Czuje potrzebę napisania tego posta i wyrzucenia z siebie tego co się stało niedawno.
Zacznę od tego, ze staram się ignorować natrętny myślowe, ataki paniki przeczekiwac, na dd nie zwracać uwagi i ogólnie wychodzić na przeciw nerwicy.
Bywają gorsze i lepsze dni, ale dziś miałam wypadek samochodowy. Mi się nic nie stało,ale przód auta zniszczony. Wiadomo nerwy, szok powypadkowy, martwienie się o koszty naprawy.
Od tamtego zdarzenia (ok. godz 14) czuje mega odcięcie. Boje się ze będzie tylko gorzej. Zdaje sobie sprawę, ze to od silnego stresu, ale już się boje ze przez to wydarzenie moje odburzenie zacznie się od poziomu zerowego.
Na dodatek od paru dni czuje słodki posmak w ustach i co zrobiłam? Zaczęłam czytać o tym w Google, ze to objaw różnych poważnych chorób (morfologię mam dobra, rezonans idealny, badania kardiologiczne tez wszystkie ok).
Co najgorsze tez zaczęłam się zastanawiać czy ten wypadek nie był spowodowany przez moja niska koncentracje i skupienie -obwiniam sie. Po prostu nie zdążyłam wyhamować i wyjechałam w inne auto (Wszystkie samochody gwałtownie hamowały Przez auto, które skręcało). Nierzadka drogowa sytuacja. Derealizacje miałam przez dzień na niskim poziomie i zawsze jeździłam autem i nic się nie działo. A teraz myśle ze powinnam tylko siedzieć w domu i nie stwarzać zagrożenia w świecie zewnętrznym
