Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Czy są to nasilone objawy? POMOCY

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
era49
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 379
Rejestracja: 23 maja 2015, o 20:05

3 października 2015, o 14:56

Potrzebujący proces odburzania to bardzo indywidualna sprawa,u jednych dluzszy i innych krótszy,fajnie ze czytasz i zaczynasz ,łapać'' o co w tym chodzi.Najwazniejsze nie miec presji w odburzaniu,ale równiez w zyciu.Dla nas wrazliwców często bycie naj,naj jest bardzo wazne,zle znosimy odrzucenie i krytykę.Czesto zle myslimy o sobie,i tu jest pole do pracy nad sobą.Cieszę ze się nie poddajesz,jezdzisz na rowerze,wychodzisz ukladasz sobie zycie.A co do zupelnego odburzenia to uplynie tyle czasu ile potrzeba....tu niczego nie da się przyspieszyc,ale jestem pewna ze dasz radę...bo jesli nie ty to kto? :D :D :D

-- 3 października 2015, o 14:56 --
Co do papierosów to napewno ze pomagają zdrowiu,ale napewno nie będą przeszkodą w odburzaniu.Trzymaj się :D
Awatar użytkownika
potrzebujacyy
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 66
Rejestracja: 2 października 2015, o 22:11

3 października 2015, o 19:24

Dobry wieczór.
Słuchajcie, mam takie pytanie dość ważne. Ile razy odczułem to, że zaraz umre czy strace przytomność w tych lękowych sytuacjach (dobrze wiecie o co chodzi) tyle razy nic mi sie takiego nie stało. Stąd pytanie, czy zdarzyło Wam się stracić przytomność?
Oraz drugie pytanko. Jutro mam dzień pracujący, prezes dał mi czas na odpowiedź jakąkolwiek do poniedziałku, po mojej wizycie u psychiatry. Czy wskoczenie na głęboką wodę (tak to widzę, wczoraj leżałem cały dzień w łóżku, dzisiaj dopiero zacząłem wychodzić jeździc na rowerze) może zadziałać tylko korzystnie? Mianowicie chodzi mi o to, czy pójść do pracy jutro. Jest to ryzyko, że się poddam i wróce po 5 minutach pracy, ale myślę, że może pójść w drugą strone oraz to, że się szybko przełamie i dam rade normalnie jak do tej pory pracować. Co o tym myślicie?
era49
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 379
Rejestracja: 23 maja 2015, o 20:05

3 października 2015, o 20:09

Wiesz ja nigdy nie opuscilam mimo ze objawy byly straszne,dlaczego bo wiedzialam ze jak raz nie pójdę albo wyjdę to juz tam nie wrócę.Sądzilam i chyba slusznie ze wlasnie tak wygląda odburzanie(wchodzic w lęk,trwac pomimo leku).I powiem ze to bylo cos strasznego nie po to by cię straszyc,ale powiedziec ze mozna.Więc mimo potwornego lęku ,miom kosmicznych objawów trwalam, i wiesz co bylo coraz lepiej.Nigdy nie zemdlalam chociaz nie spalam tygodniomi,powiem więcej nikt nie zauwazyl mojej choroby.Decyzję podejmij sam,ale ja bym poszła i wytrwala :D
Awatar użytkownika
potrzebujacyy
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 66
Rejestracja: 2 października 2015, o 22:11

3 października 2015, o 20:32

Mam tez inne pytanie w kontekście powrotu do pracy. Czy mam się podzielić z współpracownikami oraz z prezesami tym, co mi dolega? Z jednej strony mam ogromną chęć powiedzenia co mi jest, wtedy tak jakby będę sie czuł pewniej, bo będą wiedzieli co mi dolega. Z drugiej strony może nie powinno się z tym dzielić ze wszystkimi...jak to wygląda?
Inne pytanie. Teraz siedze w domu, nie kłuje mnie serce, nie denerwuje się już tak bardzo. Jednak cały czas nie pozbyłem się uczucia tego "pierścienia" na głowie, cały czas mam spiętą głowę. Tata twierdzi, że to z napięcia i z nerwów. Jak to wygląda wg Was?
martynka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 390
Rejestracja: 10 marca 2014, o 22:12

3 października 2015, o 20:39

Ja wróciłam do pracy za radą forum i dziękuję im wszystkim za to. Objawy miałam straszne, somatyka, obrazy myślowe, dezorientacja, brak koncentracji, derealizacja, depersonaluzacja no cuda. Minął rok od tego czasu i jest coraz lepiej. O nerwicy powiedziałam jednej osobie w pracy, to najbliższa koleżanka, reszcie nie, a to dlatego, że ludzie są okrutni, ale polecam wrócić do życia Tobie, powodzenia
Awatar użytkownika
zdravko
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 667
Rejestracja: 10 lipca 2015, o 13:54

3 października 2015, o 21:07

Ja bym tam powiedział odkąd się dowiedziałem że mam nerwicę nie ma oporów w mówieniu o tym, a co inni sobie pomyślą, w dupie to mam, fakt, że nigdy nie miałem problemu z tym jak inni mnie odbierają, stąd to moje nastawienie jest naturalne i nie powoduje żadnych skutków ubocznych.

Nawiasem mówiąc jak tak sobie rozmawiam ze znajomymi to większość ma jakieś objawy nerwicy, przynajmniej można ich uświadomić ;)
era49
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 379
Rejestracja: 23 maja 2015, o 20:05

3 października 2015, o 21:17

Mowic czy nie?Ludzie roznie reagują, nie chodzi nawet o to co sobie pomyslą,bo mnie bardziej denerwowali ci zdziwieni i zdumieni.Zbyt slabo się wtedy czulam by tlumaczyc co mi jest.A teraz gdy praca nie stanowi problemu to tez nje mam potrzeby nikomu niczego tlumaczyc.Czasem myslę ze gdybym,powiedziala wielu ludziom,to nawet teraz kiedy jest calkiem fajnie a bym cos zawalila toby patrzyly podejrzliwie i pytaly to nerwica.Wolalam tego unikac :D
Awatar użytkownika
potrzebujacyy
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 66
Rejestracja: 2 października 2015, o 22:11

3 października 2015, o 21:37

Mama mówi, abym nie mówił. Mówi, ze prawdopodobnie odrazu mnie zwolnią, a jak nie, to zrobią to przy jakiejś okazji, kiedy coś mi nie wyjdzie. I tak trzeba bedzie w sumie zrobić, ja akurat mam sytuacje, że prezes jest ostrym alkoholikiem. On raczej myśli w prosty sposób...
Rodzice też doradzają mi, abym poszedł jutro do pracy, jestem do tego skłonny. Jest jeden mały problem, kiedy ja będę w pracy, oni będą u brata na urodzinach. Mój komfort psychiczny trochę na tym traci, bo bede wiedział, że nie ma ich w domu obok...
Tak sobię myślę, że właśnie wchodzę w dobrą terapie pisząc na tym forum. Nie sądziłem, że pisanie o swoich problemach i czytanie o cudzych, tych samych, może tak polepszyć nastrój :)
martynka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 390
Rejestracja: 10 marca 2014, o 22:12

3 października 2015, o 21:47

Ja tak samo era, poprostu wtedy byłam tak słaba przez objawy, że ledwo siedziałam w pracy,atak paniki za atakiem, a ja twardo...tylko gęba była czerwona i pytali czy tak się stresuje powrotem...
era49
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 379
Rejestracja: 23 maja 2015, o 20:05

3 października 2015, o 22:37

Oh Martynko umsialam się serdecxnie z tej czerwonej gęby,ale tak bylo dokladnie czasem myslalam czy to się dzieje naprawdę,to byl koszmar :D
Awatar użytkownika
potrzebujacyy
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 66
Rejestracja: 2 października 2015, o 22:11

3 października 2015, o 22:48

Wiecie czego sie obawiam, mając w świadomosci, że trzeba wrócic do pracy? To, że nie wytrzymam, że w pewnym momencie się poddam...nie chcę napotkac porażke na tej terapeutycznej drodze...wiem, że porażki sie zdarzają, myślicie, że jest jakiś limit tego, ile razy mozna coś w tym przypadku spaprać?
helpmi
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 535
Rejestracja: 18 stycznia 2014, o 20:43

3 października 2015, o 22:51

Bardzo wiele razy, presja ci nie pomoze w niczym :) Tylko i wylacznie wyrozumialosc.
Awatar użytkownika
potrzebujacyy
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 66
Rejestracja: 2 października 2015, o 22:11

4 października 2015, o 13:30

Witam drodzy forumowicze!
Wstałem dzisiaj rano. Dziewczyna miała na 14 do pracy, więc postanowiłem, że Ją odwiedze :) Jak wstałem, czułem się zmęczony, wymęczony...biłem się z myślami, czy dam rade czy nie, czy warto ryzykować...napisała mi, że źle się czuje, wtedy przestałem kalkulować- uda mi sie, bo nic mi sie nie stanie. Wsiadłem na rower i pokonałem ten "morderczy" dystans 6 km...Miałem z 2 razy myśli, by zawrócić, ale mówiłem sobie, że te lęki to część mnie i musimy razem żyć, że nic mi sie nie stanie. Myślę, że to dobra droga do zaakceptowania tego małego problemu :) Czemu małego? Mimo iż kłuło mnie serce, że czułem zmęczenie, ten "pierścien" na głowie dałem rade. Dziewczyna powiedziała, że jest ze mnie dumna :) ja sam z siebie jestem dumny! Przedwczoraj przeleżałem cały dzień, a dziś już zrobiłem 12 kilometrów i jak dobrze pójdzie to pójde jeszcze do pracy :) Przy okazji modliłem się, uważam, że dla osoby wierzącej (ja nią jestem) to dobra też metoda uspokajająca. Nie sądziłem, że po tym jak poczytam tutaj jak to wszystko wygląda, że można sie przełamać, można z dnia na dzień działać :) Duuuuużo pracy przede mną, ale jestem naprawde dobrej myśli :) A jak u Was dzisiejszy dzień? :)
martynka
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 390
Rejestracja: 10 marca 2014, o 22:12

4 października 2015, o 18:21

I super. O to właśnie chodzi, pomimo tych objawów żyjesz, robisz co masz robić a to pomału będzie schodzić
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

4 października 2015, o 19:55

potrzebujacyy pisze: Dziewczyna powiedziała, że jest ze mnie dumna :) ja sam z siebie jestem dumny! Przedwczoraj przeleżałem cały dzień, a dziś już zrobiłem 12 kilometrów i jak dobrze pójdzie to pójde jeszcze do pracy :)
O i my też jesteśmy dumni :DD
Bardzo mnie to cieszy! Widzisz, zobaczyłeś na własnym przykładzie, w praktyce ile masz siły wewnętrznej, której istnienia sobie nie uświadamiałeś!
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
ODPOWIEDZ