siwa pisze:Hej Tacia
Tak znam te lęki, to samo przeżywałam. Teraz jestem na ostatniej prostej. Ale pamiętam jak to jest jaka Cię panika ogarnia, jak tracisz zdrowy rozsądek i jak nic Cię nie interesuje i nie widzisz racjonalnie niczego. Jak się zapętlasz coraz bardziej i coraz bardziej i czekasz aż to Ci w końcu minie, czekasz jakby za dotknięciem czarodziejskiej różdżki, żeby ktoś Ci to zabrał, jak bardzo stajesz się przestraszonym zwierzątkiem i wyczulonym na "zlokalizowanie najgorszego", ja czułam się jak " saper", który ciągle czegoś wyczekuje i żyje w ciągłym strachu. Cała ta nerwica potrafi w ciągu jednej chwili zburzyć Ci cały twój dotychczasowy świat, życie. Paradoks taki, że niby nerwica ma Ci pomóc ale dopóki nie poznasz jej mechanizmu, co potrafi zrobić to nie jesteś w stanie wyjść z tego, bynajmniej u mnie tak było. Jak to poznałam to serio czuję się teraz jak małe dziecko które stawia pierwsze kroki, gdzie upadam i to nie raz, ale tak jak małe dziecko zanim nauczy się chodzić musi upaść tak ja uczę się siebie, uczę się ignorować swoje objawy i myśli - żyć mimo tego że jestem zaburzona, nie jest to łatwe ale wiem że na końcu czeka mnie nagroda- szczęście i radość że się odburzyłam.
mnie trudno było zaakceptować że nerwica daje tyle objawów, że się ciągle mogą zmieniać, że myśli są tutaj przyczyną, ciągle szukałam złotego środka żeby szybko z tego wyjść, czytałam wiele, niby wszystko rozumiałam - niby- bo jednak w chwilach lęku bardzo szybko zapominałam o tym wszystkim czego się nauczyłam i dowiedziałam, czytałam ale nie rozumiałam o co wszystkim chodzi? Szukałam konkretnych wytycznych - tak jakby złotej recepty co zrobić aby tego nie mieć, albo co zrobić żeby się to nie pojawiało - wychodziłam z założenia że dostanę krok po kroku listę co i jak i że jak ja się do niej zastosuję w 100 % to mi to minie, że wykonam to parę razy i to już mi minie.... nie zdawałam sobie sprawy że to ja sama przedłużam sobie swoje cierpienie. Aż w pewnym momencie czytając już po raz setny cudem zrozumiałam o co chodzi. Nie mówię że od tej pory już było super... nie. Bo praca nad sobą jest bardzo ciężka ale warta tego trudu. Chwile kryzysu są i to nie raz... Na początku źle do tego podchodziłam... Płakałam, szarpałam się z tym, ogarniała mnie złość i frustracja, przerażało mnie to, tak bardzo nie chciałam się tak czuć, tak bardzo się skupiałam na tym jak się czuję - to było złe podejście. Teraz pojawiają się u mnie kryzysy już coraz rzadziej - ale nawet jak są to podchodzę do nich jak do sprawdzianu tego co się nauczyłam i nawet jeżeli kryzys jest duży to wówczas zawsze sobie powtarzam że to tylko lęk to tylko emocja, że ja nie jestem tą emocją i że to zaraz minie, mimo że nie lubię się tak czuć i jest to dla mnie nie przyjemne to jednak jest to tylko emocja... Pozwalam jej być i patrzę na nią jakby na film, wyobrażam sobie lęk jak np pędzący pociąg albo falę której nie można zatrzymać... obserwuję... a uwierzcie mi że po pewnym czasie to mija. To samo staram się robić z myślami ... Zawsze z tyłu głowy mam to, że to ode mnie zależy co ja zrobię z myślami. To ja jestem ich Panią i to ja mam władzę nad nimi a nie one nade mną. I to ode mnie zależy co z nimi zrobię, czy w nie uwierzę czy też nie. Jak mam np myśl : jestem beznadziejna to nie szarpię się z nią bo wiem że to jest tylko myśl, czasami się wspomagam tym, że mówię do siebie że to nie prawda, że jestem beznadziejna bo jestem..... i tutaj sobie wymieniam pozytywy o sobie, by móc się czasem dopieścić, jak mam myśl że mam depresję - to mówię sobie że tak mam i depresję i schizofrenię i jestem wariatem i wszystko naraz, albo po prostu pozwalam jej być i nie podążam za nią a ona w końcu odpuszcza i jej nie ma, jak mam myśl że popełnię samobójstwo to albo się z niej śmieję, albo ignoruję, a jak to nie pomaga to stawiam ją " przed sądem" - czyli pokazuję dowody podważające tej myśli. Tylko różnica jest taka że WIERZĘ w to że tego nie zrobię, po prostu wierzę w to, że myśl lękowa jest tylko myślom żeby mnie nastraszyć ....Ale nie zawsze jest łatwo, owszem, ale nie wolno się poddawać, bo celem jest wolne życie
i tego sobie i Wam życzę
siwa, to jest dokładnie to wszystko co przekazują chłopaki w nagraniach




Dziś miałam taką sytuację, że wkurzyła mnie bratowa. Czułam złość. I wiecie co? Dałam impuls do mózgu, że nie będę się tym zajmować, bo nie zależy mi na tym, na złym humorze. I zlałam to

