Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

NA CZYM POLEGA "AKCEPTACJA"

Forum o nerwicy natręctw i jej objawach.
Omawiamy tutaj własne doświadczenia z życia z tym jakże natrętnym zaburzeniem.
Ale także w tym temacie można podzielić się typowymi natrętnymi lękowymi myślami, które pełnią rolę straszaków i eskalatorów lęku w zaburzeniu.
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

9 sierpnia 2016, o 20:44

No wlasnie, na czym polega akceptacja ? Na nie rozczulaniu sie nad soba, na nie mowieniu "ojej ale mi zle, ale mam kark spiety, rece mi sie trzesa". Na nie skanowaniu ciala?
Sluchalam nagran Vica i Divi. OK. Mowi sie o pelnej akceptacji jako pierwszy krok do odburzania i ...... zdalam sobie sprawe, ze ja NIGDY NIE AKCEPTOWALAM MOICH STANOW LEKOWYCH. Hmmm. Wykonywalam techniki bez akceptacji, co mnie zrujnowalo przy nawrocie lekow po dwoch miesiacach urlopu :shock:

Z nagran wynika, ze nie nalezy sie rozczulac nad soba, ok. Co zrobic, by sie nie rozczulac, nie zalic, nie informowac innych non stop o zlym samopoczuciu? WSTRZYMAC SIE PO PROSTU?

Jak nie skanowac ciala ? Wstrzymac sie ? Wystarczy? + dialog wewnetrzny, typu "ok, ok, znam to, dzisiaj jest fatalnie, jutro bedzie super"?????

Jak akceptowac.
To, ze trzeba zaakceptowac to wiem. I o tym sie mowi, ale JAK ,?

Dialog wewnetrzny, wstrzymywanie sie .....? Cos jeszcze ???? Mowienie pozytywnych rzeczy mimo cierpienia ????
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
Awatar użytkownika
schanis22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2199
Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28

9 sierpnia 2016, o 20:52

Halina z jakiś przyczyn dostałaś nerwicy , mniej lub bardziej zależnych od Ciebie , zaakceptuj że ją masz na jakiś czas , niech sobie będzie a Ty żyj normalnie . Pamiętaj o postawie przyjacielskiej !
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
Ellena
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 83
Rejestracja: 27 lutego 2016, o 17:52

9 sierpnia 2016, o 21:01

Ja to zrozumiałam tak i mi się poleprzyło. Kiedyś jak bolała mnie klatka piersiowa to myślałam, ze to zawał i krzyczalam na wszystkich w domu, żeby wiezli mnie na pogotowie. Teraz jak boli tak jak kiedyś mówię dialog wewnętrzny typu oooo znów ten objaw, ja Cię pier...lę nerwiczko i kładę się z córeczką albo siadam i się z nią bawię bo oczywiście ból jest tak silny, że ciężko robić cokolwiek, choć zdążyło mi się z takim bólem impregnować deski na dach, nie umarłam jak widać. Każdy objaw tak traktuje, tyle, że dialogi i zachowania są różne. A gdy się relaksuję i dopada mnie jakaŝ myśl, ze czy cały czas te dialogi itp.mówię sobie ok. pod wpływem wieloletniego stresu dostałam zaburzenia lękowego, mam prawo czuć objawy, mam prawo mieć nawroty ale nie zmarnuje tych lat na leżenie bo moim priorytetem jest życie.
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

9 sierpnia 2016, o 21:23

to znaczy ja majac stany lekowe piekielne, jak nazywa to Victor, chodzilam normalnie do pracy, robilam, co mialam robic, ale nie omieszkalam mowic "oj, kurde, ale pieklo przechodze, albo "ale slabo mi sie robi, " ale sie zle czuje, nie dam rady, masakra, nie wytrzymam"
wlasnie zdalam soebie sprawy, ze rzadko zamienialam te negatywy na pozytywy, a chyba o to chodzi w akceptacji, prawda ????

-- 9 sierpnia 2016, o 21:23 --
schanis22 pisze:Halina z jakiś przyczyn dostałaś nerwicy , mniej lub bardziej zależnych od Ciebie , zaakceptuj że ją masz na jakiś czas , niech sobie będzie a Ty żyj normalnie . Pamiętaj o postawie przyjacielskiej !
wiesz, nerwice mialam od XX i jeszcze raz tyle czasu, ale nie wiedzialam o tym, gdyz przyjmowalam leki na depreche chroniczna, gdybym wiedziala, ze moje zachowania sa czysto obsesyjne, to szybciej zaczelambym prace nad soba ....... Na szczescie pewnego dnia, opuscilam leki i na szczescie za szybko, aby zdac sobie sprawe z wielu rzeczy..... Jakze bardzo istotnych :luz:
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
Awatar użytkownika
schanis22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2199
Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28

9 sierpnia 2016, o 21:29

Halinka , ja też mowiła ale się kiepsko czuję , ale raczej z ta myślą no mam nerwicę to i czuję się nerwicowo , nie ma też co robić z siebie jakiegoś Cyborga :D czy coś , bez zaburzenia ludzie się zle czują i gadają o tym , czasem myślę że więcej niż co nie którzy w nerwicy . Bardzo dobrze sobie radzisz , masz dużą wiedzę i na pewno wyjdziesz z zaburzenia :friend:
Nie patrz w przeszłość teraz jesteś z nami na forum i idziesz do przodu , ja 2 lata nie wiedziałam co mi jest, myślałam że umieram na raka i sobie tak głowę zepsułam że szok ,no ale było minęlo .
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

9 sierpnia 2016, o 21:30

schanis22 pisze:Halinka , ja też mowiła ale się kiepsko czuję , ale raczej z ta myślą no mam nerwicę to i czuję się nerwicowo , nie ma też co robić z siebie jakiegoś Cyborga :D czy coś , bez zaburzenia ludzie się zle czują i gadają o tym , czasem myślę że więcej niż co nie którzy w nerwicy . Bardzo dobrze sobie radzisz , masz dużą wiedzę i na pewno wyjdziesz z zaburzenia :friend:
dzieki, :cm ale nigdy nie akceptowalam, no wlasnie jak nie robic cyborga, i jak nie robic z siebie meczennicy?
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
Awatar użytkownika
schanis22
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 2199
Rejestracja: 17 września 2015, o 00:28

9 sierpnia 2016, o 21:36

Halina zachować równowagę . Pracować ale nie ponad siły , marudzić ale nie za dużo :D
W zdrowym ciele zdrowy duch , zdrowa głowa zdrowy brzuch.
Nerwica jest małą ściemniarą francą , wróblicą cwaniarą . Plącze nam nogi i mówi idż ! Wkręceni w zgubną nić .
Świata nie naprawisz - napraw siebie .
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

9 sierpnia 2016, o 21:37

Halinka, dla mnie akceptacja zaburzenia to świadomość, ze mam rozchwiany stan emocjonalny, który moze generować wszelkiej maści objawy psychiczne i fizyczne, a ja się temu NIE DZIWIĘ. To jest tez dawanie sobie prawa do czucia sie fatalnie, podle, ale nie szarpanie sie z tym. U mnie w procesie odburzania szarpanie zawsze oznaczalo kryzys, czyli zaprzeczenie akceptowania. Wtedy na chwile sie zatrzymywalam albo lekko cofalam. Trwalo to chwile, by za moment znów akceptować. Czyli zyc dalej życiem,a nie objawami. Co nie jest dla mnie równoznaczne z udawaniem, ze miewam sie świetnie. Właśnie nie, ale wiem dlaczego i sie temu NIE DZIWIĘ.
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

9 sierpnia 2016, o 21:42

dzieki
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1856
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

9 sierpnia 2016, o 21:42

Dla mnie akceptacja to nie bycie cyborgiem ani tez brak rozczulania. To postawa przyjacielska wobec siebie. Czasami jak nam ciężko to przeciez ludzkie sie komuś wyplakac. Byle by to nie oznaczało rezygnacji z zycia i zycia tylko w glowie.

Do tego sa mega ważne dialogi wewnętrzne jak napisalas, które maja wynikać z postawy przyjacielskiej. I pamiętaniu o tym, ze "choruja" emocje, a nie logika i logiką teraz wplywamy na te emocje, które sie rozchwialy.

Dla mnie akceptacja to klucz w odburzaniu.
mała Mi 84
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 119
Rejestracja: 5 stycznia 2016, o 20:02

9 sierpnia 2016, o 22:33

Właśnie dziś rano czytałam o akceptacji. Viktor to pięknie wyjaśnił w swoich materiałach.
"Jeszcze będzie pięknie, mimo wszystko. Tylko załóż wygodne buty, bo masz do przejścia całe życie."
Jan Paweł II.
Awatar użytkownika
martusia1979
Odburzony i pomocny użytkownik
Posty: 917
Rejestracja: 27 czerwca 2015, o 12:28

9 sierpnia 2016, o 23:00

Akceptacja temat sporny bo kazdy moze ja inaczej interpretowac :D
dla mnie to co opisalas pytajac w poscie...
dialog wewnetrzny, pomimo somatyki nie wchodzic w obawy tylko swiadomie zaakceptowac ,pogodzic sie ze to z powodu nerwicy czyli zaburzenia. To tak jakbys na wszystko zgadzala sie bedac w zaburzeniu, na zle samopoczucie, na przemyslenia ,ktore sprawiaja lęk, na somatyke, na placz bez powodu, na lęk wolnoplynacy. Nie goglujesz, nie masz obaw po prostu godzisz sie z tym wszystkim i trwasz w tym cierpiac . Trwasz w tym i pomimo tego guwnianego stanu zyjesz swoimi sprawami. Pomimo tego guwnianego stanu podswiadomie mowisz do siebie. Gdy ten stan przemija bo nerwica widzi ,ze sie nia nie interesujesz nagle cie znow sprawdza to ty reagujesz wlasnie spokojem. Nie dziwisz sie na nowo cyt,, boze co to przeciez juz mi nic nie bylo 2 miesiace ?" tylko spokojnie sie do siebie podstepnie usmiechasz i mowisz cyt,, aha to znow ty , jednak jeszcze mnie sprawdzasz?..znow mnie dusisz ale ja juz znam twoje zagrania jednak nie mam dzis czasu na ciebie bo musze cos waznego zrobic" to dla mnie jest akceptacja ;ok
strach-przed-smiercia-szalenstwem-i-utrata-kontroli-t427.html
kucyki46
Gość

9 sierpnia 2016, o 23:21

Akceptacja to świadomość tego, że jestem kimś więcej niż mieszanina kilku pierwiastków na krzyż
http://fizykwyjasnia.pl/zawsze-aktualne ... -czlowiek/
(a propo, ciekawostka! )

Jest taki piłkarz ręczny, Karol Bielecki. Ponieważ ja się interesuje sportem, jest dla mnie wzorem akceptacji.

Piotrek dzięki za wczorajszą rozmowę, o akceptacji :)
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

10 sierpnia 2016, o 00:58

Akceptacja nie jest zgadzaniem się na, czy lubieniem, swego stanu. Jest uznaniem, że w tej chwili jest tak, jak jest i trzeba to jakoś przełknąć i przetać walczyć z samym sobą. Przestać się opędzać od czegoś co się pojawiło w człowieku i co tylko się pogarsza jeśli się ktoś szarpie jak w potrzasku. Wydawałoby się czasem, że akceptacja to zgoda na zły stan i pozwolenie by już zawsze trwał. A ona jest po prostu uznaniem istnienia danych okoliczności na dany moment. Dopiero wtedy można uzyskać większy spokój i jasność umysłu pozwalające na konstruktywne działania wobec zaburzenia.
Zaakceptować to zobaczyć, że strach ma wielkie oczy. To uznać, że w danym momencie może być sobie źle, bo od tego się nie umiera. Zaakceptować to przyjąć do wiadomości jak jest, nie oceniając. Żeby to zrobić, trzeba przemyśleć swój stan i sobie uświadomić, że zaburzenie jest tymczasowe, jest jakimś punktem wyjścia. Nie oceniać non stop objawów. Akceptacja nie jest ani pozytywna ani negatywna, jest przyzwoleniem, by w danej chwili było do kitu, mając świadomość, że to jest tylko jakiś moment w życiu i wiedząc, że ma się za cel odbicie od dna, które się udaje, tylko zajmuje czas.
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
Halina
Hardcorowy "Ryzykant" Forum
Posty: 1759
Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09

10 sierpnia 2016, o 11:16

Ciasteczko pisze:Akceptacja nie jest zgadzaniem się na, czy lubieniem, swego stanu. Jest uznaniem, że w tej chwili jest tak, jak jest i trzeba to jakoś przełknąć i przetać walczyć z samym sobą. Przestać się opędzać od czegoś co się pojawiło w człowieku i co tylko się pogarsza jeśli się ktoś szarpie jak w potrzasku. Wydawałoby się czasem, że akceptacja to zgoda na zły stan i pozwolenie by już zawsze trwał. A ona jest po prostu uznaniem istnienia danych okoliczności na dany moment. Dopiero wtedy można uzyskać większy spokój i jasność umysłu pozwalające na konstruktywne działania wobec zaburzenia.
Zaakceptować to zobaczyć, że strach ma wielkie oczy. To uznać, że w danym momencie może być sobie źle, bo od tego się nie umiera. Zaakceptować to przyjąć do wiadomości jak jest, nie oceniając. Żeby to zrobić, trzeba przemyśleć swój stan i sobie uświadomić, że zaburzenie jest tymczasowe, jest jakimś punktem wyjścia. Nie oceniać non stop objawów. Akceptacja nie jest ani pozytywna ani negatywna, jest przyzwoleniem, by w danej chwili było do kitu, mając świadomość, że to jest tylko jakiś moment w życiu i wiedząc, że ma się za cel odbicie od dna, które się udaje, tylko zajmuje czas.
dziekuje drukuje ;)
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
ODPOWIEDZ