Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Nerwica a zawroty głowy, przelewanie się w głowie, uciski

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
Łukasz85
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 179
Rejestracja: 25 marca 2012, o 11:09

26 marca 2012, o 21:57

Nerwica pisze:Nie upadłam, choć bywało że musiałam usiąść taka miała karuzelę w głowie, ze po prostu klapłam.
Nadciśnienia nie mam, ogólnie to przebadana jestem od a do z. Bardzo kontroluję swoje zdrówko, taka już ze mnie jest hipochindryczka ;) Moje zawrtoy za każdym razem mijały po antydepresantach tak więc wytłumaczenie tego było jedno, zawroty były od nerwicy i były zupełnie realne. Ja nie potrafiłam iść w lini prostej, zupełnie jakbym była pijana. Bo z moja nerwica to zawsze bylo tak ze mialam nasilenie, dostawalam objawow miedzy innymi zawroty, lek i inne typowe nerwicowe objawy, serce, duszności...itd
brałam antydepresant i na kilejny rok, półtora miałam spokój. I potem za jakiś czas znowu to wracało a ja wracałam do leków. Jednak zawroty głwoy to był olbrzymi dla mnie problem. uniemożliwiało mi to normalne funkcjonowanie.
Ja też mam kłopoty z normalnym funkcjonowaniem przez te zaburzenia równowagi. Czasami myśle że lepiej znaleźć sobie jakąś prace fizyczną niż przed komputerem bo łatwiej mi wytrzymać chodząc niż siedząć. Troche to dziwne że zaburzenia równowagi mniej mi przeszkadzają jak chodze niż siedze ale to chyba wynika z tego że mam przez to kłopoty z koncentracją i to cżesto generuje u mnie stany lękowe.

-- 27 marca 2012, o 20:53 --
A robiliście sobie prześwietlenie kręgosłupa żeby sprawdzić czy te zawroty głowy mają inne niż nerwicowe podłoże. Ja się męczyłem z bólem kręgosłupa a zwłaszcza kręgów szyjnych kilka miesięcy zanim nie doszedłem do wniosku że to od nerwicy. Zacząłem regularnie chodzić na masaż leczniczy kręgosłupa i kręgów szyjnych i wyniki były rewelacyjne. Po kilku razach ból i zawroty głowy minęły. Zwłaszcza dotkliwy jest ból kręgów szyjnych bo wtedy trzymanie głowy prosto sprawia ból i strasznie kręci się od tego w głowie.
szymon117
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 225
Rejestracja: 7 marca 2012, o 00:22

2 kwietnia 2012, o 23:14

Łukasz czy ty też tak miałeś że cie tak jak by sciągało na bok, takie uczucie jak byś się miał wywrucić. Mnie akurat sciągało na lewy bok, ale jak wstawałem to było lepiej
Łukasz85
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 179
Rejestracja: 25 marca 2012, o 11:09

2 kwietnia 2012, o 23:24

szymon117 pisze:Łukasz czy ty też tak miałeś że cie tak jak by sciągało na bok, takie uczucie jak byś się miał wywrucić. Mnie akurat sciągało na lewy bok, ale jak wstawałem to było lepiej
Nie do końca moge stwierdzić dzisiaj na ile moje problemy z koordynacją ruchową miała wpływ nerwica a na ile problemy z kręgosłupem. Częstym objawem nerwicowym było u mnie uczucie jakby nóg z waty. Miałem wtedy wrażenie że moge za chwile upaść, nie byłem do końca pewny swoich kroków. Troche się tak czułem jakbym cały czas szedł po linie. Warto sobie zrobić prześwietlenie kręgosłupa bo problem może pochodzić też stamtąd. Jak ktoś miał przejścia ze stanami lękowymi i depresyjnymi to po czasie może mu się wydawać że wszystkie objawy są wynikiem nerwicy a nie musi wcale tak być
marti
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 259
Rejestracja: 21 listopada 2011, o 11:54

14 stycznia 2013, o 16:47

aha czyli widzę, że nie tylko mi to towarzyszy, mnie jak dopada lęk to mam wrażenie, że zaraz upadnę, nogi mi się robią miękkie i natychmiast chce usiaść bo czuje jakbym miała sie przewrócić ale nigdy do tego nie doszło.. to mnie najbardziej teraz męczy :/ głównie mam tak jak sie zdenerwuje ale bywa też, ze bez powodu..

-- 14 stycznia 2013, o 19:02 --
mam do Was pytanie małe, bo zawroty głowy mam dokładnie od momentu, gdy wróciły mi lęki, czy to raczej znaczy że są one od nerwicy? bo koro w moemencie powrotu lęków to mało prawdopodobne, że byłyby od czegoś innego
elucza
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 55
Rejestracja: 23 kwietnia 2012, o 13:00

14 stycznia 2013, o 19:59

Hej Marti dawno nie miałyśmy kontaktu.Widzę że wszyscy gramy w jednej drużynie.Ja ostatnio wylądowałam u lekarza z powodu zawrotów głowy,jakbym traciła przytomność.Diagnoza była szokująca początek padaczki.Potem się okazało że to etap odstawienny leku.Zaczęłam go brać z powrotem i objawy ustąpiły,ale i tak wybieram się do neurologa żeby się przebadać.Ja chyba będę skazana na te prochy do końca życia.
marti
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 259
Rejestracja: 21 listopada 2011, o 11:54

14 stycznia 2013, o 20:26

Hej ! Faktycznie po 'powrocie' na forum kojarze niektóre osoby :-) początek padaczki? O matko brzmi nie fajnie. Ale dobrze że się okazało że to co innego. Co do leków to mój lekarz powiedział że nie wiem jak będzie może się zdarzyć że będę brała już do końca a może nie. Te zawroty głowy są straszne jeszcze jak dołączyć do tego dd to można oszaleć oczywiście w cudzysłowiu. Te wrażenie jakbym miała upaść i wszystko do okóła wiruje. Ale zauważyłam że mam to jak się ze zestresuje albo o tym myślę..
amiga
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 21
Rejestracja: 16 stycznia 2013, o 18:17

16 stycznia 2013, o 18:25

Witajcie!

Na nerwicę lękową z klasyczną hipochondrią choruję już siódmy rok. Przez te wszystkie lata totalnej lękowej katorgi, przebrnęłam już przez większość mniej lub bardziej „modnych” chorób.. raki, tętniaki, SM, psychozy, kostniaki, glejaki, mięsaki i co nie tylko. Praktycznie nie ma dnia, żebym czuła się w pełni zdrowa, ZAWSZE coś mi jest. Choruję cały czas, codziennie, 24 godziny na dobę. Jak nie serce, to głowa, jak nie głowa to węzły chłonne i tak w kółko. Tym razem padło na zawroty głowy. A z tym zaczęło się niewinnie.. zaczęło się jakoś pół roku temu. .

Siedzę sobie przed komputerem, w totalnej bezczynności, czytam i nagle.. ułamek sekundy, trach!, coś mi szarpnęło oczy na lewo. Tak, jakby obraz przed oczami momentalnie sam się przesunął. Trwało to ułamek sekundy.. olałam sprawę, bo miałam ważniejsze objawy do przerabiania (akurat przerabiałam ziarnicę złośliwą :P ). Za jakiś czas – powiedzmy, że po tygodniu, to samo. Siedzę, czytam.. oczy robią samoistny półsekundowy zwrot w lewo. Dziwaczne uczucie. Za trzecim razem zaczęłam się temu zjawisku bliżej przyglądać.. i odkryłam, że często – poza tymi nagłymi „ruchami oczu”, miewam odczucie pochylania się w lewo. Tak, jakby ktoś popychał mi moją ciężką, ściśniętą w imadle, głupią i zalęknioną głowę na lewo. No coś niesamowitego! Brakuje mi słów, żeby to jakoś obrazowo opisać.. sama nie wiem czy to są w ogóle zawroty głowy, czy nie będzie to przypadkiem jakaś forma oczopląsu? Bardzo dziwne odczucie. Co ciekawe, te zawroty mam zawsze przy czytaniu. Raz złapało przy studiowaniu rozkładu jazdy na przystanku. Oczywistym się stało, że teraz właśnie ta kwestia spędza mi sen z powiek.. zaczynam przerabiać już nowotwory mostu, problemy z błędnikiem, guzy nerwu słuchowego etc. Zawroty głowy to prawdziwe wyzwanie dla Hipochondryka - wachlarz chorób które się nimi manifestują jest ogromny, jest w czym wybierać. :cry: Więc siedzę i kombinuję co to... Miał ktoś coś podobnego, albo wie co to za ustrojstwo?

Pozdrawiam wszystkich serdecznie
amiga
Awatar użytkownika
ddd
Odburzony Wolontariusz Forum
Posty: 2034
Rejestracja: 9 lutego 2012, o 20:54

18 stycznia 2013, o 22:42

Ja tak nie mialem ale mialem cos takiego jak nagle bujanie mnie w lewo badz w prawo. Np stoje i nagle w sekunde czuje ze zarzucilo mna na lewo i tyle. Oczywiscie zaraz bylem mokry ze strachu. Ja tam mialem to na pewno od zaburzenia bo teraz lepiej sie czuje to mi sie to nie zdarza a zaczelo sie jak chorowalem. Moim zdaniem to kolejny objaw nerwicy u ciebie. Swoja droga leczylas kiedykolwiek ta nerwice? Bo hipochondria to tez przeciez nerwica. 7 lat z wkrecaniem sobie chorob do przyjemnych nie nalezy i do tego przeciez to sie jakby utrwala ;(
(muzyka - my słowianie)

Zaburzeni wiemy jak nerwica na nas działa, wiemy jak DD nam w bani rozpi***ala. To jest taa nerwica i lęk, to jest teen depersony wkręt!

Autor Zordon ;p
amiga
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 21
Rejestracja: 16 stycznia 2013, o 18:17

20 stycznia 2013, o 00:16

leczylas kiedykolwiek ta nerwice?
Tak.. cały czas leczę. Właściwie to "próbuję leczyć". Stosowałam już sześć rodzajów neuroleptyków - aktualnie próbuję coś wskórać Doxepinem. Niestety, jeśli widzę jakąś poprawę, to szybko ją nieświadomie psuję kolejną wkrętką jakiejś paskudnej choroby. Myślę, że u mnie jest to już pewien sposób na życie, że ja muszę zawsze czegoś się bać, że tak mi łatwiej, że w ten sposób nie myślę świadomie o realnych problemach.
No i coś w tym jest, że hipochondria się utrwala.. im dłużej to trwa, tym głębsze i realniejsze są jej objawy (somatyczne).Wiem po sobie. Początkowo miałam jakieś tam wymyślone bóle, urojone problemy zdrowotne. Ale dzisiaj, po tych wszystkich latach katorgi, jestem w stanie wywołać u siebie dosłownie WSZYSTKO czego się boję. Chociażby te dziwne zawroty.. dzisiaj ledwo wstałam z łóżka i już wszystko wirowało i znosiło mnie na lewo.. a przecież jeszcze wczoraj bałam się jedynie tego czasem występującego oczopląsu. :roll:
Awatar użytkownika
Gosik
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 69
Rejestracja: 21 października 2012, o 20:31

20 stycznia 2013, o 00:30

kochana witaj w klubie..wczoraj zawroty do obledu,dzis poty i gorac ciala jakbym miala pasc..

-- 20 stycznia 2013, o 01:31 --
i rzecz jasna na wszystko umieram
" Ciężko wiesz jakoś przestać pluć na to całe życie i wyciągnąć z serca nóż "
Victor
Administrator
Posty: 6548
Rejestracja: 27 marca 2010, o 00:54

20 stycznia 2013, o 14:13

Amiga a czemu stosujesz na nerwice - hipochondrię tylko neuroleptyki ? Nie próbowałas nigdy leków typu SSRi? Antydepresyjnych? Do tego na takie zaburzenia jedną z lepszych opcji byłaby jednak terapia łączona z lekami.
Do tego tak szczerze mówiąc dopóki sama nie porzucisz kontrolowania tych swoich objawów i swojego samopoczucia to masz nikłą szansę aby całkiem się pozbyć hipochondrii.
Po 7 latach chorowania nadal wyszukujesz na internecie chorób i dopasowywujesz pod objawy. Taka postawa po prostu nie pozwoli ci wyzdrowieć. Bo nawet jeśli leki zniosa uczucie lęku, ty sama go nakręcisz wyszukując w internecie tematów rozmaitych chorób.
I masz rację choć może nie jest to twój sposób na życie, bo nerwica tylko z początku jest typową ucieczką umysłu od nadmiaru stresu po czasie staje się utrwalona sama w sobie.
W sensie takim, ze przez np miesiące z nerwicą, lękami utrwalamy w sobie zachowania kontrolne, czyli innymi słowy mówiąc po otworzeniu oczu z miejsca nieświadomie już nawet analizujemy to jak się czujemy, analizujemy czy nasze najgorsze lęki się realizują, np. czy mamy już bóle świadczace o raku, albo czy poznajemy otoczenie bo jeśli nie to pewnie zwariowaliśmy i można tak wymieniać w nieskończoność.
Takie zachowanie powoduje natychmiastowo powrót lęku, powoduje kolejne fale myśli, a my ciągle trzymamy się tej analizu i stosujemy ją całe dnie. Dzieki temu próbujemy kontrolowac to zaburzenie i dzięki temu upewniamy się, ze wszystko jest w porządku.
Wyzdrowienie z nerwicy z hipochondrią czy też bez niej, oobojętnie, polega na sztuce porzucenia tej kontroli i wcale nie trzeba robić tego na siłę, nie trzeba szarpać się ani walczyć, trzeba po prostu porzucić to. Trzeba stac się świadomym jakie błędy popełniamy w ciągu dnia, w kółko analizując, w kółko wyobrażając sobie nas w chorobie.
Porzucenie kontroli oznacza równocześnie to, ze akceptujemy rzeczywistość, w tym wypadku oznacza to, zę akceptujemy to, ze kiedyś możemy zachorowac na różne choroby ale nie warto tak dręczyć się tym teraz, kiedy wyniki badań są dobre. Kiedy zachorujemy na poważną chorobę będziemy to wiedzieli. Nie warto jednak teraz marnować lat na wyczekiwaniu choroby i analizowaniu swojego organizmu.
Miesiące z nerwicą uczą nasz mózg, który bardzo szybko się uczy, że nalezy co chwila analizować każdy sygnał czy dziwne zachowanie się ciała, sami go tak wyćwiczyliśmy podczas chorowania na nerwicę. I tak kazdy sygnał, kazda chwilowa słabośc jest wtedy odczytywana jako umieranie, kazdy objaw, sygnał wyolbrzymiany jest do ogromnych rozmiarów, i do tego wszystkiego dołacza się zwykle ogromny lęk, który sam w sobie zaczyna powodować różne lękowe objawy, przez co czujemy, ze mamy milion objawów i pewnie umieramy i jesteśmy cięzko chorzy.
Pogódzmy się z tym, że jak zachorujemy cięzko to zachorujemy, wpływu na to nie ma, nie warto jednak w tej chwili marnowac na to życia, każde próby wyobrażania sobie nas w chorobie zakończajcie natychmiast nie analizując tego, nie czytajcie o chorobach na internecie, kazde takie czytanie powoduje ogromne poziomy lęku i dopóki czytamy to znaczy, ze próbujemy wszystko kontrolowac i krótko mówiąc nie wyzdrowiejemy. Kazde z nas było badane, gdyby było coś naprawde nie w porządku i bylibyście tak cięzko chorzy wyszłoby to w badaniach.
Tak jak nauczyliście umysł analizy automatycznej, nauczyliście się tego, ze próbujecie za wszelką cenę kontrolować chorobę, ciągle analizując czy wasz wyobrażony koszmar się już czasem nie spełnił, tak teraz trzeba się tego oduczyć a kontrolę porzucić. W przypadku ciężkiej choroby kontrola w niczym nie pomoże, ale za to powoduje nerwice i lęki na dłużej, a tak w sumie sami wiecie jaka to katorga.
Czy nie lepiej wyzbyć się nerwicy, porzucić tą kontrolę i pogodzić z faktem, zę MOŻE tam kiedyś zachorujemy, niż czekać Bóg wie na jaką chorobę chorując cieżko na nerwicę?
Pewnie, ze lepiej, wielu z was pomyśli to nie jest takie proste, to prawda nie jest, ale jest to możliwe, sam chorowałem na nerwicę, sam na wyraz rak prawie mdlałem i robiłbym to dalej gdybym nie porzucił całkiem kontroli.
I pewnie, ze boję się cięzkich chorób ale jest to strach już naturalny a nie patologiczny.
Ale też dlatego polecam terapię, która trochę jednak uczy tego odwracania utrwalonych zachowań kontroli i analizy ciała, objawów i chorób.

Amiga prawda jest taka, ze wiele zależy od ciebie, choć brzmi to może brutalnie ale dopóki sama będziesz się zadręczać tak długo będziesz trwała w tej nerwicy i tym lęku.
Patrz, Żyj i Rozmyślaj w taki sposób... aby móc tworzyć własne "cytaty".
Historia moich zaburzeń lękowych i odburzania
Moje stany derealizacji i depersonalizacji i odburzanie


Przykro mi jeżeli na odpowiedź na PW czekasz bardzo długo, niestety ze mną tak może z różnych powodów być :)
amiga
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 21
Rejestracja: 16 stycznia 2013, o 18:17

20 stycznia 2013, o 18:14

nie czytajcie o chorobach na internecie, kazde takie czytanie powoduje ogromne poziomy lęku
Święta racja.. i chociaż wiem o tym, myślę tak samo i w 100% się z tym zgadzam – nie potrafię się takiemu czemuś przeciwstawić. Ciągnie mnie do Internetu przy byle małym zakręceniu w głowie, przy byle bólu.. myślę sobie wtedy, że „ostatni raz poczytam i koniec” - no i niestety. Na tym się nie kończy. Od tego się dopiero zaczyna prawdziwe studium samobadania. Ja potrafię cuda wyczyniać..czytać publikacje medyczne we wszystkich językach świata, przekopać pół Internetu w poszukiwaniu czegoś, co mnie upewni, że jednak jestem zdrowa. Szukam zaprzeczenia dla moich obaw a znajduję opisy objawów, które „idealnie pasują” - i wtedy to już jest dramat. Wiem, że nie powinnam. Ale wiedzieć to jedno a robić to, co rozsądek podpowiada to drugie.. hipochondria po prostu pozbawia zdrowego rozsądku, zwłaszcza przed ekranem komputera. :-)
akceptujemy to, ze kiedyś możemy zachorowac // Kiedy zachorujemy na poważną chorobę będziemy to wiedzieli.
Mój problem polega na tym, że właśnie mi się wydaje, że zachorowałam i o tym wiem już teraz – a przyszłość i to, że niesie ona ze sobą jakieś problemy ma dla mnie dużo mniejsze znaczenie. Po prostu jestem przekonana, że choruję na np. guza mózgu – i widzę siebie albo niechybnie umierającą jutro czy po jutrze gdzieś w centrum miasta – albo przykutą do łóżka na jakimś oddziale onkologicznym dla skazanych na Hospicjum. Nie potrafię sobie tego wyperswadować nawet serią prawidłowych wyników badań. Bo przecież nie robiłam wszystkich badań jakie idzie zrobić. Może gdybym tak miała zrobioną tomografię całego ciała, PET, wszystkie możliwe badania laboratoryjne krwi, USG każdej części ciała i do tego każdy narząd z osobna przebadany przez specjalistów – to może udałoby mi się uspokoić na jakiś rok czy dwa.. tymczasem nie wierzę w swoje zdrowie. Umiem sobie wyobrazić siebie łysą na chemii, ale siebie całą i zdrową za np. 20 lat – już nie. Bo nie wierzę, że mogę tyle żyć. ;)
ze wiele zależy od ciebie
Wiem.. Strasznie Ci zazdroszczę, że się z tego bagna wygrzebałeś.. na pewno na początku udało Ci się uwierzyć w nerwicę. Ja czuję, że gdybym też w nią uwierzyła, tj. w jej moc sprawczą w kwestii somatyki, w jej fizyczną wręcz manifestację w ciele – również mogłabym wygrać. Tylko, że jak tu w nią uwierzyć, kiedy np. świat sam wiruje... jak tu się przekonać do tego, że nerwica aż tak wiele może.. eh... Ja się jednak nie poddaję. Leci ósmy rok mojej choroby i zaczynam walczyć od początku. Bo ja tak dłużej nie mogę. Skoro są na świecie osoby, które wygrały - to a nóż, może i mnie się uda.. :)
.wczoraj zawroty do obledu,dzis poty
:) Gosik, ja miałam wczoraj zawroty a dzisiaj mam zawroty + tętnienie w uchu i ucisk nad okiem i oczywiście poty z tachykardią z nerwów.. aż się boję myśleć, co będzie jutro..
Awatar użytkownika
Gosik
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 69
Rejestracja: 21 października 2012, o 20:31

20 stycznia 2013, o 18:23

kochanie...ja za to mialam dzis tzw sądny dzien...nie umiem opisac jak sie czuje..polaczenie grypy z zawrotami, uczuciem umierania i wieloma innymi..mialam jechac do szpitala..przetrwalam...ale samotnosc w domu jaka w zwiazku z tym przezylam,ataki na mnie i krzyki spowodowaly,ze juz dzis wiem,ze cierpiec nalezy samotnie,,,,,i to bardzo bolesna lekcja tego dnia pelnego "umierania".. nie chce juz tego piekla..jutro lekarz, zmiana pwnie lekow, nie chce juz tak cierpiec, bo nie zniose juz dluzej tego uczucia.....caly swiat mi sie zburzyl..a kazdy ciagle atakuje,ze to moja wina, ze sama sie wpedzam w chorobe..pograza mnie to do tego stopnia, ze czuje sie nic nie warta

-- 20 stycznia 2013, o 19:26 --
siostra powiedziala mi dzis- kiedys bylas calkiem miłą neurotyczką.. teraz stalas sie zwyklą wariatką.....
nie bede sie bronila na te slowa

-- 20 stycznia 2013, o 19:30 --
kiedy umarlo po porodzie moje dziecko bylam twarda- powstalam
kiedy zostawil mnie narzeczony, jak psa, bez litosci- bylo gorzej,ale trwalam dalej
sama utrzymalam wynajete mieszkanie, pracowalam
potem dalam szanse jeszcze komus
sponiewieral mnie jak ten byly, za nic
potem utracilam prace
potem zaczelam chorowac..walcze od pol roku, przeszlam juz 2 terapie, bylam w anglii, przelamalam strach
teraz, gdy nie daje rade slysze ,ze to moja wina
ze poddaje sie temu
ze maja mnie dosc
dobrze
przyjmuje to wszystko
ale czuje rozpierajacy ból w sercu, bo nie wiedza co przechodze kazdego dnia, jak boje sie budzic i mysle tylko o tym, by przetrwac do wieczora
coz...reszta jest milczeniem

-- 20 stycznia 2013, o 19:37 --
John Lennon spiewal kiedys- "Nikt Cię nie kocha, kiedy jesteś na dnie"..... Coś w tym jest
" Ciężko wiesz jakoś przestać pluć na to całe życie i wyciągnąć z serca nóż "
amiga
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 21
Rejestracja: 16 stycznia 2013, o 18:17

20 stycznia 2013, o 19:22

Mam identycznie z tymi sądnymi dniami. :) Potrafię cały dzień chodzić jak pijana, osłabiona.. nawet podniesienie ręki bywa dla mnie problemem, wręcz czuję, że każdą kończynę mam słabą. Chodzę i natrętnie o tym mówię każdemu kogo spotkam – toteż wszyscy mają już mnie dość. Nawet nie wiem po co mówię innym o tym, że „umieram”.. to chyba kolejne moje natręctwo. W każdym razie, wiele razy słyszałam, że sfiksowałam i, że nie jestem sobą. Ci, którzy pamiętają mnie sprzed lat, nie mogą się nadziwić.. że z takiej rozgadanej, towarzyskiej osoby zrobiła się taka neurotyczka. .

Powszechnie wiadomo, że hipochondria ma być ucieczką od realnych, życiowych problemów. I ja się z tym zgadzam. Zgadzam się, bo sama odkryłam, że bez hipochondrykowania, w chwilowych momentach „ozdrowienia z nerwicy” - zaczynam analizować inne problemy. Takie jak: mam beznadziejną pracę, mam beznadziejne wykształcenie, beznadziejnie się zakochałam, beznadziejnie mieszkam w beznadziejnym mieście i tak dalej. Kiedy wraca do mnie moje przejmowanie się rakami i innymi chorobami – o tamtych problemach nie myślę wcale. Bo nie mam jak myśleć. Przecież właśnie coś mnie boli, kłuje, kręci się we łbie.. a to jest ważniejsze, bo mogę umrzeć. Reszta problemów nie istnieje. I oto w tej hipochondrii chodzi.. żeby całą uwagę skupić na sobie. To jest straszne, żałosne wręcz i bardzo wyczerpujące. Ale niestety: silniejsze ode mnie.

Gosik, nie ma niczego gorszego od zgłoszenia się do szpitala. Ja odwalałam ten numer już cztery razy i za każdym razem odsyłano mnie do psychiatry. Zawsze robiłam wokół siebie ogromny szum na Izbie Przyjęć i wychodziłam nie tyle co na hipochondryczkę a raczej na symulantkę.. wstyd taki, że nie ma co. ;) Lepiej to jakoś przeczekać..
Awatar użytkownika
Gosik
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 69
Rejestracja: 21 października 2012, o 20:31

20 stycznia 2013, o 19:30

wiem slonce,ale jak umierasz w cudzyslowiu to wali ci co mysli swiat; gorzej jak ten stan schodzi; ja wchodze w nowy zwiazek i juz na wstepie czuje sie przegrana, bo co za radosc z takiego czlowieka....
objawy mam przedziwne...od tych grypopodobnych, do odczuc wirowania, zalewania potem, dreszczy, moglabym wymieniac.....
i ten ciagly lęk
i rzecz jasna poczucie samotnosci
moze byc tak,ze sie zaziebilam..nie wykluczam..ale jak wpadam w kolo lękowe to mysle,ze to moj ostatni dzien, ze nic mnie nie czeka, doznaje szoku, wirowan, uderzen goraca,wszystkiego.....
i to jedyny temat na jaki mozna ze mna pogadac
choc mialam, mam wiele pasji
teraz jedyna jest mysl- to koniec
i tak dzien za dniem ,a poranki najgorsze.....jak pieklo na ziemii
jutro ide zrobic badanie krwi, a takze na bolerioze
wisi mi co inni na to
ide, zrobie i tyle
ale czy mnie to uspokoi?
" Ciężko wiesz jakoś przestać pluć na to całe życie i wyciągnąć z serca nóż "
ODPOWIEDZ