A czy w stanie zagrożenia, w którym znajduje się człowiek w nerwicy możliwe jest, że te myśli dotyczą tak wielu sytuacji, nawet codziennych? To znaczy byle g...na, nawet jak spoglądam na film, to jakbym wszystko brał do siebie, albo myśl tego typu, że teraz te sceny będę mnie prześladować (nic takiego się nie dzieje).
Zauważyłem, że po ataku paniki, którego doznałem 3 tygodnie temu w kinie ilość tych natrętów znacznie wzrosła i zaczęła dotykać codzienności, czego wcześniej nie było. Przed tym to były standardowe zabójstwa, samobóje itp.,

a teraz dot. na przykład kobiet - że ta czy tamta podoba mi się bardziej niż moja dziewczyna i przez to bd się bał kobiet już zawsze (i wywołuje to lęk).
Mam wrażenie, że mózg przełączył się w tryb wczesnego ostrzegania, stąd miliony tych myśli. Łatwo powiedzieć olać, ale przy takiej ilości czasem czegoś się uczepisz...
Jeszcze pytanie, czy nieanalizowanie, czyli niespinanie się, robienie dalej tego, co w planach. Kontynuowanie życia, swoich pasji, rozwijanie siebie może zmniejszyć liczbę tych gównianych myśli?
Byłbym wdzięczny za komentarz.