Ale od początku: w wieku 17 lat (dziś mam 33
Kolejnego dnia natomiast nie umiałam sobie z tym poradzic… rozgrzebywalam każdy moment, nie mogłam sobie poradzic ze nie ogarnelam tego, ze nie wiem co dokładnie czuje… przeglądałam zdjęcia wciąż sie sprawdzałam, chciało mi sie wymiotować, plakac, schudłam nie wiem ile kilo. Powiedziałam o tym wszystkim w domu, każdy mówił ze to nic nie znaczy.
W tamtym momencie nie miałam żadnego chłopaka, generalnie mój kontakt z mężczyznami opierał sie na strachu (mój ojciec pił), nie widziałam w facetach jakby uczuc, dopiero kiedy poznałam ich bliżej potrafiłam nawiązać więź i dojrzeć pozytywne aspekty.
Ten temat powracał do mnie jak bumerang ale pojawiły sie tez inne: o pedofili, o skrzywdzeni kogos, o opętaniu, zazdrosci o partnera.
Jak jeden temat wyczerpałem pojawiał sie drugi, tamten wydawał sie już śmieszny. Dziś mam 33 lata i nadal muszę z tymi lękami walczyc. Nawet jak uslysze ze ktoś komuś zrobił krzywdę… zaczynam myslec ze może ja tez bym chciała to zrobic. Oglądanie wiec telewizji nawet sprawia mi ból. Sprawdzanie sie milion razy dziennie czy ktoś mi sie podoba czy nie itd.
W ciągu tych 16 lat kilkukrotnie miałam ataki paniki, mdlałam, brakowało mi powietrza, miałam kłucie w sercu, byłam pewna ze mam zawał do tego stopnia ze zabierało mnie pogotowie. Oczywiście okazywało się to nieprawdą.
Mam męża, dwójkę dzieci. W końcu jestem z kimś kto mi sie podoba, jestem z nim szcesliwa, chce uprawiać seks. Biorę leki SSRI I dzięki nim potrafie mieć nawet 8 miesięcy spokoju aż przyjdzie jakaś sytuacja stresująca i znowu mnie dopada.
Znów sie boje ze jestem innej orientacji. Potrafią mi sie przypominać sceny z dziecinstwa które maja potwierdzić moją odmienność, ze zawsze taka byłam a sie oszukuje i jest to wszystko tak żywe ze nawet mam wrażenie ze wiem co czułam w tamtym momencie.
Z racji tego, że nie miałam żadnych doświadczeń wczesniej nie mam tej podpory aby uznać to za natręctwa. Jedno jest pewne po lekach z czasem przechodzi, jak już szystko przemyśle i oleje.
Czy może być tak ze jestem taka a leki to wyciszają ?
Mam wrażenie ze wtedy na sylwestrze aie strasznie przestraszyłam, alkohol i inne takie wpędziły mnie w to cholerstwo ale już sama nie wiem. Jestem zdruzgotana. Byłam u kilku psychologów każdy mówi to samo, ze mam nn… boje sie ze sie mylą.
Szczerze mówiąc nawet mam czasami tak, że myśle okej jestem taka i co z tego (staram sie to zaakceptowac) i sama taka myśl nie powoduje we mnie lęku ale jak już widze te sceny ze Miałabym coś z kobieta i widze to chce mi sie rzygac, mam nudności, rycze i nie mogę sie pogodzic. Gdybym czuła ze to dla mnie i miałabym sie z tym identyfikować byłoby Ok ale ja nie umiem. Nigdy nie wyobrażałam sobie zycia z kobieta. Zakochiwałam sie tylko w mężczyznach.
Proszę pomóżcie