Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
zaburzenia somatyczne
-
- Nowy Użytkownik
- Posty: 7
- Rejestracja: 18 listopada 2024, o 11:03
Zaczęło się niewinnie ponad rok temu, od objawów, na które nie zwróciłem uwagi - a właściwie nie zinterpretowałem ich właściwie. Gula w gardle - nawracający problem, trwał kilka dni, czasami dłużej lub krócej. Chodziłem po larygologach - nikt nawet nie zwrócił mi uwagi, że może to być z nerwów, że to klasyczny objaw globus histericus. A ja sam nigdy bym o tym nie pomyślał, dopóki nie zagłębiłem się w lekturę. W tym samym czasie mniej więcej zaobserwowałem dziwną rzecz - otórz kilku lat paliłem okazjonalnie trawę, czasami paliłem częściej, czasami tylko w weekend, a czasami miałem przerwy 2-3 tygodnie i nic nie paliłem - różnie to było. W tamtym okresie zaobserwowałem dziwne zjawisko - przestała mi ona smakować, miałem po niej coraz częściej stany lękowe tzw bad tripy, a to dziwne bo w tym temacie nic nie mogło mnie już zaskoczyć. Gdy trawa nie działała na mnie tak jak tego oczekiwałem tzn po kolejnym bad tripie rzuciłem to w ogóle, po prostu stwierdziłem, że jak mi to już nie służy to nie ma sensu tego robić, bo nie sprawia mi już przyjemności. Bez problemu z niej zrezygnowałem. Potem dwa, trzy miesiące później zaczynały się dziwny objaw polegający na tym, że jak schodziłem do piwnicy to miałem taki stan że gorzej się czuje i muszę wracać, bo jak zemdleje to nikt mi nie pomoże. Tu należy zaznaczyć, że nigdy w życiu nie zemdlałem. Nigdy też nie miałem jakiś większych problemów, stresów i zmartwień. Następnie był październik, albo listopad ubiegłego roku. Coraz częściej czułem się ospały, bez energii, myślałem że to jesienna chandra. Jednego dnia siedząc, dostałem strasznych zawrotów głowy, były to zawroty nie układowe tzn zaburzenia równowagi. Dostałem wysokiego ciśnienia i zabrała mnie karetka. Na SOR nic nie pomogli skierowali do hipertensjologa. Miałem straszne skoki ciśnienia, bo kazali zaopatrzyć się w ciśnieniomierz. Myślałem, że to przez ciśnienie. Zaczeło się chodzenie po lekarzach. Tabletki na ciśnienie na skoki nie pomagały. Podejrzewali guz chromochłonny nadnercza, jednak po pobycie w szpitalu został wykluczony. Ogólnie miałem wtedy ciągle strasznie złe samopoczucie, całymi dniami dokuczały mi nudności - leki na nudności nie pomagały. Nudności były o tyle uprzykszające życie, że nie mogłem normalnie funkcjonować - chciało mi się wymiotować, a nie mogłem. Do tego dochodziły okresowe zaburzenia równowagi połączone z zawrotami głowy i paniką. Miałem w tym czasie 3 silne ataki paniki w tym jeden w nocy. Nie mogłem sobie dać rady - nie wiedziałem co wtedy zrobić jak reagować. Raz przy ataku wydawalo mi się że nie mogę oddychać pojechałem na nocną opiekę zdrowotnoą i powiedzieli że mam hiperwentylacje a jest em natleniony bardzo dobrze i dali hydroksyzyne jakoś przeszło. Badali mnie jeszcze wtedy na błędnik, ale to też nic nie wykazało. Leki nie pomagały. Żyć się nie dało to wszystko zaczęło się tak stosunkowo szybko i trwało całymi dniami. Czasami z małymi przerwami. Mogę dodać, że spałem wtedy dobrze jedynie w śnie odpoczywałem. Przebadałem się od A do Z. Miałem badaną krew, na boleriozę, helikobakter, różne inne badania krwi. Prześwietlenia. Rezonans MR głowy, TK Głowy, Tk klatki pierosiowej (oba z konstrastami) Holtery na serce, ciśnieniowe, USG jamy brzusznej, Gastroskopie, gdzie niby wyszły jakieś drobne rany na żołądku, VNG i inne drobne o których nie pamiętam. Sam sobie uświadomiłem, że albo mam jakoś żadką afrykańską chorobę albo jestem jakiś psychiczny, więc sam z własnej woli poszedłem do psychiatry. Tam zostałem uświadomiony, że to nerwica o przebiegu somatycznym. Dostałem lek Elicea i pregabaline. Elicea biorę do dzisiaj. Od tamtej pory somaty prawie ustąpiły, a szczególnie chodzi mi o te najcięższe prze które nie mogłem pracować i wychodzić z domu. Puściły ultra mocne nudności połączone z odruchem wymiotnym i od tamtej pory nie miałem zawrotów głowy - bo zawroty występowały występowały tylko okazjonalnie. Teraz mam wrażenie, że powoli z tego wychodzę, jednak nie jest jeszcze super tak jak kiedyś. Ogólnie dokucza mi często znurzenie, apatia, senność, czasami wieczorem kilkusekundowe kołatanie serca. Czasami małe bóle głowy i ogólnie od niedawana jest dziwna sytuacja bo ciągle codziennie coś mi się śni - nie są to często koszmary, ale też sny mogę określić jako dziwne - a nie przyjemne. Ale dosłownie codziennie, dzień w dzień od miesiąca albo dwóch. Jestem teraz na etapie oglądania waszych filmów. Kiedyś raz byłem u psychologa z pół roku temu, ale to wyglądało jak rozmowa, pytał o jakieś problemy większe ale nic nie znalazł ciekawego, nie było alkoholizmu, problemów jakiś w dzieciństwie itp. Więc nie widziałem tego efektu, poprostu godzine opowiadałem co i jak. Było to potrzebne, aby chodzić do psychiatry po leki na fundusz bo wtedy byłem prywatnie. No i teraz oglądam wasze fimy i staram się do akceptować, generalnie nie odrzucam tego, że mam problem ale nie wiem jeszcze jak sobie z tym radzić, rozumiem tez że inni mają gorzej i w porównaniu do okresu z początku roku czuje się dobrze - jednak jeszcze to nie to co było. Obecnie z farmakologii biorę elicea, magnez, witaminę D i ziołowe przed snem na sen aby polepszyć jego jakość (niedawno zacząłem) to jakieś tam wiecie różaniec, melatonina, melisa coś takiego taka mieszanka delikatna. Czy macie dla mnie jakieś rady jak z tego wyjść do końca najlepiej? Co powinienem teraz zrobić? Czy ktoś miał podonie? Jak sobie pomóc gdy jestem już blisko?
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 40
- Rejestracja: 21 października 2023, o 16:43
Hej. Mamy dużo wspólnego. Nerwica od ponad roku. Na początku myślałem, że nadciśnienie, bo tak wychodziło. Pełno badań itd.
Moim zdaniem potrzeba czasu, a czasami dużo czasu. Ja większość dni mam teraz okej. Coś tam z somatów zostało. Hipochondria itd. też się pojawia.
Ogólnie staram się nie zajmować przelatującymi myślami, bo one szybko mogą mnie wytrącić z równowagi .
Dlaczego cierpliwie akceptować i nie przywiązywać do objawów wagi tym bardziej jak jesteśmy przebadani.
Teoria spoko, gorzej z praktyką, ale u mnie jest dużo lepiej niż parę miesięcy temu
Ogólnie polecam sport. Jakikolwiek. Regularnie.
Moim zdaniem potrzeba czasu, a czasami dużo czasu. Ja większość dni mam teraz okej. Coś tam z somatów zostało. Hipochondria itd. też się pojawia.
Ogólnie staram się nie zajmować przelatującymi myślami, bo one szybko mogą mnie wytrącić z równowagi .
Dlaczego cierpliwie akceptować i nie przywiązywać do objawów wagi tym bardziej jak jesteśmy przebadani.
Teoria spoko, gorzej z praktyką, ale u mnie jest dużo lepiej niż parę miesięcy temu
Ogólnie polecam sport. Jakikolwiek. Regularnie.
-
- Nowy Użytkownik
- Posty: 7
- Rejestracja: 18 listopada 2024, o 11:03
Ja generalnie myślę, że generalnie to śpię w nocy, ale że ta jakość snu jest jakaś słaba. Co byście polecali, żeby lepiej się wysypiać? Generalnie to chętnie bym spał do 10 ale nie wiem czy wtedy też nie byłbym niewyspany...
Często też mam tak, że np. chce mi się iść do ludzi ale zazwyczaj w ten dzień dziwnym trafem się gorzej czuje tzn. jak już jestem wśród ludzi to nie chce mi się, generalnie tam przebywać i chętnie bym poszedł do domu, a kiedyś bardzo chętnie uczestniczyłem w spotkaniach... czy lepiej próbować czy odpuścić sobie?
Często też mam tak, że np. chce mi się iść do ludzi ale zazwyczaj w ten dzień dziwnym trafem się gorzej czuje tzn. jak już jestem wśród ludzi to nie chce mi się, generalnie tam przebywać i chętnie bym poszedł do domu, a kiedyś bardzo chętnie uczestniczyłem w spotkaniach... czy lepiej próbować czy odpuścić sobie?