
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Znowu klepie ten sam temat.
-
- Gość
Witam wszystkich,którzy pomogą mi zrozumieć od nowa pewną rzecz.Idą święta,a ja zobojętniałam i po głowie znowu mi sie tłuką złe myśli.Zaczeło się od natręctwa "jak będę mieć dzieci to boję się, że przestane kochać T." Które przyszło i dalo niepewność, potem wtrąciły się kolejne pytania związane z przyszłością typu "czy będziemy potrafili razem,żyć czy mi sie nie znudzi mój partner itd" to kolejny podkop umysłowy i na koniec przyszło "boję się, że przestane go kochać"I teraz non stop wmawiam sobie, że kocham go dalej, ale moja głowa mówi nie kochasz go, bo nie czujesz tego i znowu mam uczucie takie jakbym go okłamywała tylko teraz nie mam tej paniki i płaczu co wcześniej,bo udało mi się to już kilka razy przejść.A ja faktycznie zrobiłam się taka jakby obojętna, boję się powiedzieć kocham bo mam uczucie, że go okłamuję i naprawde boję się, że już go nie kocham.A moim największym lękiem było "boję się,że przestane cie kochać" czyżbym znowu przegrzała głowe zbytnio zamartwiając się różnymi sprawami i od nowa się nakręciłam??Boję się,że już go nie pokocham.I boli mnie ten spokój przy tych myślach brak paniki mojej.Nienawidze tych myśli..Chciałabym go kochać najmocniej jak potrafie znowu poczuć to bez tego "nie wiem czy go kocham",albo bez tego "nie" jak dawniej. Naprawde jest mi ciężko.Miałam dużo stresu na początku szkoły..nowe miejsce,nowi ludzie,zbyt dużo chłopaków w klasie i miałam lęki typu "boje się że zakocham się w kimś innym itd." może dlatego teraz odbiło sie znowu na mojej miłości..ja chcę go kochać najlepiej nad życie i to czuć bez tych myśli.Dlaczego tak sie dzieje,że jak już jest dobrze to sie psuje.Wiem,że go kocham, ale nie czuje tego i to mnie boli.Mam nadzieję,że moja miłość w wigilię wróci bo naprawdę to jest moje jedyne życzenie na te święta w tym roku.. :'( to okropne, że znowu wpadłam w dołek, ale człowiek nie maszyna.Staram sie myśleć caly czas pozytywnie.Ale boję się że utraciłam moją miłośc do niego całkowicie... 

-
- Hardcorowy "Ryzykant" Forum
- Posty: 1759
- Rejestracja: 14 lipca 2016, o 20:09
post100640.html#p100640Patrycja.St pisze:Witam wszystkich,którzy pomogą mi zrozumieć od nowa pewną rzecz.Idą święta,a ja zobojętniałam i po głowie znowu mi sie tłuką złe myśli.Zaczeło się od natręctwa "jak będę mieć dzieci to boję się, że przestane kochać T." Które przyszło i dalo niepewność, potem wtrąciły się kolejne pytania związane z przyszłością typu "czy będziemy potrafili razem,żyć czy mi sie nie znudzi mój partner itd" to kolejny podkop umysłowy i na koniec przyszło "boję się, że przestane go kochać"I teraz non stop wmawiam sobie, że kocham go dalej, ale moja głowa mówi nie kochasz go, bo nie czujesz tego i znowu mam uczucie takie jakbym go okłamywała tylko teraz nie mam tej paniki i płaczu co wcześniej,bo udało mi się to już kilka razy przejść.A ja faktycznie zrobiłam się taka jakby obojętna, boję się powiedzieć kocham bo mam uczucie, że go okłamuję i naprawde boję się, że już go nie kocham.A moim największym lękiem było "boję się,że przestane cie kochać" czyżbym znowu przegrzała głowe zbytnio zamartwiając się różnymi sprawami i od nowa się nakręciłam??Boję się,że już go nie pokocham.I boli mnie ten spokój przy tych myślach brak paniki mojej.Nienawidze tych myśli..Chciałabym go kochać najmocniej jak potrafie znowu poczuć to bez tego "nie wiem czy go kocham",albo bez tego "nie" jak dawniej. Naprawde jest mi ciężko.Miałam dużo stresu na początku szkoły..nowe miejsce,nowi ludzie,zbyt dużo chłopaków w klasie i miałam lęki typu "boje się że zakocham się w kimś innym itd." może dlatego teraz odbiło sie znowu na mojej miłości..ja chcę go kochać najlepiej nad życie i to czuć bez tych myśli.Dlaczego tak sie dzieje,że jak już jest dobrze to sie psuje.Wiem,że go kocham, ale nie czuje tego i to mnie boli.Mam nadzieję,że moja miłość w wigilię wróci bo naprawdę to jest moje jedyne życzenie na te święta w tym roku.. :'( to okropne, że znowu wpadłam w dołek, ale człowiek nie maszyna.Staram sie myśleć caly czas pozytywnie.Ale boję się że utraciłam moją miłośc do niego całkowicie...
Czekasz aż poczujesz się lepiej by zacząć żyć, zacznij żyć, by poczuć się lepiej (Ciasteczko)
-
- Gość
Rozumiem doskonale tylko teraz po swietach po cudownym czasie i po tym jak moja matka musiala zepsuc mi nerwy sylwestra itd.To oczywiscie znowu wróciło mi sie to dziadostwo.Znowu mam takie odrzucenie do mojego misia,przytulam sie i nie czuje nic.Boje sie nawet powiedzieć "kocham cie" bo nie wiem czy mówie prawde.Znowu mam problem z przywołaniem sobie miłych wspomnien z nim.Ogółem klapa i wszystko na wielkie nie.Dreczy mnie jedno pytanie dlaczego nerwica powraca co jakiś czas i nie może ustąpić raz a na zawsze? Gnębi mnie to od dłuższego czasu dlaczego to wraca?Przecież 90% moich myśli opiera się teraz na kocham/nie kocham.Po prostu wkur***m sie na siebie.
- Wilku
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 130
- Rejestracja: 14 marca 2015, o 21:06
Te myśli bedą sie pojawiać Patrycja, być może całe życie, to jest właśnie rocd. Sukces to umiejetność braku reakcji na te myśli. Ty znowu sie zapętliłaś - uwierz mi ja robię to samo. Ale wiem, ze to wszystko iluzja i jedyne co mozna zrobić, to iść dalej przez życie i nie odpowiadać na te myśli kompulsją - sprawdzaniem uczuć i przekonywaniem się.
Wyjście z rocd polega na tym, ze takie myśli przestają wywoływać w Tobie niepokój, smutek i negatywne uczucia, od tak to tylko głupie myśli, których jest tysiące i więcej dziennie. My po prostu nadajemy temu wartość.
Wyjście z rocd polega na tym, ze takie myśli przestają wywoływać w Tobie niepokój, smutek i negatywne uczucia, od tak to tylko głupie myśli, których jest tysiące i więcej dziennie. My po prostu nadajemy temu wartość.
-
- Gość
Może jakbym miała rodziców z prawdziwego zdarzenia,a nie skur*ieli,którzy mnie poniżają,wyzywają i zastraszają to może i wyszłabym z tego psychicznego dołka zaglady.
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 119
- Rejestracja: 5 stycznia 2016, o 20:02
Witam. Na pewno było by ci łatwiej. Co nie oznacza że dasz rade. Niestety kolejny dowód na to że dzieciństwo wpływa na postawy źyciowe. Moja nerwica też kluła się od dzieciństwa. Jak jestem czasem wkurzona to mówię" dziękuję ci mój tatusiu alkoholiku za moją nerwicę". Ojcu wybaczyłam po latach ale z nerwicą lękową muszę się zmagać. OSTATNIO atakują mnie natręty myślowe. Rozkminy że zwariuję że pewnie mam już urojenia. Dużo kontroli i dużo lęku mam w sobie. Oczywiście czasem odpuszcze i wychodzi małe słonko i spokój ducha. Nardzo te chwilę doceniam. Damy radę.Patrycja.St pisze:Może jakbym miała rodziców z prawdziwego zdarzenia,a nie skur*ieli,którzy mnie poniżają,wyzywają i zastraszają to może i wyszłabym z tego psychicznego dołka zaglady.
-- 12 stycznia 2017, o 21:53 --
mała Mi 84 pisze:Witam. Na pewno było by ci łatwiej. Co nie oznacza że nie dasz rady. Niestety kolejny dowód na to że dzieciństwo wpływa na postawy życiowe. Moja nerwica też kluła się od dzieciństwa. Jak jestem czasem wkurzona to mówię" dziękuję ci mój tatusiu alkoholiku za moją nerwicę". Ojcu wybaczyłam po latach ale z nerwicą lękową muszę się zmagać. OSTATNIO atakują mnie natręty myślowe. Rozkminy że zwariuję że pewnie mam już urojenia. Dużo kontroli i dużo lęku mam w sobie. Oczywiście czasem nerwica odpuszcza i wychodzi małe słonko i spokój ducha. Bardzo te chwilę doceniam. Damy radę.Patrycja.St pisze:Może jakbym miała rodziców z prawdziwego zdarzenia,a nie skur*ieli,którzy mnie poniżają,wyzywają i zastraszają to może i wyszłabym z tego psychicznego dołka zaglady.
"Jeszcze będzie pięknie, mimo wszystko. Tylko załóż wygodne buty, bo masz do przejścia całe życie."
Jan Paweł II.
Jan Paweł II.
-
- Gość
Ja mam dosyć wogóle moich rodziców,nie mają do mnie szacunku tylko do osób, które są fałszywe i głupie,ale co ja maogę wiedzieć według nich o ludziach...najbardziej potrafią mówić o moim rodzeństwie cioteczny jacy to oni świetni,a ja najgorsza zakała rodziny.Dobrze,że sie chamuje bo bym chyba sama zaczeła się z nimi lać o te wszyskie wyzwiska,kłamstwa i oszczerstwa na mój temat.Ale ja mam godność i nie upadlam jak moja matka,żeby problemy rozwiązywać zastraszaniem,wyzwiskami,a w najgorszym wypadku biciem.Jak mnie wyzywa to w jej wyrazie twarzy i oczach widze psychoze i popierdol**nie calkowite.Wiem ze musze w wieku 18 lat odejsc bo z nimi przyszlosc to jak siedzienie w wiezieniu i wysluchiwaniu krytyk na moj temat.Tak mowie tu o wyzwiskach typu ku*wa,dziw*a itd. A najlepsze jest to ze jestem najspokojniejsza i najnormalniejsza dziewczyna w klasie mam chlopaka ktoremu jestem wierna i naprawde boli takie coś bo to jest nieprawda i totalny brak szacunku do mojej osoby.To tak jakby na kogoś porządnego bogatego powoedziec jesteś menelem i marginesem spolecznym.Mam tego dosyć i nie zamierzam przedłużać swojego pobytu w domu rodzinnym.Muszę się odbić od tych toksycznych osób i iść tam gdzie mnie kochają.To jest właśnie najlepsze,że obcy ludzie bardziej mnie kochają jak rodzice.Inaczej wyląduje na dołku w psychiatryku..