Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?
Życie objawami - proszę o pomoc :(
- cyraneczka
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 250
- Rejestracja: 29 listopada 2017, o 08:44
Kręcę się od dłuższego czasu w kółko, bo mam problem z ignorowaniem objawów - denerwuję sie, że są, że nie pozwalają mi swobodnie żyć, że ciągle mi o sobie przypominają. Problem typowy pewnie dla wszystkich z forum. Radzę sobie jako tako z myślami, ale z frustracją na objawy nie, potrafię całymi dniami się nimi zamartwiać. Wszystko bazuje u mnie na przekonaniu "to jest takie strasznie męczące, nie do wytrzymania, nie dam sobie z tym rady, co to za życie" i może to nad tą myślą powinnam poracować? Może ją przeformułować jakoś, żeby mi nie niszczyła życia?
Wiem, że życie objawami to ślepa uliczka, ale nie umiem się z tego wyrwać. Jak to przerwać? Bo jestem juz załamana...
Wiem, że życie objawami to ślepa uliczka, ale nie umiem się z tego wyrwać. Jak to przerwać? Bo jestem juz załamana...
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 83
- Rejestracja: 3 stycznia 2018, o 16:14
Tak jak pisałem, próbować się oderwać od tego, wyjść na zewnątrz. Jeśli nie masz takiej odwagi to tak jak ja stopniowo, Zaprosić znajomych do domu(Wiem ciężkie to jest), później zrobić wypad bo tak łatwiej jest, pomóc sobie lekami. No powinno pomóc!
. Czasami tracimy wiarę ale będzie dobrze!

1. "Każdy błąd z którego wyciągamy lekcje nie jest błędem"
2. "Mieć czy być" ~ Myslovitz
3. "Czym byłoby szczęście gdyby nie smutek"
Moje obecne leczenie i postęp: Fevarin 50 mg rano i 50 mg wieczorem, Mobemid 450 mg, Solian 100mg, Lamotrix 200mg Odburzony w 45% raczej nadal 10% 0%
2. "Mieć czy być" ~ Myslovitz
3. "Czym byłoby szczęście gdyby nie smutek"
Moje obecne leczenie i postęp: Fevarin 50 mg rano i 50 mg wieczorem, Mobemid 450 mg, Solian 100mg, Lamotrix 200mg Odburzony w 45% raczej nadal 10% 0%
- Celine Marie
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 1983
- Rejestracja: 21 października 2017, o 14:22
Oderwiesz się połowicznie może na godzinę,dwie ,a później jest to samoznerwicowany123 pisze: ↑6 stycznia 2018, o 15:55Tak jak pisałem, próbować się oderwać od tego, wyjść na zewnątrz. Jeśli nie masz takiej odwagi to tak jak ja stopniowo, Zaprosić znajomych do domu(Wiem ciężkie to jest), później zrobić wypad bo tak łatwiej jest, pomóc sobie lekami. No powinno pomóc!. Czasami tracimy wiarę ale będzie dobrze!
"Już nie pamiętam prawie
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic
Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
Jak w dobrym wstać humorze
I coraz częściej kłamię
I sypiam coraz gorzej
Łatwiej mi
Nic nie mam, więc nie tracę nic
Strach to sieć pajęcza
Im bardziej uciec chcę
Tym mocniej trzyma mnie za karę"
-
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 83
- Rejestracja: 3 stycznia 2018, o 16:14
Ale jak sie oderwiemy to mamy trzeźwy rzut oka na to i można negować. No nie da się tak od razuCeline Marie pisze: ↑6 stycznia 2018, o 16:00Oderwiesz się połowicznie może na godzinę,dwie ,a później jest to samoznerwicowany123 pisze: ↑6 stycznia 2018, o 15:55Tak jak pisałem, próbować się oderwać od tego, wyjść na zewnątrz. Jeśli nie masz takiej odwagi to tak jak ja stopniowo, Zaprosić znajomych do domu(Wiem ciężkie to jest), później zrobić wypad bo tak łatwiej jest, pomóc sobie lekami. No powinno pomóc!. Czasami tracimy wiarę ale będzie dobrze!
1. "Każdy błąd z którego wyciągamy lekcje nie jest błędem"
2. "Mieć czy być" ~ Myslovitz
3. "Czym byłoby szczęście gdyby nie smutek"
Moje obecne leczenie i postęp: Fevarin 50 mg rano i 50 mg wieczorem, Mobemid 450 mg, Solian 100mg, Lamotrix 200mg Odburzony w 45% raczej nadal 10% 0%
2. "Mieć czy być" ~ Myslovitz
3. "Czym byłoby szczęście gdyby nie smutek"
Moje obecne leczenie i postęp: Fevarin 50 mg rano i 50 mg wieczorem, Mobemid 450 mg, Solian 100mg, Lamotrix 200mg Odburzony w 45% raczej nadal 10% 0%
- pannaewa
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 33
- Rejestracja: 7 marca 2016, o 13:52
Cyraneczka, z tego co piszesz w swoich postach, widać, że wiesz o co chodzi z nerwicą. Nie wiem, jak długo pracujesz już świadomie nad wychodzeniem z zaburzenia, ale może jesteś troszkę za bardzo niecierpliwa, objawy Cię męczą, więc chcesz, żeby w końcu minęły, a to powoduje kolejne napięcia i kółko się zamyka.cyraneczka pisze: ↑6 stycznia 2018, o 15:53Kręcę się od dłuższego czasu w kółko, bo mam problem z ignorowaniem objawów - denerwuję sie, że są, że nie pozwalają mi swobodnie żyć, że ciągle mi o sobie przypominają. Problem typowy pewnie dla wszystkich z forum. Radzę sobie jako tako z myślami, ale z frustracją na objawy nie, potrafię całymi dniami się nimi zamartwiać. Wszystko bazuje u mnie na przekonaniu "to jest takie strasznie męczące, nie do wytrzymania, nie dam sobie z tym rady, co to za życie" i może to nad tą myślą powinnam poracować? Może ją przeformułować jakoś, żeby mi nie niszczyła życia?
Wiem, że życie objawami to ślepa uliczka, ale nie umiem się z tego wyrwać. Jak to przerwać? Bo jestem juz załamana...
Kiedyś przeczytałam na forum takie zdanie (chyba cytat z Victora), że 'objawy są efektem kontrolowania ich', a ta kontrola odbywa się też w myślach. np. przez pytania, wątpliwości, ocenianie tych objawów, krążenie w umyśle w temacie objawów. Twoje przekonania na temat objawów, które wymieniasz to też są myśli, więc pracując nad tymi myślami też wpływasz na objawy. Mam podobnie, niby jakoś bardzo się nie boję objawów, ale cały czas coś na ich temat się gdzieś przewija w głowie.
- eiviss1204
- Odburzony Wolontariusz Forum
- Posty: 1291
- Rejestracja: 2 stycznia 2017, o 16:22
Wlasnie tak polowicznie ma się oderwac. Największym bledem jest pozostac w domu i czekac na cud. Ja wychodzac nie bylam sie w stanie skupic na tym co mowia do mnie ludzie mialam na samym poczatku zaburzrnia niesamowite odrelanienie i mysli ze moze sobie to wszystko wymyslam. Twoim tokiem myslenia lepiej byloby zostać w domu bo nie dosc ze to polowiczne oderwanie sie to nasilenie lękow i DD. Z tym ze ja wychodzilam ciągle. Na samym poczatku akceptacji nie bylo i dla mnie to byl odpoczynek jak zajęłam się czyms innym nastepnie przyszla akceptacja tych myśli z czasem ale wazne pytanie dlaczego ona przyszla.Celine Marie pisze: ↑6 stycznia 2018, o 16:00Oderwiesz się połowicznie może na godzinę,dwie ,a później jest to samoznerwicowany123 pisze: ↑6 stycznia 2018, o 15:55Tak jak pisałem, próbować się oderwać od tego, wyjść na zewnątrz. Jeśli nie masz takiej odwagi to tak jak ja stopniowo, Zaprosić znajomych do domu(Wiem ciężkie to jest), później zrobić wypad bo tak łatwiej jest, pomóc sobie lekami. No powinno pomóc!. Czasami tracimy wiarę ale będzie dobrze!
A no dlatego że zajmując sie zyciem z zewnątrz zauważyłam ze to byla tylko iluzja.
Pamiętam pierwszy przeblysk jak wyszlam porobić zdjecja do parku z przyjaciółka potem praca bad soba zaczelo tych chwil byc więcej.
Ja jestem wrecz zwolennikiem zajmowania mysli a to dlatego ze Ty masz obciazony mozg i te momenty sa wspaniale dla jego regenerqcji.
Dla mnie takie podejście
"Fuu nie da się "
"Bo to na chwilę"
To jest strzelanie sobie w stopy. No muszę was niestety straszliwie zmartwic z nerwica jest tak ze w momencie pierwszej akceptacji te mysli objawy czy dd nie schodzi to trzeba praktykowac.
Jesli macie postawe ze wszystko jest bez sensu to to forum nie ma sensu żeby tracic na nim czas i terapia tez nie przyniesie efektów.
Ja dzieki ryzykowaniu akceptacji i przede wszystkim ZAJMOWANIU CZASU czuje sie naprawdę bardzo dobrze i tamten czas wspominam moze nie jako cos zlego ale jako cos mega ciezkiego.
A więc wychodzicie zmieniajcie otoczenie mysllwe. Wychodzicie do ludzi mimo ze ciezko jest sie wam skupić.Gwarantuje ze po czasie wszystko się unormuje i tej uwagi dla realnych spraw bedzie coraz więcej.
- Nipo
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1549
- Rejestracja: 10 sierpnia 2017, o 15:34
Tak potwierdzam tak wyszedłem z nerwicy ciagle miałem to w dupie codziennie przez pare miesięcy i w końcu puściłoeiviss1204 pisze: ↑6 stycznia 2018, o 17:15Wlasnie tak polowicznie ma się oderwac. Największym bledem jest pozostac w domu i czekac na cud. Ja wychodzac nie bylam sie w stanie skupic na tym co mowia do mnie ludzie mialam na samym poczatku zaburzrnia niesamowite odrelanienie i mysli ze moze sobie to wszystko wymyslam. Twoim tokiem myslenia lepiej byloby zostać w domu bo nie dosc ze to polowiczne oderwanie sie to nasilenie lękow i DD. Z tym ze ja wychodzilam ciągle. Na samym poczatku akceptacji nie bylo i dla mnie to byl odpoczynek jak zajęłam się czyms innym nastepnie przyszla akceptacja tych myśli z czasem ale wazne pytanie dlaczego ona przyszla.Celine Marie pisze: ↑6 stycznia 2018, o 16:00Oderwiesz się połowicznie może na godzinę,dwie ,a później jest to samoznerwicowany123 pisze: ↑6 stycznia 2018, o 15:55Tak jak pisałem, próbować się oderwać od tego, wyjść na zewnątrz. Jeśli nie masz takiej odwagi to tak jak ja stopniowo, Zaprosić znajomych do domu(Wiem ciężkie to jest), później zrobić wypad bo tak łatwiej jest, pomóc sobie lekami. No powinno pomóc!. Czasami tracimy wiarę ale będzie dobrze!
A no dlatego że zajmując sie zyciem z zewnątrz zauważyłam ze to byla tylko iluzja.
Pamiętam pierwszy przeblysk jak wyszlam porobić zdjecja do parku z przyjaciółka potem praca bad soba zaczelo tych chwil byc więcej.
Ja jestem wrecz zwolennikiem zajmowania mysli a to dlatego ze Ty masz obciazony mozg i te momenty sa wspaniale dla jego regenerqcji.
Dla mnie takie podejście
"Fuu nie da się "
"Bo to na chwilę"
To jest strzelanie sobie w stopy. No muszę was niestety straszliwie zmartwic z nerwica jest tak ze w momencie pierwszej akceptacji te mysli objawy czy dd nie schodzi to trzeba praktykowac.
Jesli macie postawe ze wszystko jest bez sensu to to forum nie ma sensu żeby tracic na nim czas i terapia tez nie przyniesie efektów.
Ja dzieki ryzykowaniu akceptacji i przede wszystkim ZAJMOWANIU CZASU czuje sie naprawdę bardzo dobrze i tamten czas wspominam moze nie jako cos zlego ale jako cos mega ciezkiego.
A więc wychodzicie zmieniajcie otoczenie mysllwe. Wychodzicie do ludzi mimo ze ciezko jest sie wam skupić.Gwarantuje ze po czasie wszystko się unormuje i tej uwagi dla realnych spraw bedzie coraz więcej.


- Olalala
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1858
- Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36
To ja dodam od siebie cos może, bo ja bardzo dlugo akceptowalam nerwice, tzn żyłamz objawami ale ciągle wracałam do nich wracałam. Wg mnie, z moich obserwacji wynika cos takiego: 1. Na samym poczatku i w trakcie trwania zaburzenia, w momencie jeszcze silnego napięcia to normalne, ze umysl wraca non stop do objawów i nie należy sie temu dziwić. Jest w stanie analizy i stara sie wylapac wszystko co może być potencjalnym zagrożeniem. 2. Tak jak napisala Monika, trzeba non stop poszerzać strefę komfortu poprzez choćby zmianę otoczenia myślowego / ryzykowanie świadome. To spycha ciągle myślenie o objawach na bok, pozwala zajac sie czymś innym niż tylko analiza. I 3. Ciągle powtarzanie świadome w glowie,ze to tylko nerwica i ze to objaw nerwicowy. Każda wątpliwość, pytanie, drążenie daje pożywkę rozchwianemu stanowi emocjonalnemu. Powiem szczerze,ze ja dlugo nie potrafiłam wdrożyć punktu 3. Akceptowalam nerwice, lazilam z tymi wszystkimi objawami. Ale jak pojawial sie objaw to szly wątpliwości i nie potrafiłam tak na 100% powiedziec, ze to naprwno to i nic mi sie nie stanie. Ale spokojnie to wszystko idzie etapami. Wszystko przyjdzie z czasem, a solidne wdrażanie tego spowoduje, ze umysł coraz bardziej będzie wpływal na stan emocjonalny i w końcu ta nierównowaga sil sie obróci.
Niestety to wszystko wymaga czasu i najlepiej stosować to wszystko naraz: Akceptacja, ignorowanie, ryzykowanie, zmiana otoczenia myślowego.
Aha napisze cos tez jeszcze, bo u mnie ostatnio pojawił sie to jako niejaki klucz do odburzenia: Caly szkopul polega na tym, ze mamy nie walczyć z nerwica tylko pozwolić jej być przy jednoczesnym wewnętrznym odpuszczaniu-na poziomie ciała i umysłu. Ja robiłam tak, ze pozwolalam jej być, ale ciągle walczyłam. Dopiero niedawno przyłapałam sie ze podświadomie ja ciągle spinam ciało jakbym miała wygrać silowo z ta cala nerwica. A to tak naprawde ja tylko ciągle podtrzymuje
zastanówcie sie wiec czy nie robicie podobnie. Akceptujecie, ale tez zaciskacie zęby i próbujecie nerwice znokautować. A chodzi o to żeby zaakceptować i odpuścić, powiedziec swojemu cialu: Nie musisz walczyć i spinać sie, bo ta ciągle walka tak naprawde przedluzasz nerwice
zaobserwujcie co robicie jak pojawia sie lęk. Zapewne spinacie sie i tworzycie spirale lęku. A jakbyście w momencie pojawienia sie lęku nagle sie rozluznili?
Niestety to wszystko wymaga czasu i najlepiej stosować to wszystko naraz: Akceptacja, ignorowanie, ryzykowanie, zmiana otoczenia myślowego.
Aha napisze cos tez jeszcze, bo u mnie ostatnio pojawił sie to jako niejaki klucz do odburzenia: Caly szkopul polega na tym, ze mamy nie walczyć z nerwica tylko pozwolić jej być przy jednoczesnym wewnętrznym odpuszczaniu-na poziomie ciała i umysłu. Ja robiłam tak, ze pozwolalam jej być, ale ciągle walczyłam. Dopiero niedawno przyłapałam sie ze podświadomie ja ciągle spinam ciało jakbym miała wygrać silowo z ta cala nerwica. A to tak naprawde ja tylko ciągle podtrzymuje


Ostatnio zmieniony 6 stycznia 2018, o 17:37 przez Olalala, łącznie zmieniany 1 raz.
- eiviss1204
- Odburzony Wolontariusz Forum
- Posty: 1291
- Rejestracja: 2 stycznia 2017, o 16:22
Powiem tak.Nipo pisze: ↑6 stycznia 2018, o 17:28Tak potwierdzam tak wyszedłem z nerwicy ciagle miałem to w dupie codziennie przez pare miesięcy i w końcu puściłoeiviss1204 pisze: ↑6 stycznia 2018, o 17:15Wlasnie tak polowicznie ma się oderwac. Największym bledem jest pozostac w domu i czekac na cud. Ja wychodzac nie bylam sie w stanie skupic na tym co mowia do mnie ludzie mialam na samym poczatku zaburzrnia niesamowite odrelanienie i mysli ze moze sobie to wszystko wymyslam. Twoim tokiem myslenia lepiej byloby zostać w domu bo nie dosc ze to polowiczne oderwanie sie to nasilenie lękow i DD. Z tym ze ja wychodzilam ciągle. Na samym poczatku akceptacji nie bylo i dla mnie to byl odpoczynek jak zajęłam się czyms innym nastepnie przyszla akceptacja tych myśli z czasem ale wazne pytanie dlaczego ona przyszla.Celine Marie pisze: ↑6 stycznia 2018, o 16:00
Oderwiesz się połowicznie może na godzinę,dwie ,a później jest to samo
A no dlatego że zajmując sie zyciem z zewnątrz zauważyłam ze to byla tylko iluzja.
Pamiętam pierwszy przeblysk jak wyszlam porobić zdjecja do parku z przyjaciółka potem praca bad soba zaczelo tych chwil byc więcej.
Ja jestem wrecz zwolennikiem zajmowania mysli a to dlatego ze Ty masz obciazony mozg i te momenty sa wspaniale dla jego regenerqcji.
Dla mnie takie podejście
"Fuu nie da się "
"Bo to na chwilę"
To jest strzelanie sobie w stopy. No muszę was niestety straszliwie zmartwic z nerwica jest tak ze w momencie pierwszej akceptacji te mysli objawy czy dd nie schodzi to trzeba praktykowac.
Jesli macie postawe ze wszystko jest bez sensu to to forum nie ma sensu żeby tracic na nim czas i terapia tez nie przyniesie efektów.
Ja dzieki ryzykowaniu akceptacji i przede wszystkim ZAJMOWANIU CZASU czuje sie naprawdę bardzo dobrze i tamten czas wspominam moze nie jako cos zlego ale jako cos mega ciezkiego.
A więc wychodzicie zmieniajcie otoczenie mysllwe. Wychodzicie do ludzi mimo ze ciezko jest sie wam skupić.Gwarantuje ze po czasie wszystko się unormuje i tej uwagi dla realnych spraw bedzie coraz więcej.teraz z tym problemem tez sobie poradzę
![]()
Jeśli chodzi o wyjście z nerwicy tak na dobre bwz tzw nawrotow to jest jedna bardzo wazna rzecz.
Po pierwsze trzwba zlapac ten dystans jesli chodzi o to czego się boicie.
A po drugie przestac bac sie calej nerwicy.
Czasami widze wpisy.
No ja juz ogarnęłam swoje natrety ale boje sie ze nerwica wróci.
No ale co ona moze zrobic ? Wlasbie ten strach przed nia czesto powoduje nawroty ja np nie boje sie nerwicy jako powrotu bedzie to będzie. Raz przeżyłam przeżyje i drugi. Rowniez nie boje sie atakow paniki lękow czy deralizacji bo to sa normalne sygnaly organizmu i trzeba umieć sie z tym pogodzić. Bo nerwica jest to bledne podejscie i kolo z objawami które sie zatacza z przesadna dramaturgia

Nipo brawo wiesz ze 3mam za Ciebie kciuki

Ja radze sie wam skupic na tym by innym pomoc a nie pisac posty które kogos zdoluja.
Zresztą ja sama nie jestem w stanie pojac po co to? Jaki to ma sens.
- Olalala
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1858
- Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36
Monia Ty to dla mnie na forum jesteś mistrzem, uwielbiam czytać Twoje wpisy, bo zawsze sa rzeczowe i na temat. Widac z Twoich postów, ze masz to juz za sobąeiviss1204 pisze: ↑6 stycznia 2018, o 17:36Powiem tak.Nipo pisze: ↑6 stycznia 2018, o 17:28Tak potwierdzam tak wyszedłem z nerwicy ciagle miałem to w dupie codziennie przez pare miesięcy i w końcu puściłoeiviss1204 pisze: ↑6 stycznia 2018, o 17:15
Wlasnie tak polowicznie ma się oderwac. Największym bledem jest pozostac w domu i czekac na cud. Ja wychodzac nie bylam sie w stanie skupic na tym co mowia do mnie ludzie mialam na samym poczatku zaburzrnia niesamowite odrelanienie i mysli ze moze sobie to wszystko wymyslam. Twoim tokiem myslenia lepiej byloby zostać w domu bo nie dosc ze to polowiczne oderwanie sie to nasilenie lękow i DD. Z tym ze ja wychodzilam ciągle. Na samym poczatku akceptacji nie bylo i dla mnie to byl odpoczynek jak zajęłam się czyms innym nastepnie przyszla akceptacja tych myśli z czasem ale wazne pytanie dlaczego ona przyszla.
A no dlatego że zajmując sie zyciem z zewnątrz zauważyłam ze to byla tylko iluzja.
Pamiętam pierwszy przeblysk jak wyszlam porobić zdjecja do parku z przyjaciółka potem praca bad soba zaczelo tych chwil byc więcej.
Ja jestem wrecz zwolennikiem zajmowania mysli a to dlatego ze Ty masz obciazony mozg i te momenty sa wspaniale dla jego regenerqcji.
Dla mnie takie podejście
"Fuu nie da się "
"Bo to na chwilę"
To jest strzelanie sobie w stopy. No muszę was niestety straszliwie zmartwic z nerwica jest tak ze w momencie pierwszej akceptacji te mysli objawy czy dd nie schodzi to trzeba praktykowac.
Jesli macie postawe ze wszystko jest bez sensu to to forum nie ma sensu żeby tracic na nim czas i terapia tez nie przyniesie efektów.
Ja dzieki ryzykowaniu akceptacji i przede wszystkim ZAJMOWANIU CZASU czuje sie naprawdę bardzo dobrze i tamten czas wspominam moze nie jako cos zlego ale jako cos mega ciezkiego.
A więc wychodzicie zmieniajcie otoczenie mysllwe. Wychodzicie do ludzi mimo ze ciezko jest sie wam skupić.Gwarantuje ze po czasie wszystko się unormuje i tej uwagi dla realnych spraw bedzie coraz więcej.teraz z tym problemem tez sobie poradzę
![]()
Jeśli chodzi o wyjście z nerwicy tak na dobre bwz tzw nawrotow to jest jedna bardzo wazna rzecz.
Po pierwsze trzwba zlapac ten dystans jesli chodzi o to czego się boicie.
A po drugie przestac bac sie calej nerwicy.
Czasami widze wpisy.
No ja juz ogarnęłam swoje natrety ale boje sie ze nerwica wróci.
No ale co ona moze zrobic ? Wlasbie ten strach przed nia czesto powoduje nawroty ja np nie boje sie nerwicy jako powrotu bedzie to będzie. Raz przeżyłam przeżyje i drugi. Rowniez nie boje sie atakow paniki lękow czy deralizacji bo to sa normalne sygnaly organizmu i trzeba umieć sie z tym pogodzić. Bo nerwica jest to bledne podejscie i kolo z objawami które sie zatacza z przesadna dramaturgia
Nipo brawo wiesz ze 3mam za Ciebie kciukii fajnie ze pomagasz innym bo to wazny krok ku odburzaniu.
Ja radze sie wam skupic na tym by innym pomoc a nie pisac posty które kogos zdoluja.
Zresztą ja sama nie jestem w stanie pojac po co to? Jaki to ma sens.

Jest tak jak piszesz, caly szkopuł polega na przestanie bania sie lęku/nerwicy, bo lęk urasta w nerwicy do roli jakiegoś monstrum.
- Nipo
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1549
- Rejestracja: 10 sierpnia 2017, o 15:34
Monia wrzucam poprawkę nie wyszedłem z nerwicy tylko mk chodziło tylko ze wyszedłem z hipohondrii strachu o smierć j o choroby a nerwica nadal mam ;/eiviss1204 pisze: ↑6 stycznia 2018, o 17:36Powiem tak.Nipo pisze: ↑6 stycznia 2018, o 17:28Tak potwierdzam tak wyszedłem z nerwicy ciagle miałem to w dupie codziennie przez pare miesięcy i w końcu puściłoeiviss1204 pisze: ↑6 stycznia 2018, o 17:15
Wlasnie tak polowicznie ma się oderwac. Największym bledem jest pozostac w domu i czekac na cud. Ja wychodzac nie bylam sie w stanie skupic na tym co mowia do mnie ludzie mialam na samym poczatku zaburzrnia niesamowite odrelanienie i mysli ze moze sobie to wszystko wymyslam. Twoim tokiem myslenia lepiej byloby zostać w domu bo nie dosc ze to polowiczne oderwanie sie to nasilenie lękow i DD. Z tym ze ja wychodzilam ciągle. Na samym poczatku akceptacji nie bylo i dla mnie to byl odpoczynek jak zajęłam się czyms innym nastepnie przyszla akceptacja tych myśli z czasem ale wazne pytanie dlaczego ona przyszla.
A no dlatego że zajmując sie zyciem z zewnątrz zauważyłam ze to byla tylko iluzja.
Pamiętam pierwszy przeblysk jak wyszlam porobić zdjecja do parku z przyjaciółka potem praca bad soba zaczelo tych chwil byc więcej.
Ja jestem wrecz zwolennikiem zajmowania mysli a to dlatego ze Ty masz obciazony mozg i te momenty sa wspaniale dla jego regenerqcji.
Dla mnie takie podejście
"Fuu nie da się "
"Bo to na chwilę"
To jest strzelanie sobie w stopy. No muszę was niestety straszliwie zmartwic z nerwica jest tak ze w momencie pierwszej akceptacji te mysli objawy czy dd nie schodzi to trzeba praktykowac.
Jesli macie postawe ze wszystko jest bez sensu to to forum nie ma sensu żeby tracic na nim czas i terapia tez nie przyniesie efektów.
Ja dzieki ryzykowaniu akceptacji i przede wszystkim ZAJMOWANIU CZASU czuje sie naprawdę bardzo dobrze i tamten czas wspominam moze nie jako cos zlego ale jako cos mega ciezkiego.
A więc wychodzicie zmieniajcie otoczenie mysllwe. Wychodzicie do ludzi mimo ze ciezko jest sie wam skupić.Gwarantuje ze po czasie wszystko się unormuje i tej uwagi dla realnych spraw bedzie coraz więcej.teraz z tym problemem tez sobie poradzę
![]()
Jeśli chodzi o wyjście z nerwicy tak na dobre bwz tzw nawrotow to jest jedna bardzo wazna rzecz.
Po pierwsze trzwba zlapac ten dystans jesli chodzi o to czego się boicie.
A po drugie przestac bac sie calej nerwicy.
Czasami widze wpisy.
No ja juz ogarnęłam swoje natrety ale boje sie ze nerwica wróci.
No ale co ona moze zrobic ? Wlasbie ten strach przed nia czesto powoduje nawroty ja np nie boje sie nerwicy jako powrotu bedzie to będzie. Raz przeżyłam przeżyje i drugi. Rowniez nie boje sie atakow paniki lękow czy deralizacji bo to sa normalne sygnaly organizmu i trzeba umieć sie z tym pogodzić. Bo nerwica jest to bledne podejscie i kolo z objawami które sie zatacza z przesadna dramaturgia
Nipo brawo wiesz ze 3mam za Ciebie kciukii fajnie ze pomagasz innym bo to wazny krok ku odburzaniu.
Ja radze sie wam skupic na tym by innym pomoc a nie pisac posty które kogos zdoluja.
Zresztą ja sama nie jestem w stanie pojac po co to? Jaki to ma sens.
- Nipo
- Dyżurny na forum Odważny VIP
- Posty: 1549
- Rejestracja: 10 sierpnia 2017, o 15:34
Nipo pisze: ↑6 stycznia 2018, o 17:28Tak potwierdzam tak wyszedłem z hipohondii z leku przed śmiercią ciagle miałem to w dupie codziennie przez pare miesięcy i w końcu puściłoeiviss1204 pisze: ↑6 stycznia 2018, o 17:15Wlasnie tak polowicznie ma się oderwac. Największym bledem jest pozostac w domu i czekac na cud. Ja wychodzac nie bylam sie w stanie skupic na tym co mowia do mnie ludzie mialam na samym poczatku zaburzrnia niesamowite odrelanienie i mysli ze moze sobie to wszystko wymyslam. Twoim tokiem myslenia lepiej byloby zostać w domu bo nie dosc ze to polowiczne oderwanie sie to nasilenie lękow i DD. Z tym ze ja wychodzilam ciągle. Na samym poczatku akceptacji nie bylo i dla mnie to byl odpoczynek jak zajęłam się czyms innym nastepnie przyszla akceptacja tych myśli z czasem ale wazne pytanie dlaczego ona przyszla.Celine Marie pisze: ↑6 stycznia 2018, o 16:00
Oderwiesz się połowicznie może na godzinę,dwie ,a później jest to samo
A no dlatego że zajmując sie zyciem z zewnątrz zauważyłam ze to byla tylko iluzja.
Pamiętam pierwszy przeblysk jak wyszlam porobić zdjecja do parku z przyjaciółka potem praca bad soba zaczelo tych chwil byc więcej.
Ja jestem wrecz zwolennikiem zajmowania mysli a to dlatego ze Ty masz obciazony mozg i te momenty sa wspaniale dla jego regenerqcji.
Dla mnie takie podejście
"Fuu nie da się "
"Bo to na chwilę"
To jest strzelanie sobie w stopy. No muszę was niestety straszliwie zmartwic z nerwica jest tak ze w momencie pierwszej akceptacji te mysli objawy czy dd nie schodzi to trzeba praktykowac.
Jesli macie postawe ze wszystko jest bez sensu to to forum nie ma sensu żeby tracic na nim czas i terapia tez nie przyniesie efektów.
Ja dzieki ryzykowaniu akceptacji i przede wszystkim ZAJMOWANIU CZASU czuje sie naprawdę bardzo dobrze i tamten czas wspominam moze nie jako cos zlego ale jako cos mega ciezkiego.
A więc wychodzicie zmieniajcie otoczenie mysllwe. Wychodzicie do ludzi mimo ze ciezko jest sie wam skupić.Gwarantuje ze po czasie wszystko się unormuje i tej uwagi dla realnych spraw bedzie coraz więcej.teraz z tym problemem tez sobie poradzę
![]()
- cyraneczka
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 250
- Rejestracja: 29 listopada 2017, o 08:44
Właściwie od połowy listopada, a wiec krótko po tym jak nerwica po 2 latach przerwy znowu do mnie wróciła (te 3 lata temu nic z niej nie zrozumiałam, przeszła mi, bo miałam fajną pracę, związek i pieniądze) i w listopadzie zaczęłam na okrągło słuchać divoviców i pogadek i nastąpiło u mnie przebudzenie - zrozumiałam o co tu naprawdę chodzi. Mimo, że chodzę na terapię to tam się nie dowiedziałam, czym jest mechanizm nerwicowy, niestety.pannaewa pisze: ↑6 stycznia 2018, o 17:09Cyraneczka, z tego co piszesz w swoich postach, widać, że wiesz o co chodzi z nerwicą. Nie wiem, jak długo pracujesz już świadomie nad wychodzeniem z zaburzenia, ale może jesteś troszkę za bardzo niecierpliwa, objawy Cię męczą, więc chcesz, żeby w końcu minęły, a to powoduje kolejne napięcia i kółko się zamyka.cyraneczka pisze: ↑6 stycznia 2018, o 15:53Kręcę się od dłuższego czasu w kółko, bo mam problem z ignorowaniem objawów - denerwuję sie, że są, że nie pozwalają mi swobodnie żyć, że ciągle mi o sobie przypominają. Problem typowy pewnie dla wszystkich z forum. Radzę sobie jako tako z myślami, ale z frustracją na objawy nie, potrafię całymi dniami się nimi zamartwiać. Wszystko bazuje u mnie na przekonaniu "to jest takie strasznie męczące, nie do wytrzymania, nie dam sobie z tym rady, co to za życie" i może to nad tą myślą powinnam poracować? Może ją przeformułować jakoś, żeby mi nie niszczyła życia?
Wiem, że życie objawami to ślepa uliczka, ale nie umiem się z tego wyrwać. Jak to przerwać? Bo jestem juz załamana...
Kiedyś przeczytałam na forum takie zdanie (chyba cytat z Victora), że 'objawy są efektem kontrolowania ich', a ta kontrola odbywa się też w myślach. np. przez pytania, wątpliwości, ocenianie tych objawów, krążenie w umyśle w temacie objawów. Twoje przekonania na temat objawów, które wymieniasz to też są myśli, więc pracując nad tymi myślami też wpływasz na objawy. Mam podobnie, niby jakoś bardzo się nie boję objawów, ale cały czas coś na ich temat się gdzieś przewija w głowie.
Jestem ciągle na etapie egocentryzmu nerwicowego, bo uważam, że niestabilnosć chodu, którą odczuwam za każdym razem gdy wstaję albo łatwa męczliwość są trudne do zaakceptowania. Niby sobie tłumaczę, że czuję się źle, a mimo to mogę wszystko robić, że nie jestem inwalidką, ale to nie pomaga na długo. Czasem myślę, że mam gorzej niż inni z nerwicą - wstyd się przyznać, ale mam takie myśli, wiem, że to bez sensu się porównywać.
Dziękuję za Twoją (albo Victora) radę, żeby nie krążyć w myślach wokół tego tematu, bo oduczyłam się juz myślenia na kilka innych tematów i jest to do zrobienia. Może zacznę od tego, że gdy siedzę i nie ma objawów, to nie będę o nich myśleć. Zauważać się nie da, bo czuję to przy każdym kroku jaki robię, dotychczas mówiłam sobie, że to nerwica, że to iluzja w głowie, że nic się więcej nie dzieje poza tym nieprzyjemnym uczuciem, ale mówię to sobie non stop jak gdzieś idę - może na razie inaczej się nie da, a może coś źle robię.
Nad tymi myślami, że to jest okropne i nie do zniesienia popracuję na terapii, pojutrze na sesji poruszę ten problem.
- cyraneczka
- Odważny i aktywny forumowicz
- Posty: 250
- Rejestracja: 29 listopada 2017, o 08:44
Ja mam tak, że nie boję się robić jakichś rzeczy, wychodzę z domu, ale niestety nie zmieniam otoczenia myślowego, bo cały czas zauważam objawy i non stop im odpowiadam, że to tylko nerwica, a w tym czasie nie widzę za bardzo rzeczywistości, czyli chyba kontroluję objawy w taki sposób. Punkt 3. wdrażam już jako tako, ale 2. niestety mi nie wychodzi. Punkt 1. już za mną, bo miałam 3 lata temu podobne objawy, więc nie są dla mnie niczym już nowym, tyle, że mnie zaskoczyły na nowo, bo wróciły. Z tym punktem 2. to chyba wina tego, że na razie nie pracuję i odrywam się od myślenia o nerwicy dosyć rzadko (jak pogram w grę, albo czasami z kimś porozmawiam, albo śpię - i to w zasadzie tyle, więc jak mózg ma odpocząć...), albo nie robię rzeczy, które lubię, tylko robię coś albo z obowiązku, albo z przeczucia, że mi to pomoże nie myśleć o nerwie i to się rzadko sprawdza. Jestem w sklepie, robię zakupy i pół głowy myśli co mam kupić, a pół głowy "nie bój się, to tylko nerwica" - to taki przykład, podobnie mam zresztą w innych sytuacjach. Tak więc żyję na razie w swojej głowie i moim zdaniem tutaj mam problem.Olalala pisze: ↑6 stycznia 2018, o 17:29To ja dodam od siebie cos może, bo ja bardzo dlugo akceptowalam nerwice, tzn żyłamz objawami ale ciągle wracałam do nich wracałam. Wg mnie, z moich obserwacji wynika cos takiego: 1. Na samym poczatku i w trakcie trwania zaburzenia, w momencie jeszcze silnego napięcia to normalne, ze umysl wraca non stop do objawów i nie należy sie temu dziwić. Jest w stanie analizy i stara sie wylapac wszystko co może być potencjalnym zagrożeniem. 2. Tak jak napisala Monika, trzeba non stop poszerzać strefę komfortu poprzez choćby zmianę otoczenia myślowego / ryzykowanie świadome. To spycha ciągle myślenie o objawach na bok, pozwala zajac sie czymś innym niż tylko analiza. I 3. Ciągle powtarzanie świadome w glowie,ze to tylko nerwica i ze to objaw nerwicowy. Każda wątpliwość, pytanie, drążenie daje pożywkę rozchwianemu stanowi emocjonalnemu. Powiem szczerze,ze ja dlugo nie potrafiłam wdrożyć punktu 3. Akceptowalam nerwice, lazilam z tymi wszystkimi objawami. Ale jak pojawial sie objaw to szly wątpliwości i nie potrafiłam tak na 100% powiedziec, ze to naprwno to i nic mi sie nie stanie. Ale spokojnie to wszystko idzie etapami. Wszystko przyjdzie z czasem, a solidne wdrażanie tego spowoduje, ze umysł coraz bardziej będzie wpływal na stan emocjonalny i w końcu ta nierównowaga sil sie obróci.
Niestety to wszystko wymaga czasu i najlepiej stosować to wszystko naraz: Akceptacja, ignorowanie, ryzykowanie, zmiana otoczenia myślowego.
Aha napisze cos tez jeszcze, bo u mnie ostatnio pojawił sie to jako niejaki klucz do odburzenia: Caly szkopul polega na tym, ze mamy nie walczyć z nerwica tylko pozwolić jej być przy jednoczesnym wewnętrznym odpuszczaniu-na poziomie ciała i umysłu. Ja robiłam tak, ze pozwolalam jej być, ale ciągle walczyłam. Dopiero niedawno przyłapałam sie ze podświadomie ja ciągle spinam ciało jakbym miała wygrać silowo z ta cala nerwica. A to tak naprawde ja tylko ciągle podtrzymujezastanówcie sie wiec czy nie robicie podobnie. Akceptujecie, ale tez zaciskacie zęby i próbujecie nerwice znokautować. A chodzi o to żeby zaakceptować i odpuścić, powiedziec swojemu cialu: Nie musisz walczyć i spinać sie, bo ta ciągle walka tak naprawde przedluzasz nerwice
zaobserwujcie co robicie jak pojawia sie lęk. Zapewne spinacie sie i tworzycie spirale lęku. A jakbyście w momencie pojawienia sie lęku nagle sie rozluznili?
Ciało mam wiecznie spięte, być może nawet z tego biorą się bóle i zawroty głowy. Warto obserwować jaką mamy postawę - czy nie mamy ramion uniesionych w górę, by schować w nich głowę, bo to typowa reakcja na lęk i ja to u siebie widzę. W książce Claire Weekes są słynne słowa "zaakceptuj i płyń" zamiast walcz, rób wszystko najłagodniej jak potrafisz, niech ciało płynie, a ty nie stawiaj oporu, myślę, że o takie coś chodzi.
Dziękuję Wam za wszystkie odpowiedzi. Zastanawiam się, czy nie zrobić sobie przerwy od siedzenia na forum, bo przecież jak tu siedzę to umysł zostaje w temacie nerwicy, nie zrozumcie mnie źle, po prostu za dużo czasu tu siedzę, a mam wrażenie, że mam już wystarczającą wiedzę i siedząc tutaj będę tylko prosić Was o pomoc zamiast radzić sobie samodzielnie. Tak więc gdyby mnie nie było na czacie jakiś czas to z tego powodu.
- pannaewa
- Zarejestrowany Użytkownik
- Posty: 33
- Rejestracja: 7 marca 2016, o 13:52
Od listopada, czyli niedługo, tak że powinnaś dać sobie trochę czasu i dużo wyrozumiałości:) Ważne, że rozumiesz wszystkie mechanizmy i starasz się działać tak, jak na ten moment potrafisz. Polecam też za jakiś czas posłuchać nagrań lub poczytać posty ponownie, bo przy każdym razie można wyłapać coś nowego, co może Cię 'zainspirować'. Te wszystkie rzeczy jak egocentryzm, życie objawami , poczucie, że masz gorzej niż inni są najnormalniejsze pod słońcem na początku. Wydaje mi się też, że zbyt mocno skupiasz się na tym czy dobrze działasz, dialogujesz, czy robisz wszystko dobrze, a tutaj potrzeba ciut więcej luzu i naturalności (jeżeli czasem nie powiesz nic tylko pozwolisz myśli, emocji być, bez oceniania jej, analizowania jak na nią zadziałać też będzie ok, jeżeli spontanicznie zamiast skupiać się na objawie i myśli o nim, zaczniesz mruczeć sobie piosenkę, albo skupisz uwagę na jakimś przedmiocie w zasięgu wzroku też będzie ok, sama możesz wpaść na swoje własne sposoby). I bardzo ważne jest też to o czym pisały wyżej inne osoby, wychodzenie na zewnątrz, zmiana otoczenia myślowego, wciąganie się w codzienność i przerzucanie uwagi i myśli na rzeczywistość. Jeżeli np. idziesz na spacer, czyli Twój objaw raczej jest odczuwalny, to nie zastanawiaj się jaki dialog masz wygłosić, tylko staraj się skupiać na tym co widzisz, słyszysz, co zrobisz jak wrócisz itp. a jak objaw,albo myśli, wątpliwości, pytania znowu zwrócą mocno Twoją uwagę, to Ty znowu skupiasz się na spacerku:)cyraneczka pisze: ↑7 stycznia 2018, o 10:41Właściwie od połowy listopada, a wiec krótko po tym jak nerwica po 2 latach przerwy znowu do mnie wróciła (te 3 lata temu nic z niej nie zrozumiałam, przeszła mi, bo miałam fajną pracę, związek i pieniądze) i w listopadzie zaczęłam na okrągło słuchać divoviców i pogadek i nastąpiło u mnie przebudzenie - zrozumiałam o co tu naprawdę chodzi. Mimo, że chodzę na terapię to tam się nie dowiedziałam, czym jest mechanizm nerwicowy, niestety.pannaewa pisze: ↑6 stycznia 2018, o 17:09Cyraneczka, z tego co piszesz w swoich postach, widać, że wiesz o co chodzi z nerwicą. Nie wiem, jak długo pracujesz już świadomie nad wychodzeniem z zaburzenia, ale może jesteś troszkę za bardzo niecierpliwa, objawy Cię męczą, więc chcesz, żeby w końcu minęły, a to powoduje kolejne napięcia i kółko się zamyka.cyraneczka pisze: ↑6 stycznia 2018, o 15:53Kręcę się od dłuższego czasu w kółko, bo mam problem z ignorowaniem objawów - denerwuję sie, że są, że nie pozwalają mi swobodnie żyć, że ciągle mi o sobie przypominają. Problem typowy pewnie dla wszystkich z forum. Radzę sobie jako tako z myślami, ale z frustracją na objawy nie, potrafię całymi dniami się nimi zamartwiać. Wszystko bazuje u mnie na przekonaniu "to jest takie strasznie męczące, nie do wytrzymania, nie dam sobie z tym rady, co to za życie" i może to nad tą myślą powinnam poracować? Może ją przeformułować jakoś, żeby mi nie niszczyła życia?
Wiem, że życie objawami to ślepa uliczka, ale nie umiem się z tego wyrwać. Jak to przerwać? Bo jestem juz załamana...
Kiedyś przeczytałam na forum takie zdanie (chyba cytat z Victora), że 'objawy są efektem kontrolowania ich', a ta kontrola odbywa się też w myślach. np. przez pytania, wątpliwości, ocenianie tych objawów, krążenie w umyśle w temacie objawów. Twoje przekonania na temat objawów, które wymieniasz to też są myśli, więc pracując nad tymi myślami też wpływasz na objawy. Mam podobnie, niby jakoś bardzo się nie boję objawów, ale cały czas coś na ich temat się gdzieś przewija w głowie.
Jestem ciągle na etapie egocentryzmu nerwicowego, bo uważam, że niestabilnosć chodu, którą odczuwam za każdym razem gdy wstaję albo łatwa męczliwość są trudne do zaakceptowania. Niby sobie tłumaczę, że czuję się źle, a mimo to mogę wszystko robić, że nie jestem inwalidką, ale to nie pomaga na długo. Czasem myślę, że mam gorzej niż inni z nerwicą - wstyd się przyznać, ale mam takie myśli, wiem, że to bez sensu się porównywać.
Dziękuję za Twoją (albo Victora) radę, żeby nie krążyć w myślach wokół tego tematu, bo oduczyłam się juz myślenia na kilka innych tematów i jest to do zrobienia. Może zacznę od tego, że gdy siedzę i nie ma objawów, to nie będę o nich myśleć. Zauważać się nie da, bo czuję to przy każdym kroku jaki robię, dotychczas mówiłam sobie, że to nerwica, że to iluzja w głowie, że nic się więcej nie dzieje poza tym nieprzyjemnym uczuciem, ale mówię to sobie non stop jak gdzieś idę - może na razie inaczej się nie da, a może coś źle robię.
Nad tymi myślami, że to jest okropne i nie do zniesienia popracuję na terapii, pojutrze na sesji poruszę ten problem.