
Ja twierdzę, że nerwicy nie mam. Czym miałaby się objawiać niby nerwica?! Pojęcia nie mam jakby to u mnie miało wyglądać

Ale mam coś innego: dzieciństwo, które nie zależało ode mnie, a które "zrozumiałam" dopiero lata później. I zaczęło odbijać się głosnym echem. Tak, że jestem tu

Problemem mego dzieciństwa była ignorancja. Poradziłam sobie z pedofilią ze strony ojczyma, z matką żyjącą niespełnioną baśnią, a ignorancja została. No ale w końcu dowiedziałam się, że to TO.
Ignorowano moje potrzeby od kołyski- nie, nie te podstawowe: jedzenie, ubranie, edukacja- to był wysoki standard. Ignorowano wszystkie moje potrzeby emocjonalne- ale znowuż: nie, nie przytulanie. (na co ja narzekam?!


Moje zdrowie również ignorowano, toteż mam kilka spraw zawalonych- nie była to jednak moja wina, bo co ja mogłam jako 6- czy 10-latka? No nic.
Mam silną osobowość -tak mi powiedziała psycholożka. I ja się z tym zgadzam. Nie boję się niczego, czego zwykle ludzie się boją. Nie daję się szantażować, zwłaszcza emocjonalnie.
Tylko czasem odzywa się ta ignorancja..... gdy koleżanka jedna z drugą długo nie odpisują na maila, albo mój sms nie dostaje odpowiedzi zwrotnej w ogóle.... zamykam się w sobie, wycofuje się w samej sobie, w środku. I naliczam karniaki.