Kochana, ja też jestem na lekach z uwagi na depresję. Tylko one nie wiele pomagają. Ratuję się terapią. Lepiej mnie zapytaj, czego nie miałam, tak będzie łatwiej. Bo przez dwa lata szarpaniny przewałkowałam już chyba wszystko w tym temacie. Oczywiście, że miałam czepianie się o byle gówno, że nie tak chodzi, że nie w tę stronę włos uczesany, że nie ta koszula itp. Teraz jestem na etapie, że ja nigdy nie kochałam, więc nie mogłam przestać kochać. Że sobie tylko wmówiłam miłość. Że przebłyski to było jedynie dobre samopoczucie, które pomylilam z miłością. Że nie ma czegoś takiego jak miłość, a ludzie są ze sobą dla własnej wygody. Sama nie wierzę, że piszę, to co piszę........Milla31 pisze: ↑15 lutego 2018, o 14:36To może też dlatego się czujesz gorzej, bo masz przerwę w terapii, ja tak miałam. My wszyscy tak cierpimy, to jest takie trudne. Ja jak zaczęłam brac leki to czuję, jakbym się poddała, że leki to ostatecznośc i że będę musiała brac do końca życia... Ale mam jak Ty, zaburzenia nerwicowe, myśli miałam zawsze, od dawna, ale z tym tematem miłości do Męża jest najtrudniej. A Katarzynka, też masz nerwy na partnera, czepiasz się bzdur?katarzynka pisze: ↑15 lutego 2018, o 14:13Akurat mam przerwe trzytygodniową w terapii, bo terapeuta na urlopie. On nie ma żadnych wątpliwości co do zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych i tego, że kocham partnera. Żadnych. Zresztą poza tymi myślami, ja już katowałam inne tematy, i mam też obecnie inny silny temat kompulsywny, ale z nim daję radę. A z tym nie
Czy ja ją/jego kocham? Zanik uczuć? Strata emocji?
- katarzynka
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 2938
- Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
- katarzynka
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 2938
- Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04
Dziękuję Aniu, ale przebłyski niewiele pomagają, bo je neguję. Że pomyliłam te dobre samopoczucie w przebłyskach z miłościąnikanere pisze: ↑15 lutego 2018, o 14:25Kasiu glowa do gory. Skoro mialam przwblyski i bylo Ci wtedy dobrze to tak trzymaj i sie nie poddawaj. masz nerwice i nie warp w to ani przez moment... Ja tez mialam lepszy czas juz okolo tygodbia czasu a dzisiaj znowu wrocilo ale wiem ze to nerwica i tyle. Na yerapie nie chodze bo narazie nie chce. Sama z tego wyjde a jestem juz na dobrej drodze. Obecnie czuje sie jakbym sie ciofnwla znowum ale jak to mowia dwa kroki do przodu jeden w tyl i znowu dwa w przod. I tak powoli do przodu sie posowamy
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 33
- Rejestracja: 30 września 2017, o 20:39
Wtedy tak. teraz znowu wróciło ale na szczęście nie z taką siłą jak wtedy. Mi pomogła rozmowa z terapeutka ona mnie uswiadomila że gdy jest lęk to wszystko jest przeciwko temu co tak naprawdę czujemy -czy też chcemy czuć.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 389
- Rejestracja: 24 sierpnia 2017, o 19:47
Ja juz siedze w tym z 8 miesiecy i lek nie zawsze jest ale straszne napiecie czuke marywie aie i wiem ze to kolejna wkretka bo z nie jednej dziury juz wyszedlem. Poprzez poprzez oleanie tego i zajecie sie czyms innum potem wraca to samo albo co innego. Ja potrafie brac urlopy w pracy zeby tylkojak najwiecej czasu spedzic z moja kobieta bo z nia czuje soe lepiej chodz sa mamenty ze lapie mnie przy noej i jest strasznie. Ale wiem ze da sie wyjsc z zaburzen bo juz raz wyszedlem ale to jest duzo silniejsze, podobno za 2 razem lapie dwa razy mocniej.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 389
- Rejestracja: 24 sierpnia 2017, o 19:47
Jak przeczytam pare postow nowych to mi pomagaja wiem ze nie jesyem sam i wtedy jakos przekonuje sie o thm ze mam nerwice i dam radę. Ale bez tego ciezko wchodze gdy mnie lapie tutaj o szukam szukam wszedzie czegos zeby mi pomoglo. Gdy juz pusci patrze co u was i poruwnujedo siebie.
-
- Gość
Kochana, podstawowa sprawa, że nie odeszlas przez tyle czasu. Nie mówisz: czuje się nie kochana, on robi to, czy tamto, nie ufam mu itd. Ja parę dni temu dowiedziałam się, że moja fryzjerka się rozwodzi, ledwo do domu wróciłam. Też mi gadała, że miała natręty, nerwice 3 lata i w końcu musiała się rozwieść, bo to przez to.... Ale jakie były powody, okazało się że wzięła ślub żeby mieć obywatelstwo polskie, mąż był 30 lat starszy i do tego był alkoholikiem...Tyle wycierpiala przez niego, wyzwiska i ciągów alkoholowych. Więc jak to się ma do nas? Mi na terapii wmówili, że wchodząc w związek mialam nieodpowiednie priorytety i takie pierd.... Też teraz myślałam, że Mąż mi się nie podobał, tylko chodziło o poczucie bezpieczeństwa, czy to była miłość itd... Weź... Pytanie dlaczego jesteśmy z naszymi połówkami? Ja wiem, że są mężczyźni przystojniejsi, może bardziej rozgadani itd, ale wiem jedno-maz zawsze będzie przy mnie, zawsze mnie wyciągnie z dołka, przytuli i akceptuje mnie taka jaka jestem. Zawsze dziekowalam Bogu, że postawił na mojej drodze kogoś, kto uczy mnie miłości. I to mnie trzyma.katarzynka pisze: ↑15 lutego 2018, o 15:26Kochana, ja też jestem na lekach z uwagi na depresję. Tylko one nie wiele pomagają. Ratuję się terapią. Lepiej mnie zapytaj, czego nie miałam, tak będzie łatwiej. Bo przez dwa lata szarpaniny przewałkowałam już chyba wszystko w tym temacie. Oczywiście, że miałam czepianie się o byle gówno, że nie tak chodzi, że nie w tę stronę włos uczesany, że nie ta koszula itp. Teraz jestem na etapie, że ja nigdy nie kochałam, więc nie mogłam przestać kochać. Że sobie tylko wmówiłam miłość. Że przebłyski to było jedynie dobre samopoczucie, które pomylilam z miłością. Że nie ma czegoś takiego jak miłość, a ludzie są ze sobą dla własnej wygody. Sama nie wierzę, że piszę, to co piszę........Milla31 pisze: ↑15 lutego 2018, o 14:36To może też dlatego się czujesz gorzej, bo masz przerwę w terapii, ja tak miałam. My wszyscy tak cierpimy, to jest takie trudne. Ja jak zaczęłam brac leki to czuję, jakbym się poddała, że leki to ostatecznośc i że będę musiała brac do końca życia... Ale mam jak Ty, zaburzenia nerwicowe, myśli miałam zawsze, od dawna, ale z tym tematem miłości do Męża jest najtrudniej. A Katarzynka, też masz nerwy na partnera, czepiasz się bzdur?katarzynka pisze: ↑15 lutego 2018, o 14:13Akurat mam przerwe trzytygodniową w terapii, bo terapeuta na urlopie. On nie ma żadnych wątpliwości co do zaburzeń obsesyjno-kompulsywnych i tego, że kocham partnera. Żadnych. Zresztą poza tymi myślami, ja już katowałam inne tematy, i mam też obecnie inny silny temat kompulsywny, ale z nim daję radę. A z tym nie
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 33
- Rejestracja: 30 września 2017, o 20:39
Mnie terapeutka zapytała na koniec dlaczego chce z nim być.. kiedy odpowiedzialam że nie wyobrażam sobie życia bez niego, uśmiechnęła się i powiedziała że to jest znak że go kocham chociaz nie zawsze to czuje. I żebym zawsze pamietala o tym co jej powiedzialam. I moze dlatego ten lęk nie jest tak silny jak za pierwszym razem.
-
- Gość
To prawda, najpierw trzeba się pozbyc lęku. Im jest większy tym większa Derealizacja i chęć ucieczki.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 33
- Rejestracja: 30 września 2017, o 20:39
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 592
- Rejestracja: 26 kwietnia 2017, o 17:33
Uwierz ze ja mam dokladnie tak samo czesto ze jest super a jak jest znowu zle to wtedy mi sie wydaje ze moze to super to bylo zagrywka nerwicy itp itd. Jestes juz tyle z chlopakiem i nie odeszlas wiec cos to musi znaczyckatarzynka pisze: ↑15 lutego 2018, o 15:28Dziękuję Aniu, ale przebłyski niewiele pomagają, bo je neguję. Że pomyliłam te dobre samopoczucie w przebłyskach z miłościąnikanere pisze: ↑15 lutego 2018, o 14:25Kasiu glowa do gory. Skoro mialam przwblyski i bylo Ci wtedy dobrze to tak trzymaj i sie nie poddawaj. masz nerwice i nie warp w to ani przez moment... Ja tez mialam lepszy czas juz okolo tygodbia czasu a dzisiaj znowu wrocilo ale wiem ze to nerwica i tyle. Na yerapie nie chodze bo narazie nie chce. Sama z tego wyjde a jestem juz na dobrej drodze. Obecnie czuje sie jakbym sie ciofnwla znowum ale jak to mowia dwa kroki do przodu jeden w tyl i znowu dwa w przod. I tak powoli do przodu sie posowamy
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 106
- Rejestracja: 26 grudnia 2017, o 12:38
Taka silna babka ma gorszy dzień? Nie możliwe! Kochana, jesteś twarda i wierzę że już niedługo będzie znowu dobrze i sie nam pochwalisz! Tak jak sama mówiłaś: zrób coś na przekór myślom. Trzymam kciuki trzymaj siekatarzynka pisze: ↑14 lutego 2018, o 23:37Przeryczałam kolację i cały wieczór. Nawet nie mam siły opisać, co myślałam, co czułam. Granica absurdu osiągnięta
- katarzynka
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 2938
- Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04
Dziękuję Kochani za dobre słowo
Czuję się jak w matrixie. Jakbym nie wiedziała kim jestem, gdzie jestem. Co jest prawdą, co iluzją. Czyli klasyka gatunku.
Czuję się jak w matrixie. Jakbym nie wiedziała kim jestem, gdzie jestem. Co jest prawdą, co iluzją. Czyli klasyka gatunku.
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 24
- Rejestracja: 21 listopada 2017, o 17:08
Kochani nie wiem co się dzieje przez te wszystkie rozkminy nerwicowe, od kilku dni (bo znów dopadło mnie to cholerstwo na tyle ze czuje się beznadziejnie, wcześniej jakoś sobie lepiej dawałam radę) czuje się i wręcz czasami sobie myśle ze faktycznie chce zerwać z moim chłopakiem, mam takie myśli ze to wcale nie była nigdy nerwica tylko ja po prostu chciałam się z nim rozstać tylko nie potrafiłam się z tym pogodzić. tylko ze te etapy tej nerwicy były różne, bo na początku cholernie się tego wystraszyłam, chciałam żeby było jak dawniej (zreszta teraz tez tego chce) ... ale przez to wszystko zaczynam serio się zastanawiać czy ja chce tego związku, czy to był odpowiedni związek, czy jest z nim wszystko okej, czy jest taki jaki powinien być (głupie bo przecież każdy związek jest inny) ... codziennie od w sumie tygodnia budzę się z niepokojem, stresem... a dzisiaj to mnie ból głowy dopadł. Boje się strasznie bo ja nie chce, nie chcieć z nim być a z drugiej strony ciagle myśle o tym dlaczego bym niby chciała z nim być... jeśli miałabym podać powód do rozstania to nie widzę takiego. Przed tym całym gownem było wporzadku, fajnie było razem spędzać czas, nie wyobrażałam sobie życia bez niego, nie chciałam żeby coś mu się złego stało, No po prostu traktowałam go jak swoją perełkę a teraz.... przez te wszystkie myśli co mnie zadręczają i męczą niesamowicie to odechciewa mi się wszystkiego. Nie wiem co jest prawda a co nie, nie wiem czy z nim być czy nie, czy to nerwica czy tylko mój strach przed ewentualnym rozstaniem. Tylko ze gdybym się z nim rozstała to ryczalabym okropnie... patrzyła na zdjęcia z przeszłości i wspominała jak fajnie było przed tymi myślami... a teraz mnie nagle nadal myśl ze nawet nie potrafię sobie przypomnieć jak było super i to mnie dobiło trzyma mnie jedna rzecz, ze gdybym chciała się z nim rozstać to zrobiłabym to przed tymi myślami ... No i jeszcze jedna rzecz ze minie wszystko zaczęło się od jednej przerazliwej i niesamowicie silnej myśli „czy ja go kocham, czy chce z nim być?” Mocniej mi wtedy biło serce, byłam przerażona i chciałam sobie coś zrobić (mimo ze to trwało kilkanaście sekund).
Przez to wszystko nie mam czasem radości z przebywania u boku partnera (przez to tez zastanawiam się czy na pewno to jest to), boje się z nim widywać bo nie wiem co poczuje i czy będzie dobrze czy znowu nijak...
Przed całym tym gownem robiliśmy plany na przyszłość, cieszyłam się tym, planowaliśmy wyjazdy, wypady do restauracji, na miasto itp. A teraz? Teraz to albo nie mam ochoty z nim wychodzić bo nie chce, bo sobie myśle ze „z nim mam wychodzić?” I to mnie martwi bo ja nie chce myśleć w ten sposob
Chyba ten etap co mnie teraz dopadł jest najgorszy bo wcześniej to przynajmniej wiedziałam ze chce z nim być a teraz przez to wszystko to już nie wiem... tak jakby męczyła mnie jego osoba, odtrącala mnie ...
Przez to wszystko nie mam czasem radości z przebywania u boku partnera (przez to tez zastanawiam się czy na pewno to jest to), boje się z nim widywać bo nie wiem co poczuje i czy będzie dobrze czy znowu nijak...
Przed całym tym gownem robiliśmy plany na przyszłość, cieszyłam się tym, planowaliśmy wyjazdy, wypady do restauracji, na miasto itp. A teraz? Teraz to albo nie mam ochoty z nim wychodzić bo nie chce, bo sobie myśle ze „z nim mam wychodzić?” I to mnie martwi bo ja nie chce myśleć w ten sposob
Chyba ten etap co mnie teraz dopadł jest najgorszy bo wcześniej to przynajmniej wiedziałam ze chce z nim być a teraz przez to wszystko to już nie wiem... tak jakby męczyła mnie jego osoba, odtrącala mnie ...
-
- Gość
Kochana, nie wiem, czy jesteście wierzący, ale wklejam link, który mi pomaga w trudnych chwilach.
http://sychar.org/2014/09/09/wreszcie-w ... ectwo-ewy/
http://sychar.org/2014/09/09/wreszcie-w ... ectwo-ewy/
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 642
- Rejestracja: 17 stycznia 2017, o 10:33
Dziękuję, Milla za udostępnienie tego tekstu.Milla31 pisze: ↑16 lutego 2018, o 13:10Kochana, nie wiem, czy jesteście wierzący, ale wklejam link, który mi pomaga w trudnych chwilach.
http://sychar.org/2014/09/09/wreszcie-w ... ectwo-ewy/