W pracy zdarzały mi się różne dziwne stany, zawsze to zrzucałam na coś innego: mówiłam, że mam hipoglikemię, coś tam coś tam, zawsze się coś wymyśliło. Różnie bywało zresztą, jakiś czas było okej, a potem przyszedł stresujący okres i miałam sytuacje, kiedy panika i lęk mnie trzepały całą noc, a potem derealizacja była tak silna, że zaczynałam naprawdę wierzyć, że tracę zmysły, popadam w psychozę i wypisywałam do znajomego o tym, jak to zaraz trafię do psychiatryka. Pół godziny później ze łzami w oczach wstawałam i szłam do pracy, chwiejnym krokiem, bo zmęczona i spanikowana tak, że przejście przez ulicę bylo jak wspięcie się na Mount Everest. Dla uspokojenia opisywałam sobie w myslach ubiór ludzi, których spotkałam po drodze. Generalnie po nowym roku nie było klientów, więc często siedziałam sama i miałam przeróżne dziwne stany i myśli. Raz popadłam w totalne odcięcie i coś na kształt relaksacji, myśląc o takiej opcji, że może jestem śmiertelnie chora i to się skończy. Cóż, poprzedni rok to był bardzo trudny okres i wiele stresujących rzeczy mi się przytrafiło. Skutki czuję do dziś.
Przez cały okres szkolny przechodziłam przez podobne stany, chociaż jeszcze bardziej dramatyczne, teraz po latach moje ataki paniki są nieco - właśnie przez derealizację - jakby to określić...wypalone. Nie takie intensywne jak kiedyś, bardziej mgliste. Pamiętam te czasy w gimnazjum, kiedy dzień w dzień, siedząc sztywno w ławce, pociłam się, hiperwentylowałam, serce biło mi jak oszalałe, modliłam się, żeby nie zwymiotować i byłam zupełnie sparaliżowana. Albo w liceum, jak paraliżowało mnie tak, że przez całą lekcję trzymałam tabletkę benzo w palcach pod ławką, bo nie byłam w stanie unieść ręki i jej połknąć, ewentualnie przychodziłam do szkoły już po solidnej dawce Xanaxu, albo totalnie zmulona mieszanką leków przeciwhistaminowych i przeciwbólowych. Teraz już tak nie miewam, wygląda to inaczej. Męczą mnie za to różne przedziwne odczucia i myśli właśnie związane z DD, bo są takie poplątane.
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Derealizacja a szkoła, praca, jak u was to wygląda
- Zaplątana
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 170
- Rejestracja: 25 października 2012, o 10:09
Jak myślicie czy rozpoczęcie pracy dobrze mi zrobi? Mam dd i ataki paniki, nie pracowałam od kilku lat.
"Albo lęk albo wszystko nie ma nic po środku."
"Statki w porcie są bezpieczne, ale stanie w porcie nie jest ich przeznaczeniem."
"Statki w porcie są bezpieczne, ale stanie w porcie nie jest ich przeznaczeniem."
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 329
- Rejestracja: 15 grudnia 2015, o 14:12
Oczywiście. Ja mając okropne dd i dp, lęki zeby wyjść z domu a co dopiero jechac 30km do pracy... bez psychologa i tabletek, wyszedłem z DD. W pracy nie powiem, nie było lekko ale stopniowo mi przeszło.Zaplątana pisze:Jak myślicie czy rozpoczęcie pracy dobrze mi zrobi? Mam dd i ataki paniki, nie pracowałam od kilku lat.
Przerwij koło lękowe i odzyskaj życie bo szkoda go marnować na DD

Nie pij kawy, wiecej ruchu (endorfina sensu depresji finał), więcej dbania o siebie - tzn troche samolubstwa, ciepla kąpiel...
Przejdzie ale z czasem. Efekty zobaczysz za 2 tyg, 3 tyg az wkoncu jak zobaczysz ze to dziala..... Powodzenia !

Poczytaj sobie moje posty, ja wyszedłem. Jestem zdrowy, nie chodze do psychologa, nie biore żadnych tabletek, jestem wolnym człowiekiem od DD i nerwicy lękowej.
- cyraneczka
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 250
- Rejestracja: 29 listopada 2017, o 08:44
Ja mam ostatnio dd wszędzie, tylko nie w pracy. Pojawia się jak tylko stamtąd wyjdę na ulicę.
- Heimdall
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 385
- Rejestracja: 23 lutego 2017, o 13:50
Ja mam dd wszędzie...w pracy jeszcze silniejszecyraneczka pisze: ↑10 lutego 2018, o 10:08Ja mam ostatnio dd wszędzie, tylko nie w pracy. Pojawia się jak tylko stamtąd wyjdę na ulicę.

Dla Ciebie jest to bardzo uciążliwe, a ja dałbym wiele żeby być w Twojej skórze

- cyraneczka
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 250
- Rejestracja: 29 listopada 2017, o 08:44
Od tamtej pory się to zmieniłoHeimdall pisze: ↑21 lutego 2018, o 08:54Ja mam dd wszędzie...w pracy jeszcze silniejszecyraneczka pisze: ↑10 lutego 2018, o 10:08Ja mam ostatnio dd wszędzie, tylko nie w pracy. Pojawia się jak tylko stamtąd wyjdę na ulicę.
Dla Ciebie jest to bardzo uciążliwe, a ja dałbym wiele żeby być w Twojej skórze![]()

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 97
- Rejestracja: 27 grudnia 2015, o 14:20
Już mnie tu jakiś czas nie było ale musze z siebie trochę wyrzucić bo już rady nie daje. Nerwice już mam 2,5 roku, a kiedy to zleciało to nie mam pojecia. Zaczęło się w drugiej liceum, pierwsze ataki paniki, nie ogarnialem co się ze mną dzieje, latanie po lekarzach, potem doszło dd to bieganie do psychiatrów z których pierwszych dwóch stwierdzili że to może być początek czegoś powaznego. To oczywiście lęk był tylko coraz większy. Zaczęła sypać się szkoła, na samą myśl że mam wyjść z domu dostawałem ataków. Przestałem do niej prawie wogopne chodzić a każda próba przełamania i tak kończyła się zostaniem w domu. Wkoncu się zdecydowałem żeby zacząć lekcje indywidualne w szkole dzieki czemu z jednym komisem skończyłem drugą klasę. W trzeciej klasie nadal jechałem na indywidualnych bo to była jedyna rzecz która dawała mi poczucia bezpieczeństwa i jakoś motywowała żeby chodzić do tej szkoly. W trzeciej klasie dzięki temu że przygotowywałem się do matury pomimo lęków i dd jakoś dawałem rade. Zacząłem nawet wychodzić znowu co jakiś czas z ludzmi, ale i tak co chwile wszystko się sypało leki wracały i koło się zataczała. Ale mimo wszystko było to na poziomie znośnym takim że mogłem już wmiare normalnie funkcjonować oczywiście z ogromnymi ograniczeniami spowodowanymi lekiem. Matue napisałem według mnie i jak na to wszystko co się ze mną dzialo i w jakich powiedzmy warunkach musiałem się do niej przygotowywać całkiem nieźle. Dostałem się dzięki temu studia, na kierunek automatyka i robotyka na informatyce, który jest ponoć drugim z najcięższych na mojej uczelni. W wakacje przed studiami nawet chwyciłem się pierwszej pracy w sklepie. Wiadomo były wtedy chwilę że czułem że odlecę jakieś ataki się przewijały ale zawsze jakoś się umiałem opanować, coś zacząć robić i się skupić na pracy a nie pierdołach. Na studiach z początku czyli gdzieś 2 miesiące było naprawdę dobrze, nowi ludzie, świadomość że to już nie obowiązek że w każdej chwili mogę zrezygnować , że to nie jest tak jak do tej pory że muszę chodzić i koniec, no sprawiało to że bez większych oporów na zajęcia chodziłem. Oczywiście byly momenty że było tragicznie ale ogólniei tak wychodziło że jest dobrze. Problem się zaczął zupełnie nagle przed kolokwium. Jakoś nie wiem czemu dostałem przed nim ataki paniki który oczywiście jak zaczallem pisać minal. Ale od tego ataku mi strasznie ciężko na żołądku jakoś się zrobiło. I nie było by w tym nic dziwnego gdyby ta ciężkośc nie trzymała by się następne 2 miesiące. Zacząłem się od nowa wkręcac, znowu cała uwaga szła na mnie na objawy dd nerwicy itd. Poszedłem z tym do lekarza który stwierdził że to zapalenie żołądka i jakieś tam leki zacząłem brać które wgl nie pomogły. Na studiach już było coraz gorzej, nie byłem już w stanie wysiedziec na zajęciach. Na początku studiów wykłady nie były aż takie złe ale teraz jak wchodzę na salę to jest jakiś dramat, około 100 osób, tylko jedna ściana przeszklona, reszta surowy beton, z góry zawsze daje mega mocne białe światło, przy którym porostu świruje, wysiedzienie tam bez ataku przez te 1,5h graniczy poptostu z cudem. Nie umiem się już skupić zupełnie na wykładzie, ciągle patrzę na telefon ile jeszcze przez co się tylko jeszcze bardziej nakręcam wymyślam co by powiedzieć żeby wyjść i co będzie jak tak wyjdę że się wszyscy bd patrzęc itd itd no porostu jakiś koszmar. A głównie spowodowane to jest objawami dd których dostaje od tego światła. No porostu tak mam, ostre białe sztuczne światło od czasu dd jest dla mnie zabójcze. Poczucie Nieralnosci mi wzrasta wtedy do granic. możliwości. No i właśnie przez to że zacząłem się znowu nakręcac że coś nie tak z tym żołądkiem jest nie tak, no i tymi objawami nasilajacymi się z każdym kolejnym wykładem przestałem praktycznie na nie chodzić. I to absolutnie nie jest tak że mi się nie chce na nie chodzić, bo ja to bym z chęcią na każdy z nich chodził. Na każde zajęcia, bo ten kierunek mnie mega interesuje i naprawdę trafiłem, ale już nie daje rady, przerasta mnie już to wszystko. Nawet jeżeli się jakoś zmuszeni iść na te wykłady to często mam tak że mam zajęcia od, 8 do 20 i po takim maratonie wliczając w to ciągły lek to ja się dziwię że pamiętam jak się nazywam. Od paru miesięcy każde wyjście z domu na autobus to była walka ze soba żeby się zmusić i tam pojechac. Przed zajęciami to moge wyrecytowac wszystko co powinienem robić, jak do tego podejść nerwicy dd i całego mojego stanu , a jak tylko wchodzę na salę to jest już koniec, jakbym tracił zdolność logicznego i sensownego myślenia. Sam się zastanawiam jak wytrwalem do sesji, przez którą tez miałem takie leki że szkoda gadać. Ale zdać zdałem, wszystko w pierwszym terminie i ze średnią 4,3 (nie wiem jak to jest na innych uczelniach) ale u mnie jest to ponoc bardzo dobra średnia. Tydzień temu, w dzień kiedy zaczął się semestr drugi byłem na gastroskopi żeby zobaczyć co się z tym żołądkiem dzieje i najlepsze jest to że wyszło że zupełnie nic i że to na 99% jest ze stresu. Niestety przeżycie gastroskopi i stresu z nią związanego przybił mnie już zupełnie. Na uczelni nie bylem jeszcze ani razu, znowu wrócił lek wolna płynący, ataki paniki nawet w domu. No ogólnie czuje się jakbym od czasu liceum do teraz, albo raczej od początku nerwicy do teraz zatoczyl ogromne koło i wróciłem dokładnie na start, a przynajmniej tak się teraz czuję, znowu nie mogę się jakoś otrząsnąć, zebrać się i iść na te zajęcia. O objawach dd już nie wspomnę przez które ledwo co funkcjonuje. Każdego dnia coraz bardziej myślę żeby już się poddać z tymi studiami, nie mam już żadnej motywacji żeby dalej to ciągnąć. Jak pisałem kierunek bardzo mi się podoba a i bardzo mnie to ws ysfko interesuje, ale ja już nie mam siły na jednocześnie naukę i nerwice. Niektórzy z mojego kierunku wymiekali bez żadnych nerwic i mówili że ledwo dają radę, a właśnie z nerwica to wierzcie mi że ostatnie miesiące teraz to był horror. No nie wiem co mam robić, byłem już łącznie u 6 różnych psychologów, ale zawsze i tak się kończyło to tak że mi coś nie pasowało i rezyvnowslem. I tak bardzo ten mój wywód skrócilem, więc na koniec moje dosyć absurdalne pytanie, co byście proponowali mi dalej robić? Nie rezygnować z tych studiów, jakoś dalej próbować i jak to u was wyglądało albo jak dawaliscie sobie z tym radę? Wiem że powinienem o tym z psy jologiem gadać ale jak pisałem jestem już tak zniechęcony że wolę tutaj o radę spytać. Dzięki jak komuś chciało się to czytać
.

-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 329
- Rejestracja: 15 grudnia 2015, o 14:12
JA WYZDROWIALEM.
Zajrzałem tutaj zobaczyc, ile ludzi jest w tej pulapce.
Wyzdrowienie macie na wyciągnięcie ręki... po prostu zagryźcie zęby i stawie czoła lękom. Co macie do stracenia?
WYZDROWIAŁEM ! Ps. nigdy nie brałem leków na DD
.
Zajrzałem tutaj zobaczyc, ile ludzi jest w tej pulapce.
Wyzdrowienie macie na wyciągnięcie ręki... po prostu zagryźcie zęby i stawie czoła lękom. Co macie do stracenia?
WYZDROWIAŁEM ! Ps. nigdy nie brałem leków na DD

-
- Gość
Ja to w szkole czuje sie jak debil mam tak zamglony mózg, że ciężko cokolwiek do mnie dochodzi no ale jakoś chodzę 

- violettavillas
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 95
- Rejestracja: 4 stycznia 2020, o 21:29
Bardzo gratuluję sukcesu i cieszę się, że udało Ci się tak łatwo uporać z problemem, jednak mi samo zagryzienie zębów nie pomogło.Templarious pisze: ↑21 sierpnia 2018, o 10:44JA WYZDROWIALEM.
Zajrzałem tutaj zobaczyc, ile ludzi jest w tej pulapce.
Wyzdrowienie macie na wyciągnięcie ręki... po prostu zagryźcie zęby i stawie czoła lękom. Co macie do stracenia?
WYZDROWIAŁEM ! Ps. nigdy nie brałem leków na DD.
A zagryzałam 8 miesięcy przez co DD się tylko pogorszyło. To nie takie proste.
"Ja jestem Violetta, wrażliwa kobietta."