Stary problem powrócił.
Pisałem o swoim problemie z erekcją ktory negatywnie wpływa na moj związek (teraz juz małżeństwo).
Caly czas rozważałem terapię i mówiłem o tym żonie ale ona mnue tylko pytała czy jest mi t9 serio pptrzebne i czy nie umiem sobie sam z problemami poradzić.
W tych sprawach w zasadzie za wiele się nie zmieniło, jakieś czynności seksualne ppdejmujemy ale z sama penetracją jest problem bo nawet jak nie spadnie erekcja to dochodze wtedy w kilka sekund. No moze zmienilo się tyle ze staralem się tego nie unikać mimo lęków i robić to cześciej niz raz w tygodniu i w sumie na ogoł bylo 2-3x na tydzień.
Starałem się do tego podchodzić na luzie ale i tak jakies napięcia i leki występowały.
Ostatnio uswiadomiłem sobie że staramy się o dziecko i tak problem znów się mocno nasilił. Pojawiał sie silny lęk z sercem ppdchodzącym do gardła erekcja oczywiscie w sekunde wtedy spadała do zera i nawet próby poprawy tego stsnu ręką nie pomagały a jak pomogły to na sekundę i erekcja znów opadała wiec nie było szansy na żadną penetrację. Tak się zdarzyło 2 razy z rzędu i juz widziałem po niej że jest wkuri@na. Zacząłem szukać wczoraj numerów do terapeutów. No i wieczorem żona wybuchła mówiąc że ma już tego dosyć, że nic od siebie nie robię, że nie chce takiego życia intymnego, że żałuje że wyszła za mnie i że miałem coś z tym problemem zrobić a nie wymyślać sobie terapie na ktorych jak zwykle ktoś coś za mnie zrobi.
Ten temat też wałkowaliśy 3 miesiące przed ślubem. Terapeutka integratywna powiedziala mi wtedy (na wizycie rozpoznawczej) że muszę się liczyć z tym że terapia może tu nie pomóc a same efekty moga byc dopiero po kilku latach. I że powinniśmy wobec tego rozważyć czy powinniśmy brać ślub (a raczej ze partkerka powinna sie zastanowić). Oczywiście szczerze jej to wtedy powiedzialem ale uznala wtedy że jej jest ze mna na prawde dobrze i ze nie ma wątpliwości co do ślubu. Wczoraj powiedziała że łudziła się że coś się zmieni.
W zasadzie ja też nie wierzę że terapia coś pomoże. Leki na potencje jak pomogą to pewnie tylko na chwilę. Bralem leki ziolowe ale nic nie pomagaly totalnue zerowy efekt.
Ja się po tym wczorajszym dniu czuję jakby nasze małżeństwo się skończyło

Wczoraj też usłyszałem że ona nie bedzie czekac kilka lat aż terapia coś da lu nie. Że mam podjąć jakieś działania.
Ja to rozumiem że chyba muszę podjac decyzje o rozwodzie i zakończeniu tego

Ja na prawde nie widzę innego wyjścia a chciałbym żeby dało się coś zrobić.
Pójdę na terapie i po 4 latach okaże się ze nic to nie daje i co wtedy ?