Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Czy ja ją/jego kocham? Zanik uczuć? Strata emocji?

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
lol907
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 29
Rejestracja: 12 kwietnia 2019, o 10:37

3 maja 2019, o 19:14

annoyed pisze:
2 maja 2019, o 11:43
lol907 pisze:
2 maja 2019, o 10:53
A czy w ROCD macie czasem takie uczucie totalnej obojętności wobec partnera? Ja tak chyba ostatnio mam. Wcale nie czuję jakieś wielkiej chęci do jakichkolwiek intymności a nawet spotkania. Jednak gdy już do tego doszło to poczułem się troszkę lepiej. Oczywiście na początku bo potem kolejny dzień gdy się nie widzieliśmy sprawił że natręty powróciły.
Coraz bardziej się zastanawiam czy jej nie krzywdzę swoimi działaniami.
Tak, miewam dokładnie tak samo. Brak ochoty na spotkanie, pisanie z nim, nie myślenie o nim.. totalna obojętność, aż żal :(
Miewalam tak, ze np przez tydzień lub dwa miałam taki stan, najlepiej go ignorować (choć wiem, że to niełatwe) i nie obwiniać się za to, oraz nie próbować na siłę tego stanu zmieniać, bo otrzymamy skutek odwrotny od zamierzonego.
A jak sobie z tym radzisz? Masz jakiś sposób żeby utwierdzić się że to zaburzenie a nie po prostu nieodpowiednia osoba i koniec fascynacji? Tak po prostu zlewasz i robisz wszystko dalej jak gdyby nigdy nic? Bo u mnie to już trochę trwa. Kolejne ucięcie kontaktu jest ostatecznością i też nie załatwi chyba problemu.
annoyed
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 9
Rejestracja: 1 maja 2019, o 23:49

3 maja 2019, o 21:21

Na początku gdy tego doświadczyłam pierwszy raz to był szok, ale szczerze skoro czułam taką totalną obojętność to nawet nie miałam w sobie chęci żeby to zmienić, wiec nie robiłam nic, czekałam...Wielkim pocieszeniem było dla mnie to że po takim czasie "co ma być to będzie" miałam przeblysk, wiec to daje mi nadzieje na ten moment. Ile czasu już się zmagasz z rocd?
Ile razy ucinales już kontakt? Co wtedy czules?
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

4 maja 2019, o 00:33

annoyed pisze:
3 maja 2019, o 21:21
Na początku gdy tego doświadczyłam pierwszy raz to był szok, ale szczerze skoro czułam taką totalną obojętność to nawet nie miałam w sobie chęci żeby to zmienić, wiec nie robiłam nic, czekałam...Wielkim pocieszeniem było dla mnie to że po takim czasie "co ma być to będzie" miałam przeblysk, wiec to daje mi nadzieje na ten moment. Ile czasu już się zmagasz z rocd?
Ile razy ucinales już kontakt? Co wtedy czules?
Piszesz, że czułaś obojętność, a jeśli czuje się, że serce pęka na kawałki? Jeśli po przebłyskach twierdzi się, że je się sobie wmówiło i zmusiło w nich do miłości? Jeśli ucięcie kontaktu powoduje rozpacz, że nie wstaje się z łóżka?
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
annoyed
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 9
Rejestracja: 1 maja 2019, o 23:49

4 maja 2019, o 00:53

katarzynka pisze:
4 maja 2019, o 00:33
annoyed pisze:
3 maja 2019, o 21:21
Na początku gdy tego doświadczyłam pierwszy raz to był szok, ale szczerze skoro czułam taką totalną obojętność to nawet nie miałam w sobie chęci żeby to zmienić, wiec nie robiłam nic, czekałam...Wielkim pocieszeniem było dla mnie to że po takim czasie "co ma być to będzie" miałam przeblysk, wiec to daje mi nadzieje na ten moment. Ile czasu już się zmagasz z rocd?
Ile razy ucinales już kontakt? Co wtedy czules?
Piszesz, że czułaś obojętność, a jeśli czuje się, że serce pęka na kawałki? Jeśli po przebłyskach twierdzi się, że je się sobie wmówiło i zmusiło w nich do miłości? Jeśli ucięcie kontaktu powoduje rozpacz, że nie wstaje się z łóżka?
Kasiu, odpowiedz jest jedna:) pomyśl, gdybyś nie kochała, serce które odpowiada za miłość by bolało? Natręt, ze wmawiasz sobie przeblyski, bardzo na Ciebie dziala, ta mysl wydaje Ci sie bardzo mozliwa i realna, dlatego tak strasznie Cię gnębi. A to kolejna wkrętka, ktora nie odpuszcza zeby dopiac swego. Kasiu, sledze ten watek od dawna, czytalam twoje posty, i zawsze wiedzialam, ze kochasz! Myslalam sobie "kurcze,przeciez tą milosc widac u.niej na kilometr!", ze to wszystko burzy u Ciebie zaburzenie, a milosc u Ciebie do partnera czuć z daleka, po tym jak to pięknie opisywalas:) przechodzę przez to samo i doskonale Cię rozumiem, i jak widzę ile czasu sie z tym szarpiesz az serce pęka. Tak a propo przeblyskow podam Ci przyklad. Zawsze bardzk pragnelam rodziny, męża i dzieci. Kilka lat temu na poczatku szkoky średniej, strasznie ubzduralam sobie "a co jesli Bóg chce mnie w zakonie?" Co, jesli mam powolanie?" To byl koszmar w moim zyciu, w najgorszych momentach po prostu lezalam i rwalam wlosy z glowy. Trwalo to ok dwoch lat... z natretnymi myslami, wizjami,wyobrazeniami walczyłam codziennie. Mialam momenty kiedy w bezradnosci i poddania odpuszczalam, powiedzialam "co ma byc to bedzie,trudno" i wtedy, gdy puscilam to wolna, przestalam analizowac i sie bac, mialam przeblyski, ze nie musze isc do zakonu, ze bede miala rodzinke! Jaka bylam szczesliwa! Po czym za chwilę wszystko od Nowa... i te przeblyski uswiadamialy mi jak naprawde jest, i to byla prawda, bo z "zakonu" juz jestem.odburzona, a pragnienie malzenstwa i rodziny czuje nadal! :) wiec w tych przeblyskach czujemy to, co prawdziwe, wiem co mowie:) czy cos oprocz tego, ze niby wmawiasz sobie przeblyski, Cię męczy? Dobrej nocy! :)
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

4 maja 2019, o 02:17

annoyed pisze:
4 maja 2019, o 00:53
katarzynka pisze:
4 maja 2019, o 00:33
annoyed pisze:
3 maja 2019, o 21:21
Na początku gdy tego doświadczyłam pierwszy raz to był szok, ale szczerze skoro czułam taką totalną obojętność to nawet nie miałam w sobie chęci żeby to zmienić, wiec nie robiłam nic, czekałam...Wielkim pocieszeniem było dla mnie to że po takim czasie "co ma być to będzie" miałam przeblysk, wiec to daje mi nadzieje na ten moment. Ile czasu już się zmagasz z rocd?
Ile razy ucinales już kontakt? Co wtedy czules?
Piszesz, że czułaś obojętność, a jeśli czuje się, że serce pęka na kawałki? Jeśli po przebłyskach twierdzi się, że je się sobie wmówiło i zmusiło w nich do miłości? Jeśli ucięcie kontaktu powoduje rozpacz, że nie wstaje się z łóżka?
Kasiu, odpowiedz jest jedna:) pomyśl, gdybyś nie kochała, serce które odpowiada za miłość by bolało? Natręt, ze wmawiasz sobie przeblyski, bardzo na Ciebie dziala, ta mysl wydaje Ci sie bardzo mozliwa i realna, dlatego tak strasznie Cię gnębi. A to kolejna wkrętka, ktora nie odpuszcza zeby dopiac swego. Kasiu, sledze ten watek od dawna, czytalam twoje posty, i zawsze wiedzialam, ze kochasz! Myslalam sobie "kurcze,przeciez tą milosc widac u.niej na kilometr!", ze to wszystko burzy u Ciebie zaburzenie, a milosc u Ciebie do partnera czuć z daleka, po tym jak to pięknie opisywalas:) przechodzę przez to samo i doskonale Cię rozumiem, i jak widzę ile czasu sie z tym szarpiesz az serce pęka. Tak a propo przeblyskow podam Ci przyklad. Zawsze bardzk pragnelam rodziny, męża i dzieci. Kilka lat temu na poczatku szkoky średniej, strasznie ubzduralam sobie "a co jesli Bóg chce mnie w zakonie?" Co, jesli mam powolanie?" To byl koszmar w moim zyciu, w najgorszych momentach po prostu lezalam i rwalam wlosy z glowy. Trwalo to ok dwoch lat... z natretnymi myslami, wizjami,wyobrazeniami walczyłam codziennie. Mialam momenty kiedy w bezradnosci i poddania odpuszczalam, powiedzialam "co ma byc to bedzie,trudno" i wtedy, gdy puscilam to wolna, przestalam analizowac i sie bac, mialam przeblyski, ze nie musze isc do zakonu, ze bede miala rodzinke! Jaka bylam szczesliwa! Po czym za chwilę wszystko od Nowa... i te przeblyski uswiadamialy mi jak naprawde jest, i to byla prawda, bo z "zakonu" juz jestem.odburzona, a pragnienie malzenstwa i rodziny czuje nadal! :) wiec w tych przeblyskach czujemy to, co prawdziwe, wiem co mowie:) czy cos oprocz tego, ze niby wmawiasz sobie przeblyski, Cię męczy? Dobrej nocy! :)
Nawet nie wiesz jak dobrze usłyszeć takie słowa...

Dziękuję, że podzieliłaś się swoim natrętem z zakonem, widzę, że na forum zmaga się z nim też wiele osób. Za mną wiele lat z różnorodnymi natręctwami o przeróżnej tematyce. Były samobóje, schizofrenie, homo, pedofilie, czystość i higiena, nie zliczę co jeszcze, ale rocd jest tym, z którym się szarpię najmocniej i które rozrywa mi serce najbardziej. W poprzedniej relacji związkowej dostałam rocd po pół roku związku, po prostu po pięknym wieczorze, rano obudziłam się z myślą "nie kocham", z lawiną łez. Wtedy odeszłam, bo nie wiedziałam, że to nerwica. Nikt mi nie powiedział, a ja obiecałam sobie, że nigdy więcej nie zwiąże się z osobą, której nie kocham. I paradoks... pojawiło się w kolejnym obecnym związku to samo... przeszłam całą gamę objawów i myśli z postu Zordona. Czasami nie wierzę, że jeszcze żyję, że mi serce nie pękło. Oddałabym życie, by te przebłyski, to jak się wtedy czułam było miłością, a jednocześnie wiem, że umarłabym ze szczęścia gdybym mogła tak się czuć jak wtedy każdego dnia...
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
annoyed
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 9
Rejestracja: 1 maja 2019, o 23:49

4 maja 2019, o 15:17

katarzynka pisze:
4 maja 2019, o 02:17
annoyed pisze:
4 maja 2019, o 00:53
katarzynka pisze:
4 maja 2019, o 00:33


Piszesz, że czułaś obojętność, a jeśli czuje się, że serce pęka na kawałki? Jeśli po przebłyskach twierdzi się, że je się sobie wmówiło i zmusiło w nich do miłości? Jeśli ucięcie kontaktu powoduje rozpacz, że nie wstaje się z łóżka?
Kasiu, odpowiedz jest jedna:) pomyśl, gdybyś nie kochała, serce które odpowiada za miłość by bolało? Natręt, ze wmawiasz sobie przeblyski, bardzo na Ciebie dziala, ta mysl wydaje Ci sie bardzo mozliwa i realna, dlatego tak strasznie Cię gnębi. A to kolejna wkrętka, ktora nie odpuszcza zeby dopiac swego. Kasiu, sledze ten watek od dawna, czytalam twoje posty, i zawsze wiedzialam, ze kochasz! Myslalam sobie "kurcze,przeciez tą milosc widac u.niej na kilometr!", ze to wszystko burzy u Ciebie zaburzenie, a milosc u Ciebie do partnera czuć z daleka, po tym jak to pięknie opisywalas:) przechodzę przez to samo i doskonale Cię rozumiem, i jak widzę ile czasu sie z tym szarpiesz az serce pęka. Tak a propo przeblyskow podam Ci przyklad. Zawsze bardzk pragnelam rodziny, męża i dzieci. Kilka lat temu na poczatku szkoky średniej, strasznie ubzduralam sobie "a co jesli Bóg chce mnie w zakonie?" Co, jesli mam powolanie?" To byl koszmar w moim zyciu, w najgorszych momentach po prostu lezalam i rwalam wlosy z glowy. Trwalo to ok dwoch lat... z natretnymi myslami, wizjami,wyobrazeniami walczyłam codziennie. Mialam momenty kiedy w bezradnosci i poddania odpuszczalam, powiedzialam "co ma byc to bedzie,trudno" i wtedy, gdy puscilam to wolna, przestalam analizowac i sie bac, mialam przeblyski, ze nie musze isc do zakonu, ze bede miala rodzinke! Jaka bylam szczesliwa! Po czym za chwilę wszystko od Nowa... i te przeblyski uswiadamialy mi jak naprawde jest, i to byla prawda, bo z "zakonu" juz jestem.odburzona, a pragnienie malzenstwa i rodziny czuje nadal! :) wiec w tych przeblyskach czujemy to, co prawdziwe, wiem co mowie:) czy cos oprocz tego, ze niby wmawiasz sobie przeblyski, Cię męczy? Dobrej nocy! :)
Nawet nie wiesz jak dobrze usłyszeć takie słowa...

Dziękuję, że podzieliłaś się swoim natrętem z zakonem, widzę, że na forum zmaga się z nim też wiele osób. Za mną wiele lat z różnorodnymi natręctwami o przeróżnej tematyce. Były samobóje, schizofrenie, homo, pedofilie, czystość i higiena, nie zliczę co jeszcze, ale rocd jest tym, z którym się szarpię najmocniej i które rozrywa mi serce najbardziej. W poprzedniej relacji związkowej dostałam rocd po pół roku związku, po prostu po pięknym wieczorze, rano obudziłam się z myślą "nie kocham", z lawiną łez. Wtedy odeszłam, bo nie wiedziałam, że to nerwica. Nikt mi nie powiedział, a ja obiecałam sobie, że nigdy więcej nie zwiąże się z osobą, której nie kocham. I paradoks... pojawiło się w kolejnym obecnym związku to samo... przeszłam całą gamę objawów i myśli z postu Zordona. Czasami nie wierzę, że jeszcze żyję, że mi serce nie pękło. Oddałabym życie, by te przebłyski, to jak się wtedy czułam było miłością, a jednocześnie wiem, że umarłabym ze szczęścia gdybym mogła tak się czuć jak wtedy każdego dnia...
Kasiu, a czy to nie są wystarczające dowody na to ze to wszystko jest iluzją, którą dostajemy przez zaburzenie? Tym bardziej, ze zmagalas sie z nerwicowymi wkretkami juz wczesniej, a oto kolejna. Zapewniam Cię, że kochasz. Nie cierpiałabys tyle czasu dla chłopaka, ktorego nie chcesz, ktory Cię nie interesuje. Walczysz z tym błotem, juz tyle czasu, dlatego ze jest zupelnie odwrotnie. Pamietaj, ze nerwica odwraca wszystko przeciw nam, dziala przeciwstawnie do tego kim jestesmy, czego chcemy,co czujemy, dlatego to wszystko sprawia nam taki bol, niszczy nas. Takie jest zadanie nerwicy.
Piszesz ze oddalabys wszystko, zeby te przeblyski okazaly się prawdą, dlaczego? Bo wtedy jestes sobą, uczucia są zgodne z Tobą, myśli są zgodne z Tobą, jesteś wtedy wolna ,szczesliwa i PRAWDZIWA. Problem Kasiu lezt w nerwicy, nie w zwiazku, zobacz przydarza ci sie drugi raz ten sam scheemat (i nam wszystkim na tym forum) ktory jest idealnym dowodem na to, ze to wszystko co się dzieje w TYLKO twojej głowie jest spowodowane zaburzeniem.
Zdaje sobie sprawe, ze to wszystko Ty juz wiesz, jednak chcialabym jakos pocieszyc i dodaac choc odrobinke sily do walki... bedziesz czula sie tak jak podczas przeblyskow tylko wtedy, kiedy przestaniesz mordować się tymi myslami i poddawac falszywym stanom(niecheci, obcosci, braku uczuc, odrazy), kiedy puscisz wszystko wolno i umysl się zregeneruje (zdaje sobie sprawe ze jest to cholernie trudne, bo nerwica zacznie wymyslac nowe wkrety, ktorymi bedzie nas zwalac z nog) ale walczymy o cos najwazniejszego- nasze wlasne szczescie. Kasiu bierzesz leki? Czy psychoterapia Ci pomaga? :)
Mario26
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 389
Rejestracja: 24 sierpnia 2017, o 19:47

4 maja 2019, o 19:35

Ostatnio mam tak już kilka razy z rzędu takie dość mocne wkretki ale znów ich tak nonstop nie rozkiminiam a mianowicie nie idzie przetłumaczyć emocjom że to nerwica za Chiny ludowe ja się tym zamartwiam ale nie tak jak wcześniej poprsotu robię coś i nie przerywam tego. Ale mnie to martwi jak to już nie nerwica..? Jak ja sobie to tylko wkręcam wszystko. Staram się chce być ze swoją kobieta kocham ją i chce żeby ona była dla nie i jest moja jedyna i nie chce widzieć świata poza nią jak wcześniej czemu są te zjeba.e myśli i taki dziwny stan że nie można go przekonać że to nerwica i uśmiechnąć się. Wszystko mi się wydaje takie udawanie. Nie chcę tego tak bardzo bym chciał żeby było jak kiedyś... Jak do cholerny z tego wyjść ja się boję że właśnie jak puszczę ta kontrolę to się tak zacznie dziać. Ze nie będę zwracał uwagę na moją kobietę a na inne że będę myślał 9 innych a chce o niej tylko. No i że się okaże to najgorsze.... A czego nie chce
whiteHusar
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 101
Rejestracja: 20 września 2018, o 06:44

4 maja 2019, o 20:43

Wy macie myśli, a nie ze czujecie więc nie jest tak zle. Mnie jej obecność irytuje, powoduje pogoroszenie stanu itp😒 Ciągle myśli "nie chcę" ze już uwazam ze to nie myśli ale to ze nie chcę. To jest dopiero przewalone!
Mario26
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 389
Rejestracja: 24 sierpnia 2017, o 19:47

4 maja 2019, o 21:07

whiteHusar pisze:
4 maja 2019, o 20:43
Wy macie myśli, a nie ze czujecie więc nie jest tak zle. Mnie jej obecność irytuje, powoduje pogoroszenie stanu itp😒 Ciągle myśli "nie chcę" ze już uwazam ze to nie myśli ale to ze nie chcę. To jest dopiero przewalone!
To nie jest tak do końca jak mówisz dla nas jest wszystko najgorsze i pierwszy raz i to tak prawdziwe w danym momencie. Popatrz na to z boku. Tak samo ja mogę powiedzieć że u ciebie nie jest tak źle, lub u osób które mają hocd lub co innego.
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

5 maja 2019, o 00:50

annoyed pisze:
4 maja 2019, o 15:17
katarzynka pisze:
4 maja 2019, o 02:17
annoyed pisze:
4 maja 2019, o 00:53


Kasiu, odpowiedz jest jedna:) pomyśl, gdybyś nie kochała, serce które odpowiada za miłość by bolało? Natręt, ze wmawiasz sobie przeblyski, bardzo na Ciebie dziala, ta mysl wydaje Ci sie bardzo mozliwa i realna, dlatego tak strasznie Cię gnębi. A to kolejna wkrętka, ktora nie odpuszcza zeby dopiac swego. Kasiu, sledze ten watek od dawna, czytalam twoje posty, i zawsze wiedzialam, ze kochasz! Myslalam sobie "kurcze,przeciez tą milosc widac u.niej na kilometr!", ze to wszystko burzy u Ciebie zaburzenie, a milosc u Ciebie do partnera czuć z daleka, po tym jak to pięknie opisywalas:) przechodzę przez to samo i doskonale Cię rozumiem, i jak widzę ile czasu sie z tym szarpiesz az serce pęka. Tak a propo przeblyskow podam Ci przyklad. Zawsze bardzk pragnelam rodziny, męża i dzieci. Kilka lat temu na poczatku szkoky średniej, strasznie ubzduralam sobie "a co jesli Bóg chce mnie w zakonie?" Co, jesli mam powolanie?" To byl koszmar w moim zyciu, w najgorszych momentach po prostu lezalam i rwalam wlosy z glowy. Trwalo to ok dwoch lat... z natretnymi myslami, wizjami,wyobrazeniami walczyłam codziennie. Mialam momenty kiedy w bezradnosci i poddania odpuszczalam, powiedzialam "co ma byc to bedzie,trudno" i wtedy, gdy puscilam to wolna, przestalam analizowac i sie bac, mialam przeblyski, ze nie musze isc do zakonu, ze bede miala rodzinke! Jaka bylam szczesliwa! Po czym za chwilę wszystko od Nowa... i te przeblyski uswiadamialy mi jak naprawde jest, i to byla prawda, bo z "zakonu" juz jestem.odburzona, a pragnienie malzenstwa i rodziny czuje nadal! :) wiec w tych przeblyskach czujemy to, co prawdziwe, wiem co mowie:) czy cos oprocz tego, ze niby wmawiasz sobie przeblyski, Cię męczy? Dobrej nocy! :)
Nawet nie wiesz jak dobrze usłyszeć takie słowa...

Dziękuję, że podzieliłaś się swoim natrętem z zakonem, widzę, że na forum zmaga się z nim też wiele osób. Za mną wiele lat z różnorodnymi natręctwami o przeróżnej tematyce. Były samobóje, schizofrenie, homo, pedofilie, czystość i higiena, nie zliczę co jeszcze, ale rocd jest tym, z którym się szarpię najmocniej i które rozrywa mi serce najbardziej. W poprzedniej relacji związkowej dostałam rocd po pół roku związku, po prostu po pięknym wieczorze, rano obudziłam się z myślą "nie kocham", z lawiną łez. Wtedy odeszłam, bo nie wiedziałam, że to nerwica. Nikt mi nie powiedział, a ja obiecałam sobie, że nigdy więcej nie zwiąże się z osobą, której nie kocham. I paradoks... pojawiło się w kolejnym obecnym związku to samo... przeszłam całą gamę objawów i myśli z postu Zordona. Czasami nie wierzę, że jeszcze żyję, że mi serce nie pękło. Oddałabym życie, by te przebłyski, to jak się wtedy czułam było miłością, a jednocześnie wiem, że umarłabym ze szczęścia gdybym mogła tak się czuć jak wtedy każdego dnia...
Kasiu, a czy to nie są wystarczające dowody na to ze to wszystko jest iluzją, którą dostajemy przez zaburzenie? Tym bardziej, ze zmagalas sie z nerwicowymi wkretkami juz wczesniej, a oto kolejna. Zapewniam Cię, że kochasz. Nie cierpiałabys tyle czasu dla chłopaka, ktorego nie chcesz, ktory Cię nie interesuje. Walczysz z tym błotem, juz tyle czasu, dlatego ze jest zupelnie odwrotnie. Pamietaj, ze nerwica odwraca wszystko przeciw nam, dziala przeciwstawnie do tego kim jestesmy, czego chcemy,co czujemy, dlatego to wszystko sprawia nam taki bol, niszczy nas. Takie jest zadanie nerwicy.
Piszesz ze oddalabys wszystko, zeby te przeblyski okazaly się prawdą, dlaczego? Bo wtedy jestes sobą, uczucia są zgodne z Tobą, myśli są zgodne z Tobą, jesteś wtedy wolna ,szczesliwa i PRAWDZIWA. Problem Kasiu lezt w nerwicy, nie w zwiazku, zobacz przydarza ci sie drugi raz ten sam scheemat (i nam wszystkim na tym forum) ktory jest idealnym dowodem na to, ze to wszystko co się dzieje w TYLKO twojej głowie jest spowodowane zaburzeniem.
Zdaje sobie sprawe, ze to wszystko Ty juz wiesz, jednak chcialabym jakos pocieszyc i dodaac choc odrobinke sily do walki... bedziesz czula sie tak jak podczas przeblyskow tylko wtedy, kiedy przestaniesz mordować się tymi myslami i poddawac falszywym stanom(niecheci, obcosci, braku uczuc, odrazy), kiedy puscisz wszystko wolno i umysl się zregeneruje (zdaje sobie sprawe ze jest to cholernie trudne, bo nerwica zacznie wymyslac nowe wkrety, ktorymi bedzie nas zwalac z nog) ale walczymy o cos najwazniejszego- nasze wlasne szczescie. Kasiu bierzesz leki? Czy psychoterapia Ci pomaga? :)
Kochana, tak, przyjmuję leki, ale jestem z lekoopornych, więc rezultaty mizerne. Psychoterapia pomaga mi w tym znaczeniu, że jest więcej dobrych chwil niż kiedyś, tylko co z tego, jeśli za moment uważam, że tylko wmówiłam sobie w nich miłość.... terapeuta mówi dokładnie to, co napisałaś. Że kiedy mam przebłyski, to jestem wolna, szczęśliwa, Kasia bez nerwicy, a cierpię dlatego, że myśli nie są zgodne ze mną. U mnie leży zupełnie wiara, że to nerwica, nie ma akceptacji. O ile innych tematów natręctw nie neguję i wiem, że to natręctwa, o tyle rocd traktuję jako coś zgoła innego, odrębnego, prawdziwego. Szarpanina trwa. Nie mogę sobie przypomnieć jak jeszcze dwa tygodnie temu jeden i ten sam chłopak był moim Skarbem, który tuliłam, którego nikomu bym nie oddała, bo skakałam ze szczęścia, a dziś czuję obrzydzenie, niechęć i wygląda zupełnie inaczej.
Tak boli, że nie jest jak wtedy.

Dziękuję Ci za wsparcie :friend:
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
Awatar użytkownika
twist_dance
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 178
Rejestracja: 22 września 2014, o 20:21

5 maja 2019, o 09:28

Ze wszystkich natrętów, które miałam, to ROCD jest NAJGORSZE. Na moim mózgu już niewiele co robi wrażenie, więc nerwicą sobie znalazła idealną pożywkę.. Dochodzi do tego fakt, że wcześniej byłam w kilku letnim związku, który był mocno destrukcyjny i był ogromną pomyłką, wtedy też miałam podobne myśli, zastanawiałam się czy to nie ROCD, ale jak odeszlam to poczułam ulgę.

Obecny związek to w ogóle niebo a ziemia, od początku było cudownie, aż zapomniałam co to nerwica, choć nie było lekko, bo moje otoczenie początkowo nie potrafiło zaakceptować mojej decyzji i dawali czasem popalić, a ja jako osoba wszystkim się przejmująca przeżywałam to strasznie, więc franca wróciła. Chyba ze 3 razy miałam natręta na temat ROCD w obecnym związku, pierwszy raz był najgorszy, myślałam, że oszaleje. Później te myśli przychodziły jak już głowa nie miała mnie czym straszyć, bo nic nie działało.. Ale tym razem to ja już jestem po prostu zla. Cały czas ta głupia myśl w głowie - "na pewno go nie kochasz, na pewno to nie jest ten jedyny" i człowiek już nie wie czy odczuwa lęk, bo jest mi aż smutno, że to znowu przyszło, że nie mogę cieszyć się swoim związkiem tylko muszę mieć takie badziewne myśli. No, ale ja uwielbiam z nim być, uważam, że jest inteligentny, podoba mi się, będąc z nim cały czas się śmieje i wyglupiam, uwielbiam się do niego przytulać, czuje się bardzo bezpiecznie przy nim, odczuwam przyjemność i podniecenie jak się całujemy i kochamy, choć ostatnio przez natłok codzienności mieliśmy zastój, może to też było powodem tych wszystkich myśli, bo człowiek ma jakieś spaczone myślenie na temat związków przez media społecznościowe i te wieczne idealne życie, przez komedie romantyczne, itd. Po pewnym czasie związek chyba wchodzi na taki etap, zamienia się w bardziej dojrzały, człowiek już coś zaczyna budować poważniejszego.. mamy niedługo wspólnie zamieszkać, może to też powoduje u mnie takie myśli, bo to jednak poważny krok. Wcześniej ze wszystkiego się cieszyłam, czułam miłość, radość, wszystko było jak trzeba, nie mogłam się doczekać wspólnego urlopu, mieszkania.. A teraz? Jestem zła, że to znowu przyszło, boję się, że to nigdy nie odejdzie i zepsuje mi wszystko na co czekam.. że przyjdzie jak będzie urlop, że zamiast się cieszyć to będę znów myśleć. Może to nie nerwica jednak skoro nie odczuwam lęku tylko złość, frustrację i zmęczenie, że znów to jest?

Mam porównanie do byłego, wtedy czułam całą sobą, że czas uciekać , nie chciałam z nim przebywać, nie chciałam żeby mnie dotykał, męczyłam się, ale w inny sposób.. A teraz tam nie mam, jedynie jestem zła, że znów to przyszło, zrezygnowania dlatego zastanawiam się czy znowu się nie mylę, czy nie popełniłam błędu.

Boooze, to idzie zwariować. Jak ja bym chciała mieć święty spokój i czuć do swojego faceta jeszcze to samo co jakieś 2 miesiące temu :( teraz wszystko traktuje jak znak , jak spodoba mi się ktoś inny , jak lepiej mi się z nim rozmawia, jak u swojego faceta zauwaze jakaś wadę jak slysze, że ktoś się rozstał a nie daj Boże przeczytam horoskop... masakra.
"Lęki nerwicowe atakują największe wartości ale my bojąc się o nie i pozwalając rządzić stanowi emocjonalnemu i pozwalając mu bezkarnie chorować sobie, tracimy największą wartość – życie, nasze własne życie." -Victor ;witajka
whiteHusar
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 101
Rejestracja: 20 września 2018, o 06:44

5 maja 2019, o 14:29

No ale skoro dobrze sie przy nim czujesz itp. a jedynie męczą Cię myśli to to zlewaj i zaakcpetuj a przejdzie. Masz taką przewagę że pamiętasz jak bylo wczesniej.
Ja sie przy swojej gorzej się czuję i problem mam od początku znajomości, myślę o innych rzeczach w jej obecności itp i juz raczej jestem nakierowany na rozpad związku, bo skoro zle sie czuję i chce "uciec". Przeblyski nie mam tak jak tu ludzie piszą ze trwają po kilka dni. U mnie maks to kilka minut czy z 2 godziny.
Szkoda, ale serce nie sługa.
lol907
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 29
Rejestracja: 12 kwietnia 2019, o 10:37

5 maja 2019, o 23:43

A czy mieliście tak że przez ROCD mieliście problem z okazaniem miłości?
Jak już opowiadałem 2 razy zrywałem potem ucięliśmy kontakt, ja wróciłem, zaczęło iść wszystko ku lepszemu ale ona dziś spytała konkretnie o uczucia i jakoś nie byłem w stanie jej tego powiedzieć co mocno skomplikowało sytuację. Może to jednak nie ROCD...?
lol907
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 29
Rejestracja: 12 kwietnia 2019, o 10:37

8 maja 2019, o 09:15

Opowie ktoś o swoich doświadczeniach? Czy to tak działa właśnie nerwica? Że wydaje mi się, że nie kocham?
karoolpl
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 408
Rejestracja: 9 października 2018, o 21:22

8 maja 2019, o 09:31

lol907 pisze:
8 maja 2019, o 09:15
Opowie ktoś o swoich doświadczeniach? Czy to tak działa właśnie nerwica? Że wydaje mi się, że nie kocham?
Tak, masz o tym 511 stron :D Jak chcesz zapobiec zadaniu kolejnych 200 pytań to warto poczytać, warto poczytać odpowiedzi innych, bo od jakichś 100 stron ludzie non stop zadają te same pytania, a na większość zostało już udzielone dużo wyczerpujących i przydatnych odpowiedzi :)
ODPOWIEDZ