Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Czy ja ją/jego kocham? Zanik uczuć? Strata emocji?

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
tomek19932304
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 580
Rejestracja: 19 października 2016, o 12:02

5 marca 2019, o 21:51

katarzynka pisze:
5 marca 2019, o 21:35
Kochani, a ja tak, że tak powiem może od dupy strony, ale... nie umiem tego rozgryźć.

Czy mając rocd lepiej wracać do przebłysków i lepszych dni, czy lepiej nie wracać?

Te przebłyski trzymają mnie przy życiu, tylko one dają nadzieję, że to nerwica, więc chwytam się ich niczym tonący brzytwy. Wracam do nich ilekroć spadam na samo dno, ale tutaj pytanie, czy warto je przywoływać? Z jednej strony dają wiarę, że może być lepiej, a z drugiej niemiłosiernie wtedy boli, że nie jest tak jak w tych pięknych chwilach...

Być może to kompulsywny mechanizm, ale przed każdym spotkaniem przywołuję w głowie to jak było, kiedy miałam przebłyski, jak się czułam, co robiliśmy, jak wyglądał, by za wszelką cenę na spotkaniu to poczuć. Niestety rzadko tak jest podczas spotkania i wtedy mam poczucie jakbym roztrzaskała się o ziemię. Co robić?
Ja jak mam gorsze chwile, to staram sie zaakceptować, ze jest jak jest i nic z tym nie zrobię na daną chwilę. Pomimo braku uczuć staram sie zachowywać normalnie, staram się mysleć ciepło o związku i tak dalej
Awatar użytkownika
Heimdall
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 385
Rejestracja: 23 lutego 2017, o 13:50

5 marca 2019, o 22:05

katarzynka pisze:
5 marca 2019, o 21:35
Kochani, a ja tak, że tak powiem może od dupy strony, ale... nie umiem tego rozgryźć.

Czy mając rocd lepiej wracać do przebłysków i lepszych dni, czy lepiej nie wracać?

Te przebłyski trzymają mnie przy życiu, tylko one dają nadzieję, że to nerwica, więc chwytam się ich niczym tonący brzytwy. Wracam do nich ilekroć spadam na samo dno, ale tutaj pytanie, czy warto je przywoływać? Z jednej strony dają wiarę, że może być lepiej, a z drugiej niemiłosiernie wtedy boli, że nie jest tak jak w tych pięknych chwilach...

Być może to kompulsywny mechanizm, ale przed każdym spotkaniem przywołuję w głowie to jak było, kiedy miałam przebłyski, jak się czułam, co robiliśmy, jak wyglądał, by za wszelką cenę na spotkaniu to poczuć. Niestety rzadko tak jest podczas spotkania i wtedy mam poczucie jakbym roztrzaskała się o ziemię. Co robić?
Może zbyt mocno chcesz żeby było jak kiedyś, może za bardzo skupiasz się na związku.
Z tego co widzę i sam czuję, dochodzę do wniosku, że nie da się utrzymać tego żaru, płomienia miłości przez wiele lat na jednym bardzo wysokim poziomie. Nerwica bardzo chętnie wykorzystuje nasze pragnienia. Miałem rocd dopóki nie zacząłem trzymać się logiki przez większość czasu, byłem bardzo emocjonalny i rocd mnie miażdzył. Bardzo pragnąłem żeby moja partnerka była inna i jak to w rocd-cudownego związku,pełnego pasji, zrozumienia, namiętności, tych samych wartości, hobby, itp.. A pózniej odpusciłem sobie wspaniały i udany pod każdym kątem związek i rocd minąl całkowicie. Powstał on z pragnień-nerwica zawsze je kontruje. Miałem taki etap, że prawie się z żoną rozwiodłem, widziałem w niej same wady, a wszystkie inne kobiety umysł pogrążony w rocd przedstawiał jako idealne boginie. Byłem tym tak umęczony, że po prostu odpuściłem. Skupiłem się na innych sprawach, ale nerwica nie odpuściła, tylko przerzuciła się na te "inne" sprawy :) i wtedy "pstryk"-dostrzegłem schemat działania nerwicy. Teraz bardzo mi zależy na tym żeby skonczyc dobre studia i czegoś się w życiu dorobic. Zwiazek to teraz dla mnie sprawa drugorzędna, czyli dla nerwicy związek to słaby temat... :) więc teraz natrętne myśli dotyczą tego, że nic nie osiągne, nic mi się nie uda,nie skończę studiów, bo...teraz jest to dla mnie najważniejsze. Chcesz się pozbyć rocd? spróbuj na jakiś czas odpuscic sobie chęc bycia w cudownym związku-tak na 100%. Postanów, że zadowolisz się średnim albo nawet słabym i skup się na czymś innym, i dąż do tego, pragnij tego, a zobaczysz, że rocd to dalej tylko nerwica, ale o wąskiej specjalizacji "zaorać i zniszczyć związek".
Fzgh
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 39
Rejestracja: 6 lutego 2019, o 18:01

6 marca 2019, o 08:15

U mnie to była kompulsja chyba, bo na siłę tego oczekiwałam, teraz przychodzi rzadko, ale zdarza się i to wtedy, kiedy się nie spodziewam.
whiteHusar
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 101
Rejestracja: 20 września 2018, o 06:44

6 marca 2019, o 09:23

Ja ostatnio mialem taki kompletny brak uczyć, niechęć i już taki zrezygnowany i nagle uczucie gdzie wszystko minęło, cieszyłem sie że jest, chciałem z nią zrobić to czy tamto i po 1h minęło. Znowu obojętność i ból w klatce.
Juz zaczynam myśleć ze ten przebłysk to sam sobie wmowilem
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

6 marca 2019, o 10:46

whiteHusar pisze:
6 marca 2019, o 09:23
Ja ostatnio mialem taki kompletny brak uczyć, niechęć i już taki zrezygnowany i nagle uczucie gdzie wszystko minęło, cieszyłem sie że jest, chciałem z nią zrobić to czy tamto i po 1h minęło. Znowu obojętność i ból w klatce.
Juz zaczynam myśleć ze ten przebłysk to sam sobie wmowilem
To już klasyczna zagrywka nerwicy, że przebłyski wmówione, że miłość wmówiona na siłę bla bla bla... i tak do porzygania ;puk
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
Awatar użytkownika
katarzynka
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 2938
Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04

6 marca 2019, o 10:49

Heimdall pisze:
5 marca 2019, o 22:05
katarzynka pisze:
5 marca 2019, o 21:35
Kochani, a ja tak, że tak powiem może od dupy strony, ale... nie umiem tego rozgryźć.

Czy mając rocd lepiej wracać do przebłysków i lepszych dni, czy lepiej nie wracać?

Te przebłyski trzymają mnie przy życiu, tylko one dają nadzieję, że to nerwica, więc chwytam się ich niczym tonący brzytwy. Wracam do nich ilekroć spadam na samo dno, ale tutaj pytanie, czy warto je przywoływać? Z jednej strony dają wiarę, że może być lepiej, a z drugiej niemiłosiernie wtedy boli, że nie jest tak jak w tych pięknych chwilach...

Być może to kompulsywny mechanizm, ale przed każdym spotkaniem przywołuję w głowie to jak było, kiedy miałam przebłyski, jak się czułam, co robiliśmy, jak wyglądał, by za wszelką cenę na spotkaniu to poczuć. Niestety rzadko tak jest podczas spotkania i wtedy mam poczucie jakbym roztrzaskała się o ziemię. Co robić?
Może zbyt mocno chcesz żeby było jak kiedyś, może za bardzo skupiasz się na związku.
Z tego co widzę i sam czuję, dochodzę do wniosku, że nie da się utrzymać tego żaru, płomienia miłości przez wiele lat na jednym bardzo wysokim poziomie. Nerwica bardzo chętnie wykorzystuje nasze pragnienia. Miałem rocd dopóki nie zacząłem trzymać się logiki przez większość czasu, byłem bardzo emocjonalny i rocd mnie miażdzył. Bardzo pragnąłem żeby moja partnerka była inna i jak to w rocd-cudownego związku,pełnego pasji, zrozumienia, namiętności, tych samych wartości, hobby, itp.. A pózniej odpusciłem sobie wspaniały i udany pod każdym kątem związek i rocd minąl całkowicie. Powstał on z pragnień-nerwica zawsze je kontruje. Miałem taki etap, że prawie się z żoną rozwiodłem, widziałem w niej same wady, a wszystkie inne kobiety umysł pogrążony w rocd przedstawiał jako idealne boginie. Byłem tym tak umęczony, że po prostu odpuściłem. Skupiłem się na innych sprawach, ale nerwica nie odpuściła, tylko przerzuciła się na te "inne" sprawy :) i wtedy "pstryk"-dostrzegłem schemat działania nerwicy. Teraz bardzo mi zależy na tym żeby skonczyc dobre studia i czegoś się w życiu dorobic. Zwiazek to teraz dla mnie sprawa drugorzędna, czyli dla nerwicy związek to słaby temat... :) więc teraz natrętne myśli dotyczą tego, że nic nie osiągne, nic mi się nie uda,nie skończę studiów, bo...teraz jest to dla mnie najważniejsze. Chcesz się pozbyć rocd? spróbuj na jakiś czas odpuscic sobie chęc bycia w cudownym związku-tak na 100%. Postanów, że zadowolisz się średnim albo nawet słabym i skup się na czymś innym, i dąż do tego, pragnij tego, a zobaczysz, że rocd to dalej tylko nerwica, ale o wąskiej specjalizacji "zaorać i zniszczyć związek".
Tylko w moim przypadku, wydaje mi się, że ogólnie w rocd wcale nie chodzi o idealny i wspaniały związek. Wcale nie twierdzę, że inni faceci są lepsi, że mój chłopak ma wady, wręcz przeciwnie. Chodzi o to by nie było myśli "nie kocham" i związanych z nią kompulsji i obsesji.
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.

nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
whiteHusar
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 101
Rejestracja: 20 września 2018, o 06:44

6 marca 2019, o 11:12

Wszyscy tu pisza BRAK UCZUĆ! Co to dla wasz znaczt jakie zachowania mysli uczucia?
tomek19932304
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 580
Rejestracja: 19 października 2016, o 12:02

6 marca 2019, o 14:28

Pewnie to głupie pytanie, ale to jest normalne, ze nerwica i natręty nasilają się w trakcie sytuacji stresowych, prawda ?
Awatar użytkownika
Heimdall
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 385
Rejestracja: 23 lutego 2017, o 13:50

6 marca 2019, o 15:14

katarzynka pisze:
6 marca 2019, o 10:49
Heimdall pisze:
5 marca 2019, o 22:05
katarzynka pisze:
5 marca 2019, o 21:35
Kochani, a ja tak, że tak powiem może od dupy strony, ale... nie umiem tego rozgryźć.

Czy mając rocd lepiej wracać do przebłysków i lepszych dni, czy lepiej nie wracać?

Te przebłyski trzymają mnie przy życiu, tylko one dają nadzieję, że to nerwica, więc chwytam się ich niczym tonący brzytwy. Wracam do nich ilekroć spadam na samo dno, ale tutaj pytanie, czy warto je przywoływać? Z jednej strony dają wiarę, że może być lepiej, a z drugiej niemiłosiernie wtedy boli, że nie jest tak jak w tych pięknych chwilach...

Być może to kompulsywny mechanizm, ale przed każdym spotkaniem przywołuję w głowie to jak było, kiedy miałam przebłyski, jak się czułam, co robiliśmy, jak wyglądał, by za wszelką cenę na spotkaniu to poczuć. Niestety rzadko tak jest podczas spotkania i wtedy mam poczucie jakbym roztrzaskała się o ziemię. Co robić?
Może zbyt mocno chcesz żeby było jak kiedyś, może za bardzo skupiasz się na związku.
Z tego co widzę i sam czuję, dochodzę do wniosku, że nie da się utrzymać tego żaru, płomienia miłości przez wiele lat na jednym bardzo wysokim poziomie. Nerwica bardzo chętnie wykorzystuje nasze pragnienia. Miałem rocd dopóki nie zacząłem trzymać się logiki przez większość czasu, byłem bardzo emocjonalny i rocd mnie miażdzył. Bardzo pragnąłem żeby moja partnerka była inna i jak to w rocd-cudownego związku,pełnego pasji, zrozumienia, namiętności, tych samych wartości, hobby, itp.. A pózniej odpusciłem sobie wspaniały i udany pod każdym kątem związek i rocd minąl całkowicie. Powstał on z pragnień-nerwica zawsze je kontruje. Miałem taki etap, że prawie się z żoną rozwiodłem, widziałem w niej same wady, a wszystkie inne kobiety umysł pogrążony w rocd przedstawiał jako idealne boginie. Byłem tym tak umęczony, że po prostu odpuściłem. Skupiłem się na innych sprawach, ale nerwica nie odpuściła, tylko przerzuciła się na te "inne" sprawy :) i wtedy "pstryk"-dostrzegłem schemat działania nerwicy. Teraz bardzo mi zależy na tym żeby skonczyc dobre studia i czegoś się w życiu dorobic. Zwiazek to teraz dla mnie sprawa drugorzędna, czyli dla nerwicy związek to słaby temat... :) więc teraz natrętne myśli dotyczą tego, że nic nie osiągne, nic mi się nie uda,nie skończę studiów, bo...teraz jest to dla mnie najważniejsze. Chcesz się pozbyć rocd? spróbuj na jakiś czas odpuscic sobie chęc bycia w cudownym związku-tak na 100%. Postanów, że zadowolisz się średnim albo nawet słabym i skup się na czymś innym, i dąż do tego, pragnij tego, a zobaczysz, że rocd to dalej tylko nerwica, ale o wąskiej specjalizacji "zaorać i zniszczyć związek".
Tylko w moim przypadku, wydaje mi się, że ogólnie w rocd wcale nie chodzi o idealny i wspaniały związek. Wcale nie twierdzę, że inni faceci są lepsi, że mój chłopak ma wady, wręcz przeciwnie. Chodzi o to by nie było myśli "nie kocham" i związanych z nią kompulsji i obsesji.
Hmm...powiem Ci co ja robiłem z takimi samymi myślami: siadałem i zastanawiałem się czy kocham. Wychodziło mi na to, że tak. Nawet jak nie odczuwamy żadnych uczuć, to jesteśmy w stanie obiektywnie ocenić (przynajmniej ja) czy kogoś kochamy. No i starałem się tego trzymać w chwilach, gdy mnie nerwica atakowała. Nie zlikwidowało to myśli całkowicie, ale bardzo złagodziło moje stany związane z rocd.

Byłem zmęczony tym, że moje małżeństwo było kiepskie i dobijała mnie świadomość że prawdopodobnie z żadną kobietą nie stworzę fajnego związku dopóki mam nerwicę. Dlatego odpuściłem sobie, przestałem analizować, przeżywać i efektem tego jest rzecz kuriozalna-od jakiegoś czasu w moim związku jest o niebo lepiej pod każdym względem o_O
Jak przestanie Ci zależeć czy jakieś myśli i kompulsje są, czy ich nie ma, to wtedy znikną...

Nie twierdzę, że jestem specem od odburzania, bo sam często popełniam szkolne błędy, ale widzę wyraznie, że przywiązujesz do tego tematu za dużą wagę i nerwica to chętnie wykorzystuje.

może podsumuję swoje wypociny :P:
jak mamy rocd i nie potrafimy sobie z nim poradzić, to olewamy swoją sferę miłosną do czasu wyjscia z nerwicy.
Efektem jest spokój ducha i do tego nie ranimy tej drugiej osoby.
whiteHusar
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 101
Rejestracja: 20 września 2018, o 06:44

6 marca 2019, o 18:11

Heimdall pisze:
6 marca 2019, o 15:14
Hmm...powiem Ci co ja robiłem z takimi samymi myślami: siadałem i zastanawiałem się czy kocham. Wychodziło mi na to, że tak. Nawet jak nie odczuwamy żadnych uczuć, to jesteśmy w stanie obiektywnie ocenić (przynajmniej ja) czy kogoś kochamy. No i starałem się tego trzymać w chwilach, gdy mnie nerwica atakowała. Nie zlikwidowało to myśli całkowicie, ale bardzo złagodziło moje stany związane z rocd.

Byłem zmęczony tym, że moje małżeństwo było kiepskie i dobijała mnie świadomość że prawdopodobnie z żadną kobietą nie stworzę fajnego związku dopóki mam nerwicę. Dlatego odpuściłem sobie, przestałem analizować, przeżywać i efektem tego jest rzecz kuriozalna-od jakiegoś czasu w moim związku jest o niebo lepiej pod każdym względem o_O
Jak przestanie Ci zależeć czy jakieś myśli i kompulsje są, czy ich nie ma, to wtedy znikną...

Nie twierdzę, że jestem specem od odburzania, bo sam często popełniam szkolne błędy, ale widzę wyraznie, że przywiązujesz do tego tematu za dużą wagę i nerwica to chętnie wykorzystuje.

może podsumuję swoje wypociny :P:
jak mamy rocd i nie potrafimy sobie z nim poradzić, to olewamy swoją sferę miłosną do czasu wyjscia z nerwicy.
Efektem jest spokój ducha i do tego nie ranimy tej drugiej osoby.
A czy czasem kwintesencją nerwicy jest to, że nie wiesz czy kochasz? Skoro potrafię przysiąść i po krótkim przemyśleniu upewnić się ze kocham to po problemie.
Awatar użytkownika
Heimdall
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 385
Rejestracja: 23 lutego 2017, o 13:50

6 marca 2019, o 18:29

whiteHusar pisze:
6 marca 2019, o 18:11
Heimdall pisze:
6 marca 2019, o 15:14
Hmm...powiem Ci co ja robiłem z takimi samymi myślami: siadałem i zastanawiałem się czy kocham. Wychodziło mi na to, że tak. Nawet jak nie odczuwamy żadnych uczuć, to jesteśmy w stanie obiektywnie ocenić (przynajmniej ja) czy kogoś kochamy. No i starałem się tego trzymać w chwilach, gdy mnie nerwica atakowała. Nie zlikwidowało to myśli całkowicie, ale bardzo złagodziło moje stany związane z rocd.

Byłem zmęczony tym, że moje małżeństwo było kiepskie i dobijała mnie świadomość że prawdopodobnie z żadną kobietą nie stworzę fajnego związku dopóki mam nerwicę. Dlatego odpuściłem sobie, przestałem analizować, przeżywać i efektem tego jest rzecz kuriozalna-od jakiegoś czasu w moim związku jest o niebo lepiej pod każdym względem o_O
Jak przestanie Ci zależeć czy jakieś myśli i kompulsje są, czy ich nie ma, to wtedy znikną...

Nie twierdzę, że jestem specem od odburzania, bo sam często popełniam szkolne błędy, ale widzę wyraznie, że przywiązujesz do tego tematu za dużą wagę i nerwica to chętnie wykorzystuje.

może podsumuję swoje wypociny :P:
jak mamy rocd i nie potrafimy sobie z nim poradzić, to olewamy swoją sferę miłosną do czasu wyjscia z nerwicy.
Efektem jest spokój ducha i do tego nie ranimy tej drugiej osoby.
A czy czasem kwintesencją nerwicy jest to, że nie wiesz czy kochasz? Skoro potrafię przysiąść i po krótkim przemyśleniu upewnić się ze kocham to po problemie.
Zaobserwowałem, że na tym forum ludzie przeważnie to wiedzą, ale wątpliwości i myśli męczą ich okrutnie, przez co często zapominają o tym.
Kaja123
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 50
Rejestracja: 11 listopada 2018, o 10:19

6 marca 2019, o 22:02

A ja przyznam ze miałam trochę odwrotnie. Bywaly czasy kiedy zajmowałam się wszystkim tylko nie nerwica, kiedy na pierwsze miejsce wchodziła nauka, problemy ze zdrowiem itp. I owszem watpliwosci nie było ale uczuć tez nie. Zwyczajny kamień.
Watpliwosci mam na myśli natrętów
Mario26
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 389
Rejestracja: 24 sierpnia 2017, o 19:47

7 marca 2019, o 08:56

Mnie trochę przeraża że muszę tak zrobić żeby olewać te myśli i porzucić skarb który jest związek moja dziewczyna żeby to mogło odpuścić. Boję się że jak to zrobię a to nie minie?
Fzgh
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 39
Rejestracja: 6 lutego 2019, o 18:01

7 marca 2019, o 09:54

Spokojnie, ja też się boję, że jak odpuszczę, to będzie gorzej, bo się okaże nie wiadomo co, ale serio, polecam ten kanał o którym pisałam o OCD tej Ali Greymond (po angielsku). Ona tam w kilku odcinkach mówi o tym wszystkim, jak to działa i ja się tym motywuję, pomaga, chociaż są również dni, gdy mam wrażenie, że się cofam albo że się sama, a przy okazji Z. oszukuję, itd.
Mario26
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 389
Rejestracja: 24 sierpnia 2017, o 19:47

8 marca 2019, o 09:50

Potrzebuję rady było już dobrze jakiś czas miałem. Wkretki ale szybko się budzilem i wiedziałem że to nerwa i trzeba to wrzucić do jednego wora. Wczoraj znow się złapałem na zagrywke nerwicy śmieszne bo już mi myśli mówią żebym napisał chyba nerwicy... No ale mniejsza z tym. Czy zwykle olewnaie myśli pakowanie do jednego wora, bo przecież logika wiem że to nerwica, pomoże? Mi się wydaje że nie mam akceptacji albo czegoś brakuje że muszę cis przepracowac. Tak jak np teraz mam. Jechać gdzieś a ja leżę i nie chce wstawać dopuki nie poczuje się lepiej nie udowodni sobie ze to nerwica.
ODPOWIEDZ