Krzysiek95 pisze: ↑17 lipca 2020, o 21:21
Cześć,
Chciałbym się od razu ze wszystkimi przywitać, przeglądałem forum wcześniej, lecz postanowiłem założyć konto, żeby poprosić o pomoc.
Zastanawiałem się w jakim dziale, temacie post i przywitanie umieścić, postanowiłem już tu.
Od 3 lat mam problem z zaburzeniem lękowym (dochodziły do tego w międzyczasie jakieś epizody depresyjne, ale udawało mi się je porozwiązywać).
Mam 24 lata, jestem mężczyzną. W przeszłości nie wykazywałem tak silnych objawów zaburzeń, a gdy jakieś się pojawiały (ciągłe niepewności, lęki itp.) to radziłem sobie z nimi.
Jeżeli chodzi o moją rodzinę to wśród w zasadzie wszystkich członków widać zachowania w raczej mniejszym stopniu, ale nerwicowe.
Nie jestem z natury hipochondrykiem, nie cierpię tematu różnych chorób, ale poza problemami z zaburzeniem, mam również mały problem z sercem, bradykardię, która objawiła się omdleniem i objawia stale uczuciem zamulenia, a ciagly stres nie pomaga temu.
Problemy z zaburzeniem zaczeły się od natrętnych myśli i lęków dot. tego, że w sytuacji np. zagrożenia, bijatyki itp. nie będę potrafił obronić swojej rodziny i dziewczyny.
Myśli te i lęki dotyczył również lęku, że nie będę wystarczająco asertywną osobą do ludzi, a gdy ktoś coś każe mi zrobić to zrobię to, nie poproszę o coś gdy będzie to koniecznie, nie zwróce uwagi w ważnym przypadku itp.
W mojej pracy pracowałem wtedy z osobami o dosyć wysokim ego i chętnie wyrażającym to.
Występowały przy tych wszystkich myślach objawy, a będąc wtedy w panice i tego jak takie myśli w ogóle mogą się pojawić zawierzałem im i że tak jest.
Mimo wszystko, że te myśli i lęk towarzyszący paraliżował mnie i rozbijał emocjonalnie i meczyl, wciągał w analizy i powodował, że wierzyłem w to, to i tak wychodziłem na przeciw tym lękom i np. podejmowałem jakieś działania na przekór im.
Do tego czytałem sporo na te tematy, jak radzić sobie w tych sytuacjach z lękiem, bardzo chciałem to pokonać. Olewając to, działając wbrew temu, nie chcąc tego.
Mimo to i tak to poczucie lęku i ważności tych myśli towarzyszyło mimo że nie były racjonalne. Nie radziłem sobie z tym i złościa jaka temu towarzyszyła i nie potarfiłem zapanować nad emocjami i odstawiłem dlatego wiele niepotrzebnych kłótni i problemów,
aż w końcu moja partnerka na całe szczęscie wysłała mnie do psychologa we wrześniu 2018. Moja dziewczyna jest nieustannie moim oparciem, mega mi w tym pomaga mimo wielu swoich problemów zdrowotnych.
Psycholog do której dalej chodzę pomogła mi poukładać to wszystko i sprawy dot. poczucia wartości i zasadności tych myśli, jednak oczywiście zaburzenie później czym innym się objawiało.
Mój stan mimo, że nie rezygnowałem z życia zaciskając zęby jak się dało, żeby zrobić coś mimo lęku znacznie się pogarszał, aż dostałem poradę żeby pójść do psychiatry.
Od kwietnia 2019 do stycznia 2020 brałem asertin. Biorąc asertin starałem się pracować nad sobą i zdawać sobie sprawę, że lęki nie są zasadne.
Asertin działał na mnie ok. Czułem się prawie jak przed zaburzeniem. Miałem znów chęci do życia, z lękami też radziłem sobie ok gdy się pojawiały.
Lek odstawiłem powoli, gdy już go odstawiłem byłem w dosyć stresującej sytuacji życiowej (nieco stresująca praca w logistyce, toksyczne środowisko w pracy i sesja na studiach zaocznych)
Zawsze byłem osobą, która działała pomimo stresu i podejmowała tyle działań ile na miare możliwości.
Dałem się pierwszy, drugi, trzeci raz wciągnąć w analize jakiejs mysli w tym styczniu i tak to powoli narastało.
W marcu czułem apogeum objawów, które praktycznie nie pozwalały wstać z łóżka. Wtedy objawy zajmowały 100% doby.
W kwietniu znalazłem filmiki Victora i Hewada i tu od razu chciałbym im mega podziękować, tak jak pewnie wielu ludzi którym pomogli. Fachowcy 100% ciezko dodac cos wiecej.
Zasadność tych rzeczy o których mówili dodała otuchy. I mega spiąłem się, nie wchodziłem w natręty, akceptowałem lęk, starałem się żyć, miałem nadzeieje, żeby jeszcze docisnąć i będzie dobrze w końcu.
Po tygodniu gdzie faktycznie czułem się lepiej, natrętne myśli i przede wszstkim objawy(napięcie w ciele, wycieńczenie jakbym pracował w kamieniołomie) wróciły i tak jest do teraz.
Staram się akceptować, nie martwić się, że to jest, ale już nie wiem w jaki konkretny sposób to zrobić, żeby odbieranie tych objawów nie było takie mocne przeze mnie. Gdy racjonalizuje jakąś myśl
Lęk co raz bardziej narasta, ja starałem się zawsze wychodzić mu na przeciw, ale nigdy to nie poskramiało go, a obecnie jestem w stanie już praktycznie odwrotu od życia zupełnie, widzę jak to ma destrukcyjny wpływ na wszystko.
Nadzieje odbiera to, że mimo wszystko już robiłem wszystko co się dało żeby "wyjaśnić" ten lęk, że nic za nim nie stoi, ale z miesiąca na miesiąć robi się ze mną coraz gorzej, a już co raz rzadziej staram się to w ogóle pokonywać...
Kompletnie nie wiem co robić, biję się z myślami czy wracać na asertin i gdy trochę wyciszy objawy to jeszcze mocniej pracować nad sobą, z drugiej strony boję się, że i tak mimo ze znow bede pracował nad sobą to i tak wroci to z jeszcze mocnym jebnieciem jak odstawie...
Z trzeciej strony pracuje już na sucho nad tym lękiem i zaburzeniem, ale nic to kompletnie nie daje, a przeciwnie robi się co raz gorzej i widzę jak to wyniszcza mi zdrowie i życie, które było poukładane przed zaburzeniem i od początku zaburzenia robiłem co umiałem żeby było dalej.
Widzę, że progresu żadnego, a zdrowe to też nie jest bo wycofało mnie kompletnie z życia i widze co ze zdrowiem fiz. i w ogóle kondycją umysłu robi.
Zawsze starałem się jakieś obowiązki i plany zachowywać jednak już od stycznia/lutego z małym wyjątkiem, gdy odkryłem forum i filmy chłopaków jest to już tylko egzystencja mimo, że jeszcze próbuje jakoś to zrozumieć.
Zawsze jadłem zdrowo i uprawiłem sport, a jedyne z czego nie zrezygnowałem to właśnie ten sport, mimo że stan emocjonalny przekonuje, że jestem wycieńczony przestań.
Jestem mega pogubiony, kompletnie nie wiem już co robić obecnie ogarniczyłem się w pracy i innych sprawach, żeby było mniej stresu i pracować nad zaburzeniem, ale też nie zmienia to nic.
Jeżeli ktoś umiałby, coś powiedzieć na temat mojego eseja to byłbym bardzo wdzięczny za każde słowo.
Przepraszam, że wypisałem się za trzy osoby, bardzo mi to wszystko ciążyło (jestem osobą co lubi objaśniać, cecha troche nerwicowa

)
Dziękuję Wam wszystkim z forum, Wasze wypowiedzi są często mega pomocne.