Kretu pisze:...
Dzięki Kretu
Dzisiaj byłem w Szpitalu z Mamą. No i powiem tak: Sam już nie wiem czy dobrze zrobiłem, gdybyście mogli mi to jakoś rozjaśnić, to byłbym wdzięczny.
Oni sami do końca nie wiedzą czy to schizofrenia... Głosy ciche miał podobno od roku, ale teraz właśnie jak wziął te głupie leki na receptę ( lek uspokajający wymieszał z innym i wypił pół leku) i od tego takie mocne jazdy psychotyczne, bo wcześniej był podejrzliwy i miał te podsłuchy, noktowizory i podobno słabe głosy w głowie itd, ale nie miał takich jazd/psychozy. I on sam mówi, że takie jazdy po lekach mu się załączyły, ale z pewnymi rzeczami dalej twierdzi, że to prawda, np, że ludzie w sklepie o nim rozmawiają i wiedzą kim jest... No to to mu zostało, ale On sam mówi, że mu to nie przeszkadza(niezagrażający efekt chyba)
Oskarża mnie, że to ja go wpakowałem i żebym się swoim życiem zajął. Bo on ma problemu urologiczne i podobno to wytwarza u niego ogromny poziom stresu nie do wytrzymania, ale jak ja mu mówię, że się stresuje, to on się wkurza, że to nie stres... Tak jakby to wypierał cały czas... I ona też nie wie, czy to może czasem nie urojeniowe(ale raczej nie). Dodatkowo on Twierdzi, że ma asperger'a od dzieciństwa, dlatego wkurzają go wszyscy ludzi i z nikim nie ma potrzeby do rozmowy... On nie widzi w tym nic dziwnego, że traci ostatnią kase na badania lekarskie w poszukiwaniu choroby. Ogólnie, że nic mu nie jest potrzebne do życia, rodzina, dzieci, żona, kasa itd... Złości się, że my tylko o kasie i o życiu rozmawiamy, ale sam potrzebuje przecież pieniążków na leczenie i na życie... Tak jakby przyszłości nie było...
No i On dzisiaj się chciał wypisywać, ale porozmawiałem z babką, i powiedziałem jej, że miał sznur w szafie... Potem mówił, że ten sznur miał już od 3 lat przygotowany i że miał go wywalić... Ale go jeszcze zatrzymają na 2 tygodnie, bez jego zgody, bo jest podejrzenie, że może sobie coś zrobić.
No i ogólnie to wyszło na to, że jestem chu*em, a nie bratem, bo go zamykam tutaj, no i że jak nie wyjdzie, to on sobie prędzej tutaj coś zrobi i że mu życie zrujnowaliśmy, bo on już wiedział co ma zrobić i na jaką chorobę się leczyć ( wypalanie jakichś żyłek czy coś) I, że urolodzy to debile, bo oni się nie znają i mu tego nie potrafią wykryć, a jego to boli, że mu się nie chce żyć.
No i właśnie już wiemy przynajmniej dlaczego miał myśli samobójcze, bo to ciągle u niego powoduje dyskomfort i on ciągle musi się masturbować, dosłownie bezprzerwy i to mu podobno nie daje upustu emocjonalnego i powoduje głębszy stres, bo myśli, że dodatkowo jest chory na to, że się masturbuje i że to jest złe i tak nie można... Tak jakby to był grzech...
Tutaj troszkę u siebie ja widzę, że ja mam podobnie, jak coś mnie zestresuje, to mam ochotę się masturbować, ale nie zawsze to robię i teraz nawet się ograniczam... Tylko przy olbrzymim stresie, np olbrzymich napadach paniki mam ochotę to zrobić, żeby dać upust emocją i zdaję sobie sprawę, że to nie jest rozwiązanie, więc jestem obecnie na odwyku

Jak pomału zacznie się wszystko uspokajać i dojdzie do normy, to postaram sobie jakoś życie ułożyć, choć to nie będzie łatwe, bo ja też się troszkę odizolowałem, ale nie do końca. Ogólnie problem jest taki, że ja chciałbym mieć dziewczynę, ale nie chce mi się słuchać tego ich wiecznego narzekania i marudzenia (sorry dziewczyny, wiem, że nie wszystkie takie jesteście, a nawet 90 % jest spoko) - a może po prostu jeszcze nie trafiłem na odpowiednią i mi ciągle truła dupę, a może problem jest też z moim sceptyzmem i takim podejściem "nieuczuciowym", w sensie, że nie umiem np dziewczynie powiedzieć, że ją kocham itd

- Ale się rozpisałem, mniejsza o to
Także martwię się, żeby brat teraz sobie nic nie zrobił, wszystko teraz jest tak jakby przeze mnie... Jak on sobie coś zrobi, to też będzie po części moja wina, bo może gdybym nie powiedział o sznurze, ale gdybym nie powiedział i on by coś sobie w domu zrobił, to też by była moja wina, bo nie powiedziałem... Sfiksować można.
Pozdrawiam.
-- 22 lutego 2017, o 13:56 --
No i muszę się ogarnąć, bo dzisiaj jadąc autem zatrzymałem się przed przejściem dla pieszych, nie zauważyłem, że to przejście jest ze światłami i się zorientowałem po zatrzymaniu, że piesi mają czerwone 0.0
-- 22 lutego 2017, o 15:38 --
A z takich pozytywnych rzeczy to chyba lekkie DD. Sam się dziwie, że to mówię, ale cieszę się, że mnie trochę odcięło, bo jestem taki przymulony i nie myślę o tym non stop.
-- 22 lutego 2017, o 15:40 --
Teraz zacząłem doceniać, jak sprytnie jest nasz organizm skonstruowany, że nie pozwala nam się stoczyć i jak kable się przepalają, to odcina dostawę prądu

Największe zło jest ukryte w świętobliwych nadmiernie i w tych powściągliwych nadmiernie.
No bo ja kochałem Życie, ale się za bardzo rozpędziłem i je zgubiłem...