Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Zimna jak lód

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
s18602
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 2 marca 2018, o 17:46

12 czerwca 2018, o 16:15

Cześć wszystkim!
Nie wiem czy to dobre miejsce, ale wierzę, że mogę znaleźć tu wsparcie.

Mam problem z okazywaniem emocji, ze spontanicznym ich wyrażaniem. Mam jakieś obawy, że coś powiem albo zrobię źle i zostanę skrytykowana. Wolę się nie odzywać. Wiem, że ranię tym ludzi i siebie, bo zdaję się być zamknięta w sobie czyli niewykraczająca poza swój egoistyczny nos. Wstydzę się albo boję, nie wiem sama. Z trudem przychodzi mi szczery śmiech i pozytywne emocje. Jestem niezdecydowana i obojętna i przykro mi z tego powodu, jakoś nie potrafię tego zmienić. Zależy mi na ludziach, ale nie potrafię im tego okazać. Interesuję się tym, co mają do powiedzenia, a mimo to nie potrafię wystarczająco im to okazać. W sumie, skąd mam wiedzieć co inni myślą? Wiem to jak również mam świadomość, że wyolbrzymiam to poczucie, że coś ze mną nie tak. Zadręczam się, podobno. Ale raczej świat jest mi bliski i cieszy mnie jakiś mały promień słońca czy objaw dobra na ulicy. Trochę to sprzeczne, ale nie mam nic do świata i nie żyję faktem, że jest okropny, a ludzie źli i beznadziejni. Ja wszystkich uwielbiam, tylko siebie jakby nie bardzo.
Brzydzę się siebie, np w związku, jakaś czułość czy namiętność po prostu mnie brzydzi, ale to już chyba inna kwestia. Nie potrafię myśleć o sobie w relacji z kimś, nie jestem wystarczająco dojrzała emocjonalnie chyba, chociaż 19 lat to chyba już najwyższy czas, żeby dorosnąć.
Wiem, że wystarczy drobny uczynek, żeby kogoś uszczęśliwić, ale ja sobie trwam w tej obojętności i mnie ona nawet nie załamuje. Może wszystko jest ok, tylko wymyślam, ale może coś wiecie na ten temat.
Jakiekolwiek słowa z Waszej strony będą dla mnie otuchą, nie opisałam pewnie wszystkiego, co powinnam, ale może ktoś mnie nakieruje.
Dzięki :)
Awatar użytkownika
eyeswithoutaface
Moderator
Posty: 1516
Rejestracja: 25 lutego 2017, o 21:44

14 czerwca 2018, o 18:58

A co robisz, żeby to zmienić? Żeby zmienić stosunek do samej siebie przede wszystkim? Bo to jest tutaj najważniejsze, a ani słowa na ten temat nie napisałaś :)
"Nie pytaj, czego potrzebuje świat. Zapytaj raczej, co sprawia, że ożywasz, i zrób to.
Bo to, czego świat potrzebuje, to ludzie, którzy budzą się do życia."
s18602
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 3
Rejestracja: 2 marca 2018, o 17:46

16 czerwca 2018, o 15:36

Staram się (za mało widocznie) robić coś spontanicznie i nie zastanawiać się dłużej, bo im dłużej się myśli tym mniej się coś robi w tym kierunku. Kupię coś dla siebie albo idę pobiegać, takie proste czynności dla zerwania z rutyną i dania sobie szczęścia. Dopiero wtedy uświadamiam sobie prostotę życia i nie przejmowania się niczym, a mimo wszystko blokuję się przed tymi emocjami, przed szczęściem, którego widocznie nie chcę, Z drugiej strony, może wcale nie chcę nic z tym robić, skoro nic nie robię. Czasem się kocham, czasem nienawidzę do tego stopnia, że jest mi obojętne jak wyglądam i jaka jestem. Faktycznie bez zmiany siebie i świadomości, że tego chcę nic nie ugram, dzięki ;)
ODPOWIEDZ