Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Słabszy dzień? Kryzys? Ogólne pytanie? Wyżal się swobodnie.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 38
- Rejestracja: 14 listopada 2013, o 19:24
Kasia1977 dziękuję. Dziś udało mi się wstać z wyra. Nawet coś zjeść a serię odruchow wymiotnych były jakby rzadsze. Wiem jednak jak daleko jestem od normalności, od ludzi dookoła. Chciałem się też zmusić do wyjścia, chociażby na 10 min. Nie dałem rady. Kilkanaście lat temu z tego wyszedłem. Teraz 3 lata i nie mogę. Wierzę z naiwnością dziecka, że to w końcu przejdzie. Gdyby miało tak zostać - nie chce żyć juz ani jednego dnia.
- elala73
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 439
- Rejestracja: 5 listopada 2014, o 09:44
nevermind pisze:Kasia1977 dziękuję. Dziś udało mi się wstać z wyra. Nawet coś zjeść a serię odruchow wymiotnych były jakby rzadsze. Wiem jednak jak daleko jestem od normalności, od ludzi dookoła. Chciałem się też zmusić do wyjścia, chociażby na 10 min. Nie dałem rady. Kilkanaście lat temu z tego wyszedłem. Teraz 3 lata i nie mogę. Wierzę z naiwnością dziecka, że to w końcu przejdzie. Gdyby miało tak zostać - nie chce żyć juz ani jednego dnia.
nevermind myślę o Tobie i trzymam kciuki.
Kochani proszę Was o kilka słów otuchy . Wczoraj dowiedziałam się ,że mój tata miał udar . Dzisiaj czuję się fatalnie .Nie wiem ,czy to depresja ,czy zaburzenia lękowe , chociaż po tych wszystkich nagraniach powinnam wiedzieć , że to jeden grom . Biegunka i ciarki na głowie i ten nastrój .....
Byłam wczoraj w szpitalu na oddziale neurologii u taty .Stan ciężki niestabilny . Wracając nie mogłam znaleźć wyjścia ze szpitala . Błąkałam się po nim aż dotarłam na oddziały psychiatryczne , co mnie jeszcze bardziej dobiło. I jak wróce do domu z tą biegunką . Chyba tylko w pociągowej toalecie .
- Olalala
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1858
- Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36
Bardzo mi przykro z powodu Twojego taty. Trzymaj się dzielnie, bo to ciężki czas dla Ciebie.elala73 pisze:nevermind pisze:Kasia1977 dziękuję. Dziś udało mi się wstać z wyra. Nawet coś zjeść a serię odruchow wymiotnych były jakby rzadsze. Wiem jednak jak daleko jestem od normalności, od ludzi dookoła. Chciałem się też zmusić do wyjścia, chociażby na 10 min. Nie dałem rady. Kilkanaście lat temu z tego wyszedłem. Teraz 3 lata i nie mogę. Wierzę z naiwnością dziecka, że to w końcu przejdzie. Gdyby miało tak zostać - nie chce żyć juz ani jednego dnia.
nevermind myślę o Tobie i trzymam kciuki.
Kochani proszę Was o kilka słów otuchy . Wczoraj dowiedziałam się ,że mój tata miał udar . Dzisiaj czuję się fatalnie .Nie wiem ,czy to depresja ,czy zaburzenia lękowe , chociaż po tych wszystkich nagraniach powinnam wiedzieć , że to jeden grom . Biegunka i ciarki na głowie i ten nastrój .....
Byłam wczoraj w szpitalu na oddziale neurologii u taty .Stan ciężki niestabilny . Wracając nie mogłam znaleźć wyjścia ze szpitala . Błąkałam się po nim aż dotarłam na oddziały psychiatryczne , co mnie jeszcze bardziej dobiło. I jak wróce do domu z tą biegunką . Chyba tylko w pociągowej toalecie .
- Hope77
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 23
- Rejestracja: 1 lutego 2016, o 20:13
elala73 pisze:nevermind pisze:Kasia1977 dziękuję. Dziś udało mi się wstać z wyra. Nawet coś zjeść a serię odruchow wymiotnych były jakby rzadsze. Wiem jednak jak daleko jestem od normalności, od ludzi dookoła. Chciałem się też zmusić do wyjścia, chociażby na 10 min. Nie dałem rady. Kilkanaście lat temu z tego wyszedłem. Teraz 3 lata i nie mogę. Wierzę z naiwnością dziecka, że to w końcu przejdzie. Gdyby miało tak zostać - nie chce żyć juz ani jednego dnia.
nevermind myślę o Tobie i trzymam kciuki.
Kochani proszę Was o kilka słów otuchy . Wczoraj dowiedziałam się ,że mój tata miał udar . Dzisiaj czuję się fatalnie .Nie wiem ,czy to depresja ,czy zaburzenia lękowe , chociaż po tych wszystkich nagraniach powinnam wiedzieć , że to jeden grom . Biegunka i ciarki na głowie i ten nastrój .....
Byłam wczoraj w szpitalu na oddziale neurologii u taty .Stan ciężki niestabilny . Wracając nie mogłam znaleźć wyjścia ze szpitala . Błąkałam się po nim aż dotarłam na oddziały psychiatryczne , co mnie jeszcze bardziej dobiło. I jak wróce do domu z tą biegunką . Chyba tylko w pociągowej toalecie .
W nerwicy na wydarzenia stresowe reagujemy mocniej, myślę, że to reakcja na tą sytuację. Mam nadzieję, że będzie dobrze, trzymaj się

- Kasia1977
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 250
- Rejestracja: 31 stycznia 2016, o 09:31
Nevermind wszystko Ci przejdzie, nie ma innej opcji, ale jak sam zapewne wiesz nie trwa to jeden dzień. Jak długo nie wychodzisz z domu?
-- 11 lutego 2016, o 21:22 --
Elala strasznie mi przykro z powodu Twojego Taty....Trzymam za ciebie bardzo mocno kciuki i jestem z Tobą całym sercem
-- 11 lutego 2016, o 21:22 --
Elala strasznie mi przykro z powodu Twojego Taty....Trzymam za ciebie bardzo mocno kciuki i jestem z Tobą całym sercem
Bo jak nie my to kto ????????
- fleuri
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 59
- Rejestracja: 15 sierpnia 2014, o 16:53
Witam!
Chciałabym zadać Wam pytanie natury filozoficznej. Pogrzebałam trochę na forum i nie udało mi się znaleźć posta poruszającego temat cherofobii, czyli strachu przed byciem szczęśliwym z obawy o to, że coś się stanie w najbliższym czasie, aby została zachowana tzw. "równowaga". Ten lęk niekiedy mi towarzyszy, a zwłaszcza, gdy stanie się coś super w moim życiu i niedługo potem, jak na złość, przychodzi coś równie ważnego, ale negatywnego. Żeby to lepiej zobrazować, pozwolę sobie podać przykład z własnego doświadczenia: w dniu, w którym dowiedziałam się o tym, że zostałam przyjęta na wymarzoną wymianę studencką, miały miejsce ataki w Paryżu (mieszkam na co dzień we Francji) i możecie sobie chyba wyobrazić, jaki to miało na mnie, nerwicowca jeszcze nieodburzonego, wpływ. Albo np. kiedyś, dzień przed wyjazdem w moje ulubione miejsce na wakacje, zdechł mój ukochany zwierzak. Takich sytuacji jeszcze było kilka/naście. I przez to nie raz powstrzymuję się od zbytniego cieszenia się fajnymi wydarzeniami i wyczekuję w strachu na coś w zamian, jakieś wydarzenie negatywne. Co o tym sądzicie? Pozdrawiam
Chciałabym zadać Wam pytanie natury filozoficznej. Pogrzebałam trochę na forum i nie udało mi się znaleźć posta poruszającego temat cherofobii, czyli strachu przed byciem szczęśliwym z obawy o to, że coś się stanie w najbliższym czasie, aby została zachowana tzw. "równowaga". Ten lęk niekiedy mi towarzyszy, a zwłaszcza, gdy stanie się coś super w moim życiu i niedługo potem, jak na złość, przychodzi coś równie ważnego, ale negatywnego. Żeby to lepiej zobrazować, pozwolę sobie podać przykład z własnego doświadczenia: w dniu, w którym dowiedziałam się o tym, że zostałam przyjęta na wymarzoną wymianę studencką, miały miejsce ataki w Paryżu (mieszkam na co dzień we Francji) i możecie sobie chyba wyobrazić, jaki to miało na mnie, nerwicowca jeszcze nieodburzonego, wpływ. Albo np. kiedyś, dzień przed wyjazdem w moje ulubione miejsce na wakacje, zdechł mój ukochany zwierzak. Takich sytuacji jeszcze było kilka/naście. I przez to nie raz powstrzymuję się od zbytniego cieszenia się fajnymi wydarzeniami i wyczekuję w strachu na coś w zamian, jakieś wydarzenie negatywne. Co o tym sądzicie? Pozdrawiam

- Kasia1977
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 250
- Rejestracja: 31 stycznia 2016, o 09:31
Super, że to poruszyłaś. Jak mam podobnie. Boję się cieszyć dobrym samopoczuciem bo przecież na pewno to nie na długo, więc czasem wolę cierpieć niż cieszyć się życiem. Ciekawa jestem czy na cherofobię chorują głownie nerwicowcy.
Bo jak nie my to kto ????????
-
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 502
- Rejestracja: 3 grudnia 2015, o 19:44
fleuri,
dokładnie, to jest chyba mój główny problem ostatnio
z resztą od zawsze się bałam, że jak wydarzy się coś radosnego w moim życiu to na pewno nie na długo, ale życie nie jest idealne i trzeba umieć się cieszyć tymi dobrymi chwilami mimo wszystko 
dokładnie, to jest chyba mój główny problem ostatnio


,,W psychologii jest takie pojęcie „błysk” to jest moment kiedy człowiekowi w głowie się wszystko zmienia, kiedy nagle dociera do niego coś co było oczywiste od lat, ale teraz nabrało innego wymiaru."
— Jacek Walkiewicz / psycholog
Być może wszystko jest w porządku, ale trudno w to uwierzyć
Potykając się można zajść daleko, nie można tylko upaść i nie podnieść się
— Jacek Walkiewicz / psycholog
Być może wszystko jest w porządku, ale trudno w to uwierzyć

Potykając się można zajść daleko, nie można tylko upaść i nie podnieść się
- fleuri
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 59
- Rejestracja: 15 sierpnia 2014, o 16:53
Kasiu, moja imienniczko
, dzięki za odpowiedź!
Myślę, że i niezaburzonemu przyjdzie do głowy jakaś taka myśl, jeśli w krótkim czasie będą miały miejsce dwa wydarzenia wywołujące skrajnie różne emocje. Ale jak wiadomo, my nerwicowcy kochamy nadmiernie analizować
Zastanawiałam się, jakie rady można dać osobom z cherofobią. Nikt przecież nie może nam dać gwarancji, że coś niemiłego się nie stanie i nie powie nam, że szczęście trwa wiecznie.
justi, dziękuję Tobie również za odpowiedź
Masz rację, życie usłane różami nigdy nie było i nie będzie, i trzeba to przyjąć na klatę.
Problem w cherofobii jest taki, że jak zdarzy się coś strasznie fajnego i poziom szczęścia jest niesamowicie wysoki, to przychodzi obawa, że musi stać się coś bardzo dobijającego, o podobnej mocy, żeby ten poziom szczęścia zneutralizować. Brakuje mi pomysłów na jakieś fajne podejście do tej fobii.

Myślę, że i niezaburzonemu przyjdzie do głowy jakaś taka myśl, jeśli w krótkim czasie będą miały miejsce dwa wydarzenia wywołujące skrajnie różne emocje. Ale jak wiadomo, my nerwicowcy kochamy nadmiernie analizować

justi, dziękuję Tobie również za odpowiedź

Problem w cherofobii jest taki, że jak zdarzy się coś strasznie fajnego i poziom szczęścia jest niesamowicie wysoki, to przychodzi obawa, że musi stać się coś bardzo dobijającego, o podobnej mocy, żeby ten poziom szczęścia zneutralizować. Brakuje mi pomysłów na jakieś fajne podejście do tej fobii.
- Hope77
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 23
- Rejestracja: 1 lutego 2016, o 20:13
A ja Wam powiem, że właśnie nerwica nauczyła mnie cieszyć się kiedy jest dobrze. Gorszy moment prawdopodobnie przyjdzie (zresztą w życiu tak jest, raz lepiej, raz gorzej) więc cieszę się, kiedy mam lepszy nastrój.Staram się nie popaść w euforię, że jest tak super, ale doceniać kiedy jest lepiej, bo wydaje mi się, że później tych momentów, kiedy zauważę, poprawę będzie coraz więcej.Kasia1977 pisze:Super, że to poruszyłaś. Jak mam podobnie. Boję się cieszyć dobrym samopoczuciem bo przecież na pewno to nie na długo, więc czasem wolę cierpieć niż cieszyć się życiem. Ciekawa jestem czy na cherofobię chorują głownie nerwicowcy.
- elala73
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 439
- Rejestracja: 5 listopada 2014, o 09:44
dziękuję za słowa otuchy , pomogło .
Strach przed szczęściem , radosnymi wydarzeniami też miewam , ale wydaje mi się ,że powód jest inny niż ten , który podajecie . Ja źle znoszę każdą zmianę , nawet ta która wiąże się ze szczęściem np . urodzenie dziecka .
Strach przed szczęściem , radosnymi wydarzeniami też miewam , ale wydaje mi się ,że powód jest inny niż ten , który podajecie . Ja źle znoszę każdą zmianę , nawet ta która wiąże się ze szczęściem np . urodzenie dziecka .
- Kasia1977
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 250
- Rejestracja: 31 stycznia 2016, o 09:31
Do mnie coraz częściej dociera, że ten strach przed szczęściem to kolejny objaw nerwicy. Jak żyję "normalnie", bez objawów, bo takie miesiące też mi się zdarzają wtedy nie analizuję szczęścia czy ono jest duże czy małe i czy za chwilę będę musiała za nie zapłacić spadkiem nastroju czy spadnie mi na głowę cegłówka:-) natomiast w lękach bałam się każdej szczęśliwej sekundy bo przecież zaraz miało znów nadejść to ..........!!!!! A przecież nic nie trwa wiecznie, lęki również....
-- 12 lutego 2016, o 18:30 --
To po prostu tak działa. Teraz aktualnie cieszę się każdą minutą bo udało mi się przepędzić ten okropny stan własną dyscypliną i nie zastanawiam się kiedy to wróci.A nawet jeśli chce to niech wraca, nie boję się!!!!!
-- 12 lutego 2016, o 18:30 --
To po prostu tak działa. Teraz aktualnie cieszę się każdą minutą bo udało mi się przepędzić ten okropny stan własną dyscypliną i nie zastanawiam się kiedy to wróci.A nawet jeśli chce to niech wraca, nie boję się!!!!!
Bo jak nie my to kto ????????
- elala73
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 439
- Rejestracja: 5 listopada 2014, o 09:44
Ja czasami nie mogę się nadziwić ,że taki straszny stan można przepędzić , albo zminimalizować czymś tak prostym , jak zajrzenie tutaj na forum .Niestety w drugą stronę też to działa i zdarza się ,że krótki post potrafi wywołać u mnie silny lęk.
- fleuri
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 59
- Rejestracja: 15 sierpnia 2014, o 16:53
Świetnie powiedziane, Kasiu, nic nie trwa wiecznie, a lęki na szczęście też podlegają tej zasadzie
Zgodzę się też jak najbardziej ze stwierdzeniem, że to jest głównie nerwicowe. Jak miałam półtora roku spokoju, bez objawów, to nie jestem w stanie sobie na tę chwilę przypomnieć, żebym pomyślała któregoś dnia w taki katastroficzny sposób, że coś na pewno się zaraz stanie, bo się za bardzo cieszę.
Ale zgadzam się także z elala (zgaduję, że z Elą
), że wystarczy jeden bodziec, który trafi na podatny grunt, bo może akurat mamy zły dzień itp. i przy nieodpowiednim podejściu, następuje nawrót.
Wiecie, to jest takie głupie myślenie, typu: "Po co ćwiczysz i chcesz schudnąć, przecież to nie będzie ważne, jeżeli zachorujesz", "Chcesz już zacząć akceptować nerwicę, a może to się jednak zmieni w coś innego, gorszego?". Nawet takie szczególiki: "I po co mi ta nowa bransoletka, skoro mogę za dwa dni zginąć". Takie dołowanie się jest paskudne.

Ale zgadzam się także z elala (zgaduję, że z Elą

Wiecie, to jest takie głupie myślenie, typu: "Po co ćwiczysz i chcesz schudnąć, przecież to nie będzie ważne, jeżeli zachorujesz", "Chcesz już zacząć akceptować nerwicę, a może to się jednak zmieni w coś innego, gorszego?". Nawet takie szczególiki: "I po co mi ta nowa bransoletka, skoro mogę za dwa dni zginąć". Takie dołowanie się jest paskudne.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 203
- Rejestracja: 7 grudnia 2014, o 23:15
Witam Was
Sluchajcie przechodze ciezki okres .. Od zerwania z byla minely 4 tyg a ja ciagle nie moge sie pozbierac. Pytam kolegow co u niej itp ..Zero kontakti od 3 tyg. Czasem mam dobre dni ale o wiele czesciej gorsze. Teraz na dodatek mam jeszcze natrety i wrecz panicznie sie boje ze natretg samobojcze w polaczeniu z depresyjnym stanem po rozstaniu i wgl ze ciezko mi teraz ze sobie cos zrobie .... Bardzo sie boje tego ze nie minie mi to uczucie do nuej. Nie potrafie raz a pozadnie zamknac tego rozdzialu ciagle ja kocham i jest meeega ciezko ;(((( ....
Kochani pomozcie cos doradzcie ... W temacie nerwicy ale tez jakies wskazowki jak sobie ulzyc zeby bylo latwiej zapomniec ...
Sluchajcie przechodze ciezki okres .. Od zerwania z byla minely 4 tyg a ja ciagle nie moge sie pozbierac. Pytam kolegow co u niej itp ..Zero kontakti od 3 tyg. Czasem mam dobre dni ale o wiele czesciej gorsze. Teraz na dodatek mam jeszcze natrety i wrecz panicznie sie boje ze natretg samobojcze w polaczeniu z depresyjnym stanem po rozstaniu i wgl ze ciezko mi teraz ze sobie cos zrobie .... Bardzo sie boje tego ze nie minie mi to uczucie do nuej. Nie potrafie raz a pozadnie zamknac tego rozdzialu ciagle ja kocham i jest meeega ciezko ;(((( ....
Kochani pomozcie cos doradzcie ... W temacie nerwicy ale tez jakies wskazowki jak sobie ulzyc zeby bylo latwiej zapomniec ...