Metryczka:
Mężczyzna, lat (wtedy) 21, student kierunku inżynierskiego.
Etap 1. Seks i pierwsze somaty.
W 2014 roku wpadłem w związek w którym próbowałem nie być sobą i postępowałem niezgodnie ze swoim sumieniem i przekonaniami. Tak więc po kilkunastu dniach spotykania się doszło do stosunku którego nie chciałem (współżyłem już wcześniej). Jeszcze nic do niej nie czułem i nie byłem an to gotowy. Nie nazwałbym tego gwałtem a raczej postawieniem pod ścianą bez możliwości wyboru. No i stało się pierwsza bezsenna noc, ucisk w gardle, brak apetytu, problemy z zasypianiem. Na początku nie ogarniałem co moje ciało robi i co do mnie mówi. Po weekendzie wróciłem do siebie i na studia i się uspokoiło. Ale podczas każdego kolejnego spotkania ucisk w gardle wracał, niepewność i napięcie. Oczywiście brnąłem w to dalej i był z tego prawie 1,5 roczny związek. Somaty z godzin przerodziły się w dni, w dni w tygodnie a tygodnie w stałe napięcie. Próbowałem w tym czasie ziół na uspokojenie i jakiś leków dostępnych bez recepty. Wszystkie moje objawy ukrywałem i robiłem wszystko by po sobie nie dać znać że coś jest nie tak.
Etap 2. Rozstanie i psychiatra
Później przeżyłem rozstanie z tą dziewczyną. Stwierdziła że pójdzie do innego i z dnia na dzień się rozstaliśmy. Wszystko we mnie narosło i wybuchło. A przede wszystkim olbrzymie poczucie niesprawiedliwości. To właśnie w 2016 roku zgłosiłem się do psychiatry. Podstawowe badania, testy, i pierwsza recepta na leki. Zacząłem życie od nowa z moimi lękami. Poprzez stosowanie strategii unikania oduczyłem się chodzenia na spotkania, imprezy, przestałem wychodzić praktycznie wszędzie. Podróże tylko moim samochodem bo w nim czułem się komfortowo. Co też później się zmieniło na gorsze. Od 2017 roku wszedłem w nowy związek z wielkim lekiem i stresem. Postanowiłem że tym razem będę w 100% szczery. Jakież było moje zdziwienie jak ona opowiedziała o swoich problemach. Razem mamy zaburzenie. W 2018 roku pierwszy raz poszedłem na terapię. Po około 10 spotkaniach zakończyłem ponieważ jakoś mi to nie pasowało. Jak się później okazało nie byłem wtedy na to gotowy. No i tak sobie żyłem w lęku i wycofaniu z większymi i mniejszymi zaburzeniami. Bałem się spotkań, zakupów w sklepie, a wszystko kręciło się w okół biegunki albo wymiotów i poszukiwaniu toalety.
Etap 3 Atak paniki i zmiana strategii.
Aż do marca 2024 r. brałem leki, próbowałem żyć (przetrwać) i nie zwariować. Ale w marcu 2024 pętla wokół mnie zaczęła się zaciskać. I przeżyłem swój pierwszy prawdziwy atak lękowy. Coś podobnego miałem w 2017 roku ale trwało krócej. Tym razem zmiotło mnie z planszy na 3 tygodnie. Miałem wrażenie że zwariuję, milion myśli na sekundę, poczucie przytłoczenia. Fizycznie uczucie i poczucie prawie śmierci. Nie byłem w stanie logicznie myśleć. Do dziś nie wiem co go wywołało ze był tak intensywny. Wydaje mi się że lata zaburzeń i wyciszania emocji prochami zrobiły swoje i organizm odreagował. Znów wizyta u lekarza psychiatry, badania i te same leki co od 2016 tylko w większej dawce…. Oraz trefna diagnoza odnośnie niskiego poziomu testosteronu. Dlaczego nietrafna opisuje później. Psychiatra podniósł mi poziom testosteronu lekami onkologicznymi. Z poziomu 300 jednostek na 700. Czułem się świetnie do czasu jak poziom nie spadł znów do 300 jednostek. Euforia dla faceta ze zwiększenia testosteronu jest ogromna. I rozpoczął się objazd po lokalnych lekarzach. Wydałem kilka tysięcy na wizyty i badania aby dowiedzieć się że wszystko u mnie w organizmie jest w porządku. To była zarazem ulga jak i smutek. Czyli co moje objawy i samopoczucie pochodzą z głowy?
Po ataku stwierdziłem że pora przeprowadzić remont w swoim życiu. Zapisałem się na terapię z postanowieniem że nie zakończę jej dopóki nie poprostuję wszystkich tematów.
Etap 4 Zmiana życia
Na terapię zapisałem się zaraz po ataku i od kwietnia 2024 uczęszczam co tydzień. Zauważyłem dużą poprawę jakości swojego życia. Dobrych momentów jest więcej niż złych. Problemy które były dla mnie wyzwaniami wcześniej, przechodzę teraz normalnie albo z lekkim dyskomfortem. A co najważniejsze bez pomocy silnych leków (afobam). Zmieniłem także psychiatrę.
Teraz chwila dla nauki i podzielę się tym co brałem.
Mirtagen oraz Mozarin jako leki stałe w różnych dawkach, były zmieniane w trakcie leczenia. Oraz propranolol zamieniony później na afobam jako lek doraźny w napadach lęku.
Po zmianie lekarza od miesiąca przyjmuję pregabalinę oraz mirtagen a mozarin zamieniam na trittico.
Wspomagam się medykamentami, terapią i samorozwojem (książki i psychoedukacja). Myślę że mój pociąg stoi na dobrych torach, węgiel załadowany, silnik odpalony tylko maszynista jeszcze się waha czy ruszyć. Co prawda stoimy na złej i niebezpiecznej stacji ale ona jest taka znana i praktycznie tu zamieszkaliśmy.
Obiektywnie patrząc myślę że pociąg już ruszył, jeszcze jedzie powoli ale oddalam się od tego lękowego życia. Jeszcze czasem obrócę głowę z nostalgią i pojawią się myśli o myślach ale tak wygląda ten proces. Co dla mnie najdziwniejszego to że podczas terapii pojawiało się więcej sytuacji które powodowały we mnie myślenie i odczucia. Zacząłem się zastanawiać jak ma mi to pomóc skoro się uwolnić od tego to mam jeszcze więcej, emocji, uczuć i czuję jakby wszystko przybierało na sile. W takich momentach powtarzam sobie moje hasło "będę o siebie walczyć do końca". Nastąpiła zmiana myślenia jeszcze nie w pełni ale myślę sobie że 10 lat zaburzeń nie wyleczy się z 6 miesięcy terapii.
Wytrwałości dla wszystkich zmagających się z lękami.
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Zaburzenie po stosunku seksualnym
-
- Nowy Użytkownik
- Posty: 17
- Rejestracja: 31 października 2024, o 20:47
Aktualizacja po kolejnych 6 miesiącach.
Żyję!
Od listopada do czerwca wiele się działo. Cały czas pracuję nad sobą. Były dobre i złe momenty. Aktualnie schodzę w leków
Aktualnie pozostaje tylko pregabalina. Nie jestem do końca przekonany co do tej decyzji bo jest czasami ciężko. Ale nikt nie powiedział że będzie łatwo. Bardzo mocno zmieniła się moja cząstka społeczna. Wychodzę, spotykam się, chodzę na spotkania. Czasem jeszcze w głowie przypomni się czy aby na pewno jest w porządku. Zauważam wpadanie w stare błędne schematy i jak tylko się ogarnę to z nich wychodzę. Stosuję dużo technik prewencyjnych aby w nie ponownie nie wpadać. Odczuwam dużo więcej emocji i tego jeszcze nie ogarniam do końca. To jest coś czego się ciągle uczę.
Podsumowując: mój pociąg odjechał z tej stacji o której pisałem w listopadzie. Myślę że minęliśmy po drodze kilka stacji i gdzieś tam na horyzoncie maluje się powoli napis stacja końcowa odburzony. Oceniam że ponad połowa drogi została zrobiona
Żyję!
Od listopada do czerwca wiele się działo. Cały czas pracuję nad sobą. Były dobre i złe momenty. Aktualnie schodzę w leków

Podsumowując: mój pociąg odjechał z tej stacji o której pisałem w listopadzie. Myślę że minęliśmy po drodze kilka stacji i gdzieś tam na horyzoncie maluje się powoli napis stacja końcowa odburzony. Oceniam że ponad połowa drogi została zrobiona
