Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 185
- Rejestracja: 17 stycznia 2016, o 19:38
Kur... Miałem się już nigdy więcej nie żalić na tym forum... Ale muszę to z siebie wyrzucić i w sumie jest od tego temat... Czuję się jak wrak człowieka.
Nie dość, że od ponad roku nerwica/depresja (klasyk) ostatnie miesiące bardziej w stronę depresji/płaczu/niechęci do życia itd... Okej idzie jakoś ścierpieć dzień... Ale dzisiejszy tak mi dał po dupie, że sami widzicie jest 3:30 a ja nie śpię... Klasycznie miałem myśli samob... i takie tam, zły nastrój, mdłości, płaczliwość... Ale siedziałem sobie przed kompem, a tu ryp... Ojciec mnie woła, żebym mu pomógł... Upadł na ziemię jak wychodził z ubikacji, dźwignąłem go do pokoju i położyłem w pozycji bocznej bo się cały blady zrobił, zadzwoniłem na pogotowie no i w sumie to go wypisali, wyniki będzie miał niedługo... W sumie to nawet mną nie drgnęło, ale widocznie podświadomie się przestraszyłem o jego życie. Jakby tego było mało, to podejrzewam, że u mojego Brata zaczynają się objawy shizofreniczne albo coś w tym stylu... Do dzisiaj myślałem, że to normalne u niego bo jest dziwny...
Ale to co mi dzisiaj powiedział mnie przestraszyło i błagam powiedzcie mi co mam robić... Bo on ogólnie jest taki, że wdaje mu się, że wszyscy gadają na jego temat... I dobra okej, z sąsiadami bym zrozumiał, bo mogą obgadywać i on to może słyszeć... Chociaż i tak mi się dywawało podejrzane.... Kupuje sprzęty ( dyktafon profesjonalny i noktowizor) Wiecie co dzisiaj mi powiedział? Bo on badania robił jakieś, to pojechał specjalnie do innego miasta, bo " w tym mieście go wszyscy znają i będą go obgadywać" Miasto 60k ludzi... Jednak to mnie jeszcze nie zaniepokoiło bo bywał on dziwny, ale zaniepokoiły mnie inne słowa... Powiedział mi w kłótni... ( Bo mu gadałem, że to nie możliwe), że on on wszystkim wie, że w sklepie się wszyscy zgadują i o równej godzinie cała wieś gasi światła i ogląda nasz dom ( jego)
Nie wiem co mam robić... Nie daję rady... Moja mama to mniej przeżywa, chociaż też przeżywa, ale ona na cierpi na nerwice/depresje... Ja nie mogę już wytrzymać, cały się trzęsę... Nerwica/Depresje przed tymi wydarzeniami była nie do wytrzymania, a teraz mam cały czas myśli samobójcze i ciągle mam ochotę do płaczu x1000... Nie mogę przestać o tym myśleć...
Błagam pomóżcie choć troszkę, nawet nie w mojej sprawie, ale w sprawie brata... Czuję się bezradny... Nie wiem czy to dalej mam uznawać za "normalne, bo jest on dziwny" - Chciałbym, ale nie umiem się dalej oszukiwać.... Wiem, że to żałosne, ale tak bardzo chciałbym nie istnieć... Albo, żeby umrzeć i narodzić się jako ktoś inny i nie pamiętać tego życia...Ja już przestałem dawno we wszystko wierzyć, codziennie wegetuję nie wierzę w to, że może kiedyś mi się odmienić... Dawniej chociaż miałem chęć wyzdrowienia i chodziłem do psychologa, dużo czytałem itd... Teraz jestem wrakiem... Tak wgl Fajnie, że można tutaj się wygadać /// Wiem, że pewnie połowa z was się tak czuje, ale musiałem się wyżalić...
Nie dość, że od ponad roku nerwica/depresja (klasyk) ostatnie miesiące bardziej w stronę depresji/płaczu/niechęci do życia itd... Okej idzie jakoś ścierpieć dzień... Ale dzisiejszy tak mi dał po dupie, że sami widzicie jest 3:30 a ja nie śpię... Klasycznie miałem myśli samob... i takie tam, zły nastrój, mdłości, płaczliwość... Ale siedziałem sobie przed kompem, a tu ryp... Ojciec mnie woła, żebym mu pomógł... Upadł na ziemię jak wychodził z ubikacji, dźwignąłem go do pokoju i położyłem w pozycji bocznej bo się cały blady zrobił, zadzwoniłem na pogotowie no i w sumie to go wypisali, wyniki będzie miał niedługo... W sumie to nawet mną nie drgnęło, ale widocznie podświadomie się przestraszyłem o jego życie. Jakby tego było mało, to podejrzewam, że u mojego Brata zaczynają się objawy shizofreniczne albo coś w tym stylu... Do dzisiaj myślałem, że to normalne u niego bo jest dziwny...
Ale to co mi dzisiaj powiedział mnie przestraszyło i błagam powiedzcie mi co mam robić... Bo on ogólnie jest taki, że wdaje mu się, że wszyscy gadają na jego temat... I dobra okej, z sąsiadami bym zrozumiał, bo mogą obgadywać i on to może słyszeć... Chociaż i tak mi się dywawało podejrzane.... Kupuje sprzęty ( dyktafon profesjonalny i noktowizor) Wiecie co dzisiaj mi powiedział? Bo on badania robił jakieś, to pojechał specjalnie do innego miasta, bo " w tym mieście go wszyscy znają i będą go obgadywać" Miasto 60k ludzi... Jednak to mnie jeszcze nie zaniepokoiło bo bywał on dziwny, ale zaniepokoiły mnie inne słowa... Powiedział mi w kłótni... ( Bo mu gadałem, że to nie możliwe), że on on wszystkim wie, że w sklepie się wszyscy zgadują i o równej godzinie cała wieś gasi światła i ogląda nasz dom ( jego)
Nie wiem co mam robić... Nie daję rady... Moja mama to mniej przeżywa, chociaż też przeżywa, ale ona na cierpi na nerwice/depresje... Ja nie mogę już wytrzymać, cały się trzęsę... Nerwica/Depresje przed tymi wydarzeniami była nie do wytrzymania, a teraz mam cały czas myśli samobójcze i ciągle mam ochotę do płaczu x1000... Nie mogę przestać o tym myśleć...
Błagam pomóżcie choć troszkę, nawet nie w mojej sprawie, ale w sprawie brata... Czuję się bezradny... Nie wiem czy to dalej mam uznawać za "normalne, bo jest on dziwny" - Chciałbym, ale nie umiem się dalej oszukiwać.... Wiem, że to żałosne, ale tak bardzo chciałbym nie istnieć... Albo, żeby umrzeć i narodzić się jako ktoś inny i nie pamiętać tego życia...Ja już przestałem dawno we wszystko wierzyć, codziennie wegetuję nie wierzę w to, że może kiedyś mi się odmienić... Dawniej chociaż miałem chęć wyzdrowienia i chodziłem do psychologa, dużo czytałem itd... Teraz jestem wrakiem... Tak wgl Fajnie, że można tutaj się wygadać /// Wiem, że pewnie połowa z was się tak czuje, ale musiałem się wyżalić...
Największe zło jest ukryte w świętobliwych nadmiernie i w tych powściągliwych nadmiernie.
No bo ja kochałem Życie, ale się za bardzo rozpędziłem i je zgubiłem...
No bo ja kochałem Życie, ale się za bardzo rozpędziłem i je zgubiłem...
- monika98
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 245
- Rejestracja: 26 października 2014, o 14:26
Kryzys.... aż ciężko mi uwierzyć, że się w taki wpakowałam.... tak bo zrobiłam to sobie sama nawet nie chce mi się analizować jak się czuję bo co chwilę inaczej. Dawno nie miałam kryzysy to fakt były chwilowe pogorszenia ale różnica była taka, że nie zwracałam na nie uwagi. Teraz niestety jest inaczej pojawiają się lęki, w ogóle ja jestem inna nie jak Monika hmmm powiedzmy z przed roku nie czuję siły nie czuję nic a poddać się czy zaakceptować również mi trudno. Oczywiście już mam myśli, że dupa że cię cofnęłam bo idę w dół jak kamień Niby wiem co jest nie tak zawsze to samo u mnie w kryzysach to, że trwa dłużej a ja jestem niecierpliwa więc po którymś dniu pojawia się zniecierpliwienie... dół... wiem, że każdy nawet najgorszy kryzys w końcu mija każdy objaw również. Wiem, że poradziłam sobie milion razy więc teraz też tak będzie to cholerka czemu nie potrafię dać sobie tyle czasu ile potrzeba....
- elala73
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 439
- Rejestracja: 5 listopada 2014, o 09:44
rozumiem Twoje nastroje i stany , miałam podobne , chociaż mijały po jakimś czasie i mogłam odpocząć . Jeśli chodzi o Twojego brata , to niestety wizyta u specjalisty jest konieczna .aleks1723 pisze:Kur... Miałem się już nigdy więcej nie żalić na tym forum... Ale muszę to z siebie wyrzucić i w sumie jest od tego temat... Czuję się jak wrak człowieka.
Nie dość, że od ponad roku nerwica/depresja (klasyk) ostatnie miesiące bardziej w stronę depresji/płaczu/niechęci do życia itd... Okej idzie jakoś ścierpieć dzień... Ale dzisiejszy tak mi dał po dupie, że sami widzicie jest 3:30 a ja nie śpię... Klasycznie miałem myśli samob... i takie tam, zły nastrój, mdłości, płaczliwość... Ale siedziałem sobie przed kompem, a tu ryp... Ojciec mnie woła, żebym mu pomógł... Upadł na ziemię jak wychodził z ubikacji, dźwignąłem go do pokoju i położyłem w pozycji bocznej bo się cały blady zrobił, zadzwoniłem na pogotowie no i w sumie to go wypisali, wyniki będzie miał niedługo... W sumie to nawet mną nie drgnęło, ale widocznie podświadomie się przestraszyłem o jego życie. Jakby tego było mało, to podejrzewam, że u mojego Brata zaczynają się objawy shizofreniczne albo coś w tym stylu... Do dzisiaj myślałem, że to normalne u niego bo jest dziwny...
Ale to co mi dzisiaj powiedział mnie przestraszyło i błagam powiedzcie mi co mam robić... Bo on ogólnie jest taki, że wdaje mu się, że wszyscy gadają na jego temat... I dobra okej, z sąsiadami bym zrozumiał, bo mogą obgadywać i on to może słyszeć... Chociaż i tak mi się dywawało podejrzane.... Kupuje sprzęty ( dyktafon profesjonalny i noktowizor) Wiecie co dzisiaj mi powiedział? Bo on badania robił jakieś, to pojechał specjalnie do innego miasta, bo " w tym mieście go wszyscy znają i będą go obgadywać" Miasto 60k ludzi... Jednak to mnie jeszcze nie zaniepokoiło bo bywał on dziwny, ale zaniepokoiły mnie inne słowa... Powiedział mi w kłótni... ( Bo mu gadałem, że to nie możliwe), że on on wszystkim wie, że w sklepie się wszyscy zgadują i o równej godzinie cała wieś gasi światła i ogląda nasz dom ( jego)
Nie wiem co mam robić... Nie daję rady... Moja mama to mniej przeżywa, chociaż też przeżywa, ale ona na cierpi na nerwice/depresje... Ja nie mogę już wytrzymać, cały się trzęsę... Nerwica/Depresje przed tymi wydarzeniami była nie do wytrzymania, a teraz mam cały czas myśli samobójcze i ciągle mam ochotę do płaczu x1000... Nie mogę przestać o tym myśleć...
Błagam pomóżcie choć troszkę, nawet nie w mojej sprawie, ale w sprawie brata... Czuję się bezradny... Nie wiem czy to dalej mam uznawać za "normalne, bo jest on dziwny" - Chciałbym, ale nie umiem się dalej oszukiwać.... Wiem, że to żałosne, ale tak bardzo chciałbym nie istnieć... Albo, żeby umrzeć i narodzić się jako ktoś inny i nie pamiętać tego życia...Ja już przestałem dawno we wszystko wierzyć, codziennie wegetuję nie wierzę w to, że może kiedyś mi się odmienić... Dawniej chociaż miałem chęć wyzdrowienia i chodziłem do psychologa, dużo czytałem itd... Teraz jestem wrakiem... Tak wgl Fajnie, że można tutaj się wygadać /// Wiem, że pewnie połowa z was się tak czuje, ale musiałem się wyżalić...
To co mi pomagało chociaż trochę , to zmiana otoczenia . Mimo ,że masz pewnie mdłości na myśl o jakimś wyjściu i czegoś zrobieniu , to zmuś się do tego. Nawet 5 minutowe ćwiczenie jest dobre .
Trzymaj się
- minimoris
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 50
- Rejestracja: 1 listopada 2016, o 09:48
Ja też muszę poszlochać. Gdy początkowo przełamywałem lęk przestrzeni to dwa razy wsiadłem z nerwów nie do tego autobusu, co trzeba, przez co zrobiłem sobie wtręt/ negatywny imprint i wczoraj, gdy podróżowałem autobusami imprint uaktywnił się. Miałem lęk pt. "a co jeśli miałem omamy wzrokowe, pomyliłem się i to zupełnie inny numer autobusu, o czym przekonam się się dopiero, gdy zatrzyma się w czarnym lesie z baba jagą"?
(-.(-.(-.(-.(-.(-.(-.-).-).-).-).-).-).-)
chińska mafia patrzy
chińska mafia patrzy
- kogelmogel
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 158
- Rejestracja: 29 grudnia 2016, o 18:13
Okej posypałem się. Wczoraj dzień zaczął się dołem. Potem było chwilę okej. Od kilku dni skarżę się na problemy z koncentracją (robienie literówek, błędów, przejęzyczenia), wydaje mi się, że jak chodzę po mieszkaniu, to się obijam o wszystko. zapominam, żeby wziąć portfel, mylę kubki. To wszystko brzmi absurdalnie, ale każda taka rzecz mnie wkręca.
po południu zaczęły się naprzemiennie wkręty na paranoję, schizę (ale nie za mocne) i na stwardnienie rozsiane - na to już w ogóle. Cały dzień prawie spędziłem tu na forum, w necie, chyba się też przeciążyłem czytaniem materiałów, postów. Naczytałem się o stwardnieniu i boreliozie, trudnej diagnostyce itd...
Do stwardnienia WSZYSTKIE TE OBJAWY SIĘ ZGADZAJĄ: nerwica, brak koncentracji, niby brak rownowagi (ale czy to brak rownowagi?), wkrecam sobie ze jak czwsto teraz biegam na siku to stwardnienie, ciagle sie koncentruje jak cos robie, czy dobrze zlapie talerz, kubek, czy sie nie obije - moze to stad? Sam nakrecam dekoncentracje.
Kminie - dlaczego dostalem nerwicy? Mialem jeden atak paniki mega mocny po wzieciu jakiejs substancji na poczatku listopada i mialem prze pierwsze dwa trzy tygodnie spokoj. dopiero potem narastał lęk czy cos mi sie nie stalo z organizmem - najpierw bole watroby, badania, wszystko okej, potem zawroy lowy, strach przed uszkodzeniem mozgu pod koniec listopada, potem czytanie o stwardnieniu, potem kolejny atak paniki na ulicy, mega ciezki, chcialem biec do szpitala i wtedy z pomoca bliskich do internisty na dyzur nocny - hydro, ekg, wstepna diagnoza zaburzen lekowych i zalecenia: do psychiatry, na terapie. No i od tego czasu mocna nerwica. Diagnoza u psychiatry: zespol leku napadowego.
Ale CIAGLE mysle ze to objaw stwardnienia, chce zrobic tomograf, ale sie boje. Albo mysle ze to nerwica i pojscie na badanie to jej karmienie. Z drugiej strony nie wiedzac, sie nakrecam. Z trzeciej strony podobno stwardnienia (czy boreliozy) nie da sie wykryc jednym badaniem. Tak, poczytalem googla i sie juz masakrycznie wkrecilem.
Dzisiaj spalem 12 h (to pewnie po wzieciu 30mg hydro wczoraj - normalnie jej nie biore). I od rana skanowanie, rownowaga czy jest, czy nie ma? Nawet piszac tego posta kazdy blad/literowka ktora zrobilem, wywołuje lęk.
Ja wkrecam sobie rozne choroby, ale najczesciej te z mozgiem, stwardnienie itp.
Mialem ze tak nigdy nie bede tu pisac, ale co tam: BLAGAM: niech ktos sie odniesie do tych objawow. czy ktos sobie wkrecal to stwardnienie?
Bylem u neurologa w grudniu, przed ostateczna psychiatryczna diagnoza nerwicy, neurolog tylko zrobila rutynowe badanie w gabinecie - dotykanie konczyn. I stwierdzila brak problemow neuro. Ale ona tez od razu wiedziala, ze mam wstepnie diagnozowana nerwice i boje sie ze olala, bo to. badanie bylo powierzchowne, zaden rezonans, czy tomografia.
Myslalem zeby raz na zawsze wykluczyc problemy organiczne z mozgiem i pojsc na tomografie, ale od wczoraj po przeczytaniu info o trudnej diagnostyce, to sie spialem, ze to i tak mnie nie uspokoi.
Jedna wielka MATNIA
po południu zaczęły się naprzemiennie wkręty na paranoję, schizę (ale nie za mocne) i na stwardnienie rozsiane - na to już w ogóle. Cały dzień prawie spędziłem tu na forum, w necie, chyba się też przeciążyłem czytaniem materiałów, postów. Naczytałem się o stwardnieniu i boreliozie, trudnej diagnostyce itd...
Do stwardnienia WSZYSTKIE TE OBJAWY SIĘ ZGADZAJĄ: nerwica, brak koncentracji, niby brak rownowagi (ale czy to brak rownowagi?), wkrecam sobie ze jak czwsto teraz biegam na siku to stwardnienie, ciagle sie koncentruje jak cos robie, czy dobrze zlapie talerz, kubek, czy sie nie obije - moze to stad? Sam nakrecam dekoncentracje.
Kminie - dlaczego dostalem nerwicy? Mialem jeden atak paniki mega mocny po wzieciu jakiejs substancji na poczatku listopada i mialem prze pierwsze dwa trzy tygodnie spokoj. dopiero potem narastał lęk czy cos mi sie nie stalo z organizmem - najpierw bole watroby, badania, wszystko okej, potem zawroy lowy, strach przed uszkodzeniem mozgu pod koniec listopada, potem czytanie o stwardnieniu, potem kolejny atak paniki na ulicy, mega ciezki, chcialem biec do szpitala i wtedy z pomoca bliskich do internisty na dyzur nocny - hydro, ekg, wstepna diagnoza zaburzen lekowych i zalecenia: do psychiatry, na terapie. No i od tego czasu mocna nerwica. Diagnoza u psychiatry: zespol leku napadowego.
Ale CIAGLE mysle ze to objaw stwardnienia, chce zrobic tomograf, ale sie boje. Albo mysle ze to nerwica i pojscie na badanie to jej karmienie. Z drugiej strony nie wiedzac, sie nakrecam. Z trzeciej strony podobno stwardnienia (czy boreliozy) nie da sie wykryc jednym badaniem. Tak, poczytalem googla i sie juz masakrycznie wkrecilem.
Dzisiaj spalem 12 h (to pewnie po wzieciu 30mg hydro wczoraj - normalnie jej nie biore). I od rana skanowanie, rownowaga czy jest, czy nie ma? Nawet piszac tego posta kazdy blad/literowka ktora zrobilem, wywołuje lęk.
Ja wkrecam sobie rozne choroby, ale najczesciej te z mozgiem, stwardnienie itp.
Mialem ze tak nigdy nie bede tu pisac, ale co tam: BLAGAM: niech ktos sie odniesie do tych objawow. czy ktos sobie wkrecal to stwardnienie?
Bylem u neurologa w grudniu, przed ostateczna psychiatryczna diagnoza nerwicy, neurolog tylko zrobila rutynowe badanie w gabinecie - dotykanie konczyn. I stwierdzila brak problemow neuro. Ale ona tez od razu wiedziala, ze mam wstepnie diagnozowana nerwice i boje sie ze olala, bo to. badanie bylo powierzchowne, zaden rezonans, czy tomografia.
Myslalem zeby raz na zawsze wykluczyc problemy organiczne z mozgiem i pojsc na tomografie, ale od wczoraj po przeczytaniu info o trudnej diagnostyce, to sie spialem, ze to i tak mnie nie uspokoi.
Jedna wielka MATNIA
Walczę i się nie poddaję, bo za długo uciekałem!
- Szembek
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 83
- Rejestracja: 4 stycznia 2017, o 21:20
Faktycznie sporo tych wątpliwości co do stanu zdrowia różnych części ciała i dużo badań / wizyt u lekarzy.
Jakby nie patrzeć dostałeś już tyle lekarskich potwierdzeń, że z organizmem jest w porządku, że masz bardzo, ale to bardzo solidne podstawy do przyjęcia za pewnik, że to "tylko" nerwica.
A bez uświadomienia sobie tego i pogodzenia się z tym faktem dalej ani rusz. To znaczy można zapewne robić różne działania w ramach odburzania, ale umysł "zainfekowany" myślami o rzekomych chorobach nie wyjdzie z tego na stałe, to będą tylko poprawy czasowe.
Jakby nie patrzeć dostałeś już tyle lekarskich potwierdzeń, że z organizmem jest w porządku, że masz bardzo, ale to bardzo solidne podstawy do przyjęcia za pewnik, że to "tylko" nerwica.
A bez uświadomienia sobie tego i pogodzenia się z tym faktem dalej ani rusz. To znaczy można zapewne robić różne działania w ramach odburzania, ale umysł "zainfekowany" myślami o rzekomych chorobach nie wyjdzie z tego na stałe, to będą tylko poprawy czasowe.
- kogelmogel
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 158
- Rejestracja: 29 grudnia 2016, o 18:13
Szembek, ale piszesz ze nie wyjde juz z nerwicy czy chodzi Ci o rozne badania, ktore bym ciagle powtarzal i dawalby ulge tylko na chwile?
Walczę i się nie poddaję, bo za długo uciekałem!
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 37
- Rejestracja: 7 października 2016, o 13:24
Hej ja co prawda nie miałam takich problemów jak ty,ale cholernie bolały mnie nogi , codziennie,bolie był wielki ale uciążliwy ,wy dałam się do neurologa ,badanie było szybkie ,prosze przejść po liftingu i prostej ,dokonać palcem czubka nosa i takie tam ,pani doktor stwierdziła że to na tle nerwowym dostałam 3 recepty suplementów, oczywiście żadnej nie wykupilam .Czasami jeszcze odczuwam pewien dyskomfort,ale wbiłam sobie do mojej łepetynki że to nie jest piwa,na choroba i jest o niebo lepiej,cociaz bylo ciężko.W moim przypadku jeżeli zaczynam olewać kolejne dolegliwości ,one po jakimś czasie mijają,i to umacnia mnie w przekonaniu że to jest wlasnie nerwica .
- b00s123
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 362
- Rejestracja: 5 października 2014, o 20:45
aleks spróbuj znaleźć jakieś zajęcie sobie chociaż na chwilę zmienić otoczenie , może siłownia albo coś na kompie pograj , co do brata to faktycznie nie jest normalne najlepiej to namówić go na wizytę u psychiatry bo to nie są zwykle objawy czegoś tam ...
"Wola psychiki daje wyniki"
-
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 35
- Rejestracja: 18 października 2016, o 11:25
kogelmogel
Masz solidne podstawy żeby uwierzyć że to tylko Nerwica. A to wszystko to nic innego jak ciągła analiza. Mówisz że badanie było na odpierdziel, że niedokładne, widzisz poszedłeś przebadałeś się, a nadal masz jakieś ale bo tak to działa. Zawsze będzie coś, jak się skończą badania na SM to przerzuci się na jakąś inną chorobę i od nowa się zacznie. Więc zaakceptuj że to przez zaburzenie i ignoruj pomimo obaw
Masz solidne podstawy żeby uwierzyć że to tylko Nerwica. A to wszystko to nic innego jak ciągła analiza. Mówisz że badanie było na odpierdziel, że niedokładne, widzisz poszedłeś przebadałeś się, a nadal masz jakieś ale bo tak to działa. Zawsze będzie coś, jak się skończą badania na SM to przerzuci się na jakąś inną chorobę i od nowa się zacznie. Więc zaakceptuj że to przez zaburzenie i ignoruj pomimo obaw
"Pokochanie siebie jest początkiem romansu trwającego całe życie"
"Przyjdzie taka chwila, gdy stwierdzisz, że wszystko się skończyło. To właśnie będzie początek". Louis L'Amour
"Nauczyłem się, że sukces powinien być mierzony nie tyle pozycją, jaką się osiągnęło w życiu, ile przeszkodami, jakie się pokonało w dążeniu do sukcesu". Booker T. Washington
"Przyjdzie taka chwila, gdy stwierdzisz, że wszystko się skończyło. To właśnie będzie początek". Louis L'Amour
"Nauczyłem się, że sukces powinien być mierzony nie tyle pozycją, jaką się osiągnęło w życiu, ile przeszkodami, jakie się pokonało w dążeniu do sukcesu". Booker T. Washington
- Szembek
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 83
- Rejestracja: 4 stycznia 2017, o 21:20
W zasadzie o jednym i drugim piszę. Bo jeśli badania przynoszą Ci ulgę tylko na chwilę, a tym samym przynoszą czasową ulgę w nerwicy, to znajdujesz się w błędnym kole, z którego musisz wyjść.kogelmogel pisze:Szembek, ale piszesz ze nie wyjde juz z nerwicy czy chodzi Ci o rozne badania, ktore bym ciagle powtarzal i dawalby ulge tylko na chwile?
Oczywiście, że wybrniesz z nerwicy, jeśli tylko na początku za pewnik przyjmiesz, że wszelkie objawy z organizmu nie są spowodowane chorobami (na co masz racjonalne potwierdzenie od lekarzy i z wyników badań), a nerwicą właśnie. To jest jedna z tych kluczowych rzeczy, warunków koniecznych na starcie prawdziwego odburzania lub mówiąc inaczej niezbędnych do jego faktycznego rozpoczęcia.
Ja przeszedłem ten etap i od kilku miesięcy, kiedy tylko pojawiają się dolegliwości somatyczne, w ogóle nie przyjmuje do wiadomości, że ich powód może być inny niż nerwicowe. Wtedy zaczynam bardziej myśleć, co wywołało napięcia organizmu, a konkretnie jakie lęki, myśli, które te napięcia powodują. To też akurat nie jest do końca dobrze, bo jednak zajmuje się nimi, a lepiej byłoby je ignorować czy chociażby jak najmniej myśleć.
A zaprawdę powiadam Ci, że miałem podobnie, to znaczy nie szedłem tak daleko że częste wizyty u lekarzy czy badania specjalistyczne, ale wsłuchiwałem się za mocno w odgłosy z własnego ciała i potem szukałem niby racjonalnych wytłumaczeń dlaczego tak jest. To było skanowanie ciała prawie non stop. Gorszym dla mnie było to, że intensywnie uprawiam sport. Więc na przykład w trakcie biegania zabolało w stopie, kolanie, biodrze i nie wiadomo gdzie jeszcze, więc po powrocie do domu było czytanie o urazach i oczywiście nakręcanie się. W rzeczywistości i owszem kilka przypadłości było prawdziwych, bo brak rozciągania czy nadmierne przeciążenia swoje zrobiły - jakieś naciągnięcia ścięgien czy naderwania mięśni, ale to się miało prawo zdarzyć. Tyle że ja nadawałem temu za duże znaczenie, to mi zaśmiecało umysł non stop i rodziło niepotrzebne obawy czy stresy.
Dlatego wracając do Twojego przypadku - Ty masz naprawdę sporo rzetelnych, konkretnych, namacalnych, potwierdzonych empirycznie czyli naukowo dowodów (dowodów a nie domysłów!), że z organizmem jest w porządku, a więc nie jesteś chory na te choroby, które na siłę próbujesz diagnozować.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 464
- Rejestracja: 12 czerwca 2016, o 19:22
Miałam dzisiaj atak paniki w pracy, bo myśli waliły we mnie jak nic. I mówię w końcu kur ... niech płyną. Porzuca kontrolę. Czy są czy nie. Taka myslówa, że szok. I mówię nie! Nie uciekam! Nie chce tak żyć! Nie chcę tego kontrolować! Mam zemdlec to proszę! I minął .... myślałam, że to koniec
-- 14 stycznia 2017, o 00:59 --
Chodziłam na miękkich nogach i myślałam, że zemdleje. I te pytania - czemu. Ech. Męczy ten stan ... w końcu się wylaczylam, bo analiza pogarsza wszystko ... żeby ta wyjebka trwała długo ... ;/ no ale Victor ostrzegał, że tam stan niełatwo się poddaje ... być szczęśliwym mimo objawów ... jak wy TO rozumiecie?
-- 14 stycznia 2017, o 00:59 --
Chodziłam na miękkich nogach i myślałam, że zemdleje. I te pytania - czemu. Ech. Męczy ten stan ... w końcu się wylaczylam, bo analiza pogarsza wszystko ... żeby ta wyjebka trwała długo ... ;/ no ale Victor ostrzegał, że tam stan niełatwo się poddaje ... być szczęśliwym mimo objawów ... jak wy TO rozumiecie?
Zapominanie to akt mimowolny. Im bardziej chcesz coś porzucić tym bardziej cię to ściga.
William Jonas Barkley
William Jonas Barkley
- kogelmogel
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 158
- Rejestracja: 29 grudnia 2016, o 18:13
Mamcia i Szembek BARDZO DZIEKUJE za budujace slowa
Walczę i się nie poddaję, bo za długo uciekałem!
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 989
- Rejestracja: 13 listopada 2016, o 11:28
Nie daje już rady.... Od kilku dni jestem jak by w jakimś transie, odrealnienie chyba osiągnęło maximum, koncentracja na takim poziomie że nie pamiętam co było minute temu tak ciężko uwierzyć że to wszystko tylko nerwica.. Izoluje się od wszystkich nawet najbliższych tak bardzo mnie to pogrąża wdrożylem nowy lek, nie wiem jak będzie, cały czas boję się że to początek zwariowania doradzcie coś pomóżcie @((
Per aspara ad astra
- katarzynka
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 2938
- Rejestracja: 20 czerwca 2016, o 20:04
Klasyczne objawy nerwicy, nie zwariowałeś, spokojnie. Zapewniam Cię, że tok myślenia zwarty i logiczny
Jaki lek wdrożyłeś?
Jaki lek wdrożyłeś?
jeśli życie sprawia, że nie możesz ustać, uklęknij.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.
nie mów Bogu, że masz wielki problem. powiedz swojemu problemowi, że masz wielkiego Boga.