejna i ze jestem zerem bo sie denerwuje.
Wiem ze to glupie ale takie mam wewnetrzne przekonania o sobie. Boze placze jak to piszę. Nie wiedzialam ze ta strona mi da taki duzy wglad w sama siebie.
A wy tez macie takie wrazenie ze ludzie przez to was negatywnie oceniaja a nawet i odrzucaja? Tez tak myslicie/mysleliscie o sobie? Jak to zmienic?
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Jak mnie ludzie postrzegają?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 29
- Rejestracja: 21 października 2015, o 20:03
hej Blanco, mam podobnie jak Ty, bradzo niskie poczucie własnej wartości, ogormny krytycyzm względem siebie <wszyscy są zawsze lepsi niż ja>, nie docieniam siebie i swoich osiągnięc. To utrudnia kontakt z innymi. Ale to nie bierze się z niczego, ja miałam trudne dzieciństwo, teraz pracuje nad tym u terapeuty - polecam zacząć psychoterapię i zacząć wierzyć w siebie i przestać marnować życie na te ciągłe analizy i lęki. Uda nam się, zobaczysz 

-
- Administrator
- Posty: 6548
- Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54
Jak?
Jedyna prawidłowa odpowiedź jest taka - SUBIEKTYWNIE.
Dlatego jest to tak naprawdę nieistotne.
Pytaniem ważniejszym jest jak postrzegasz samą siebie?
Bo tu ( w tym pytaniu) leży odpowiedź na to, jak zrobić aby subiektywna ocena innych nie była dla mnie problemem.
Jedyna prawidłowa odpowiedź jest taka - SUBIEKTYWNIE.
Dlatego jest to tak naprawdę nieistotne.
Pytaniem ważniejszym jest jak postrzegasz samą siebie?
Bo tu ( w tym pytaniu) leży odpowiedź na to, jak zrobić aby subiektywna ocena innych nie była dla mnie problemem.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie
Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie
Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
- blanco
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 65
- Rejestracja: 10 listopada 2015, o 15:46
Nel23 tez mialam trudne dziecinstwo, psychiatra ma mnie skierowac na psychoterapię
tez mam nadzieje ze nam sie uda
-- 23 listopada 2015, o 21:17 --
Co moge zrobic zeby to zmienic? Da sie w ogole?
tez mam nadzieje ze nam sie uda

-- 23 listopada 2015, o 21:17 --
Wlasnie ja strasznie krytycznie siebie postrzegam, szczegolnie jesli sie zdenerwuje to mam takie mysli ze jestem zerem...Victor pisze:Jak?
Jedyna prawidłowa odpowiedź jest taka - SUBIEKTYWNIE.
Dlatego jest to tak naprawdę nieistotne.
Pytaniem ważniejszym jest jak postrzegasz samą siebie?
Bo tu ( w tym pytaniu) leży odpowiedź na to, jak zrobić aby subiektywna ocena innych nie była dla mnie problemem.
Co moge zrobic zeby to zmienic? Da sie w ogole?
-
- Administrator
- Posty: 6548
- Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54
Mniej wiecej tu ci o tym napisalem:
praca-fobia-pracy-perfekcjonizm-wstyd-t7394.html#p76783
Da sie, ogolną praca nad tym da sie, na poczatku poprawic a z czasem robic coraz dalsze postepy.
praca-fobia-pracy-perfekcjonizm-wstyd-t7394.html#p76783
Da sie, ogolną praca nad tym da sie, na poczatku poprawic a z czasem robic coraz dalsze postepy.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie
Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie
Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
- Thori
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 226
- Rejestracja: 23 stycznia 2015, o 13:24
Od chwili kiedy wzrosła moja samoocena, kiedy wyszłam poza utarte schematy na temat tego jaka powinna być kobieta w moim wieku, to takie chwilowe dołki dotyczące tego jak mnie ludzie postrzegają, zdarzają się bardzo rzadko.
Dotarło do mnie że jestem jedyna w swoim rodzaju, niezwykła, oryginalna. W sumie jak każdy z nas, bo każdy jest inny. I nie ma co przejmować się tym co inni sobie o mnie pomyślą czy jak będą mnie postrzegać. A kiedyś bardzo przejmowałam się opinią innych.
Nauczyłam się doceniać małe sukcesy, które osiągam.
Jak coś mi nie wyjdzie to też na chwilę stresuję się, że jestem totalnie do d... skoro nie wyszło, ale potem zaraz wraca głos rozsądku i mówi: spoko, mogło nie wyjść, próbujemy drugi raz. W zależności od tego jak bardzo chciałam coś zrobić, to albo próbuję do pozytywnego skutku, albo odpuszczam i zajmuję się czymś innym.
Koniecznie zmień sposób postrzegania samej siebie na pozytywny. To szalenie ułatwia życie i daje energetycznego kopa.
Dotarło do mnie że jestem jedyna w swoim rodzaju, niezwykła, oryginalna. W sumie jak każdy z nas, bo każdy jest inny. I nie ma co przejmować się tym co inni sobie o mnie pomyślą czy jak będą mnie postrzegać. A kiedyś bardzo przejmowałam się opinią innych.
Nauczyłam się doceniać małe sukcesy, które osiągam.
Jak coś mi nie wyjdzie to też na chwilę stresuję się, że jestem totalnie do d... skoro nie wyszło, ale potem zaraz wraca głos rozsądku i mówi: spoko, mogło nie wyjść, próbujemy drugi raz. W zależności od tego jak bardzo chciałam coś zrobić, to albo próbuję do pozytywnego skutku, albo odpuszczam i zajmuję się czymś innym.
Koniecznie zmień sposób postrzegania samej siebie na pozytywny. To szalenie ułatwia życie i daje energetycznego kopa.
- blanco
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 65
- Rejestracja: 10 listopada 2015, o 15:46
Wlasnie o to w tym wszystkim chodzi - ja postrzegam siebie negatywnie, dlatego mysle ze inni postrzegaja mnie tak samo i stad mam opory przed ludzmi,
Juz wiem o co w tym wszystkim mniej wiecej chodzi.
Tak, to prawda, jesli zmienie sposob postrzegania samej siebie to zmieni sie moje myslenie "co inni o mnie pomysla", bo nie bedzie tego negatywnego myslenia o sobie samej.
Juz wiem o co w tym wszystkim mniej wiecej chodzi.
Tak, to prawda, jesli zmienie sposob postrzegania samej siebie to zmieni sie moje myslenie "co inni o mnie pomysla", bo nie bedzie tego negatywnego myslenia o sobie samej.
- Tojajestem
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 383
- Rejestracja: 25 lutego 2015, o 19:03
Podpowiem Ci też, że zwykle "inni" mają więcej wyrozumiałości dla Ciebie niż ty sama dla siebie.
Ważne, żeby w trudnych chwilach pamiętać o własnych cytatach ;)
- kadaweryna
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 206
- Rejestracja: 6 października 2015, o 13:41
Jak znajdziecie sposób na to, żeby przekonać siebie tak w głębi, żeby nawet w sytuacjach stresowych umieć się zdystansować i nie samobiczować się, to dajcie znać.
Ja jestem chyba w połowie drogi. Przez większość czasu myślę że już umiem do siebie podchodzić z wyrozumiałością, nie jestem taką perfekcjonistką, daję sobie więcej przestrzeni na emocje. Problem pojawia się, gdy coś mnie w relacji z kimś zaniepokoi i zwęszę problem. Kompletnie nie potrafię rozróżnić prawdziwego probpemu, gdzie na miejscu są jakieś moje emocje, od czegoś wyeskalowanego, wymyślonego i przesadzonego. Doprowadza to do takich sytuacji, że skarżę się na coś np. w moim związku, bo wiem, że obiektywnie mi coś przeszkadza, ale mój chłopak twierdzi, że nie jest to problem. Wtedy ja mam poczucie winy, bo on naprawdę jest dla mnie cudowny i wyrozumiały, a ja jestem taką jędzą...ale z drugiej strony przecież nie można tłumić emocji itd. Jestem w tym totalnie pogubiona, i koniec końców stwierdzam, że to znowu moja wina, mój problem ze sobą samą, i że w ogóle do niczego się nie nadaję, bla bla bla.
Druga sprawa, to to że kiedy rozmawiam z chłopakiem niby o kwestiach światipoglądowych, nie o naszych emocjach czy czymś przyziemnym, to zawsze mam konkluzję, że moje poglądy są na pewni gorsze, bo wynikają z tego że jestem słabym człowiekiem, nietzscheańskim podczłowiekiem, po prostu determinuje mnie strach, a inni mogą się tylko nade mną litować. I takie poczucie nie przesskadza mi w satysfakcjonującym życiu i nie martwieniu się co sobie ktoś pomyśli, tylko tak jakby wychodzi w specyficznych momentach.
Nie mam pomysłu, jak do tego dotrzeć, staram się akceptować swoją konstrukcję osobowości, ale wczoraj na tym tle powaznie pokłóciłam się z ukochanym i nie chcę, zeby on tracił przez to że ja jestem taka beznadziejna
Ja jestem chyba w połowie drogi. Przez większość czasu myślę że już umiem do siebie podchodzić z wyrozumiałością, nie jestem taką perfekcjonistką, daję sobie więcej przestrzeni na emocje. Problem pojawia się, gdy coś mnie w relacji z kimś zaniepokoi i zwęszę problem. Kompletnie nie potrafię rozróżnić prawdziwego probpemu, gdzie na miejscu są jakieś moje emocje, od czegoś wyeskalowanego, wymyślonego i przesadzonego. Doprowadza to do takich sytuacji, że skarżę się na coś np. w moim związku, bo wiem, że obiektywnie mi coś przeszkadza, ale mój chłopak twierdzi, że nie jest to problem. Wtedy ja mam poczucie winy, bo on naprawdę jest dla mnie cudowny i wyrozumiały, a ja jestem taką jędzą...ale z drugiej strony przecież nie można tłumić emocji itd. Jestem w tym totalnie pogubiona, i koniec końców stwierdzam, że to znowu moja wina, mój problem ze sobą samą, i że w ogóle do niczego się nie nadaję, bla bla bla.
Druga sprawa, to to że kiedy rozmawiam z chłopakiem niby o kwestiach światipoglądowych, nie o naszych emocjach czy czymś przyziemnym, to zawsze mam konkluzję, że moje poglądy są na pewni gorsze, bo wynikają z tego że jestem słabym człowiekiem, nietzscheańskim podczłowiekiem, po prostu determinuje mnie strach, a inni mogą się tylko nade mną litować. I takie poczucie nie przesskadza mi w satysfakcjonującym życiu i nie martwieniu się co sobie ktoś pomyśli, tylko tak jakby wychodzi w specyficznych momentach.
Nie mam pomysłu, jak do tego dotrzeć, staram się akceptować swoją konstrukcję osobowości, ale wczoraj na tym tle powaznie pokłóciłam się z ukochanym i nie chcę, zeby on tracił przez to że ja jestem taka beznadziejna
