Ogłoszenia:
1. Nowi użytkownicy, którzy nie przekroczą progu 30 napisanych postów, mają zablokowaną możliwość wstawiania linków do wszelakich komentarzy.
2. Usuwanie konta na forum - zobacz tutaj: jak usunąć konto?

Wyzwanie

Forum poświęcone: nerwicy lękowej, atakom paniki, agorafobii, hipochondrii (wkręcaniu sobie chorób), strach przed "czymś tam" i ogólnie stanom lękowym np. lęk wolnopłynący.
Możesz dopisać się do istniejącego już tematu lub po prostu stworzyć nowy.
Tutaj umieszczamy swoje objawy, historie, przeżycia. Dzielimy się doświadczeniami i jednocześnie znajdując ulgę dajemy innym pocieszenie oraz swego rodzaju ulgę, że nie są sami.
ODPOWIEDZ
Awatar użytkownika
PannaKota
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 62
Rejestracja: 20 grudnia 2015, o 19:19

7 czerwca 2016, o 14:58

Od trzech dni zastanawiam się czy napisać wątek czy nie... Piszę, bo nikt mnie tak nie zrozumie jak Wy :)

Na forum nie jestem już jakąś super świeżynką, a z nerwicą zmagam się od dwóch lat. Od tamtej pory bardzo zwiększyła się moja świadomość i poziom uskuteczniania świadomego wychodzenia z nerwicy.

Mój problem może być nieco nietypowy, ale... stresuję się przed każdym spotkaniem z moją mamą. Mimo, że jest cudowną i ciepłą kobietą, to moim zdaniem czasami działa jak super skaner, przed którym nic się nie ukryje, co jest nieco krępujące i sprawia, że od razu staram się jak najbardziej zachować fason. A to w połączeniu z nerwicą i wychodzeniem z niej wygląda przekomicznie. Bo z jednej strony chcę przy mamie zachowywać się normalnie, a z drugiej nachodzą mnie myśli, że zwariuję, zemdleję etc. Oczywiście, że za każdym razem staram się akceptować i olewać te myśli, ale i tak dręczą mnie do ostatniej chwili. A później jest BUM spotkanie z mamą, 5 minut przebywania w piekle i wszystko robi się normalne... tzn. mija atak paniki i robi się miło.

W następną sobotę przeprowadzam się do tego samego miasta, w którym mieszka moja mama i te ataki sprawiają, że mam ochotę rozbeczeć się jak małe dziecko i powiedzieć, że nigdzie się nie przeprowadzam. Co jest irytujące, bo ta przeprowadzka jest zaplanowana od pół roku i bardzo się na nią cieszę. Poza tym, że ta cholerna nerwica podpowiada mi, że przecież jak tylko spotkam mamę to będę miała atak, który nigdy się nie skończy, co sprawi, że albo zwariuję, albo ucieknę z mieszkania i zrobię spektakl przed własną matką, której jednak wolałabym oszczędzić takich wrażeń.

Jak mam przerwać to wstrętne pasmo lękowych myśli? I dlaczego to zawsze kończy się atakiem paniki?! (Dobra, w sumie nie zawsze, bo ostatnio było lepiej, co jest dużym sukcesem, którym mogłabym się cieszyć, gdybym nie miała lękowych myśli, że tamto to była cisza przed burzą).
Spokojnie, to tylko panika.
Awatar użytkownika
Olalala
Dyżurny na forum Odważny VIP
Posty: 1858
Rejestracja: 17 grudnia 2015, o 08:36

7 czerwca 2016, o 15:10

Według mnie u Ciebie nastąpiło powiązanie myślowe: spotkanie z mama ----> atak paniki. Żeby to rozkotwiczyć musisz przyzwolić na ten atak. Niestety inaczej się nie da. Jeśli będziesz unikać tych sytuacji albo stresować się, że to przyjdzie to na 100% przyjdzie :)

Rozmawiałaś o tym z mama? Może powiedz jej na czym to polega I że ma się nie obawiać, że coś złego Ci się wtedy dzieje? Zdejmiesz wtedy presję po części.
Awatar użytkownika
myszusia
Odważny i aktywny forumowicz
Posty: 545
Rejestracja: 11 lutego 2016, o 13:10

7 czerwca 2016, o 15:26

Lenka ja uważam,ze powinnaś sie z mama spotykać. Tym bardziej piszesz o niej dobrze. A to jak się zachowuje to świadczy o tym ,ze jest najbliższym rodzicem wiec zna Cie na wylot. Poza tym doskonale wiesz,iż atak to tylko atak. Tak naprawde oprócz złego samopoczucia nic się nie wydarzy. A nawet jesli zemdlałbyś przy mamie to przeciez zadna zbrodnia. Każdemu się może to przytrafić :)
" W życiu wygrywa tylko ten,kto pokonał samego siebie. Kto pokonał swój strach,swoje lenistwo,swoją nieśmiałość"
Awatar użytkownika
PannaKota
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 62
Rejestracja: 20 grudnia 2015, o 19:19

7 czerwca 2016, o 15:39

No raczej tych spotkań teraz nie uniknę :p do tej pory widywałyśmy sie co jakieś 2 miesiące, bo a to praca, a to coś tam (często lekowe coś tam). Ja staram się przyzwalać na te ataki paniki. Tylko wkurzają mnie te myśli. Chciałabym je jakoś zmniejszyć... Rozmawiałam już kiedyś z mamą, na ten temat. Ale nie do końca, bo co mam Jej powiedzieć? "słuchaj mamo, jak się spotkamy to mogę być trochę blada- bo jak Cię widzę to mam wrażebie, że umieram"??? To nie brzmi dobrze :p
Spokojnie, to tylko panika.
Fighterka32
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 29
Rejestracja: 31 maja 2016, o 19:50

7 czerwca 2016, o 15:56

Ja też tak miałam PannaKota, że źle szię czułam i chciałam jak najwięcej unikac różnych spotkań towarzyskich, a już rodzinnych, to przede wszystkim,żeby czasem nikt nie powiedział, że źle wyglądam, bo to wprowadzało mnie w jeszcze gorszy lęk, graniczący z paniką. (objawów miałam chyba ze 20) Miałam dość pytać w stylu co ci jest? Myśli ciągle lękowe (a co mi jest, czy to aby na pewno od nerwicy, czy nerwica może dawać takie objawy, niby nic mi nie jest,a jednak źle się czuję itp). Z czasem, gdy zaczęłam więcej wychodzić do ludzi objawy się wyciszały. Także im częściej robimy, to czego nerwica nam zabrania, tym szybciej się wyciszy :) Głowa do góry z czasem będzie lepiej :)Gdybyś chciała pogadac na priv. to zapraszam. :papa
Awatar użytkownika
PannaKota
Zarejestrowany Użytkownik
Posty: 62
Rejestracja: 20 grudnia 2015, o 19:19

7 czerwca 2016, o 17:45

Fighterka32 napisałam na pw, nawet dwa razy, ale coś mi się zdaje, że coś jest nie tak... Bo mi się w żadnych z "wysłanych" nie wyświetla wiadomość. :-?
Spokojnie, to tylko panika.
Awatar użytkownika
Ciasteczko
Administrator
Posty: 2682
Rejestracja: 28 listopada 2012, o 01:01

9 czerwca 2016, o 18:53

Może to wynika z odzwyczajenia od towarzystwa mamy? I spotkanie z nią urasta do rangi wyzwania, gdzie wyolbrzymiasz te jej umiejętności skanowania. I po prostu jak będziecie widywać się częściej, to to się ureguluje? :) Pewnie gdy masz poczucie, że przed kimś nic się nie ukryje wzrasta Twoja samoświadomość i analizowanie, próba kontrolowania całej siebie by nie okazać czegoś, co chciałabyś by zostało nieodgarnięte. ;)
Odburzanie, to proces - wstajesz, upadasz, wstajesz, upadasz... ale upierasz się, że idziesz do przodu.
Każdy ma tę moc. Nie odkładaj życia na później. Nigdy. :hercio:
ODPOWIEDZ