Powiem tak podpisuje sie pod tymi postami obiema rękoma.Ja nie mogłam bardzo długo zrozumieć, że akceptacja nerwicy, ignorowanie objawów, zmiana otoczenia myśliwego to recepta na wyjście z zaburzenia. Myślałam tak: na pewno wszyscy mają lepsze terapiesą ode mnie mądrzejsi i więcej rozumieją a ja tylko rozumiem by olewac i ignorować . Po jakimś czasie zrozumiałam ze to kolejne nerwicowe rozważania. Wiedza jest potrzeba ale myślę ze wielu z nas też tak ma że ciągle szuka i szuka np przesiadujemy na forum non stop licząc ze stanie się cud i coś ktoś powie i my się uleczymy. Myślę sobie, że jak człowiekowi jest juz bardzo źle to wtedy zaczyna się prawdziwą praca nad sobą bo dopóki mówimy sobie ze jeszcze nie jest tak źle to stoimy w jednym punkcie i nie ruszamy z miejsca bo niestety cierpienie może dac mam motywacje do olbrzymich zmian.cyraneczka pisze: ↑7 stycznia 2018, o 11:01Ja mam tak, że nie boję się robić jakichś rzeczy, wychodzę z domu, ale niestety nie zmieniam otoczenia myślowego, bo cały czas zauważam objawy i non stop im odpowiadam, że to tylko nerwica, a w tym czasie nie widzę za bardzo rzeczywistości, czyli chyba kontroluję objawy w taki sposób. Punkt 3. wdrażam już jako tako, ale 2. niestety mi nie wychodzi. Punkt 1. już za mną, bo miałam 3 lata temu podobne objawy, więc nie są dla mnie niczym już nowym, tyle, że mnie zaskoczyły na nowo, bo wróciły. Z tym punktem 2. to chyba wina tego, że na razie nie pracuję i odrywam się od myślenia o nerwicy dosyć rzadko (jak pogram w grę, albo czasami z kimś porozmawiam, albo śpię - i to w zasadzie tyle, więc jak mózg ma odpocząć...), albo nie robię rzeczy, które lubię, tylko robię coś albo z obowiązku, albo z przeczucia, że mi to pomoże nie myśleć o nerwie i to się rzadko sprawdza. Jestem w sklepie, robię zakupy i pół głowy myśli co mam kupić, a pół głowy "nie bój się, to tylko nerwica" - to taki przykład, podobnie mam zresztą w innych sytuacjach. Tak więc żyję na razie w swojej głowie i moim zdaniem tutaj mam problem.Olalala pisze: ↑6 stycznia 2018, o 17:29To ja dodam od siebie cos może, bo ja bardzo dlugo akceptowalam nerwice, tzn żyłamz objawami ale ciągle wracałam do nich wracałam. Wg mnie, z moich obserwacji wynika cos takiego: 1. Na samym poczatku i w trakcie trwania zaburzenia, w momencie jeszcze silnego napięcia to normalne, ze umysl wraca non stop do objawów i nie należy sie temu dziwić. Jest w stanie analizy i stara sie wylapac wszystko co może bypotencjalnym zagrożeniem. 2. Tak jak napisala Monika, trzeba non stop poszerzać strefę komfortu poprzez choćby zmianę otoczenia myślowego / ryzykowanie świadome. To spycha ciągle myślenie o objawach na bok, pozwala zajac sie czymś innym niż tylko analiza. I 3. Ciągle powtarzanie świadome w glowie,ze to tylko nerwica i ze to objaw nerwicowy. Każda wątpliwość, pytanie, drążenie daje pożywkę rozchwianemu stanowi emocjonalnemu. Powiem szczerze,ze ja dlugo nie potrafiłam wdrożyć punktu 3. Akceptowalam nerwice, lazilam z tymi wszystkimi objawami. Ale jak pojawial sie objaw to szly wątpliwości i nie potrafiłam tak na 100% powiedziec, ze to naprwno to i nic mi sie nie stanie. Ale spokojnie to wszystko idzie etapami. Wszystko przyjdzie z czasem, a solidne wdrażanie tego spowoduje, ze umysł coraz bardziej będzie wpływal na stan emocjonalny i w końcu ta nierównowaga sil sie obróci.
Niestety to wszystko wymaga czasu i najlepiej stosować to wszystko naraz: Akceptacja, ignorowanie, ryzykowanie, zmiana otoczenia myślowego.
Aha napisze cos tez jeszcze, bo u mnie ostatnio pojawił sie to jako niejaki klucz do odburzenia: Caly szkopul polega na tym, ze mamy nie walczyć z nerwica tylko pozwolić jej być przy jednoczesnym wewnętrznym odpuszczaniu-na poziomie ciała i umysłu. Ja robiłam tak, ze pozwolalam jej być, ale ciągle walczyłam. Dopiero niedawno przyłapałam sie ze podświadomie ja ciągle spinam ciało jakbym miała wygrać silowo z ta cala nerwica. A to tak naprawde ja tylko ciągle podtrzymuje zastanówcie sie wiec czy nie robicie podobnie. Akceptujecie, ale tez zaciskacie zęby i próbujecie nerwice znokautować. A chodzi o to żeby zaakceptować i odpuścić, powiedziec swojemu cialu: Nie musisz walczyć i spinać sie, bo ta ciągle walka tak naprawde przedluzasz nerwice zaobserwujcie co robicie jak pojawia sie lęk. Zapewne spinacie sie i tworzycie spirale lęku. A jakbyście w momencie pojawienia sie lęku nagle sie rozluznili?
Ciało mam wiecznie spięte, być może nawet z tego biorą się bóle i zawroty głowy. Warto obserwować jaką mamy postawę - czy nie mamy ramion uniesionych w górę, by schować w nich głowę, bo to typowa reakcja na lęk i ja to u siebie widzę. W książce Claire Weekes są słynne słowa "zaakceptuj i płyń" zamiast walcz, rób wszystko najłagodniej jak potrafisz, niech ciało płynie, a ty nie stawiaj oporu, myślę, że o takie coś chodzi.
Dziękuję Wam za wszystkie odpowiedzi. Zastanawiam się, czy nie zrobić sobie przerwy od siedzenia na forum, bo przecież jak tu siedzę to umysł zostaje w temacie nerwicy, nie zrozumcie mnie źle, po prostu za dużo czasu tu siedzę, a mam wrażenie, że mam już wystarczającą wiedzę i siedząc tutaj będę tylko prosić Was o pomoc zamiast radzić sobie samodzielnie. Tak więc gdyby mnie nie było na czacie jakiś czas to z tego powodu.
Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Życie objawami - proszę o pomoc :(
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 185
- Rejestracja: 12 maja 2017, o 17:21
- eiviss1204
- Odburzony Wolontariusz Forum
- Posty: 1291
- Rejestracja: 2 stycznia 2017, o 16:22
Dziękuję Ola:* mi tez zalezy by inni wprowadzili rzeczy na forum w zycie a wiem ze mozna sie z tym uporac bo pamietam czas,w którym dla mnie wszystko bylo przerażające a teraz jest zupelnie normalnie i rzeczy które kiedys by mnie wystraszyly na maksa dzis sie z nich smiejeOlalala pisze: ↑6 stycznia 2018, o 17:42Monia Ty to dla mnie na forum jesteś mistrzem, uwielbiam czytać Twoje wpisy, bo zawsze sa rzeczowe i na temat. Widac z Twoich postów, ze masz to juz za sobąeiviss1204 pisze: ↑6 stycznia 2018, o 17:36Powiem tak.
Jeśli chodzi o wyjście z nerwicy tak na dobre bwz tzw nawrotow to jest jedna bardzo wazna rzecz.
Po pierwsze trzwba zlapac ten dystans jesli chodzi o to czego się boicie.
A po drugie przestac bac sie calej nerwicy.
Czasami widze wpisy.
No ja juz ogarnęłam swoje natrety ale boje sie ze nerwica wróci.
No ale co ona moze zrobic ? Wlasbie ten strach przed nia czesto powoduje nawroty ja np nie boje sie nerwicy jako powrotu bedzie to będzie. Raz przeżyłam przeżyje i drugi. Rowniez nie boje sie atakow paniki lękow czy deralizacji bo to sa normalne sygnaly organizmu i trzeba umieć sie z tym pogodzić. Bo nerwica jest to bledne podejscie i kolo z objawami które sie zatacza z przesadna dramaturgia
Nipo brawo wiesz ze 3mam za Ciebie kciuki i fajnie ze pomagasz innym bo to wazny krok ku odburzaniu.
Ja radze sie wam skupic na tym by innym pomoc a nie pisac posty które kogos zdoluja.
Zresztą ja sama nie jestem w stanie pojac po co to? Jaki to ma sens.
Jest tak jak piszesz, caly szkopuł polega na przestanie bania sie lęku/nerwicy, bo lęk urasta w nerwicy do roli jakiegoś monstrum.