Mam 25 lat ciagle bujanie sie z nerwicami i depresjami, bardzo z tego co wiem od jakiegos czasu nieudana psychoterapia, 4 lata w plecy choc nie zmarnowalam ich calkiem nie zylam jak chcialam i nadal nie zyje. Czy ktos z was kto ma dluzej zaburzenie tez odczuwa ze zycie leci mu przez palce ze marnuje wszystko? Boje sie ze przez to popadne w dol i w koncu cos sobie zrobie albo zwariuje.
Od niedawna tak naprawde staram sie nie kontrolowac atakow paniki wiec ja jestem na poczatku drogi jakby.
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Czy zycie leci przez place
-
- Administrator
- Posty: 6548
- Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54
Masz 4 lata nerwice i obawy o to, zę sobie coś zrobisz czy wpadniesz w obłed są bezpodstawne, są kolejnymi obawami jakich zapewne przez okres nerwicy miałaś pelno
Rozumiem o czym mówisz, przyznaję, ze choć jestem 2 lata po wyjściu ze stanów zagrożenia to nie moge odżałowac swoich lat między 22 a 27, nie do końca moge pogodzić się z tym co zatraciłem przez zawierzanie nerwicowej i odrealnionej iluzji.
Zawsze mówię na forum, ze lęki nie ograniczają tak naprawde w niczym ale jeżeli źle do nich podchodzisz do ograniczają bardzo. Ja zawaliłem i uczelnię i wiele spraw przez to, ze prowadziłem nie życie a wegetację, która wygladała na kształt "byle przeżyć kolejny dzień i byle się nic nie stało.
Zresztą to było moją główną motywacją do prawdziwej zmiany podejścia do lęków i obaw i objawów, czyli albo w końcu życie albo niech się naprawde wali i pali. (tak ogólnie mówiąc) Trzymałem się bardzo tego założenia przez cały okres w końcu, ze tak powiem prawdziwego wychodzenia z tych stanów.
Przyanję, ze strasznie bym chciał miec swoje 22 lat i ten stan emocjonalny jaki mam teraz
Te 5 lat mam jakby wymazane z okresu życia nawet w odczuwaniu tych lat, czasem jak mni ektoś pyta postronny o wiek odpowiadam 23 lata, już kilkanaście razy mi sie tak zdarzyło 
Wieć jakoś nie mogę przyjąc do wiadomości, że czas zleciał a ja żyłem naturalnym stanem zagrożenia.
To mnie zresztą mtoywuje do ciągłego powtarzania różnych rzeczy na forum, bo chciałbym aby inni nie marnowali swego czasu tak jak ja to robiłem.
Ale nie może to byc powodem do dołów dla ciebie, kiedy nadal masz stany nerwicowe, staraj się wszedzie znajdowac plusy, niech ten żal, ze życie przelatuje ci a ciebie przez objawy i obawy wiele spraw może omija, niech będzie motywacją do mocnego postanowienia aby naprawde uprzeć się w odburzaniu a nie na odrwót, w siedzeniu w iluzji w dalszym ciągu.
Wiem ze to sie latwo mowi
rozumiem to ale to jest mozliwe, nie sa to slowa rzucane na wiatr. Druga rzecz to pamietam twoja sytuacje z psychoterapia, moze pomysl nad motywowaniem sie na terapii poznawczo behawioralne? Jest bardziej nastawiona na mysli i przelamywanie kół lękowych.
Tak wiec glowa do gory
Rozumiem o czym mówisz, przyznaję, ze choć jestem 2 lata po wyjściu ze stanów zagrożenia to nie moge odżałowac swoich lat między 22 a 27, nie do końca moge pogodzić się z tym co zatraciłem przez zawierzanie nerwicowej i odrealnionej iluzji.
Zawsze mówię na forum, ze lęki nie ograniczają tak naprawde w niczym ale jeżeli źle do nich podchodzisz do ograniczają bardzo. Ja zawaliłem i uczelnię i wiele spraw przez to, ze prowadziłem nie życie a wegetację, która wygladała na kształt "byle przeżyć kolejny dzień i byle się nic nie stało.
Zresztą to było moją główną motywacją do prawdziwej zmiany podejścia do lęków i obaw i objawów, czyli albo w końcu życie albo niech się naprawde wali i pali. (tak ogólnie mówiąc) Trzymałem się bardzo tego założenia przez cały okres w końcu, ze tak powiem prawdziwego wychodzenia z tych stanów.
Przyanję, ze strasznie bym chciał miec swoje 22 lat i ten stan emocjonalny jaki mam teraz


Wieć jakoś nie mogę przyjąc do wiadomości, że czas zleciał a ja żyłem naturalnym stanem zagrożenia.
To mnie zresztą mtoywuje do ciągłego powtarzania różnych rzeczy na forum, bo chciałbym aby inni nie marnowali swego czasu tak jak ja to robiłem.
Ale nie może to byc powodem do dołów dla ciebie, kiedy nadal masz stany nerwicowe, staraj się wszedzie znajdowac plusy, niech ten żal, ze życie przelatuje ci a ciebie przez objawy i obawy wiele spraw może omija, niech będzie motywacją do mocnego postanowienia aby naprawde uprzeć się w odburzaniu a nie na odrwót, w siedzeniu w iluzji w dalszym ciągu.
Wiem ze to sie latwo mowi

Tak wiec glowa do gory

Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie
Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie
Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
- malgos
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 51
- Rejestracja: 4 lutego 2014, o 16:04
Tak mialem obaw setki do tej pory zawsze konczylo sie wielkim niczym. Ja tez tak wlasnie czuje choc staram sie pracowac, zajmowac domem to nerwica jest numerem jeden u mnie. Myslalam tez juz nad ta terapia ale z nfz ja trudno znalezc a prywatnie to 400 zlotych miesiecznie wychodzi, nie wiem czy moge sobie na to obecnie pozwolic. Chcialabym bo moja psychoterapia zakladala wiele rozmow o moim zyciu ukladach z ludzmi i bylo to pomocne ale tez nie wiem czy az tak istotne dla tego ze po ataku ciagle sie tego ataku boje.
Nie umiem przejsc obojetnie obok mysli pokretnych i wyraznie nerwicowych. Nadal nie umiem ale tez wczesniej nie wiedzialam ze tak mozna, ze jest to mozliwe aby inaczej sie do tego odnoscic a teraz znowu jeszcze nie umiem tego zrobic.
Nie umiem przejsc obojetnie obok mysli pokretnych i wyraznie nerwicowych. Nadal nie umiem ale tez wczesniej nie wiedzialam ze tak mozna, ze jest to mozliwe aby inaczej sie do tego odnoscic a teraz znowu jeszcze nie umiem tego zrobic.
-
- Odburzony i pomocny użytkownik
- Posty: 1255
- Rejestracja: 29 października 2010, o 03:03
Victor pisze:Masz 4 lata nerwice i obawy o to, zę sobie coś zrobisz czy wpadniesz w obłed są bezpodstawne, są kolejnymi obawami jakich zapewne przez okres nerwicy miałaś pelno
Rozumiem o czym mówisz, przyznaję, ze choć jestem 2 lata po wyjściu ze stanów zagrożenia to nie moge odżałowac swoich lat między 22 a 27, nie do końca moge pogodzić się z tym co zatraciłem przez zawierzanie nerwicowej i odrealnionej iluzji.
Zawsze mówię na forum, ze lęki nie ograniczają tak naprawde w niczym ale jeżeli źle do nich podchodzisz do ograniczają bardzo. Ja zawaliłem i uczelnię i wiele spraw przez to, ze prowadziłem nie życie a wegetację, która wygladała na kształt "byle przeżyć kolejny dzień i byle się nic nie stało.
Zresztą to było moją główną motywacją do prawdziwej zmiany podejścia do lęków i obaw i objawów, czyli albo w końcu życie albo niech się naprawde wali i pali. (tak ogólnie mówiąc) Trzymałem się bardzo tego założenia przez cały okres w końcu, ze tak powiem prawdziwego wychodzenia z tych stanów.
Przyanję, ze strasznie bym chciał miec swoje 22 lat i ten stan emocjonalny jaki mam terazTe 5 lat mam jakby wymazane z okresu życia nawet w odczuwaniu tych lat, czasem jak mni ektoś pyta postronny o wiek odpowiadam 23 lata, już kilkanaście razy mi sie tak zdarzyło
Wieć jakoś nie mogę przyjąc do wiadomości, że czas zleciał a ja żyłem naturalnym stanem zagrożenia.
To mnie zresztą mtoywuje do ciągłego powtarzania różnych rzeczy na forum, bo chciałbym aby inni nie marnowali swego czasu tak jak ja to robiłem.
Ale nie może to byc powodem do dołów dla ciebie, kiedy nadal masz stany nerwicowe, staraj się wszedzie znajdowac plusy, niech ten żal, ze życie przelatuje ci a ciebie przez objawy i obawy wiele spraw może omija, niech będzie motywacją do mocnego postanowienia aby naprawde uprzeć się w odburzaniu a nie na odrwót, w siedzeniu w iluzji w dalszym ciągu.
Wiem ze to sie latwo mowirozumiem to ale to jest mozliwe, nie sa to slowa rzucane na wiatr. Druga rzecz to pamietam twoja sytuacje z psychoterapia, moze pomysl nad motywowaniem sie na terapii poznawczo behawioralne? Jest bardziej nastawiona na mysli i przelamywanie kół lękowych.
Tak wiec glowa do gory
Ja mam podobny Wiktor o to do siebie żal. Ale z drugiej strony trzeba spojrzec na to ze najwazniejsze ze teraz juz mozna zyc inaczej i ze sie to skonczylo. Jeszcze wiele przed nami

Malgos, nie wiem gdzie mieszkasz ale przedzwon do wszystkich poradni zdrowia psychicznego, powinna byc ta poznawcza terapia w kazdym miescie.
I tez spojrz na to yak, ze teraz skoro juz wiesz wiecej, to mozesz krok po kroku polepszac swoje zadowolenie z zycia i czerpac z niego bardziej.
- korek
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 154
- Rejestracja: 19 lipca 2014, o 19:25
Czytając to trochę mam doła. Mam 20 lat i nie chciałbym się obudzić się z "ręką w nocniku" za kilka lat. Nie czuję spójności, poczucia obowiązku, celu. Wydarzenia z życia nie tworzą jednej całości, nie następują po sobie. Jest jedno wielkie koło lękowe, które się samo napędza.
Ten, któremu starczy odwagi i wytrwałości, by przez całe życie wpatrywać się w mrok, pierwszy dojrzy w nim przebłysk światła.
~Dmitry Glukhovsky (z książki Metro 2033)
~Dmitry Glukhovsky (z książki Metro 2033)
- Ciasteczko
- Administrator
- Posty: 2682
- Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01
Nigdy nie jest tak że budzimy się z ręką w nocniku. Pewnie, że zawsze można włączyć myślenie, że się "zmarnowało" czas np będąc nastolatkiem. Ale to jest myślenie o tyle bezsensowne, że rujnuje nam obecny moment, w którym również możemy osiągać przyjemność z życia. Dopóki człowiek żyje , dopóty może czerpać radość i sobie poukładać wszystko po swojemu. A porównywać się do innych nie ma co, bo każdy ma inną historie.
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy.
