Sytuacja rodzinna

można powiedzieć jak z obrazka . 17 lat małżeństwa w cichym spokoju i miłości, bez kłótni i awantur, boje z mężem mamy wesołą naturę , dużo u nas ( mimo wszystko ) uśmiechu. Co doprowadza nasze dziecko do szału Sytuacja dobra, dom , 3 psy. Oboje pracujemy w domu. Do pewnego momentu dziecko ciekawe życia, lubiące sport, wypady z tatą na narty, konie itd.generalnie lepszy kontakt z nim niż ze mną, taka córeczka tatusia. Ja niestety dawałam się szybko wyprowadzać z równowagi ( na krótko ) a dziecko umiejętnie wkładało mi palec pod żebro. Ale wyluzowałam i nie dawałam się prowokować. Potem nastąpiła sytuacja z napadem. Córka wtedy przeszła terapię, choć na zewnątrz nie pokazywała po sobie że coś złego się dzieje. Ale zaczęła być bardziej humorzasta, myśleliśmy ot dorasta. Przymykaliśmy na to oko. Nie lubiła szkoły, rówieśników, uważała że nikt jej nie lubi, nie miała koleżanek, lubiła towarzystwo mniejszych dzieci ( przywódca stada ) dorosłych ( prowadziła naprawdę ciekawe rozmowy ) z rówieśnikami nie potrafiła się dogadać. Potem przyszło gimnazjum, przez dwa lata w miarę spokojnie, potem baardzo mocno zaprzyjaźniła się z dziewczyną z klasy i zaczęłam się jazda. Miałam wrażenie że zupełnie się jej podporządkowała, tamta miała duże problemy w domu i miałam wrażenie że córka też chce tak mieć. Szukanie dziury w całym , awanturowanie się o nic. Apogeum nastąpił w momencie kiedy zostaliśmy poproszeni do szkoły przez panią psycholog bo córka zgłosiła przemoc. Przemoc polegała natym że mąż chciał za nogę wyciągnąć ją z łóżka ponieważ jej pies miał problem z żołądkiem i zabrudził cały dom, miała nam pomóc sprzątać. Stwierdziła że śpi i generalnie mamy się walić...to była jedyna sytuacja. Po długich wspólnych rozmowach ponownie udaliśmy się do psychologa. Córka twierdził że nienawidzi domu, boji się w nim być , ma zespół stresu pourazowego i w tym poczuciu się kisi. Terapię wyśmiał, była na niej parę razy, z lekceważeniem oceniała panią terapeutkę, śmiała się że doprowadziła ją do płaczu. Córka stała się cyniczna, zero wrażliwości że sprawia nam i innym przykrość, wszelkie negatywne sytuacje które wynikają z jej złego zachowania obraca tak że to my czujemy się winni. A potem znowu jest jak aniołek...