Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Bycie samemu w domu

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
svenf
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 222
Rejestracja: 13 listopada 2015, o 10:32

17 maja 2016, o 16:36

Mam teraz do pokonania mega silny lęk i nie daję rady. Bycie samej w domu to mój największy koszmar. Jest ciężko i to bardzo. Milion objawów ciągle napięcie. Funkcjonuje bo wiem że za ileś dni mąż wróci do domu ale dziś mi oznajmił ze znów wyjedzie może na miesiąc. Zalamalo mnie to. Jest ciężko wytrzymać tydzień a co dopiero miesiąc. Staram się codziennie akceptować objawy ale jest ich tak dużo ze normalnie mam dość. Parę dni w takim stanie jest jeszcze do ogarnięcia ale tygodni :( Staram się zajmować przy tym wszystkim dzieckiem, domem, pracować ale tak naprawdę to trwam. Muszę się uczyć do egzaminu a w takim stanie ledwo jestem w stanie czytać wpisy na forum. Niestety nie działa fakt, że z każdym dniem stawiania czoła lekowi jest lepiej wręcz przeciwnie na początku tygodnia bylo ok, miałam siłę na wszystko, objawów było mało, myśli lekowych też, a z każdym dniem wszystko narasta. Co robić? :(
bart26
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 2216
Rejestracja: 25 lutego 2015, o 13:00

17 maja 2016, o 16:41

svenf pisze:Mam teraz do pokonania mega silny lęk i nie daję rady. Bycie samej w domu to mój największy koszmar. Jest ciężko i to bardzo. Milion objawów ciągle napięcie. Funkcjonuje bo wiem że za ileś dni mąż wróci do domu ale dziś mi oznajmił ze znów wyjedzie może na miesiąc. Zalamalo mnie to. Jest ciężko wytrzymać tydzień a co dopiero miesiąc. Staram się codziennie akceptować objawy ale jest ich tak dużo ze normalnie mam dość. Parę dni w takim stanie jest jeszcze do ogarnięcia ale tygodni :( Staram się zajmować przy tym wszystkim dzieckiem, domem, pracować ale tak naprawdę to trwam. Muszę się uczyć do egzaminu a w takim stanie ledwo jestem w stanie czytać wpisy na forum. Niestety nie działa fakt, że z każdym dniem stawiania czoła lekowi jest lepiej wręcz przeciwnie na początku tygodnia bylo ok, miałam siłę na wszystko, objawów było mało, myśli lekowych też, a z każdym dniem wszystko narasta. Co robić? :(
Zaraz zaraz a w ktorym momencue stawiasz czola lekowi . Czy sadzisz ze ta postawa to stawianie lekowi czola :DD . Nie rqczej karmienie nerwiczki wkretkami .
DOPOKI NIE PODEJMIESZ WYSILKU , TWOJ DZIEN DZISIEJSZY BEDZIE TAKI SAM , JAK DZIEN WCZORAJSZY
betii
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 995
Rejestracja: 1 sierpnia 2014, o 13:45

17 maja 2016, o 16:57

Svenf też dziś siedzę sama z dzieckiem i wiem jak to działa.Takie wyszukiwanie w napięciu i lek narasta.Czekanie kiedy w końcu coś się stanie.Ja też ciągle to przerabiać.mąż też pracuje różnie również na noce.Jak coś to pisz do mnie kochana.Damy radę.Ja Cię doskonale rozumiem bo odczuwam to samo.Chcę tylko zebyvten czas minął i spoglądam na zegarek.Ciężko tak żyć w napieciubi wyczekiwania.musimy stawić temu czoła bo nie można sobie tego robić żeby tak się torturowac.na pewno nic się nie stanie bo to tylko nasze leki i wyobrażenia.
Zmień nawyki myślowe, a odmienisz swój los!
Kiedy już nauczysz się kierować uczucia i myśli na właściwe tory, spokój ducha i fizyczne zdrowie na pewno przyjdą same.
"Pamiętaj, że mamy do czynienia jedynie z myślami, a myśli mogą zostać zmienione. Gdy zmieniamy nasze myślenie, zmieniamy naszą rzeczywistość". Louise L. Hay
svenf
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 222
Rejestracja: 13 listopada 2015, o 10:32

17 maja 2016, o 17:17

Dzięki Betii. Bart dla mnie sam fakt że sama jestem jest stawianiem czoła lekowi. Wcześniej uciekalam z domu a to do rodziców, a to do znajomych, gdziekolwiek by nie być sama. Teraz siedzę sama i podczas objawów mówię sobie ze to tylko nerwica. To skoro to nie jest stawianie czoła to co nim jest? W takim razie chyba z tego nie wyjdę bo nie wiem jak to robić :(((
bart26
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 2216
Rejestracja: 25 lutego 2015, o 13:00

17 maja 2016, o 17:20

Nie no jest jak najbardziej tylko po co ten post w takim razie . No chyba ze to chwilowa slabosc to przeprszam . Glowa do gory i siedz w domu z piosenka na ustach To jest moj kawalek podlogii
DOPOKI NIE PODEJMIESZ WYSILKU , TWOJ DZIEN DZISIEJSZY BEDZIE TAKI SAM , JAK DZIEN WCZORAJSZY
betii
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 995
Rejestracja: 1 sierpnia 2014, o 13:45

17 maja 2016, o 17:29

Haha Bart ja już śpiewam....

-- 17 maja 2016, o 17:29 --
Haha Bart ja już śpiewam....
Zmień nawyki myślowe, a odmienisz swój los!
Kiedy już nauczysz się kierować uczucia i myśli na właściwe tory, spokój ducha i fizyczne zdrowie na pewno przyjdą same.
"Pamiętaj, że mamy do czynienia jedynie z myślami, a myśli mogą zostać zmienione. Gdy zmieniamy nasze myślenie, zmieniamy naszą rzeczywistość". Louise L. Hay
svenf
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 222
Rejestracja: 13 listopada 2015, o 10:32

17 maja 2016, o 20:54

Fajnie że Wam wesoło. Mnie niekoniecznie. Najgorsze w tym wszystkim jest to że oprócz tego że jestem faktycznie sama fizycznie to czuję się potwornie samotnie psychicznie, duchowo, uczuciowo, emocjonalnie. Mam wrażenie że nikt mnie nie rozumie. Dla mojego męża to jest niedojrzalosc i karze mi dorosnąć, dla mamy jest jedno wyjście tabletki (pracuje na psychiatrii i tam ma do czynienia z ludźmi, którzy lęki biorą i z nerwicy wychodzą), tatą nawet nie chce słyszeć o nerwicy, ze znajomymi nie mam co o tym gadać. Tak więc sama jestem w tym moim prywatnym piekle. I nie mam póki co ani do nerwicy zaufania ani do samej siebie. Tysiące razy mialam te ataki paniki, byłam sama nie raz z tymi atakami czy w sklepie, czy w pracy czy na badaniach. I dawalam radę. A teraz jest jakby gorzej do ogarnięcia.
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

17 maja 2016, o 20:58

Cała rzecz leży w wewnetrzej kontroli tego, ze coś sie pewnie stanie. Widzisz bo nie wystarczy tylko na siłe siedzieć w domu z lękami ale otworzyć się na te mozliwości jakie są podpowiadane przez nerwicę, lekową iluzję.
Kiedy siedziesz sama w domu mimo lęku ale w środku spinasz się przed tym co nadejdzie, nadal jesteś na polu oddziaływania nerwicy. I dlatego granica nie zostaje przekroczona.

Jeżeli wiesz, że nie ma logicznych podstaw do lęku, rozumiesz mechanizmu, jesteś tego świadoma to oznacza, iż brakuje przyzwolenia na to co nerwica ci oferuje w tych najgorszych scenariuszach, bo to jest własnie puszczaniem kontroli w tym wypadku.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
svenf
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 222
Rejestracja: 13 listopada 2015, o 10:32

17 maja 2016, o 21:41

Jezu Victor to dokładnie to co napisałeś. Ja znam mechanizm, akceptuję to ze mogę się tak źle teraz czuć, ignoruje lekowe myśli, odwarcam uwagę od różnych objawów, staram się żyć i działać normalnie, ale masz rację jestem cala spieta bo nie chcę tego czego najbardziej się boję czyli ataków paniki jak jestem sama w domu. Jak wróci mąż to mogą te ataki być jakoś mnie to nie rusza. I co z tym zrobić? Jak poczuć się też bezpiecznie samemu? Jest mi o tyle trudno bo wiem że nie może mi się nic stać bo mam dziecko na głowie i ciężko mi sobie powiedzieć: dobra nerwico dawaj mi ten zawał. To super działa w natretach a tutaj się boję.
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1858
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

17 maja 2016, o 21:49

svenf pisze:Jezu Victor to dokładnie to co napisałeś. Ja znam mechanizm, akceptuję to ze mogę się tak źle teraz czuć, ignoruje lekowe myśli, odwarcam uwagę od różnych objawów, staram się żyć i działać normalnie, ale masz rację jestem cala spieta bo nie chcę tego czego najbardziej się boję czyli ataków paniki jak jestem sama w domu. Jak wróci mąż to mogą te ataki być jakoś mnie to nie rusza. I co z tym zrobić? Jak poczuć się też bezpiecznie samemu? Jest mi o tyle trudno bo wiem że nie może mi się nic stać bo mam dziecko na głowie i ciężko mi sobie powiedzieć: dobra nerwico dawaj mi ten zawał. To super działa w natretach a tutaj się boję.
svenf, musisz dopuścić do siebie te ataki i nie spanikować w ich trakcie - dać im być do końca. Inaczej się nie przekonasz, że nic Ci nie zrobią.

Lęk najlepiej leczyć lękiem :-)
svenf
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 222
Rejestracja: 13 listopada 2015, o 10:32

17 maja 2016, o 21:58

Olala wiesz ile razy dopuszczalam do nich i nie panikowalam - dużo. Czasem w nocy to mi się nie chcialo nawet wstawać bo wolałam iść dalej spać niż mieć ten atak. Nie musiałam pić już melisy ani kropli. Nie raz pracowałam z atakiem czy prowadziłam auto. Jedne przeżyłam lepiej inne gorzej ale teraz jest to milion razy trudniejsze. Nie boję się już ich jak jest ktoś obok. Ogarnialam je jak byłam sama gdzieś typu praca, studia, sklep. Ale bycie samemu w domu z atakiem jest w mojej głowie zobrazowane że umieram i nikt mi nie pomoże bo nie ma nikogo, nikt nie ma kluczy, mam ciulatych sąsiadów . Nie czuję się tu bezpiecznie. Będąc samej w domu rodzinnym tak nie mam. Nie bardzo rozumiem w czym mój umysł widzi różnice. Ale acie rację nici z tego będą bo nie ryzykuje.
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1858
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

17 maja 2016, o 21:59

svenf pisze:Olala wiesz ile razy dopuszczalam do nich i nie panikowalam - dużo. Czasem w nocy to mi się nie chcialo nawet wstawać bo wolałam iść dalej spać niż mieć ten atak. Nie musiałam pić już melisy ani kropli. Nie raz pracowałam z atakiem czy prowadziłam auto. Jedne przeżyłam lepiej inne gorzej ale teraz jest to milion razy trudniejsze. Nie boję się już ich jak jest ktoś obok. Ogarnialam je jak byłam sama gdzieś typu praca, studia, sklep. Ale bycie samemu w domu z atakiem jest w mojej głowie zobrazowane że umieram i nikt mi nie pomoże bo nie ma nikogo, nikt nie ma kluczy, mam ciulatych sąsiadów . Nie czuję się tu bezpiecznie. Będąc samej w domu rodzinnym tak nie mam. Nie bardzo rozumiem w czym mój umysł widzi różnice. Ale acie rację nici z tego będą bo nie ryzykuje.
No i to wyobrażenie Ci miesza w głowie. A to jest iluzja. Dobrze o tym wiesz :-)
Awatar użytkownika
schanis22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2199
Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28

17 maja 2016, o 22:01

Ja tam sobie powiedziałam trudno umrę to umrę po co mam się męczyć :D i po prostu daję przejść atakowi kiedyś też się bałam .
Svenf pozwól na ataki to ich nie będzie zobaczysz .
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
svenf
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 222
Rejestracja: 13 listopada 2015, o 10:32

18 maja 2016, o 08:00

Schanis ciężko mi to sobie powiedzieć myśląc ze jestem jedyną osobą do opieki nad dzieckiem. Probowalam kiedyś to atak był jeszcze gorszy więc spanikowalam że doprowadze się do zawału. Jak jest ktoś obok to myślę sobie ze po pierwsze ktoś mnie uratuje a po drugie dziecko nie zostanie samo. Wtedy jakoś dociera też do mnie ze to tylko nerwica i ze nic mi się nie stanie a jak jestem sama logika szwankuje.
betii
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 995
Rejestracja: 1 sierpnia 2014, o 13:45

18 maja 2016, o 08:14

svenf pisze:Schanis ciężko mi to sobie powiedzieć myśląc ze jestem jedyną osobą do opieki nad dzieckiem. Probowalam kiedyś to atak był jeszcze gorszy więc spanikowalam że doprowadze się do zawału. Jak jest ktoś obok to myślę sobie ze po pierwsze ktoś mnie uratuje a po drugie dziecko nie zostanie samo. Wtedy jakoś dociera też do mnie ze to tylko nerwica i ze nic mi się nie stanie a jak jestem sama logika szwankuje.

Dokładnie mam to samo bo też sama z dzieckiem i te same myśli. U mnie to może już trochę lepiej bo mój syn niedługo skończy 7 lat to pewnie by dał sobie rady ale z kolei nie chcę go wystraszyć bo od razu sobie wyobrażam że on pewnie spanikuje i takie tam. Dziś też będę sama , spróbuje się jakoś z tym pokonfrontować. Od 10 lat tak zostaje sama i póki co to nie cierpię tych dni i nic się nie zmienia bo jak napisał Victor ja pomimo tego że to robię to tylko trwam w tym byle przeżyć i nic się nie zmienia a tu potrzeba zmiany.
Zmień nawyki myślowe, a odmienisz swój los!
Kiedy już nauczysz się kierować uczucia i myśli na właściwe tory, spokój ducha i fizyczne zdrowie na pewno przyjdą same.
"Pamiętaj, że mamy do czynienia jedynie z myślami, a myśli mogą zostać zmienione. Gdy zmieniamy nasze myślenie, zmieniamy naszą rzeczywistość". Louise L. Hay
ODPOWIEDZ