Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Agorafobia po udarze mózgu

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
Araya
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 11 marca 2013, o 11:51

11 marca 2013, o 12:50

Być może pomyliłam forum, ale te poudarowe fora to... posty sprzed 2 lat...
Może zacznę od początku, Mając 22 lata wyszłam za mąż, urodziłam dziecko. Mąż wprowadzał mnie w schizy, doprowadzał mnie do obłędu .
Organizm uciekł w chorobę. Miałam 24 lata.
Zachorowałam na udar mózgu, byłam całkowicie sparaliżowana. Zajęli się mną moi Rodzice, bo mąż mnie zostawił, i zabrał córkę.
Po nauce, chodzenia ,mówienia i ciężkiej pracy ,chodzę pomału, mówię słabo. Córka ma lat 14 ,mieszka z nami[ ja i Rodzice]
Wraz z udarem otrzymałam coś ,czego nie byłam w stanie określić, zaczęłam bać się przestrzeni, wydawało mi się, że spadam z łóżka, do którego byłam przykuta rok.
Wraz z moim dochodzeniem do zdrowia -poczucie derealizacji malało. Chociaż poczucie niepokoju przy chodzeniu mnie nie opuszczało.
Wyjrzenie przez okno, wyjście na schody[ mieszkam na 4 piętrze] czy na balkon kończyło się paniką i wrzaskami moimi... Zaczęłam wychodzić wkoło bloku z kulami, uczucie lęku nasilało się, ale ataków paniki nie miałam.
Tak minęło kilka lat ,gdzie miałam poczucie strachu nawet przy przechodzeniu prze jezdnię, ale ataków paniki nie miałam. Jakoś dawałam radę.
Pierwszy atak paniki, który sprawił, że się przewróciłam i szłam po czworakach ,nastąpił dokładnie 3 lata temu. Przesiedziałam ze strachu w domu, nie wiedząc co to było. Po tygodniu wyszłam obok do bloku...... atak dopadł mnie na środku przejścia dla pieszych.....
Ataków miałam tylko kilka, do dzisiaj boję się ataku i unikam miejsc ,gdzie mogą mnie one dopaść.,Doszło teraz do tego, że siedzę w domu i łapię doły i ryczę...
tuż za klatką schodową doznaję takiego silnego uczucia jakbym była mrówką, a świat był tak ogromny ,że ze strachu robię się sztywna zupełnie.
Dochodzi to tego jeszcze sztywność poudarowa mięśni[ spastyka] , która ujawnia się w momencie zdenerwowania.
Na spacery wychodzę z Mamą, nie przejdę nawet przez ulicę.
Nie mogę nawet iść do sklepu.
Boję,się dostać ataku gdzieś ,gdzie nie będzie nikogo. Przez siedzenie w domu moja wyobraźnia ma pole do popisu. Mam strasznie natrętne myśli.
Wmawiam sobie różne rzeczy i tworze do tego obrazy, jakby filmy. Teraz sobie wmówiłam ,że moja 14 letnia córka jest w ciąży, bo ma chłopaka od miesiąca.
Zaczynam Ją męczyć, strasznie się na mnie wkurza .A ja podglądam, czy jej rośnie brzuch, piersi.... nie słucham ,że jest dziewicą, wiem swoje....
Sama sobą jestem zmęczona, unikam wizyty u psychologa czy psychiatry, bo nie mam ochoty całych 12 lat mojej egzystencji opowiadać, tym bardziej ,że często i płaczę. Mam czarne myśli, nie chce mi się już tak żyć. Nie mam nikogo, faceta od 12 lat, nie mam komu się wygadać, nikt nie chce chorej.... A i ja zaczęłam unikać ludzi, nie chodzę nawet na imprezy do koleżanek, roję sobie, że jestem niepotrzebna, że lepiej jak mnie tam nie będzie...
Leki brałam różne, ale wszystkie, które mają wychwyt zwrotny serotoniny, powodują u mnie napięcie mięśni ,aż do bolesnych szczękościsków, uniemożliwiają też chodzenie. Ale na moją chorą głowę działały bardzo dobrze.
Jutro idę do lekarza, chcę Hydroxizinę.
Biorę doraźnie relanium, ale już za dużo [ rano w południe, po południu, na spanie]. Czuję się jak debilka ,kretynka ......
Proszę każdego o odpowiedź, co tylko pomyślicie ,to piszcie.
Czy forumowa encyklopedia Viktor może jakoś pomóc ,dać radę?
" Co mnie nie zabije....... to się zrobi z tego nerwica.."
Wojciech
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1939
Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49

11 marca 2013, o 13:18

Zupełnie nie wiem czy Twoje lęki moga byc od udaru czy tak duza ilosc wypadkow w Twoim zyciu spowodowala ze dostalas po udarze nerwicy. Ale wiem to co powiedziala mi kiedys moja psycholog a dokladnie to balem sie dawniej ze pewnie na cos choruje i od tego mam lęki niepotrzebnie chodze na terapie. A ona powiedziala mi ze nie wazne czy nerwica i lęk jest spowodowana przez stres czy przez chorobę lęki leczy sie tak samo. Czyli miedzy innymi i przede wszystkim terapia.
Wiem ze pojscie do psychologa to moze byc problem i kumam czemu od tego stronisz ale Twoja agorafobia przypomina mi agorafobie pewnej znajomej ktora dawno temu poznalem na forum. Ona akurat nie miala udaru ale to nie ma wydaje mi sie znaczenia. I ona jest obecnie zdrowa i wolna kobieta, wyzdrowiala mniej wiecej tak jak ja z poltora roku temu. Do dzis jest zdrowa bo na Nowy Rok skladalem jej zyczenia.
I wlasnie ona podjela sie jednak leczenia terapia bo akurat leki na nia za dobrze nie dzialaly i strasznie sie ich bala. Terapia dala skutek duzy choc miala chwile zalaman bo nie ma co sie oszukiwac ale musiala terapeutyzowac sie w postaci przelamywania strachu czyli wychodzic mimo agorafobii i tym podobne. Choc to tylko z grubsza mi nakreslala co tam robila. Terapia jej trwala ponad rok czasu. Przyznam ze i mnie terapia sie przysluzyla choc wygladala troche inaczej.
Relanium brana dluzej to tragedia :( masz racje ze idziesz po hydro bo nie ma takiej mocy uzaleznienia choc tez nie wolno za czesto brac bo trzeba stale podnosic dawki hydro.
A co do lekow to zamiast SSRI t moze sporobu SNRI ktore dzialaja na noradrenaline a nie serotonine. Te leki tez sa przepisywane na nerwice.
Nerwicowiec - Ten typ tak ma.
http://www.imtech.com.pl
Awatar użytkownika
Araya
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 11 marca 2013, o 11:51

11 marca 2013, o 13:37

Brałam SNRI -Axyven,Prefaxine,
te z kolei słabo działają na mnie. Co do tych wizyt to masz rację, pewnie pójdę, bo już sama na siebie nie mam siły.. Moja głowa robi i myśli co chce.
" Co mnie nie zabije....... to się zrobi z tego nerwica.."
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

11 marca 2013, o 21:18

Encyklopedia ;) chętnie coś tam napiszę ale czy będę mógł pomóc ? W nerwicy i lęku jedną z gorszych rzeczy jest to, ze tak naprawdę pomóc to musimy sobie sami ale trzeba najpierw się dowiedzieć od czego zacząć i można zaczynać z pomocą i tu podbijam zdanie Wojciecha, ze do tego najlepsza jest terapeutka, a ze swej strony w przypadku agorafobii bardzo polecam tobie terapię poznawczo - behawioralną.

Nie wiem czy czytałaś o reakcji walcz bądź uciekaj viewtopic.php?f=6&t=46, możesz przeczytać trochę ale też polecam ksiązki "Oswoić lęk" Amr Barrada "Strach i lęk paniczny" Rogera Bakera oraz np. "Opanować Lek" Brownyn Fox.
Te ksiązki i terapia poznawcza dają takie pierwsze podłoże do tego aby zacząć przełamywać lęk. I tu właśnie wtedy wychodzi własna nazwijmy to walka, bowiem w wypadku przełamywania lęku nie ma taryfy ulgowej, nie ma rad ani rzeczy, które by mogły wówczas pomóc. Wszystko musimy zrobić sami wewnątrz siebie, oczywiście możemy mieć bliskiego pod ręką, terapeutę przy telefonie, pomocników na forum to i tak i tak trzeba przejść i odczuć to wszystko samemu.

U ciebie najgorzej, zę to wszystko jest związane też z róznymi schorzeniami po udarze, te spięcia mięśni i tym podobne na pewno nie ułatwiają i ułatwiac pewnie nie mają zamiaru. Co na to poradzić, nie wiem ale czy konsultowałaś to może ze swoim lekarzem, czy jest możliwość dostania jakiś leków na te skurcze? Po prostu nie znam tematu.

Natomiast powiem ci, że u ciebie ta agorafobia czyli zaburzenie lękowe na pewno wynika z wszystkich przejść w życiu, podejrzewam, że przeszłaś wiele, choć zastanawia mnie czy agorafobia nie wynika być może z samego udaru, w sensie takim, ze może podczas tego jak tego udaru dostałaś, byłaś sama, straciłas przytomność gdzieś, być może wtedy wytworzył się tak pourazowy jakby stres i dlatego po udarze agorafobia rozwineła się na dobre.

W każdym razie jakby nie było agorafobię i lęki masz coraz silniejsze, i ogólnie to czesto tak własnie jest, ze na początku agorafobia dotyczy tylko pewnych stref, potem zatacza coraz mniejsze koło aż zamykamy się w domu, nie mogąc wyjść do kibelka.
Chorzy starają sobie wtedy "radzić" a raczej próbują kontrolowac swój strach na wiele sposobów, albo biorą kogoś ze sobą jak gdzieś wychodzą, albo zawsze mają telefon pod ręką, ja np zawsze miałem przy sobie telefon z ustawionym szybkim wybieraniem do dziewczyny aby w razie co szybko wezwała pogotowie, albo nie zamykałem drzwi jak byłem sam w domu aby lekarze mogli wejść jakbym stracił przytomność i umierał, wiele osób wybiera trasy tak aby były blisko szpitale i wiele takich innych, ja np czeste mycie sie w razie potrzeby wezwania pogotowia.
Oczywiście te sposoby nic nie dają, powodują one utrwalanie strachu i przez to samej agorafobii.
Agorafobię najlepiej pokonać po prostu wychodząc jej naprzeciw, brzmi to banalnie ale to jest wyjście na stałe, jak raz przełamiesz lęk to już nie wróci. Agorafobię przełamuje się powiększając swoje granice bezpieczeństwa, bowiem co ciekawe nerwicowcy z agorafobią lepiej się czują w domu choć nie super ale wolą dom niż wyjście gdzieś, zupełnie jakby w domu byli całkiem bezpieczni.
Mózg utrwalił sobie w wyniku zazwyczaj ataku paniki, który pojawił się na dworze, w miejscu publicznym, ze wszedzie tam jest niebezpiecznie i teraz każde wyjście przywołuje ten pierwszy obraz, a wyobraźna robi swoje, w wyniku tego kazde wyjście wiąże się z tym, ze zanim jeszcze wyjdziemy, już czujemy napięcie, a potem im dalje wychodzimy tym więcej mamy myśli i więcej lęku a atak paniki wiele tego nie potrzebuje.

Tak więc aby przełamać ten lęk trzeba codziennie próbować samemu wychodzić dalei i dalej, i tu najwazniejsze bez względu na objawy lęku, nie ważne jak się czujemy, po prostu musimy iść ale też z tą uwagą, ze jeśli już czujemy, zę dalej nie da rady, zawsze pamietajmy, ze możemy wrócić i wrócimy na pewno bo atak paniki ani objawy lęku choć straszne nie zabijają, ani wcale nie spowodują utraty przytomności czy czegoś podobnego. I tak dzień w dzień poszerzamy swoją granicę bezpieczeństwa, ucząc nasz umysł, ze tam nie ma się czego bać, trzeba odwrócić ten pierwszy stres, który wyzwolił w nas ten strach a potem stał się lękowym nawykiem.
Odwrócenie tego nie jest łatwe ale możliwe, mnie też agorafobia meczyła w pewnym okresie bardzo i w końcu udało mi sie tak długo próbowac aż strach stał się malutki i bardziej mnie śmieszył niż obawiał.

Trzeba też potrafić odmówić naszej wyobraźni, ludzie z agorafobią boją się różnych rzeczy, że pójda gdzieś i nikogo nie będzie i tam upadną i umrą, albo np, że upadną w miejscu publicznym i wszyscy będa na nich patrzeć i tym podobne.
Trzeba pamiętać, ze przewrócić się i umrzeć to można wszedzie, i nie warto nad tym głowić się ani tracić obecnych chwil z życia, bo bardziej prawdopodobne jest, ze nie upadniemy osmotnieni i nie umrzemy tylko będziemy przez nastepne 50 lat zamknięci w więzieniu lęku, wiec wybór tu raczej jest prosty a mianowicie wolałbym walnąc na dworze bez nikogo, niż mieć znowu lęk i agorafobię.
Natomiast strach przed upadkiem w miejscu publicznym, mysle ze ktos wezwie pomoc a to sa obcy ludzie, ktorzy nic dla nas nie powinni znaczyc wiec jakie oni czy ich opinia miaja znaczenie?.
To takie przyklady oswajania swojej wyobrazni z jej podpowiedziami jak to bedzie strasznie. Bo wyobraznia w nerwicy nakręca lęk.

Łatwe to koleżanko droga wszystko nie jest, szczególnie kiedy dochodza inne problemy życiowe, choroba, problemy rodzinne, dlatego też terapia może pomóc to wszystko ogarnąć, może nie wszystko naprawić, bo tego co się nie da od razu naprawic trzeba zaakceptowac i uzbroić sie w cierpliwosc.
Ale ogólnie choc czujesz się słabo z tym wszystkim, i byc moze bezsilna, to ja z boku patrząc powiem ci, ze skoro nauczylas sie chodzic, mowic na nowo po udarze, nic nie stoi na przeszkodzie abys przełamywała krok po kroku lęki i w koncu uwolniła się od nich.
Kazda próba i wysiłek zbliza i może byc ze wiele z nich skonczy sie klęską i porazka, to jednak zawsze warto sprobowac jeszcze raz.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
Awatar użytkownika
Araya
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 4
Rejestracja: 11 marca 2013, o 11:51

14 marca 2013, o 17:44

Dzięki, to dobrze jak poczytam coś ze zrozumieniem. Tzn- tylko do mnie, a nie jak w necie -do tysięcy:)
Biorę leki poudarowe na zawroty głowy, nowe, oraz Hydroksizinę.
Jest dużo lepiej. Na dworze mogę nawet przejść kilka kroków sama bez obawy, że lecę:)Kilka dni temu dostawałam lęku przy wyjściu z klatki schodowej.
Humor mam lepszy i czekam ,aż ten śnieg stopnieje, bo dolegliwości poudarowe nie dają mi chodzić w takich warunkach.
Będę codziennie chodzić, chociaż troszkę, chociaż kilka kroczków dalej. Masz rację, dałam radę nauczyć się chodzić i mówić, to miałabym nie dać rady jakimś buzującym w moim organizmie związkom chemicznym:)??
Jestem pełna optymizmu i dobrego nastawienia.
Tylko jakoś natrętne myśli trzymają mnie i nawracają.[ te o ciąży córki]
" Co mnie nie zabije....... to się zrobi z tego nerwica.."
Wojciech
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 1939
Rejestracja: 10 kwietnia 2010, o 22:49

25 marca 2013, o 20:02

Natretne mysli lubia tak przychodzic i sie doczepiac. Tak juz to jest z nerwicowcami. Dlatego jak czujesz ze to mysl natretna nie mysl o niej. po prostu odpusc sobie zastanawianie sie nad tym. Chociaz dotycza waznych osob to daj sobie spokoj z nimi bo roztrzasanie tego tylko pogarsza te mysli bo sie nie koncza.
Nerwicowiec - Ten typ tak ma.
http://www.imtech.com.pl
ODPOWIEDZ