@ciąglewalcze mówiłam Ci, że jem już leki sporo czasu i nie, nie zmieniły mi osobowości


Jeśli tabletki są dobrze dobrane to będziesz czuła się coraz lepiej.
Generalnie kombinowanie z dawkowaniem bardzo często obfituje na zasadzie wykresu góra-dół jeśli chodzi o samopoczucie. Staraj się nie wpadać w panikę, tak może być przez jakiś czas.ciąglewalcze pisze:No wlaśnie przed tymi 5 tyg, kiedy byłam na dawce 100mg był juz spokój dwa miesiące, normalnie żyłam i nagle gdzieś przed świętami się zaczęło, więc poszłam do lekarza i ziwekszył mi dawke, po 3 tygodniach znowu fajnie, dwa tygodnie spokoju i znowu jazda
Myślę, że jestem na podobnym etapie co Ty. Zaczynam rozumieć mechanizmy nerwicy i radzić sobie z nimi, ale tak jak i u Ciebie - po chwilach względnego spokoju i optymizmu, natręty wracają i gorsze samopoczucie również. Myslę, że to jest normalny, naturalny proces. Nie da się pstryknąc palcami i stwierdzić "ok, myślę logicznie od dziś więc koniec z nerwicą". Nie, na to żeby całkowicie z niej wyjść potrzeba czasu, czasami nawet sporo.blue pisze:Witajcie,
Szukam zrozumienia pewnego mechanizmu działania natręctw i chyba jestem bliżej niż dalej.
Moje natręctwa są na tle religijnym dość zakręcone, można wyczytać to z moich wcześniejszych postów.
Biorę od miesiąca Paroxinor. Próbuję logiką tłumaczyć sobie moje obawy, które czasami są silniejsze od logiki.
Od jakiegoś czasu mam dziwne, uczucia, emocję, myśli, które prowokują mnie do tego aby wrócić do natręctwa.
Konkretniej te emocje, odczucia, a potem myśl jest typu: jesteś zły, gorszy niż przez analizą, postępujesz inaczej i z tym idzie odczucie jakby bycia nie sobą, jakby moje emocje były nie moje.
Czy to normalne po silnym czasie przeżytego lęku i bądź co bądź czasem większego spokoju?
Oraz chciałbym poruszyć kwestię tzw. olśnień, wybuchów lepszych nastrojów po jakby dotarciu do mózgu, że to fikcja, po jakimś czasie przychodzi znowu wątpliwość i ten optymizm opada. Dlaczego?