Olalala pisze:Optymistka pisze:Halinka, mówiłam Ci już wczoraj, że za bardzo się skupiasz na tym, żeby się odburzyć, przez to, cały czas nadajesz wartość zaburzeniu. Przyluzuj, nie myśl ciągle o tym, żeby tych myśli nie było !

Nie opędzaj się od tych myśli, one mogą sobie być, jednocześnie miej świadomość, że to epizod i rób swoje

a zobaczysz, że te myśli przestaną być ważne.
Robiłam taki sam błąd I to potwierdzam.
Zadajcie sobie pytanie co chcecie gdy nerwicy już nie będzie? Spokój? Wyobraźcie sobie ten stan. Nie mówcie: nie chcę nerwicy tylko chcę odczuwać spokój. Ciągłe twierdzenie, że nie chcę nerwicy powoduje walkę. A tu się o nic nie walczy. To jeszcze dodatkowo utwierdza w Was przekonanie, że jest jakiś wróg, który nie pozwala Wam normalnie żyć. Zmieńcie myślenie. To jest ta pułapka umysłu, którą trzeba wylapać I która według mnie jest bardzo ważna. Zacznijcie dawać sobie ten spokój, a nie walczyć żeby nie było nerwicy.
Ja nie walczez, by nie bylo nerwicy' jestem tak obdrta z energii, ze wszystko mi jedno.
Ide do przodu. Akceptuje. Glosno mowie do sibie, ze kceptuje, niech se bedzie, co bedzie, niech nawet znowu zaczne weryfikowac i co z tego, to tylko po to, by minelo za jakis czas, bo to mija, nie ma mocnych, to mija.
Dialoguje ze soba. Dbam o siebie. Dialogi sa pomocne. Pozytywuje. Jedynie co mi przeszkadza to utrzymujace sie wykonczenie fizyczne ciala przez co nie ma sily, by czyms sie zajac, a jak wiadomo siedzenie jest nie wskaazane.
Zmienim sposob widzenia nerwicy, zerio, dzieki forum.
Dzieki to bie olalalal. Nie wiedzialam, o czym mowisz wczesniej........ Teraz wiem. Jest prosciej jak sobie mowie, ok, natret, spoko, ale to dlatego, ze jestem mega spieta, rozluznie sie, natret minie, siec, co niech sobie bedzie.
I cos jeszcze pieprze te natrrety, ja chce zyc normalnie na spoojnie, z usmiechem na twarzy.
Minely trzy lata i nie mam juz ochoty babrac sie w tym. Mam serdecznie dosyc mysli, ktore zawladnely moim szczesciem. Pierdziele je.