Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Czy jestem w moim problemie sama?

Być może masz jakąś kwestię do poruszenia związaną z nerwicą i lękiem?
A nie wiesz w który powyższy dział dodać temat, bo choćby pasuje to do każdej nerwicy?
Zrób to w takim razie tutaj.
Dział ten zawiera różne tematy, sprawy, wydarzenia w życiu związane z nerwicą i lękiem.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
zwątpiona
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 97
Rejestracja: 28 sierpnia 2015, o 01:29

9 września 2015, o 17:46

Nie wiem czy prawidłowo umieściłam wątek. Jak źle to proszę o przeniesienie.
Bardzo potrzebuję jakiegoś odzewu z waszej strony, bo jak czytam forum, to mam wrażenie, że jestem z moim problemem odosobniona-jestem wyjątkiem, a inni z problemami-ale jednak jakoś sobie radzą.
Moim największym problemem nad którym mam przez 99% czasu zerową kontrolę jest paniczny lęk przed okazaniem, że ktoś mi się podoba czy zareagowaniem na sygnały, że ja się podobam jakiemuś mężczyźnie. A, że jestem ładną kobietą to przynajmniej kilka razy do roku spotykam się z oznakami zainteresowania moją osobą. Co wtedy robię? Sztywnieję i udaję, że ich nie widzę. Czuję się mega skrępowana i nie na miejscu z moimi wszystkimi potrzebami, które się we mnie w takich sytuacjach odzywają. Nie jestem w stanie spojrzeć na tego mężczyznę, bo panicznie boję się, że on zobaczy, że mi się podoba (a ja się będę z tym czuła jeszcze bardziej niezręcznie). Czuję się jak mała dziewczynka, która chce czegoś niewłaściwego dla jej wieku, choć rozumowo wiem, że jestem teraz dorosłą kobietą. Trzy razy w życiu się przełamałam, raz zakończyło się na miesięcznym, burzliwym związku, z chłopakiem, który był jeszcze bardziej poplątany ode mnie. Czuję się więźniem mojej własnej głowy. Czuję się zupełnie bezsilna wobec moich odruchowych reakcji w sytuacjach damsko-męskich znajomości. A moja reakcja jest zawsze taka sama: paniczne uciec jak najdalej i jak najszybciej.
Wiem, że życie nie składa się tylko z związku, mam moje pasje i marzenia zawodowe. Jestem jednak osobą bardzo uczuciową i wrażliwą i związek partnerski i założenie mojej własnej rodziny są dla mnie najważniejsze: a właśnie tego nie umiem.
Płakałam dzisiaj zastanawiając się, co dokładnie w mojej trudnej przeszłości doprowadziło u mnie do tak silnego lęku przed relacjami z mężczyznami. Myślę, że najważniejsze doświadczenia to to, że nie miałam ojca, przez jakiś czas zastępował mi go mój szwagier, który raz się ze mną fajnie bawił (miałam wtedy tak ok. 6-8 lat), a innym razem widząc, że do niego lgnęłam śmiał się pod nosem i mówił mi: odsuń się ty zboczeńcu-niby w żarcie, ale ja bardzo to przeżywałam: dopiero teraz uświadamiam sobie jak bardzo. Czułam, że szukając kontaktu z nim-mężczyzną robię coś bardzo niewłaściwego. Padłam potem ofiarą molestowania seksualnego z jego strony. Do tego moja rodzina: kojarząca mi ze wstydem większość aspektów mojego życia, np.: przełamanie się by zacząć szukać pracy zajęło mi 2 lata psychoterapii bo czułam, że to ogromny wstyd, że chcę zarabiać. A i tak odważyłam się tylko na podjęcie pracy kasjerki, bo nie czułam się wystarczająco dobra na lepszy zawód. Teraz mam już lepszą pracę, ale dalej pracuję grubo poniżej moich możliwości.
Czytam tutaj jak wiele osób opisuje swoje problemy w związkach. Bardzo im zazdroszczę, bo ja sama jestem zbyt wystraszona by chociaż spróbować jakiś związek stworzyć. Czuję, że nienawidzę mojego życia, bo to niekończące się i niezmienne piekło stania z boku i tylko patrzenia jak inni żyją, a kiedy od czasu do czasu ktoś wyciąga do mnie rękę-by mnie do tego życia zaprosić, potrafię tylko z przerażeniem uciekać. Czuję się zaszczuta przez moją własną rodzinę i to dalej we mnie tkwi, choć od roku nie mam z nimi na szczęście już żadnego kontaktu.
Bardzo mnie ciekawi czy na forum jest ktoś kto też miał taki problem (panowie też się liczą:) i sobie z nim poradził?? Co ja mam w tej sytuacji zrobić?? Zostałam zaproszona na spotkanie przez fajnego chłopaka i jedyne co potrafię to zrobić jakiś unik. Mam dość mojego zachowania, a nie umiem inaczej:(:(:(.
Postanowiłam pisać o tym bloga, dam znać jak uruchomię-pewnie za jakiś tydzień.
Koniec końców,każdy z nas może doświadczać życia tylko z swojej własnej perspektywy.Czasem ta perspektywa, styl doświadczania, staje się dla nas pułapką.Zamiast stanowić bezpieczne i elastyczne ramy dla naszego bycia,staje się nieznośnym, sztywnym gorsetem w którym ledwo możemy oddychać.
Wszystko w naszych rękach
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

9 września 2015, o 18:05

zwątpiona pisze:Nie wiem czy prawidłowo umieściłam wątek. Jak źle to proszę o przeniesienie.
Bardzo potrzebuję jakiegoś odzewu z waszej strony, bo jak czytam forum, to mam wrażenie, że jestem z moim problemem odosobniona-jestem wyjątkiem, a inni z problemami-ale jednak jakoś sobie radzą.
Bardzo wiele osób ma takie wrażenie, z tej przyczyny, że każdy czuje, że jego przypadek jest inny. I po części tak jest, bo wszyscy jesteśmy różni i mamy indywidualne charaktery i inne życia, ale wierz, że problemy, z którymi ludzie się tu logują są podobne. A co do radzenia sobie, łatwo jest patrząc na innych powiedzieć, że sobie radzą, jednak nie wiadomo tak na prawdę do końca co przeżywają w głębi duszy i ile muszą pokonać w sobie przeszkód.

Jeśli chodzi o związki, to najlepiej chyba trochę się poukładać wewnętrznie, a potem wchodzić w związek- oczywiście w wersji idealnej. Jakoś nie dziwią mnie Twoje opory przed wiązaniem się z kimś, skoro masz za sobą doświadczenie z molestowaniem. :friend: Jestem pewna, że to zostawiło skazę w głębi Twojego serca i podświadomie kojarzysz mężczyzn z zagrożeniem i bezsilnością. Może warto żebyś popracowała nad tym jak postrzegasz proporcje sił w związku, na ile pozwalałabyś dominować facetowi i na ile stać Cię na asertywność. Może w głębi duszy boisz się, że partner ma prawo i może zrobić co zechce, a przecież to nie jest prawda!
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
Awatar użytkownika
zwątpiona
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 97
Rejestracja: 28 sierpnia 2015, o 01:29

9 września 2015, o 18:27

Ciasteczko pisze:
zwątpiona pisze:Nie wiem czy prawidłowo umieściłam wątek. Jak źle to proszę o przeniesienie.
Bardzo potrzebuję jakiegoś odzewu z waszej strony, bo jak czytam forum, to mam wrażenie, że jestem z moim problemem odosobniona-jestem wyjątkiem, a inni z problemami-ale jednak jakoś sobie radzą.
Bardzo wiele osób ma takie wrażenie, z tej przyczyny, że każdy czuje, że jego przypadek jest inny. I po części tak jest, bo wszyscy jesteśmy różni i mamy indywidualne charaktery i inne życia, ale wierz, że problemy, z którymi ludzie się tu logują są podobne. A co do radzenia sobie, łatwo jest patrząc na innych powiedzieć, że sobie radzą, jednak nie wiadomo tak na prawdę do końca co przeżywają w głębi duszy i ile muszą pokonać w sobie przeszkód.

Jeśli chodzi o związki, to najlepiej chyba trochę się poukładać wewnętrznie, a potem wchodzić w związek- oczywiście w wersji idealnej. Jakoś nie dziwią mnie Twoje opory przed wiązaniem się z kimś, skoro masz za sobą doświadczenie z molestowaniem. :friend: Jestem pewna, że to zostawiło skazę w głębi Twojego serca i podświadomie kojarzysz mężczyzn z zagrożeniem i bezsilnością. Może warto żebyś popracowała nad tym jak postrzegasz proporcje sił w związku, na ile pozwalałabyś dominować facetowi i na ile stać Cię na asertywność. Może w głębi duszy boisz się, że partner ma prawo i może zrobić co zechce, a przecież to nie jest prawda!
Ciasteczko dziękuję za odzew-to dla mnie bardzo ważne. Napisałam, że czuję, że nikt nie ma takiego problemu, bo czytam, że ludzie wchodzą w różne toksyczne układy, ale wchodzą. A ja nawet tego nie umiem-totalny mur. Moim zdaniem bardziej niż samo molestowanie mnie (jednorazowe), ma na mnie wpływ moje wyśmiewanie moich własnych potrzeb w duchu-bo dokładnie tak robił szwagier nazywając mnie zboczeńcem, bo jako 7 latka chciałam, żeby się ze mną pobawił!! Poza tym te agresywne odpowiedzi mojej rodziny kiedy zwracałam się do nich z jakąś potrzebą... Czułam się nie na miejscu, że JESTEM i że mam jakiekolwiek potrzeby:(.....
Co do poukładania siebie, to robię to od 2009 roku i dalej nie jestem wystarczająco ogarnięta, więc pytanie ile to jeszcze zajmie: 30 kolejnych lat? Chciałabym mieć męża i rodzinę, a w wieku 56 lat jej raczej nie założę...Mam wrażenie, że życie przecieka mi przez palce, a ja jestem totalnie bezsilna wobec moich zahamowań.
Dziękuję ci Ciasteczko za cenne wskazówki odnośnie równowagi sił w związku :)-może się i tego boję, nie myślałam tak o tym.
Koniec końców,każdy z nas może doświadczać życia tylko z swojej własnej perspektywy.Czasem ta perspektywa, styl doświadczania, staje się dla nas pułapką.Zamiast stanowić bezpieczne i elastyczne ramy dla naszego bycia,staje się nieznośnym, sztywnym gorsetem w którym ledwo możemy oddychać.
Wszystko w naszych rękach
Awatar użytkownika
Estera
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 230
Rejestracja: 21 grudnia 2013, o 07:27

9 września 2015, o 18:43

zwątpiona, ja miałam bardzo podobnie jak Ty :), pierwszy związek miałam przez to dopiero w wieku, uwaga... 24 lata; a było tylu fajnych chłopaków wcześniej, tyle potencjalnych znajomości się przez moją niską samoocenę nie rozwinęło, z których mogłabym wiele skorzystać (choć nie wiem, czy byłoby ich wiele, bo zdecydowanie jestem długodystansowcem);
u mnie wynikało to z masakrycznie zaniżonego poczucia własnej wartości, bałam się, że jak mnie ktoś pozna bliżej, to mnie zostawi, stwierdzi, że jestem pojebana i rzuci, także też, tak jak Ty, jak się ktoś pojawiał i był mną zainteresowany, to ja udawanie, że mnie nie interesuje a w środku cierpiałam;
powiem Ci, że z wiekiem tego typu problemy się chyba same rozwiązują, w końcu nastąpi taki moment, że się przemożesz, nie dasz rady, nie wytrzymasz;

może odrzucenie ze strony ojca, może tkwi to w Twojej podświadomości, może boisz się, że inny facet też Cię zostawi jak on;
i też mam wrażenie podobne jak Ty, że jestem tutaj sama, że inni sobie radzą, że nikt nie ma takich problemów jak ja tutaj, także nie jesteś sama :)
...
Awatar użytkownika
zwątpiona
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 97
Rejestracja: 28 sierpnia 2015, o 01:29

9 września 2015, o 18:56

Estera pisze:zwątpiona, ja miałam bardzo podobnie jak Ty :), pierwszy związek miałam przez to dopiero w wieku, uwaga... 24 lata; a było tylu fajnych chłopaków wcześniej, tyle potencjalnych znajomości się przez moją niską samoocenę nie rozwinęło, z których mogłabym wiele skorzystać (choć nie wiem, czy byłoby ich wiele, bo zdecydowanie jestem długodystansowcem);
u mnie wynikało to z masakrycznie zaniżonego poczucia własnej wartości, bałam się, że jak mnie ktoś pozna bliżej, to mnie zostawi, stwierdzi, że jestem pojebana i rzuci, także też, tak jak Ty, jak się ktoś pojawiał i był mną zainteresowany, to ja udawanie, że mnie nie interesuje a w środku cierpiałam;
powiem Ci, że z wiekiem tego typu problemy się chyba same rozwiązują, w końcu nastąpi taki moment, że się przemożesz, nie dasz rady, nie wytrzymasz;

może odrzucenie ze strony ojca, może tkwi to w Twojej podświadomości, może boisz się, że inny facet też Cię zostawi jak on;
i też mam wrażenie podobne jak Ty, że jestem tutaj sama, że inni sobie radzą, że nikt nie ma takich problemów jak ja tutaj, także nie jesteś sama :)
Estera-bardzo ci dziękuję za odzew. Mogłabyś napisać coś więcej? Jak doszło do tego, że się jednak przełamałaś, jak doszło do tego, że w końcu byłaś z kimś? Ja mam 26 lat i dalej nic, zaczynam myśleć, że tak będzie już zawsze...:(
Ja znowuż boję się okazywać zainteresowanie mężczyznom, bo mam wrażenie-że jak mój szwagier-roześmieją mi się w twarz i powiedzą: ty to zboczona jesteś, wiem o czym myślisz zboczeńcu itd. :(:(:(
Koniec końców,każdy z nas może doświadczać życia tylko z swojej własnej perspektywy.Czasem ta perspektywa, styl doświadczania, staje się dla nas pułapką.Zamiast stanowić bezpieczne i elastyczne ramy dla naszego bycia,staje się nieznośnym, sztywnym gorsetem w którym ledwo możemy oddychać.
Wszystko w naszych rękach
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

9 września 2015, o 19:26

Kochana, punktem wyjścia może być próba zmiany podejscia. Świat jest pełen dobrych i złych ludzi. Jest tez pełen facetów, którzy są podli, beznadziejni, ale też i pełen zwyczajnych facetów, OK facetów, oraz superfajnych facetów (zaleznie od punktu widzenia, to samo się tyczy kobiet). Druga sprawa- nie jesteś już tą małą dziewczynką. Nie jesteś bezradna. To jest chyba najważniejsze , co mogłabyś sobie uświadomić. Nie jesteś bezradna, możesz reagować. Możesz powiedzieć nie, możesz kazać facetowi spadać, możesz w każdej chwili poinformować jakich zachowań nie będziesz tolerować. Wyobraź sobie w głowie taką scenę, że poznajesz nowego faceta i on w pewnej chwili zaczyna się dziwnie zachowywać. Wyobraź sobie jak mówisz mu, że nie życzysz sobie tego, wyobraź sobie jak po prostu kończysz spotkanie i wracasz do domu, a on nie ma już nad Tobą żadnej mocy. Lepiej? ;) W swoich wyobrażeniach zafiksowałaś się na momencie, w którym ktoś okazuje się spełnieniem koszmaru, ale zapomniałaś puścić w głowie ten film dalej, do części gdzie reagujesz! :) Oczywiście szanse, że spotkasz drugiego szwagra są moim zdaniem na prawdę niskie... Ale chodzi o to by w swojej głowie przekształcić trochę ten największy strach.
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
Awatar użytkownika
zwątpiona
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 97
Rejestracja: 28 sierpnia 2015, o 01:29

9 września 2015, o 19:43

Bardzo dziękuję wam kochane za wpisy Ciasteczko i Estera:):):). Przyszła mi myśl by właśnie moje zmagania w tej kwestii uczynić tematem przewodnim bloga- by pomóc sobie i innym tak bardzo poblokowanym jak ja osobom.
Zależy mi na opiniach mężczyzn na tym forum. Drodzy panowie, czy uważacie, że kobieta jest zboczona jeśli żywo interesuje się mężczyzną bo on się jej podoba, uśmiecha się do niego i cieszy się na jego widok? Ja mam w mojej głowie bardzo silny wdruk, że to jest niewłaściwe z mojej strony=zboczone, może pomożecie mi go pokonać?
Dziwne, ale zamiast pomożecie, napisałam najpierw bezmyślnie "pozwolicie". Czyli podświadomie dalej czekam na pozwolenie?
Koniec końców,każdy z nas może doświadczać życia tylko z swojej własnej perspektywy.Czasem ta perspektywa, styl doświadczania, staje się dla nas pułapką.Zamiast stanowić bezpieczne i elastyczne ramy dla naszego bycia,staje się nieznośnym, sztywnym gorsetem w którym ledwo możemy oddychać.
Wszystko w naszych rękach
Awatar użytkownika
Estera
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 230
Rejestracja: 21 grudnia 2013, o 07:27

9 września 2015, o 19:53

obiecałam sobie, że jak pojawi się znowu ktoś, kto mi się spodoba, to nie będę uciekać i tyle, bo to uciekanie było bez sensu, więcej traciłam uciekając niż ryzykując;
a 26 lat to nic, i raczej żaden facet raczej nie powie Ci, że jesteś zboczona ;)
...
Awatar użytkownika
zwątpiona
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 97
Rejestracja: 28 sierpnia 2015, o 01:29

9 września 2015, o 21:04

Estera pisze:obiecałam sobie, że jak pojawi się znowu ktoś, kto mi się spodoba, to nie będę uciekać i tyle, bo to uciekanie było bez sensu, więcej traciłam uciekając niż ryzykując;
a 26 lat to nic, i raczej żaden facet raczej nie powie Ci, że jesteś zboczona ;)
Ale na pewno miałaś najpierw ten stary odruch-uciec. Jak nad nim zapanowałaś? Takie wewnętrzne zmagania nie mogą być zupełnie niwidoczne. Jak zareagował na nie ten chłopak? Bo ja się boję, że jak facet zobaczy jak się ze sobą zmagam sama, to pomyśli, że coś nie halo i ucieknie-jak dostrzeże oznaki mojej wewnętrznej walki.
Koniec końców,każdy z nas może doświadczać życia tylko z swojej własnej perspektywy.Czasem ta perspektywa, styl doświadczania, staje się dla nas pułapką.Zamiast stanowić bezpieczne i elastyczne ramy dla naszego bycia,staje się nieznośnym, sztywnym gorsetem w którym ledwo możemy oddychać.
Wszystko w naszych rękach
Awatar użytkownika
Estera
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 230
Rejestracja: 21 grudnia 2013, o 07:27

10 września 2015, o 16:21

wiem o czym mówisz, z moim facetem było tak, że sam był po przejściach, rozumiał co się ze mną dzieje;
w sumie byłam w szoku, że wytrzymuje, inny pewnie by uciekł;

musisz po prostu zaryzykować zwątpiona, innego sposobu nie ma, może nie nastawiaj się od razu na związek tak bardzo, przyjmij, że może się nie udać; poza tym zależy też na kogo trafisz, a to się czuje, czy można danemu facetowi zaufać, czy nie
jednemu może przeszkadzać fakt, że masz nerwicę, inny to zrozumie, czy będzie się starał i będzie ci się starał pomóc przejść przez to
...
Awatar użytkownika
zwątpiona
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 97
Rejestracja: 28 sierpnia 2015, o 01:29

30 września 2015, o 01:16

Podbijam temat:czy Panowie na naszym forum skrobną coś od siebie?Nie ukrywam,że to na męskim punkcie widzenia zależy mi najbardziej:).
Koniec końców,każdy z nas może doświadczać życia tylko z swojej własnej perspektywy.Czasem ta perspektywa, styl doświadczania, staje się dla nas pułapką.Zamiast stanowić bezpieczne i elastyczne ramy dla naszego bycia,staje się nieznośnym, sztywnym gorsetem w którym ledwo możemy oddychać.
Wszystko w naszych rękach
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

30 września 2015, o 15:49

Wiesz szukajac konkretnego przykladu takiego zahamowania mozesz czuc sie wyobcowana i myslec, ze tylko ty masz taki problem. Ale to jest takie zludzenie jesli chodzi o ogol. Bo to sa schematy ktore sa powtarzalne w innych wypadkach, np. ktos czuje chec uniku w innych sytuacjach, bo jest wyuczony wstydu o to, czy tez ma zahamowanie z innych powodow.
Wiec mysle ze warto spojrzec na zerszy kontekst, wtedy okazuje sie ze to dosc powszechne jako ogol.
Ja np unikalem wielu roznych onnych sytuacji, gdzie sztywnialem bo np w domu nie dostawalem za grosz akceptacji i to znowu powodowalo ze jak tylko bylem gdzies gdzie w jakiejs sytuacji moglem zostac zaakceptowany w jakis sposob, chcialem natychmiast wiac i zachowywalem sie jak slup.
Niby co innego ale ogolnie to samo.

Na pewno ma w tym udzial kwestia molestowania i od najmlodszych lat dziwnej relacji z mezczyzna (szwagrem), takie rzeczy wpajaja sie w glowe, programuja na pewne rzeczy, okreslaja nasze reakcje i zachowanie.
Ja akurat jestem zwolennikiem oswajania nowych rzeczy. Czyli ja na twoim miejscu nie nastawialbym sie w kazdej tej sekundzie na zwiazek, bo to tez byudzi pewna na starcie odpowiedzialnosc.
Predzej bym uczyl sie oswajania w takich sytuacjach, przeciez nie kazda rozmowa z facetem, ktory ci sie podoba czy ty jemu musi konczyc sie zwiazkiem, wzialbym udzial po prostu w sprawdzaniu swoich reakcji i oswajaniu tej malo komfortowej obecnie.
Ja wiem ze na to wszystko potrzeba czasu ale z drugiej strony lepiej teraz a pozniej byc bardziej szczesliwym nie majac takiego problemu, bo wtedy i zwiazek moze wygladac inaczej, jak samemu sie bardziej naprostujemy.
Masz duza presje chyba tez na sam na zwiazek, co jest zrozumiale ale z drugiej strony mysle ze najpierw trzeba temat oswajac zamiast od razu 1000 % kiedy jeszcze nie mamy do siebie w tym wzgledzie zaufania.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
zwątpiona
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 97
Rejestracja: 28 sierpnia 2015, o 01:29

2 października 2015, o 01:34

Twoje słowa są bardzo mądre.Masz rację,że mam dużą presję na związek.To właśnie ona ruszyła mnie,żeby coś w kwestii budowania relacji z mężczyznami zmienić.Bo jeszcze 3 lata temu nie odczuwałam tak tej potrzeby i temat leżał odłogiem.Innymi słowy:doprowadziłam się do zagłodzenia w tej kwestii,a teraz desperacko potrzebuję się najeść i...wiadomo,że pośpiech złym doradcą,ale ja tej mojej desperacji nie umiem wyłączyć.Czy możesz mi napisać coś w związku z tym?Jak ktoś zaczyna mi się podobać to zaczynam patrzeć na niego tylko przez ten pryzmat.Chcę,ale nie umiem inaczej na ten moment.Jak to zmienić?
Koniec końców,każdy z nas może doświadczać życia tylko z swojej własnej perspektywy.Czasem ta perspektywa, styl doświadczania, staje się dla nas pułapką.Zamiast stanowić bezpieczne i elastyczne ramy dla naszego bycia,staje się nieznośnym, sztywnym gorsetem w którym ledwo możemy oddychać.
Wszystko w naszych rękach
ODPOWIEDZ